Po kilku tygodniach nieustannej podróży nareszcie udało mi się osiąść w jednym miejscu na dłużej, co umożliwia mi znacznie częstszą aktualizację bloga. Zgodnie z zasadą, iż należy kuć żelazo póki gorące, postanowiłem dziś kontynuować pisanie o języku macedońskim, który miałem okazję przez ostatni miesiąc używać codziennie. O ile ostatnio tematem moich rozważań był szeroko pojęty wstęp lingwistyczno-kulturowy, tak dziś zajmę się bardziej praktyczną stroną tego problemu. Mianowicie postaram się w możliwie zwięzły sposób przedstawić funkcjonowanie języka macedońskiego, opisać co mnie w nim zaskoczyło oraz w jakim stopniu byłem go w stanie używać po miesiącu niezbyt pilnej, dodajmy, nauki. Nie zabraknie też rozmaitych wniosków i wrażeń będących wynikiem tegorocznej podróży na Bałkany.
Jak już wspomniałem we wcześniejszym artykule język macedoński należy do południowej podgrupy języków słowiańskich, co stawia go pod względem pokrewieństwa względem języka polskiego w tym samym szeregu co bułgarski, serbski, chorwacki i słoweński. Z jednej strony jest w nim więc naprawdę sporo rzeczy bardzo znajomych – leksyka np. jest w przeważającej części zbieżna z pozostałymi językami słowiańskimi, szczególnie z serbskim oraz bułgarskim. Z drugiej jednak strony pojawiają się w macedońskim rzeczy, które mogą zadziwić Polaka, bo diametralnie różnią się one od tego, co znamy z naszego podwórka. Jeśli ktoś zna bułgarski to 90% rzeczy w pierwszej połowie artykułu będzie mu doskonale znana (choć i tak może się dowiedzieć czegoś ciekawego).
Widok na Veles, czyli miasto, które było naszą bazą dla wypadów w inne miejsca w Macedonii. |
Co potrafi zaskoczyć w języku macedońskim?
Rzecz pierwsza to zaimki osobowe, które w dotychczas poznanych przeze mnie językach słowiańskich brzmiały bardzo swojsko i zasadniczo nie różniły się od polskich odpowiedników. W języku macedońskim czeka nas zaś niespodzianka. W miejsce "ja" mamy "јас" (jas – macedońskie wyrazy piszę oryginalnie podając kursywą ich łacińską transkrypcję), co może się kojarzyć ze staro-cerkiewno-słowiańskim "азъ", bułgarskim "аз" (az) czy, co ciekawe, ze słoweńskim "jaz". Zamiast "on/ona/ono/oni" mamy coś bardziej przypominającego zaimki wskazujące – "тој/таа/тоа/тие" (toj/taa/toa/tie – bardzo podobnie wygląda to w bułgarskim, gdzie mamy "той/тя/те"). Żeby było zabawniej zaimek w 3 osobie może się zmieniać w zależności od jego określenia w czasie i przestrzeni – "тој" może przechodzić w "овај/онај", a "таа" w "оваа/онаа". W miejsce "my/wy", które w każdym innym języku słowiańskim brzmi niemal identycznie mamy w bułgarskim i macedońskim "ние/вие" (nie/vie). Różnice w tak podstawowej kwestii jak zaimki osobowe są więc widoczne gołym okiem i stanowią pierwszą wyraźną granicę pomiędzy wschodnią częścią języków południowosłowiańskich (macedońskim i bułgarskim) oraz resztą Słowiańszczyzny.
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę są rodzajniki. Przeważnie Polacy kojarzą samo pojęcie rodzajników z niemieckimi "der/die/das" zupełnie nie wyobrażając sobie, że podobne zjawisko może mieć miejsce w językach słowiańskich. I rzeczywiście, nie jest to coś szczególnie rozpowszechnionego w słowiańskim świecie. Rodzajników nie ma żaden z języków wschodnio- i zachodniosłowiańskich. Na południu jednak sytuacja jest inna – o ile serbski i chorwacki są ich pozbawione, o tyle w macedońskim i bułgarskim rodzajniki istnieją i mają się całkiem dobrze. Dla kogoś, kto pierwszy raz się z tym styka może to być pewnego rodzaju szok, tym bardziej, że różnią się one od tego co znamy z niemieckiego czy francuskiego. Rodzajnik macedoński występuje wyłącznie w formie określonej i jest postpozycyjny, tzn. znajduje się na końcu wyrazu, który określa. Mamy więc универзитетот, мајката, писмото (pogrubioną czcionką wyszczególniłem rodzajniki). W zależności jednak od stopnia określenia przedmiotu w czasie i przestrzeni (co jest już trochę wyższą szkołą opanowania tego języka) rodzajnik może mieć 3 formy (na przykładzie słowa "list" – писмово, писмото, писмоно – pismovo, pismoto, pismono). Tego nie ma w języku polskim ani rosyjskim, prawda?
Idźmy dalej, bo oto nadchodzi kolejna rzecz obca innym językom słowiańskim (znów z wyjątkiem bułgarskiego, który gramatycznie jest niemal identyczny z macedońskim), czyli brak przypadków. Pamiętam, że kiedyś trudno było mi wyobrazić sobie funkcjonowanie języka słowiańskiego bez przypadków. W macedońskim natomiast ich po prostu nie ma (wyjątkiem jest vocativ). Jedyną pozostałością po nich są krótkie formy zaimków osobowych spełniające podobną funkcję jak dopełnienie bliższe i dalsze w języku francuskim. Formy te muszą być stosowane, gdy mówimy o przedmiocie określonym, nawet jeśli pojawia on się wcześniej, więc zdania wyglądają często z naszego punktu widzenia dość dziwacznie. Weźmy taki przykład:
PL:Czy znasz Stojana? Nie znam go, ale znam Branka.
MKD: Дали го знаеш Стојан? Не го знам него, ама го знам Бранко.
MKD (transkrypcja): Dali go znaeš Stojan? Ne go znam nego, ama go znam Branko.
PL (dosłownie): Czy go znasz Stojan? Nie go znam niego, ale go znam Branko.
Nie muszę chyba mówić, że kalki z jednego języka na drugi, mimo dość sporego pokrewieństwa, są praktycznie niemożliwe.
Do tego wszystkiego dochodzi inny system czasowy, który w dużej mierze jest zbieżny z tym, co mogliśmy obserwować w XIX-wiecznym języku serbskim (swoją drogą leksyka macedońska również zawiera mnóstwo elementów, które w dzisiejszym serbskim są anachronizmami). Mamy więc kilka czasów przeszłych, które rzeczywiście są używane, co również jest nie lada wyzwaniem dla kogoś, kto do tej pory miał jedynie do czynienia z językami słowiańskimi o tak prostej budowie (przynajmniej pod tym względem) jak polski czy rosyjski. Osobiście muszę powiedzieć, że czasy były elementem, którego w języku macedońskim absolutnie nie opanowałem i błędnie używałem znanego mi z języka serbskiego czasu przeszłego złożonego (jas sum bil, ti si bil, toj e bil), który w macedońskim występuje głównie w narracji historycznej. Czasem starałem się stosować aoryst (jas bev, ti beše, toj beše, nie bevme, vie bevte, tie bea), ale w praktyce wychodziło to bardzo różnie.
W jakim stopniu ten język opanowałem?
W pewnym sensie jestem z moich dokonań zadowolony. Jeśli chodzi o kwestię czystego rozumienia języka nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń – nie jest to może ten sam stopień, co w przypadku serbskiego, ale jeśli ktoś mówi trzymając się pewnego standardu (bo Macedonia jest trochę rozbita dialektalnie) i nie nadużywa wszechobecnych w tym języku turcyzmów, których znaczenie nierzadko trudno jest objaśnić, wtedy rozumiem prawie wszystko. Problem pojawia się jednak w przypadku aktywnego użycia języka macedońskiego. Jeśli bardzo chciałem, to byłem się w stanie porozumieć na praktycznie dowolny temat, ale niemal zawsze używałem czegoś, co na własne potrzeby nazwałem "serbsko-macedońskim miksem". Powodem tego była przede wszystkim niedostateczna znajomość macedońskiej leksyki i zasad gramatycznych, które tym językiem kierują. Jeśli mogłem to się bardzo starałem ograniczać do tego, co potrafię powiedzieć po macedońsku, ale gdy rozmowa wymagała ode mnie pewnego stopnia elokwencji siłą rzeczy musiałem się, częściej lub rzadziej, uciekać do serbskiego. Nieco przypominało mi to sytuacje, jakie mnie spotykały na zachodniej Ukrainie, gdzie czasem musiałem przechodzić na rosyjski, bo prowadzenie rozmowy po ukraińsku byłoby męczące zarówno dla mnie, jak i mojego rozmówcy.
Tak czy siak nie żałuję czasu spędzonego nad macedońskim, bo uważam, że naprawdę warto się nauczyć tego języka, chociażby po to, by móc bezpośrednio obcować z jednymi z najżyczliwszych ludzi na świecie. I może ktoś mnie skrytykuje, lub nie, ale cały czas nie opuszcza mnie wrażenie, że język macedoński to w ogromnej części mieszanka serbskiej leksyki i bułgarskiej gramatyki, która, przy odrobinie szczęścia mogłaby z powodzeniem odgrywać rolę lingua franca na Bałkanach (a przynajmniej w ich słowiańskiej części). Ale czegóż innego oczekiwać od języka, który szczyci się tym, że jest bezpośrednim spadkobiercą sołuńskich dialektów, na których podstawie Cyryl i Metody stworzyli najstarszy znany słowiański język literacki?
Podobne posty:
Macedoński – wstęp i z czego się uczyłem przez ostatni miesiąc
W jakim języku się mówi w byłej Jugosławii?
Jakiego języka warto się uczyć?
5 rzeczy, jakich nauczyła mnie nauka czeskiego
Dlaczego serbski? Dlaczego chorwacki?
Nie ciągnie mnie zupełnie w tamtą stronę, ale muszę przyznać, że mnie zaciekawiłeś. Nauczyłeś się macedońskiego w miesiąc? Tak, żeby w miarę swobodnie w nim rozmawiać? I to ucząc się mało intensywnie??? Wow, jestem pełna podziwu! Ale pewnie pomogło Ci trochę to, że znasz już parę języków słowiańskich…? 🙂
Widzisz, Aithne… Trudno mi powiedzieć, że się go nauczyłem. Na pewno nie mogę narzekać na stopień rozumienia tego języka, bo kompletnie nie widzę problemów jeśli chodzi o jego bierną znajomość. Z aktywną natomiast, jak już wyżej wspomniałem, jest znacznie gorzej, bo gdy musiałem powiedzieć coś więcej, nie mogłem się obejść bez pomocy serbskiego, z którym macedoński dzieli naprawdę spory zasób słownictwa (na oko jest to około 90%). Gdy zaś mówiłem w czystym języku macedońskim popełniałem masę błędów, chociażby takich jak błędne używanie czasów czy mimowolne odmienianie rzeczownika przez przypadki (bo dość trudno było mi nawyknąć do "prostego" systemu macedońskiego). Zdecydowanie szybciej do głowy wpadały też serbskie słowa niż ich macedońskie odpowiedniki, które, jakkolwiek bardzo podobne, często się od siebie trochę różnią.
Jednak masz absolutną rację – bez znajomości serbskiego osiągnięcie jako takiej umiejętności posługiwania się macedońskim byłoby praktycznie niemożliwe.
ciekawa notka, ja w tym roku pierwszy raz byłem a Macedonii i okazało się że znajomość serbskiego i bułgarskiego pozwala na swobodną komunikację. Macedonczycy są bardzo życzliwymi ludzmi i te kilka dni spędzone w Ohrydzie wspominam bardzo pozytywnie. W sumie fajnie byłoby sie kiedys tam wybrać własnie na 3-4 tygodnie aby zaaklamatyzować siе z językiem.
Bułgarski jak i macedoński jest bardzo łatwo opanować w stopniu podstawowym umożliwiającym komunikację i bierne rozumienie, mówienie to już inna kwestia z uwagi na liczne czasy, rodzajniki oraz przedrostki.
W tekście pojawił się chyba jeden błąd. Otóż w 3 osobie w j. bułgarskim zaimki to той, тя и то, те- jest w 3 os. l.m.
Otóż rzecz jest prozaiczna, w językach indo-europejskich nie było oryginalnie 3 os a jedynie 1 i 2. Dlatego w łacinie do dzis nie ma odpowiednika on, ona, a w zamian używa się zaimków wskazujących. To samo jest w języku polskim. On, ona, ono to zaimki wskazujące dla obiektów najdalej oddalonych, czasami się jeszcze używa zaimka ony, onego, itd. W BSC się ciągle tego używa.
Co do czasów w macedońskim i bułgarskim to 90% używa się jako czasu przeszłego aorystu. Imprefekt i perfekt to pozostale 10%. Ciekawym zjawiskiem jest w macedońskim zniknięcie h, które przechodzi w v – podobnie jak w serbskim – uho-> uvo, kuhati – kuvati. W macedońskim zauważalne jest to właśnie w aoryście w którym h przechodzi w v i się inaczej niż w serbskim ubezdźwięcznia – bev czyt jak bef.
pozdrawiam! i na koniec fajny utwór śp. Toseta Proeskog
http://www.youtube.com/watch?v=SoaLUKoytNA
Witaj Christianos!
Brak bułgarskiego nijakiego zaimka osobowego to niejako "błąd w druku". Dzięki za wspomnienie:)
Aoryst jest faktycznie używany w 90% przypadków, gdy mamy do czynienia z mową. W piśmie jest już bardzo różnie, gdyż we wszelkiego rodzaju gazetach, książkach innych niż literatura piękna dominuje perfekt. Mając natomiast wryte do głowy nawyki z języka serbskiego trudno było mi się przestawić na aoryst. Zapewne znając bułgarski było Ci znacznie łatwiej.
Toše:) Ech… Ten piosenkarz ma w Macedonii status niemal świętego (przy czym nie na żarty jest brana pod uwagę jego kanonizacja przez Macedońską Cerkiew Prawosławną). Mi się wydaje, że dla osób zainteresowanych bałkańską muzyką można w ogóle polecić Twojego bloga: http://balkanica.blogspot.com/
Dzięki za komentarz!
dzięki za reklamę bloga, ostatnio ciężko z czasem aby coś wrzucać i mordować mi się nie chce z tym windows makerem 🙂 No a Tose… ja go w sumię ludzie, choc większość jego utworów słucham po serbsku lub chorwacku, a fakt że świętym może zostać.
Naturalne że serbski z macedońskim się będzie mylił, ja na początku pobytu w Bułgarii też nie umiałem aorystu używać, ba do dziś zasady jego użycia są mi obce hehe ale jak się zasmakuje wygody używania aorystu to później się zauważa że w serbskim jakoś się go częściej używa. Osobiście mi się ten czas bardzo podoba, fajny jest w smsach bo skraca wiadomość.
Macedoński i bułgarski to dla językoznawcy prawdziwe perełki, nie wspominając już o takich niuansach jak stały akcent w macedońskim co jest prawdziwym ewenementem! Tylko zachodniosłowiańskie mają stały akcent no i jeden jedyny macedoński 🙂
pozdrawiam!
Miło znowu czytać Twoje artykuły. Ostatnio bardzo dużo czytałem o językach słowiańskich, ale niestety nie o jezyku macedońskim, bardziej ciągnie mnie w stronę właśnie Chorwacji, Serbii czy Słowenii, ale przyznam, ze to jak przedstawiłeś nam język macedoński jest interesujące. Ale powiedz, czy nadal będziesz uczył się tego języka, 'zagłębiał się' w niego żebyś mógł poiwiedzieć, ze mówisz nim biegle czy raczej to była jednorazowa historia?
Miło znowu czytać Twoje komentarze, Sitar:)
Z jednej strony bardzo wątpię bym kiedykolwiek mówił po macedońsku biegle. Z drugiej natomiast na pewno nie jest to jednorazowa historia, bo już w połowie listopada nasi znajomi z Macedonii przyjadą do nas w odwiedziny i znów będzie okazja używać tego języka.
Na pewno nie traktuję go jak serbski (ostatnio jednak coraz częściej chorwacki), rosyjski, angielski czy niemiecki – język macedoński pojawił się w moim życiu w dużej mierze przez przypadek. I jakkolwiek przypadek ten należy do kategorii bardzo miłych to nie sądzę bym miał czas i siły by codziennie polepszać ten język. Tak więc pozostanę przy bardzo niskim poziomie komunikatywnym. Zapewne w najbliższej przyszłości ugruntuję jeszcze swoją wiedzę na temat macedońskiej gramatyki i nabędę trochę słownictwa (choć to w przeważającej mierze jest bardzo podobne do serbskiego), a gdy będę miał wybyć do Macedonii przysiądę parę miesięcy wcześniej by odświeżyć swoją wiedzę. Ale raczej nic więcej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Karol, czytam Twój blog już od dłuższego czasu. Jest on naprawdę dobry. Gratuluję! 🙂 Życzę motywacji oraz efektów w nauce języka macedońskiego! Przy okazji gdybyś miał chwilę wolnego czasu możesz zajrzeć na mój blog:
http://jezykoman.blogspot.com/
Jest tam jak na razie naprawdę niewiele, ale ogólny zarys już się ukształtował… Serdecznie zapraszam! Pozdrawiam!
Bardzo ciekawy wpis, mogłem dowiedzieć się naprawdę wielu rzeczy o języku macedońskim. Pozdrawiam i zapraszam też na mojego bloga.
@Volongoto i Chrups
Dzięki i do zobaczenia na waszych blogach!
Mnie zastanawia jak opanowałeś właśnie ten stały akcent w macedońskim który jest stały i dynamiczny, a w serbskim jest przecież toniczny, ruchomy i swobodny 🙂
Radziłbym najpierw uważnie czytać artykuły i dopiero potem wrzucać kąśliwe komentarze;) Ciężko mi powiedzieć, żebym macedoński opanował na poziomie wykraczającym poza podstawy konwersacji. Rozmawianie w tym wypadku o takich niuansach jak opanowanie akcentu uważam za pozbawione większego sensu.
Mój komentarz w żadnym miejscu nie miał być "kąśliwy". Nie wiem co siedzi w ludziach, że od razu dopatrują się najgorszego… Naprawdę chciałem się dowiedzieć czy może jest jakaś metoda na "załapanie" innego akcentu. Teraz już wiem, że nie 🙂 Ja miałem z tym ogromny problem i jak próbowałem dogadać się z Macedończykami to zarzucono mi bułgarski akcent mimo iż tak się starałem pamiętać o regule 3 sylaby od końca.
Szczerze mówiąc wątpię by istniały jakieś wspaniałe techniki nauki akcentu i nie wiem czy są one warte zachodu (może jedynie opłaca się posiedzenie trochę nad IPA). Staram się po prostu mówić tak jak słyszę i naturalną koleją rzeczą jest, że im tego kontaktu więcej tym akcent jest poprawniejszy. Naturalnie działa to w przypadku ogromnej staranności osoby uczącej się. Bo czy można po macedońsku mówić używając polskich fonemów? Można. Jak to brzmi to już inna sprawa.
Jeszcze jedno, odnosząc się do wypowiedzi Χριστιανος zgadzam się, że aoryst jest jednym z ciekawszych czasów. Nauczenie jego wymaga cierpliwości, ale po pewnym czasie widać schematy w które wpisują się czasowniki. Co do zmiany "h" w "v" w macedońskim mnie zaskoczył zanik wygłosowego h:
bułg – mac
хайде – аjде
хляб – леб
ходим – одиме