Aula Internacional

Mój zestaw samouka

Nie powiem nic oryginalnego, jeśli stwierdzę, że dobry podręcznik to nieoceniona pomoc w nauce języka obcego. Praca z podręcznikiem ukierunkowuje, organizuje, a przede wszystkim – optymalizuje proces nauki. Jestem przekonana, że gdybym nie odnalazła "swojego" zestawu, przyswajałabym wiedzę znacznie wolniej. Oczywiście nie istnieje coś takiego jak wszystkomający podręcznik idealny – przekonałam się o tym już na początkowym etapie moich poszukiwań. Ostatecznie, metodą prób i błędów, odkryłam dwa podręczniki, które służą lub służyły mi jako podstawa codziennej pracy i dwa dodatkowe, które pomagają mi awaryjnie w przypadku różnych specyficznych problemów językowych. Zanim przedstawię Wam mój zestaw, podkreślę jeszcze, że nie uważam go za jakiś wzorcowy model, odpowiedni dla każdego, kto chce się uczyć hiszpańskiego. Jeśli jesteście akurat osobami poszukującymi materiałów do nauki, potraktujcie go po prostu jako propozycję i ewentualne źródło inspiracji. Istnieją wprawdzie podręczniki lepsze i gorsze, ale po odsianiu tych drugich wciąż pozostaje szeroka pula do wyboru, opartego na indywidualnych preferencjach każdego z nas… Teraz już mogę ze spokojnym sumieniem przedstawić moje ulubione tytuły wraz z krótszymi lub dłuższymi opisami.

aula11. Aula Internacional. To mój podręcznik podstawowy, wokół którego buduję cały proces nauki. Dużym jego plusem i powodem, dla którego wybrałam akurat tę serię, jest bardzo sensowna organizacja treści, zarówno wewnątrz rozdziałów, jak i pomiędzy nimi. Aula jest dla mnie czymś w rodzaju rozkładu jazdy – kolejnych zagadnień uczę się zgodnie z kolejnością rozdziałów. Oczywiście zdarza się, i to nierzadko, że czytam o czymś, co jest mi już dość dobrze znane, bo nabyte drogą serialową (z takim np. infinitivo compuesto czy imperfecto de subjuntivo mniej-więcej potrafiłam się obchodzić na długo przed tym, zanim zostały mi "oficjalnie" przedstawione pod swoimi nazwami), ale nawet wtedy dużą wartość ma dla mnie uporządkowanie i uzupełnienie chaotycznej i szczątkowej wiedzy.

Jak wygląda typowy rozdział tego podręcznika? Zaczyna się od dwóch dłuższych tekstów, w których możemy zobaczyć "w akcji" nowe zagadnienia będące bohaterami rozdziału. Następna strona to króciutkie teksty gdzie owe nowe zagadnienia są zebrane do kupy i wytłuszczone, a pod nimi szczątkowe ćwiczenia. Dalej – mamy najważniejszą stronę rozdziału, która krok po kroku pokazuje budowę i wyjaśnia zastosowanie każdej nowej konstrukcji. Kolejne dwie strony to, moim zdaniem, najsłabszy punkt Auli, zwłaszcza z punktu widzenia samouka: obrazki, ćwiczenia do słuchanek, ćwiczenia do pracy w grupie. Jeśli chodzi o słuchanki, zrobiłam eksperyment i przez cały okres korzystania z 3. części Auli, grzecznie włączałam discmana i słuchałam. Cóż, nie polecam. Lepiej wejść na  youtube, gdzie znajdziecie mnóstwo ciekawych filmów krótkometrażowych robionych przez Hiszpanów. Albo obejrzeć meksykański serial. Z tych źródeł nauczyłam się bez porównania więcej niż z irytujących nagrań z płyty dołączonej do podręcznika.

(Ciekawostka: w jednej ze słuchanek miały wypowiadać się osoby z trzech różnych krajów: Kolumbii, Argentyny i Kuby. I… nie wiem, może to moja paranoja, może niedostatki wiedzy, ale brzmiało mi to tak, jakby jacyś Hiszpanie udawali kolejno Kolumbijczyka, Argentyńczyka i Kubańczyka).

Wróćmy jednak do zawartości podręcznika. Część z ćwiczeniami do pracy w grupie oceniłam jako najsłabszą, ale podkreślę, że ogólnie uważam Aulę za podręcznik bardzo dobry. W związku z tym nie zdziwicie się pewnie, kiedy powiem, że wielokrotnie i te ćwiczenia były dla mnie czymś pożytecznym i inspirującym. Pomyślcie tylko, na ile możecie sobie pozwolić, kiedy piszecie sami dla siebie, wynajdując np. co byście zrobili na miejscu Any, która chce wyjechać na stałe do Australii, ale się waha, bo ma chłopaka, który kilka razy dziennie obsypuje ją balonami, serduszkami i miłosnymi liścikami – i nie chce tego stracić… Możecie być aspołeczni, niepoprawni, niecenzuralni, absurdalni. Umysł ludzki wyjątkowo dobrze zapamiętuje takie treści.

Ostatnia strona rozdziału to znowu tekst – zazwyczaj o różnych aspektach życia w Hiszpanii. Pierwsze trzy części Auli (A1 – B1) zawierają dwanaście rozdziałów. Czwarta i ostatnia część (B2) – dziesięć, ale za to dłuższych, bo każdy ich element jest bardziej rozbudowany. Poza tym, wszystkie części mają coś, co można by było nazwać dodatkami, gdyby nie to, że zajmują połowę objętości podręcznika. Pierwszy dodatek to kompendium gramatyczne, drugi dodatek to ćwiczenia, a trzeci, mój ulubiony, to zestaw autentycznych tekstów z różnych źródeł (artykuły z czasopism, fragmenty książek) na przeróżne tematy związane z kulturą Hiszpanii i Ameryki Łacińskiej.

Czym ujęła mnie Aula? Poza wspomnianą już sensowną kolejnością prezentowanych zagadnień, będą to: przystępny sposób wyjaśniania nowych treści, przyjemna szata graficzna, subtelny humor i całkiem interesujące teksty. Owszem, czasem trzeba zacisnąć zęby i przeczytać historię tankowca, z którego wyciekała ropa, ale czego się nie robi dla własnego rozwoju językowego. Z drugiej strony, to właśnie dzięki Auli zapoznałam się z rewelacyjnym opowiadaniem Octavio Paza "El ramo azul" (pod hiszpańskim tekstem jest jego angielskie tłumaczenie, polecam wszystkim, naprawdę warto!).

Jak każdy podręcznik, Aula też ma swoje wady. Niestety, należy z całym dobrodziejstwem inwentarza przyjąć fakt, że została ona zaprojektowana z myślą o nauce w grupie pod okiem nauczyciela. Do ćwiczeń nie ma klucza, znaczenia idiomów trzeba szukać w sieci. W niektórych miejscach obrazki przeważają nad treścią, ale nie jest pod tym względem aż tak źle, jak moglibyście sobie wyobrażać. Jako że książka jest w całości po hiszpańsku, nie polecałabym jej do samodzielnej nauki od podstaw. Ale już od momentu, kiedy jest się w stanie zrozumieć polecenia – jak najbardziej.

gramatica A1-B22. Gramática de uso del español. Teoría y práctica. Uczyliście się kiedyś gramatyki angielskiego z podręczników Murphy'ego? Podobało Wam się? Jeśli odpowiedzieliście "tak" na oba pytania, to mam dla Was dobrą wiadomość: istnieje hiszpańskojęzyczny odpowiednik Murphy'ego. Układ treści jest ten sam: jedna strona to objaśnienia gramatyczne, a druga – to ćwiczenia (próbka ze strony wydawnictwa). Całość zawiera 126 zorganizowanych w ten sposób krótkich rozdziałów. Uważam, że książka w niczym nie ustępuje swojemu angielskojęzycznemu odpowiednikowi i jest idealna, jeśli spotykamy się z danym zagadnieniem po raz pierwszy. Pamiętam, jakim objawieniem była dla mnie, kiedy zaczynałam uczyć się odmiany czasowników w pretérito indefinido (jeszcze wtedy nie wiedziałam, z czego konkretnie korzystam, bo była to kserówka ze szkoły językowej). Wszystkie ćwiczenia można porównać z kluczem odpowiedzi, umieszczonym na końcu.

Jakieś wady? Dziwi mnie trochę podział dwóch różnych części: A1-B2 i B1-B2. Jeśli miałabym Wam podpowiadać, to wybierajcie od razu tę drugą, nawet jeśli jesteście początkujący (ja niczym frajerka wybrałam pierwszą i szybko pożałowałam). I tak wszystkie zagadnienia są wyjaśniane od podstaw, większość rzeczy się dubluje, a różnica tkwi tylko w kilku dodatkowych rozdziałach, których nie ma w części pierwszej. Inna rzecz, którą można uznać za wadę, to powierzchowne potraktowanie każdego z tematów. Ale wynika to z samej formuły: książka służy do wstępnego zapoznania się z danym problemem, a nie do jego dogłębnej analizy. Do tego celu mam dwie inne pozycje.

3. Español para hablantes de polaco. Autor, Pedro Campos, przez lata nauczał Polaków języka hiszpańskiego i zaobserwował, co sprawia naszym rodakom najwięcej problemów. Książka składa się z dziesięciu rozdziałów, uwypuklających różnice między dwoma językami w odniesieniu do takich zagadnień jak np. interpunkcja, przyimki, mowa zależna itd. Układ jest następujący: dwie strony wyjaśnień + cztery strony ćwiczeń. Do ćwiczeń jest klucz. Podstawowa wada, jaką zauważam, to… objętość książki. Tytuł obiecuje tak wiele, a tymczasem treść rozwiewa tylko małą część wątpliwości, jakie mogą się narodzić w głowie osoby polskojęzycznej.

4. Sin duda. Usos del español: teoría y práctica comunicativa. Pozycja bardzo podobna do powyższej, tyle że autorzy analizują możliwe problemy językowe bez specyfikacji nacji, której miałyby one dotyczyć. Osiemnaście rozdziałów, układ taki jak u poprzedniczki. I moje zastrzeżenia są identyczne: za mało! Paradoksalnie jednak zauważam, że niektóre kwestie (np. moja największa zmora, straszniejsza nawet niż legendarne subjuntivo, czyli pretérito imperfecto i jego różnicowanie z innymi czasami przeszłymi), są w Sin duda wyjaśnione lepiej niż w książce przeznaczonej specjalnie dla Polaków.

A na koniec podzielę się z Wami najlepszą radą dotyczącą korzystania z podręczników, jaką jestem w stanie Wam dać. Miejcie umiar! Dobre korzystanie z podręcznika polega m.in. na tym, żeby wiedzieć, kiedy go odłożyć. Niech to będzie np. po 1/3 czasu, jaki zamierzacie przeznaczyć na naukę danego dnia. Niech podręczniki będą Waszą pomocą, akceleratorem, czynnikiem spajającym i organizującym przyswajanie wiedzy, ale niech nie przesłonią Wam kontaktu z realnym, żywym językiem. Oglądajcie seriale, filmy (jeśli jeszcze nie czujecie się na siłach, to z napisami), czytajcie El País, wyszukujcie w hiszpańskojęzycznej Wikipedii notek na szczególnie Was interesujące tematy, słuchajcie piosenek, szukajcie ich transkrypcji i tłumaczcie teksty, uczestniczcie w portalach wymiany językowej. W takim otoczeniu nauka z podręczników naprawdę ma sens.

 

Zobacz także:

Nie samymi podręcznikami… – czyli internetowe pomoce naukowe
75% samouctwa, czyli czarna owca na Woofli
Co Polak może zaoferować światu? Wymiana nie tylko językowa
Dlaczego warto oglądać obcojęzyczne "talent shows"
O "łatwości" języka hiszpańskiego