deutsche welle

Niemiecki w 4 miesiące, czyli zmagania z przeciwnościami


eksperyment3Opanowanie nowego języka często jawi się jako niebywałe wyzwanie, którego wymagania są w stanie spełnić tylko wybrane jednostki, tor najeżony przeszkodami tak licznymi, że wydają się niemożliwe do pokonania. Z drugiej strony niektórzy kreślą obraz wprost idylliczny, pozostawiając odbiorców w błogiej nieświadomości. Prawda zawiera jednak wiele odcieni szarości, co znalazło odbicie w przebiegu pewnego eksperymentu…

Niemiecki od zawsze był moją piętą achillesową, choć w przypadku angielskiego było zupełnie odwrotnie. Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie, dlaczego jest tak, że ten pierwszy wchodzi mi tak łatwo, podczas gdy drugi prawie natychmiast wylatuje z głowy. Pomimo tego, że konieczność opanowania niemieckiego wymuszona przez system edukacji i cele zawodowe była dla mnie wystarczającą motywacją do nauki, to do pewnego momentu nie miałem bladego pojęcia, na czym polega mój problem. I wtedy zakiełkowała we mnie pewna myśl, pomysł na eksperyment tak szalony, że mógłby się udać i tak męczący, że nawet w krótkim okresie dawałby się mocno we znaki.


Założenia

U podstaw wszystkiego legło założenie, że sukces na polu językowym zależy w dużej mierze nie od dostępności zasobów, lecz wytrwałości w codziennym zmaganiu się z nowymi problemami. A skoro tak, to wystarczyło wyznaczyć sobie jakiś cel i znaleźć do niego jakąś podstawową bazę materiałów, z której będzie się najczęściej korzystać. Mój wybór padł na anglojęzyczny kurs niemieckiego stworzony przez Deutsche Welle o wiele mówiącym tytule "Harry – gefangen in der Zeit". Składa się on ze 100 lekcji, z których każda prezentuje inne zagadnienia gramatyczne. Całość dopełniają ćwiczenia i dość nietypowe filmiki powiązane ze sobą fabularnie.

W teorii kurs ten ma za zadanie przygotować kogoś do poziomu B1 w ciągu około pół roku. Nie byłbym jednak sobą, gdybym zawsze trzymał się wytycznych, dlatego zachęcony wyzwaniem, które znalazłem na oficjalnym kanale na Youtubie, postanowiłem, że każdego dnia będę przerabiał jedną nową lekcję. Nie poprzestałem jednak wyłącznie na tym. Wymyśliłem sobie, że skoro już podniosłem sobie poprzeczkę, to mogę przesunąć ją jeszcze wyżej, podejmując próbę tłumaczenia wszystkich zdań, nawet tych, które byłyby powyżej mojego poziomu, służąc jako tło dla scen.

Postępując tak, zasymulowałbym to, z czym zmaga się większość uczących się, gdyż gotowe przekłady rzadko są łatwo dostępne. Co więcej, zarówno normalne obcojęzyczne teksty, jak i wypowiedzi ustne zazwyczaj cechują się stopniem trudności, który wykracza poza umiejętności początkującej osoby. Sam chciałem się z tym zmierzyć, przenosząc dotychczasowe doświadczenie z językiem angielskim na niemiecki – gdyż są między nimi pewne podobieństwa –wykorzystując również papierowe i elektroniczne słowniki, opracowania gramatyczne i różnego rodzaju źródła internetowe.

Jednak wciąż było mi mało. Oliwy do ognia dolałem pomysłem na tworzeniem fiszek w Anki, w których umieszczałbym całe zdania wraz z tłumaczeniami, a potem uczyłbym się obu tych rzeczy na pamięć. Zainspirowała mnie do tego metoda dzięcioła używana przez Heinricha Schliemanna i Metoda Składniowa Glossika. W tej pierwszej autor uczył się codziennie całych stron tekstu, w drugiej zaś chodziło o zapamiętanie ograniczonego zestawu zdań, które zostały wybrane tak, aby odzwierciedlić bogactwo konstrukcji językowych i nauczyć kogoś odpowiedniej ilości słownictwa.

Oficjalną datę rozpoczęcia eksperymentu wyznaczyłem na 1 marca, choć już w lutym przeprowadziłem pierwsze testy, przerabiając jakieś 10 pierwszych lekcji, chcąc sprawdzić, jak bardzo moje wyobrażenia pasują do rzeczywistości i czy to, na co się porywam, jest w ogóle realne. Przeglądałem również różne kursy na Youtubie, żeby znaleźć coś, co mogło mi posłużyć do uzupełnienia tego z Deutsche Welle. Ustaliłem sobie wtedy, że każdego dnia o tej samej porze będę poświęcał około 2 godziny naukę. Gdy więc w końcu nadszedł właściwy moment, mogłem ze spokojem rozpocząć zmagania z przeciwnościami.


1 miesiąc – marzec

Na początku byłem pełen entuzjazmu, gdyż odświeżanie podstaw i łączenie w całość zapomnianych informacji szło mi dość łatwo. W rezultacie w ciągu pierwszych dni przerobiłem więcej lekcji, niż zakładał mój plan. 6 marca rozpocząłem w końcu dodawanie nowych fiszek, których treść musiałem najpierw przygotować, co ułatwiała lista słów i niektórych zdań przetłumaczonych na angielski.

Niestety zawartość kursu tak mnie wciągnęła, że przez następne dni, aż do 22 marca, nie pamiętałem, że taki program jak Anki w ogóle istnieje. Później wszystko się unormowało, ale pojawił problem z nadmierną ilością kart, gdyż miałem ich już około 1200, a nie dotarłem nawet do 30 lekcji. Z tego powodu pod koniec miesiąca przekształciłem talię na aktywną, tracąc połowę ekspozycji.

2 miesiąc – kwiecień

Niedługo po rozpoczęciu kolejnego okresu doświadczyłem niespodzianki, która wynikła z tego, że przerabiałem 20 nowych kart dziennie, choć dodawałem jakieś 30, powtarzając równocześnie 50 poprzednich. Na skutek tej różnicy moja znajomość słownictwa przestała nadążać za wiedzą gramatyczną. 10 kwietnia zdecydowałem się więc na drastyczny krok, który polegał na porzuceniu tworzenia nowych fiszek w celu nadgonienia tych zaległości i zaoszczędzenia czasu poświęcanego na coraz trudniejsze tłumaczenia.

Gdyby tego było mało, przy 41 lekcji nastąpił kryzys dotyczący pomijania ćwiczeń i wyjaśnień gramatycznych, wywołany problemami z nadążaniem za nowymi zagadnieniami. Od tego momentu robiłem tylko powtórki w Anki i oglądałem nagrania, tłumacząc pojedyncze słowa.

3 miesiąc – maj

W pewnym momencie postanowiłem, że muszę poważniej podejść do nauki, dlatego od 61 lekcji zacząłem wykorzystywać dodatkowy czas w weekendy, żeby bardziej się skupić na gramatycznej części kursu, ale porzuciłem ten pomysł po nadrobieniu kilku zestawów ćwiczeń. Ponadto zacząłem mocno odczuwać następstwa przerzucenia się na talię aktywną, które objawiały się problemami z rozpoznawaniem słów w oryginale, a nawet formułowaniem zdań, co wynikało ze zbyt małej ekspozycji na niemieckie wypowiedzi.

Spędzałem również mnóstwo czasu na powtarzaniu fiszek, w wyniku czego przestało wystarczać mi nawet wykorzystywanie każdej wolnej chwili. Doprowadziło to do tego, że 22 maja z braku lepszego pomysłu zmieniłem wszystkie karty na pasywne. Znacząco obniżyłem też częstotliwość zaglądania do Anki, gdyż i tak coraz częściej zdarzało mi się pominąć sesję z braku chęci.

4 miesiąc – czerwiec

Ten miesiąc był już niestety całkowicie pozbawiony pracy z fiszkami. Demotywujący wpływ metaforycznych stosów piętrzących się kart (talia liczyła ich wtedy ponad 800) skutecznie zniechęcił mnie do dalszej nauki. Prawdopodobnie w tym okresie w ramach odpoczynku od gramatyki oglądałem serię Deutsch Plus, która była naprawdę wciągająca.

15 czerwca ukończyłem fabularną część kursu Harry – gefangen in der Zeit i nie miałem już ochoty do niego wracać. Jakiś czas później znalazłem dobrze przygotowane wytłumaczenia gramatyczne na Youtubie, a także kogoś, kto potrafił odpowiedzieć na liczne pytania, wiedząc również jak wybrnąć z pewnych językowych pułapek. Tak właśnie zakończył się mój eksperyment. Ale to wcale nie oznaczało końca mojej przygody z niemieckim.


Konkluzja

Sądzę, że eksperyment ten można uznać za dość udany. Dzięki wciągającemu kursowi służącemu mi za bazę oraz wyrobieniu odpowiednich nawyków udało mi się całkiem sporo nauczyć, nawet jeśli według swojego subiektywnego odczucia nie osiągnąłem poziomu B1. Doświadczenie to przygotowało mnie do radzenia sobie samemu, nawet gdy sytuacja nie wygląda różowo, udowadniając, że liczne przeszkody tylko spowalniają opanowanie języka, a nie je uniemożliwiają. Pomogła mi w tym oczywiście znajomość angielskiego, którą wykorzystywałem na wszystkie możliwe sposoby, gdyż bardzo często poszukiwane odpowiedzi znajdowały się w anglojęzycznych źródłach. Można więc ją uznać za bardzo pomocną przy nauce nie tylko niemieckiego, lecz także innych języków. Ponadto podtrzymuję swoją opinię, że warto mieć kogoś do pomocy. Oszczędza to bowiem mnóstwo czasu, który można wykorzystać w bardziej produktywny sposób.

Jeśli chodzi o użycie fiszek, to zaprezentowałem tutaj podejście, którego nie powinno się powtarzać. Było ich zbyt dużo, zawierały nadmierną ilość informacji, ćwiczyły tylko aktywne lub pasywne słownictwo i niepotrzebnie próbowałem ich używać do uczenia się nowych rzeczy, ponieważ ich głównym celem jest utrzymywanie czegoś w pamięci. Zapamiętywanie całych zdań jest zbyt czasochłonne i ma uzasadnienie tylko w przypadku pewnych utartych wyrażeń lub treningu reguł gramatycznych. W pozostałych sytuacjach kompletne wypowiedzi powinny być wykorzystywane wyłącznie jako przykłady użycia w kontekście.


Polecane artykuły:

Czy język niemiecki jest trudny?
Przewodnik po Deutsche Welle
Jak (nie) uczyć się języków obcych – część 3 – niemiecki
Niemieckie gazety, portale informacyjne oraz stacje radiowe
Eksperyment językowy
Mini-projekt: walczę z językowymi słabościami!

Przewodnik po Deutsche Welle

deutsche_welle_radio1Niemiecki jest językiem, który towarzyszy mi przez większość mojego życia. Najpierw uczyłem się go w szkole, a potem trochę na studiach. Nie odniosłem jednak na tym polu większych sukcesów. Wszystko zmieniło się, gdy natrafiłem na materiały oferowane przez portal Deutsche Welle, będący czymś w rodzaju niemieckiego BBC. Okazuje się jednak, że ma on pewne problemy z nieintuicyjnym rozmieszczeniem treści, co stało się inspiracją do stworzenia niniejszego przewodnika.

Serwis Deutsche Welle oferuje całą gamę materiałów przeznaczonych dla uczących się języków. Oprócz niemieckiego można tam znaleźć na przykład kursy francuskiego lub nawet polskiego. Dostęp do nich można uzyskać, klikając w link odpowiadający poziomowi zaawansowania języka lub wykorzystując wyszukiwarkę kursów, która pokazuje listę wszystkich dostępnych materiałów. Z tym że nie wszystkie teksty na stronie są przetłumaczone, co może sprawiać problemy. Gdy już znajdzie się odpowiednią pozycję, trzeba zwykle kliknąć w obrazek, który przekierowuje do listy odcinków. Nie zawsze jest to jednak oczywiste, gdyż nic nie sugeruje, że tak należy właśnie postąpić. Co ciekawe na angielskiej wersji można znaleźć kilka dodatkowych serii, z których jedna zasługuje na szczególną uwagę.

Cechą wspólną prawie wszystkich kursów są materiały audio (a czasem filmy) z dołączoną transkrypcją i ćwiczeniami. Poszczególne odcinki natomiast można zasubskrybować lub dodać do biblioteki w programie iTunes. Ponadto, Deutsche Welle wrzuca wiele materiałów i linków na Facebooka i Twittera, co można wykorzystać do nauki. Udało mi się nawet znaleźć ich kanał na Youtube z filmami edukacyjnymi, choć nigdzie na stronie nie ma o nim mowy. Ogólnie wygląda to tak, jakby nie nadążali oni z przystosowywaniem się do nowych wymagań internetu, gdyż strona z materiałami językowymi nie została jeszcze dodana do wersji na urządzenia mobilne, nie wspominając o nieintuicyjnym rozmieszczeniu linków dotyczących różnych elementów jednego kursu.

Po polsku

W polskiej wersji językowej dla początkujących przygotowano kilka ciekawych serii. Pierwsza z nich to Mission Berlin (A1), opowiadająca nietypową kryminalną historię, używając do tego perspektywy gry komputerowej. To dość dziwny pomysł, gdyż nie ma tam żadnych interaktywnych elementów, a wybór ogranicza się do słuchania nagrań lub czytania tekstu. Choć nie jest to nic mocno irytującego, to byłoby lepiej, gdyby zrealizowano to w inny sposób lub stworzono coś, w co naprawdę dałoby się grać. Do dodatków można zaliczyć ćwiczenia zapisane w pliku pdf, które są niestety w całości po niemiecku.

plgerKolejną pozycją jest Radio D (A1-A2), kurs audio przeznaczony dla całkiem  zielonych, w którym wszystko przedstawiane jest w dość wolnym tempie. Uczący się jest zachęcany do uważnego słuchania i prób zgadywania tego, co się dzieje na podstawie kontekstu. Każdy dialog zostaje potem wyjaśniony, choć nie zawsze słowo w słowo. Do odcinków dołączone są ćwiczenia po niemiecku. Podobną formułę posiada kurs Deutsch Warum nicht? (A1-B1) z tą różnicą, że zawarte w nim wyjaśnienia gramatyczne i zadania są napisane po polsku. Osobom o nieco wyższym poziomie może natomiast przypaść do gustu cykl Marktplatz – Język niemiecki w gospodarce (B2), który pomaga w nauce i przećwiczeniu słownictwa biznesowego.

Po angielsku

Ten, kto zna angielski, może skorzystać również z materiałów niepolskojęzycznych. Wśród nich można znaleźć na przykład Deutschtrainera (A1) – proste wprowadzenie do podstawowych słów i zwrotów w języku niemieckim, wykorzystujące krótkie filmiki, uzupełnione o tekst zawierający tłumaczenie. Późniejsze sprawdzanie wiedzy odbywa się w nim przy użyciu slajdów ze zdjęciami. Nieco podobny Audiotrainer (A1-A2) uczy słownictwa oraz poprawnej wymowy. Nie posiada on jednak żadnych filmów, a ćwiczenia występują tam w najprostszej możliwej formie.

Na Deutsche Welle można znaleźć również pełnoprawny kurs online Deutsch Interaktiv (A1-B1), który przeprowadza uczącego się przez kilka etapów znajomości języka, ucząc słownictwa, gramatyki, czytania i rozumienia ze słuchu. Wymaga on darmowej rejestracji i logowania, ale zawsze można korzystać z konta gościa, które daje tyle samo, lecz nie zapisuje postępów. Podzielony jest on na wiele podrozdziałów poświęconych poszczególnym zagadnieniom i może być wykorzystywany do samodzielnej nauki, o ile zna się już angielski lub rosyjski.

Harry - gefangen in der ZeitOpcją, która spodobała mi się jednak najbardziej, jest interaktywny cykl Harry – gefangen in der Zeit (A1-B1), który opowiada szaloną historię inspirowaną "Dniem świstaka". Tytułowy bohater jest uwięziony w pętli czasu, z której próbuje się wydostać. Towarzyszy mu niewidzialny narrator, dając mu rady dotyczące języka niemieckiego i komentując jego zachowanie. W każdym odcinku poruszone jest jedno zagadnienie gramatyczne, o którym można w każdej chwili przeczytać w odpowiednim menu. Do dyspozycji uczącego się zostały również oddane różnorodne interaktywne ćwiczenia, słownik i transkrypcja. Całość została stworzona we flashu i wydaje się funkcjonować poprawnie. Problemy miałem tylko z rejestracją, gdyż możliwe jest zrobienie tego bez podania adresu e-mail, co uniemożliwia późniejszą aktywację konta. Plusem posiadania go jest łatwiejszy dostęp do wszystkich list słów i zagadnień gramatycznych oraz możliwość zapisu postępów. Resztę można zrobić przy użyciu konta gościa.

Po niemiecku

Gdy już zdobędzie się pewne podstawy, można spróbować korzystać z materiałów dostępnych w całości po niemiecku. Najniższy poziom trudności w tej kategorii oferuje kurs Das Deutschlandlabor (A2), który opowiada o życiu w Niemczech. Istotną jego częścią są kilkuminutowe filmy z napisami przedstawiające rozmowy z napotkanymi ludźmi. Uzupełnia go zestaw standardowych dodatków. Poziom wyżej jest cykl Top-Thema mit Vokabeln (B1), zawierający dość krótkie nagranie audio dotyczące jakiegoś ważnego tematu. Dołączono do niego wyjaśnienia słownictwa po niemiecku, tekst i pytania kontrolne. Dużo prościej prezentuje się natomiast kurs Wieso nicht? (B1), który uczy potrzebnych na co dzień słów na podstawie różnych scenek. Zawiera on jedynie nagranie i lekcję w pliku pdf.

jojoNastępna w kolejności jest seria Jojo sucht das Glück (B1-B2), która cieszy się podobno dużą popularnością u osób uczących się niemieckiego. Jest to serial z napisami opowiadający o perypetiach Brazylijki Jojo, która szuka szczęścia. Każdy odcinek trwa  tylko parę minut i posiada interaktywne ćwiczenia oraz wyjaśnienia trudniejszych słów. Do tej pory nakręcono trzy sezony przygód tej bohaterki, które można oglądać również na Youtube. Natknąłem się nawet na kilka parodii stworzonych przez fanów.

Muzyczną alternatywą dla powyższego serialu są dzienniki z podróży hiphopowego zespołu EINSHOCH6 zatytułowane Deutsch lernen – mit Spaß und viel Musik! (B1-B2). Co ciekawe niektóre z odcinków mają formę teledysków. Nie brakuje w nich ponadto napisów i list słów. Równie ciekawym projektem jest Ticket nach Berlin – die Abenteuerspielshow! (B1-B2), w którym śledzimy przygody osób uczących się niemieckiego i podróżujących po całym kraju. W tym przypadku filmy nie posiadają niestety żadnych napisów.

Do innych ciekawych pozycji należy seria Das sagt man so! (B1-B2), w której zostają przedstawione różne idiomy i przysłowia. W kursie Wort der Woche (B2) masz natomiast okazję nauczyć się czegoś dotyczącego wybranych niemieckich słówek. Z innego podejścia korzystają cykle dotyczące wiadomości ze świata takie jak Video-Thema i Langsam gesprochene Nachrichten (B2-C1). W tym pierwszym można obejrzeć reportaże z napisami na różne ciekawe tematy, w drugim zaś posłuchać aktualnych wieści przekazanych w zwolnionym i normalnym tempie. Na najwyższym poziomie czeka natomiast kurs uzupełniający niezbędne słownictwo – Alltagsdeutsch (C1-C2), jak również taki, który porusza naprawdę skomplikowane zagadnienia – Sprachbar (C1-C2).

Powyżej wymieniłem wszystkie materiały warte uwagi, pomijając jedynie drobne ciekawostki. Jakość poszczególnych kursów może się wahać, choć najsłabszy z nich można raczej zaliczyć przynajmniej do przeciętnych. W porównaniu do innych źródeł internetowych Deutsche Welle wypada całkiem dobrze, a przy tak dużym wyborze każdy powinien znaleźć coś dla siebie.


Zobacz także:

Nie samymi podręcznikami… – czyli internetowe pomoce naukowe (j. hiszpański)
Jakie materiały warto czytać?
Jak (nie)uczyć się języków obcych – niemiecki
Niemieckie gazety, portale informacyjne oraz stacje radiowe