W dobie Internetu wybór treści edukacyjnych dostępnych na wyciągnięcie ręki istotnie się powiększył. Wydaje się więc, że bogactwo materiałów znacząco ułatwia znalezienie takich, które pasują do preferencji osoby uczącej się języka. Na przekór tej obfitości treści staje jednak sprawa ich jakości, gdyż jak mówi stare przysłowie: "nie wszystko złoto, co się świeci".
Najważniejszymi rzeczami, które przyciągają uwagę osoby zgłębiającej języki obce, są wyjaśnienia gramatyczne i opracowane materiały źródłowe. Różni autorzy starają się podzielić, mimo wszystko, ograniczonym audytorium, przekonując, że to właśnie ich strony powinno się odwiedzić. Poszukiwacz wiedzy może się łatwo zagubić w tym gąszczu różnych możliwości. Czym więc powinien się kierować przy wyborze materiałów, które później staną się podstawą, na której zbuduje swoje językowe kompetencje?
Ciekawym pomysłem wydaje się skorzystanie z rozwiązań podobnych do tych stosowanych przy ocenie jakości prac naukowych. Kwestiami, które mogłyby tu mieć zastosowanie, są: miejsce publikacji, autor, źródła informacji i fakt, czy ktoś inny dokonał sprawdzenia poprawności zamieszczonych treści (peer review). Przeanalizowanie wszystkich tych rzeczy daje pełny obraz tego, czy warto skorzystać z materiałów oferowanych na danej stronie.
W przypadku witryn lub blogów oferujących opracowania dotyczące gramatyki, kluczowe staje się sprawdzenie, czy prezentowane informacje są rzeczywiście poprawne. W przypadku tych napisanych jedynie w języku, którego się uczysz, szansa na natrafienie na błędne lub niekompletne wyjaśnienie jest mniejsza, niż przy korzystaniu ze źródeł polskojęzycznych. Wynika to z tego, że tworzone są one zwykle przez rodowitych użytkowników danego języka, którzy, przynajmniej w teorii, powinni być lepiej obeznani z jego regułami, niż osoby, które nabyły go dzięki swojemu wysiłkowi. Wiele razy przekonałem się osobiście o zasadności tego założenia.
Dużą rolę odgrywa tu także renoma odwiedzanych stron edukacyjnych. Jeśli cieszą się one dobrą opinią i są polecane przez osoby, które mają odpowiednią wiedzę, aby spojrzeć krytycznym okiem na prezentowane treści, np. nauczycieli danego języka lub osoby dwujęzyczne, to warto zatrzymać się na nich dłużej. Jeśli są jednak wychwalane głównie przez osoby, których poziom jest daleki od zaawansowanego, to należy zachować dużą ostrożność i rozważyć zasięgnięcie porady kogoś, kto potrafi oddzielić ziarno od plew.
To, kim autor jest z zawodu, daje pewną wskazówkę co do tego, czy posiada odpowiednie kompetencje do przekazywania wiedzy lub czy stworzone przez niego materiały nie są przypadkiem sposobem na reklamę. W tym pierwszym przypadku posiadanie wykształcenia językowego lub bycie nauczycielem przemawia na jego korzyść, natomiast brak tych przymiotów powinien zniechęcać do bezgranicznego ufania w opublikowane informacje. Ważne jest także, czy krążą o nim dobre opinie, gdyż w każdym zawodzie zdarzają się czasem osoby, które wciąż muszą się wiele nauczyć.
Podobnie sprawa ma się z treściami, których nadrzędnym, choć często niewidocznym, celem jest sprzedanie jakichś produktów lub usług. Takie materiały można zazwyczaj poznać po prostym języku, rozwodnionej treści lub niewielkiej długości. Jeśli więc jakieś zagadnienie wydaje się niewystarczająco opisane, a nie można łatwo znaleźć na danej stronie uzupełnienia, to lepiej jest poszukać innego źródła, gdyż możliwości wyboru jest aż nadto.
Na podstawie tego, na czym autor oparł swoje wyjaśnienia, można określić, czy rzeczywiście rozumie on opracowywany temat. Jeśli na przykład korzysta z nietłumaczonych opracowań książkowych, oznacza to, że nie zawęża swojego punktu widzenia do często uproszczonej interpretacji przedstawianej w polskojęzycznych podręcznikach. Z wiadomych względów, problem ten nie dotyczy autorów obcojęzycznych. Liczy się również to, czy twórca nie miesza języka formalnego z potocznym, gdyż w skład tego drugiego wchodzą elementy, które nie są uznawane za poprawne w tym pierwszym. Niestety trudno jest to wszystko sprawdzić, jeśli autor sam o tym nie poinformuje.
W przypadku większych serwisów edukacyjnych można mieć umiarkowaną pewność, że ktoś zadbał o to, aby opublikowane materiały zostały sprawdzone pod kątem błędów i niedociągnięć. Tego typu weryfikacja nie jest jednak standardem, gdy ma się do czynienia z mniejszymi stronami i blogami. W takiej sytuacji można wykorzystać komentarze użytkowników, którzy zgłaszają zauważone pomyłki i wątpliwości co do treści. Są one później łatwo dostępne dla późniejszych odwiedzających, co dodatkowo minimalizuje skutki wcale nie tak rzadkiej sytuacji, gdy autor nie zmienia swojego nagrania lub tekstu po otrzymaniu sugestii. Gdy jednak komentarzy poprawiających jest dość dużo, oznacza to, że jakość zamieszczonych materiałów nie jest zbyt dobra.
W kontekście sprawdzania istotne wydają się także listy słownictwa tworzone przez autorów stron lub ich użytkowników. Zarówno w przypadku tych pierwszych, jak i drugich brak możliwości napisania komentarza, mającego zwrócić uwagę na jakiś problem, prowadzi do pozostawienia wielu niedoróbek. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest wprowadzenie osób zainteresowanych nauką w błąd. Szczególnie odradzam korzystanie z list stworzonych przez amatorów, ponieważ aż roi się w nich od pomyłek. Poza tym same słowa i ich znaczenia nie dają odpowiedniej wiedzy dotyczącej kontekstu i miejsca w zdaniu, dlatego najlepiej jest tworzyć listy słów i wyszukiwać przykłady ich użycia samemu. Wtedy ma się większą pewność, co do ich poprawności.
Choć informacje dotyczące gramatyki i słownictwa rzeczywiście stanowią główne źródło zainteresowania osób początkujących, to w przypadku tych, którzy dysponują większą wiedzą, punkt ciężkości poszukiwań przesuwa się często ku autentycznym materiałom językowym, nieskalanym niepotrzebnymi uproszczeniami. Również wtedy możliwe jest skorzystanie ze wspomnianych wcześniej zasad, przyglądając się głównie miejscu publikacji, autorowi i temu, czy nie jest jedyną osobą, która czuwa nad poprawnością. W razie wątpliwości pożądane byłoby zasięgnięcie porady kogoś, dla którego jest to język ojczysty, dzięki czemu można się na przykład dowiedzieć, że autor popełnia błędy typowe dla obcokrajowca.
Osobną kwestią wydają się filmy dostępne na YouTube, które poruszają pełną gamę tematów, będąc jednocześnie dość przyjemnym sposobem na naukę. Standardowy sposób oceny jakości nie jest tu zbyt skuteczny, ze względu na niedostatek danych i chaos informacyjny związany z dużą liczbą komentarzy. Można tu jednak zastosować trik polegający na sprawdzeniu, czy autor nie musi dzielić uwagi między mówienie a robienie czegoś innego. Gdy bowiem w grę wchodzi przeładowanie pamięci roboczej, to ludzie doświadczają problemów z poprawnym formułowaniem swojej wypowiedzi. Przejawia się to dość wyraźnie u osób komentujących na bieżąco przebieg przechodzonej gry, choć można to zauważyć również przy wykonywaniu innych absorbujących czynności.
Przedstawiona powyżej propozycja zmierzenia się z mnogością dostępnych materiałów nie jest może idealna, ale spełnia swoje zadanie. Mimo że czasem nieoceniona staje się pomoc osób znających się na rzeczy, to w wielu przypadkach wystarczą zdrowy rozsądek, zasada ograniczonego zaufania i szczypta krytycznego myślenia. Dzięki nim odsiewanie wartościowych treści dostępnych w Internecie powinno stać się o wiele łatwiejsze.
Zobacz także:
Jak czytać i nie zwariować
Jak w praktyce wygląda poszukiwanie partnera językowego
O poprawianiu błędów słów kilka
Jak tworzyć i wykorzystywać listy frekwencyjne
Cyfrowa rewolucja w samodzielnej nauce języków
Wydaje mi się, że w przypadku gramatyki, nic nie zastąpi dobrej książki, najlepiej opracowanej przez polskiego specjalistę, nauczyciela z długoletnim stażem i autorem podręczników. Co do innych materiałów, to oczywiście powinniśmy wybierać oryginalne rzeczy(nagrania, teksty) tworzone przez użytkowników danego języka. Ja sam korzystam z podcastów, czytam wikipedię oraz blogi na różne tematy, a także książki z audiobookiem.