Nie będzie dziś mowy ani o kaszubskim, ani o śląskim. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że w okolicach Bielska-Białej znajduje się miasto o nazwie Wilamowice, w którym przez stulecia rozwijał się zupełnie odrębny język z rodziny języków germańskich. Obecnie włada nim zaledwie około 70 osób, w większości w podeszłym wieku oraz niewielka grupa pasjonatów starających się go ożywić. A język ten nazywają Wymysiöeryś, po polsku wilamowski.
O Wymysiöeryś dowiedziałem się kilka lat temu przeglądając opisy różnych języków germańskich na Wikipedii. Stwierdziłem wtedy, że jest to niesamowicie ciekawe zjawisko. Nie dosyć, że był rozprzestrzeniony na bardzo niewielkim obszarze, to jeszcze wyglądał bardzo oryginalnie na tle pozostałych przedstawicieli swojej rodziny. Bardzo rzuca się w oczy bowiem pisownia języka niemieckopodobnego z użyciem polskich liter. Warto przytoczyć tu choćby krótki fragment modlitwy Ojcze nasz w języku wilamowskim. Szczególny ubaw będą tu miały osoby, które choć trochę znają niemiecki. Niektóre słowa są uderzająco podobne:
Ynzer Foter, dü byst ym hymuł,
Daj noma zuł zajn gywajt;
Daj Kyngrajch zuł dö kuma;
Daj wyła zuł zajn ym hymuł an uf der aot;
dos ynzer gywynłichys brut gao yns haojt;
an fercaj yns ynzer siułda,
wi wir aoj fercajn y ynzyn siułdigia;
ny łat yns cyn zynda;
zunder kaonst yns reta fum nistgüta.
Ciekawe, prawda? I to wszystko w języku, którego kolebką jest pewne miasteczko w Polsce. Tak, czy inaczej, moje zaciekawienie językiem wilamowskim ograniczało się do wiedzy, że taki język istnieje.
Ostatnio zaś zupełnym przypadkiem natrafiłem na film o tym języku nakręcony przez dziennikarzy "Rzeczpospolitej", który poniżej zamieszczam. Naprawdę warto go obejrzeć do końca, choćby po to, aby móc usłyszeć język, który nie ma większych szans na przetrwanie i nabyć pewnej wrażliwości. Mi osobiście się naprawdę smutno zrobiło, gdy to oglądałem.
Jak podano na samym końcu filmu, ostatnimi czasy naprawdę sporo w celu uratowania języka wilamowskiego robi Tymoteusz Król, który jako nastolatek nauczył się go i aktualnie stara się go ożywić. Naturalnie praktyczne działania wyglądają różnie, ale bez względu na wszystko mogę tylko podziwiać jego upór i zapał. Założono też specjalne forum o języku wilamowskim, na które polecam wejść zainteresowanym.
Co do samego języka, to nie wiadomo dokładnie jakie ma korzenie. Prawdopodobnie jest to zlepek różnych dialektów języka górnoniemieckiego, dolnoniemieckiego, niderlandzkiego i fryzyjskiego, którymi władali ludzie, jacy osiedlili się na tych terenach w XIII wieku. Tworzyli na tyle zamkniętą społeczność, że język nie uległ większej zmianie w ciągu stuleci i różnił się od standardowego Hochdeutscha w znacznym stopniu. Sami Wilamowianie nie uważali się zaś za Niemców. Wytworzyli coś na kształt zupełnie odrębnej kultury. Cios zadał jej dopiero reżim komunistyczny, który po II wojnie światowej zakazał użycia języka wilamowskiego i zaprowadził przymusową polonizację miejscowych mieszkańców. W efekcie do dziś pozostało bardzo niewiele osób posługujących się tą mową.
Ten artykuł naturalnie nie wyczerpuje nawet w najmniejszym stopniu tego co można opowiedzieć o języku wilamowskim. Bardziej zależało mi na tym, by uświadomić ludzi w tym, jak ogromne jest bogactwo lingwistyczne naszego kraju. I jak szybko może ono popaść w zapomnienie jeśli czegoś nie zrobimy.
Podobne posty:
Język kaszubski – jedyny regionalny język w Polsce
Słownik polsko-kaszubski jest dostępny
PS: W artykule o języku kaszubskim użyłem określenia "jedyny regionalny język w Polsce" gdyż jedynie on jest definiowany jako język regionalny zgodnie z ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych. Język śląski i wilamowski takiego statusu dotychczas nie uzyskały.
Ciekawa historia.
Bardzo szkoda, ze ten język wymiera.
Brawo dla Tymoteusza, który tak się stara aby język nie upadł.
Rzeczywiście, też podziwam tego człowieka. Tym bardziej, gdy sobie uświadamiam w jak młodym wieku zaczął swe starania o uratowanie wilamowskiego (miał zaledwie 14 lat).
Nieciekawa sytuacja, za to język wygląda całkiem ciekawie, patrząc na "Ojcze nasz"… interesująca mieszanka germańsko-słowiańska.
Właśnie sęk w tym, że słowiańskich elementów w samej leksyce języka jest względnie niewiele. Za to bardzo podobny do języków słowiańskich jest sam zapis, który wygląda jak żaden inny.
Niesamowite. Wszędzie nam piszą o wymierających językach Indian gdzieś tam daleko, a tu nam pod nosem umiera język… Do tego prawie nikt w Polsce nie wie w ogóle o jego istnieniu…
Dokładnie! Zdarzyło mi się już parę razy spotkać osoby podniecone faktem, że w Nowym Jorku jest kilkadziesiąt języków zagrożonych wyginięciem i coś trzeba zrobić, by je uratować. Tymczasem w Polsce jest ich kilka i zaledwie garstka osób się tym interesuje.
Tak trzeba mowic o tym jak najwiecej zeby nie zaniknal to przecierz czesc naszego dziedzictwa. Wlasnie widzialem ten film na kanale Planet+ szkoda ze czas emisji jest taki ze malo kto go obejzy..
Prawda, język wymierał, bo nie był nikomu potrzebny. Po drugiej wojnie światowej Wilamowice otworzyły się na okoliczne miejscowości polskojęzyczne. Najbardziej przyczynił się brak mężczyzn, którzy z powodu znajomości germańsko brzmiącego języka byli wciągani do niemieckiego wojska, a po wojnie zsyłani łagrów i wysiedlani z własnych domostw. Również wielu, którzy uciekli z niemieckiego wojska do Andersa nie wróciło tylko pozostali Wielkiej Brytanii by uniknąć problemów z ówczesną władzą. A przecież życie toczyło się dalej nie było wyjścia i do tej pory zamknięta enklawa, która do ożenku przywiązywała dużą wagę musiała wpuścić kandydatów z sąsiednich wiosek. Tam gdzie małżeństwa były z "bitych" wilamowianów tam nadal w domach używano języka wilamowskiego nic sobie nie robiąc z zakazów komuny (dzięki temu j. przetrwał do dziś). Natomiast w małżeństwach mieszanych łatwiej było porozumiewać się po polsku.
Wilamowice mają swojego Króla, który przypomina im skąd się wywodzą i że swój język mają i nawet zaczynają być z tego tytułu dumni.