Czytając biografię jakiejś sławnej osoby nie da się uniknąć rozdziału poświęconego rodzinie i okresowi dziecięcemu, w olbrzymim stopniu kształtującymi zachowanie bohatera również w życiu dorosłym. Nie inaczej jest z językami. Żeby rozmawiać o Słowiańszczyźnie trzeba znać przynajmniej podstawy lingwistycznego kontekstu, w jakim jest ona osadzona. W przeciwnym wypadku grozi nam otrzymanie obrazu spłyconego, otwierającego następnie pole dla snucia teorii, które mają nierzadko więcej do czynienia z bliżej nieokreślonym kompleksem niż z naukową wiedzą, jaką posiadamy. Artykułem tym nie chcę więc odkrywać Ameryki, ale przekazać w zwięzły sposób to wszystko czego potrzebujemy, by iść z naszym cyklem dalej, mając jednocześnie świadomość o stopniu pokrewieństwa pomiędzy językami słowiańskimi a pozostałymi indoeuropejskimi. Zacznijmy od cofnięcia się w czasie o okres od 5 do 6 tysięcy lat.
Na początku był chaos… – chciałoby się powiedzieć nawiązując do greckiej mitologii, ale w świecie języków obcych znacznie bliższa rzeczywistości jest prawdopodobnie biblijna historia o wieży Babel, której budowa doprowadziła do powstania barier komunikacyjnych między ludźmi porozumiewającymi się wcześniej tym samym kodem. Gdzie jednak mogło się znajdować to miejsce, z którego nasi przodkowie wyruszyli w poszukiwaniu nowych siedzib? Gdzie wybrzmiewał jeden język praindoeuropejski? Ze względu na skąpy zasób źródeł jakimi świat naukowy obecnie dysponuje, musimy uciekać się do różnych teorii umiejscawiających kolebkę języków praindoeuropejskich w różnych punktach leżących pomiędzy Skandynawią a Indiami. Najczęściej przyjmuje się, że były to stepy leżące pomiędzy Morzem Czarnym i Kaspijskim (orędowniczką tej teorii, zwanej też kurhanową, była słynna antropolog Marija Gimbutas), skąd języki praindoeuropejskie rozprzestrzeniły się w kierunku kontynentu europejskiego oraz terenu dzisiejszych Indii oraz Iranu.
Niełatwo stwierdzić, jaki był tak naprawdę charakter tej ekspansji. Są teorie mówiące o wielkich masach ludzi władających indoeuropejskimi dialektami, które zdominowały zamieszkiwaną przez inne ludy Europę na przestrzeni kilku tysięcy lat. Jest też jednak możliwe, że Indoeuropejczycy byli stosunkowo nieliczną kastą, która przeniknąwszy na kontynent przejęła władzę nad większymi skupiskami ludzi, narzucając im swój język. Jedyne czego możemy być pewni to faktu, iż w okresie rozciągającym się do I wieku n.e. Europa przeżyła swoistą rewolucję językową. Wskutek braku źródeł pisanych ciężko jest dziś określić, jak kształtowała się lingwistyczna mapa kontynentu przed nadejściem Indoeuropejczyków. Nawet w przypadku języków względnie dobrze udokumentowanych, jak to ma miejsce w przypadku etruskiego, dysponujemy przeważnie listą pojedynczych słów, które nie zawsze pozwalają określić z całą pewnością ich wzajemny stopień pokrewieństwa oraz zasięg występowania. Zdawałoby się, że jedyną żywą pozostałością tamtych zamierzchłych czasów są dziś dialekty baskijskie na pograniczu francusko-hiszpańskim. Pewne jest jednak, że starzy mieszkańcy Europy wnieśli do języka przybyszy elementy pochodzenia nieindoeuropejskiego (tubylcy przejmowali język przybyszy dostosowując go jednocześnie do swoich przyzwyczajeń artykulacyjnych, co w dłuższej perspektywie wpłynęło na zmiany w obrębie całej populacji) , które istotnie wpłynęły na wyodrębnienie się poszczególnych grup językowych, dziś wzajemnie niezrozumiałych.
Jak wyglądał język praindoeuropejski?
W związku z brakiem jakichkolwiek źródeł pisanych możemy tylko snuć domysły opierając się na porównaniu najstarszych poświadczonych na piśmie języków indoeuropejskich. Biblią indoeuropeistów oraz językoznawstwa historyczno-porównawczego można nazwać dzieło niemieckiego lingwisty Franza Boppa pt. "O systemie koniugacyjnym sanskrytu w porównaniu z greką, łaciną, perskim i germańskim" (niem. "Über das Konjugationssystem der Sanskritsprache in Vergleichung mit jenem der griechischen, lateinischen, persischen und germanischen Sprache"), w którym zebrał podobieństwa pomiędzy pięcioma językami indoeuropejskimi, zauważył zmiany zgłoskowe, jakie zaszły na przestrzeni dziejów i na tej podstawie stwierdził, że możliwym jest, iż istniał niegdyś wspólny trzon, od którego języki te się oderwały. Bopp w latach późniejszych poszerzył zakres swojej pracy również o języki słowiańskie oraz litewski (ten ostatni szczególnie interesujący ze względu na zachowanie wielu archaizmów, których brak już w pozostałych językach indoeuropejskich), a całość (dostępna obecnie do ściągnięcia w formacie pdf) stała się punktem wyjścia dla przyszłych entuzjastów, którzy studiując gramatykę komparatywną starali się wykazać jak mógł wyglądać hipotetyczny język praindoeuropejski. Chyba najbardziej popularnym tekstem rekonstrukcyjnym jest bajka Augusta Schleichera pt. Owca i konie (*p-i-e: Avis akvāsas ka), której oryginalny tekst z 1868 roku przytaczam poniżej:
Avis, jasmin varnā na ā ast, dadarka akvams, tam, vāgham garum vaghantam, tam, bhāram magham, tam, manum āku bharantam. Avis akvabhjams ā vavakat: kard aghnutai mai vidanti manum akvams agantam. Akvāsas ā vavakant: krudhi avai, kard aghnutai vividvant-svas: manus patis varnām avisāms karnauti svabhjam gharmam vastram avibhjams ka varnā na asti. Tat kukruvants avis agram ā bhugat.
Warto nadmienić, że rozwój nauki spowodował powstanie w międzyczasie kilkunastu redakcji, w pewnym stopniu różniących się od pierwowzoru i kładących większy nacisk na fonetyczne detale, jakich brak w tekście Schleichera. Jedną z nich jest praca Craiga Melcherta, której wersji mówionej wykonanej przez Andrew Byrda, językoznawcy z Universytetu Kentucky, możemy wysłuchać na stronie Archeological Institute of America, do czego szczerze zachęcam wszystkich zainteresowanych.
Nie ulega wątpliwości, że hipotetycznego Praindoeuropejczyka byśmy nie zrozumieli, a poszczególne słowa (jak chociażby avis-ovis – owca, akvās – equus-koń czy varnā –wełna) jest w tekście niezwykle ciężko wychwycić nawet osobie znającej podstawy klasycznej greki czy łaciny. Ciężko mi niestety na chwilę obecną powiedzieć, na ile pomocny byłby tutaj sanskryt, bo nigdy nie miałem okazji się go systematycznie uczyć, a jest to element kluczowy w indoeuropejskim językoznawstwie porównawczym. Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że nie jest on, wbrew głosom niektórych, przodkiem pozostałych języków indoeuropejskich, lecz zaledwie najwcześniej poświadczoną pisemnie redakcją indoeuropejskiego makrojęzyka, w jakiej już można zaobserwować charakterystyczne dla grupy indoaryjskiej zapożyczenia pochodzące z austroazjatyckich języków mundajskich oraz rodziny drawidyjskiej. Świadczy to o tym, że już 3,5 tys. lat temu (bo szacuje się, iż mniej więcej tak stary jest tekst najstarszych Wed) nie mieliśmy do czynienia z czystym językiem indoeuropejskim. Jeśli było tak w przypadku sanskrytu, dlaczego sytuacja miałaby wyglądać inaczej w przypadku jego europejskich krewnych?
Puryzm językowo-etniczny a ewolucja – czy wszyscy mówimy po kreolsku?
Językiem kreolskim zwykło się nazywać język naturalny powstały na przestrzeni dłuższego czasu ze względu na wymieszanie cech bazowego języka A z elementami innych języków, z którymi A wchodził w intensywny kontakt. Przykładem języka omawianego już na Woofli, który można pod pewnymi względami uznać za kreolski, jest afrikaans. Mimo oczywistego pokrewieństwa z niderlandzkim wpływy języków, z którymi wchodził on w kontakt na przestrzeni ostatnich 300 lat były tak duże, że doprowadziły do powstania zupełnie odrębnego tworu różniącego się od swojego pierwowzoru zarówno pod względem gramatyki jak i słownictwa czy wymowy. Warto też dodać, że ogromna część użytkowników afrikaans nie jest spokrewniona z nosicielami języka bazowego, jacy przybywali do Afryki od XVII wieku. Wbrew bowiem popularnej tezie język nie jest dziedziczony przez mleko matki lub grupę krwi, lecz przez kulturę – jego transfer przypomina raczej długotrwały proces społeczny. Warto mieć to na uwadze i nie stawiać znaku równości pomiędzy językiem, grupą etniczną, czy więzami krwi, zwłaszcza gdy mówimy o czasach, w których narody – w dzisiejszym rozumieniu tego słowa – nie istniały. Dlatego artykuł chciałbym zamknąć stwierdzeniem, iż ciężko uznać indoeuropejskich najeźdźców jednoznacznie za naszych przodków. Z pewnością jednak byli nosicielami języka, którego wariant dał początek tworowi określanemu w lingwistyce mianem dialektu prasłowiańskiego. Ale o tym wspomnimy w kolejnym odcinku naszego cyklu.
Zobacz również:
Języki słowiańskie – wstęp
Przewodnik po różnych rodzajach cyrylicy – języki słowiańskie
Jakiego języka z byłej Jugosławii należy się uczyć
Co każdy powinien wiedzieć o sytuacji językowej na Białorusi
O Gotach, Wandalach i ich językach