Mjanma czyli Birma jak i całe Indochiny to świetna ilustracja zarówno siły modelu państwa narodowego z jednym oficjalnym/państwowym/narodowym językiem, jak i jego niedoskonałości. Użytecznymi metaforami będą tu mandala (geometryczny wzór z wyraźnym punktem centralnym, ładnie obrazujący kolejne kręgi oddziaływania poszczególnych ośrodków cywilizacyjnych) i palimpsest (czyli wielokrotnie ścierany i pisany na nowo dokument, którego spodnie warstwy można odzyskać). Chodzi o to, że historycznie granice poszczególnych państw nie były ostro wyodrębnione, ten sam obszar mógł być równocześnie poddany wpływom różnych stolic; a że na przestrzeni wieków radykalnie zmieniał się układ sił pomiędzy różnymi etnosami i bytami politycznymi, w praktycznie każdym ze współczesnych organizmów państwowych znaleźć można ślady -także językowe- dawnych potęg.
Zdecydowałem się pisać o Birmie i birmańskim, bo akurat tego spośród wielu języków Azji Południowo-Wschodniej zdarzyło mi się uczyć, a przy tym to język relatywnie mało znany i kraj wokół którego narosło wiele nieporozumień. Duża część obserwacji -zarówno tych językowych jak i historyczno-społecznych- ma szersze zastosowanie i w pewnym zakresie odnosić się może także np. do Tajlandii, Kambodży, Malezji czy Wietnamu. W szczególności motyw przewodni – historyczna policentryczność i wieloetniczność na którą nakładają się współczesne wysiłki (w Birmie szczególnie brutalne) budowy jednej tożsamości narodowej.
Problemy nazwy
Jednym z niewielu skojarzeń z Birmą dostępnych przeciętnemu widzowi programów informacyjnych jest wiadomość o tym, że rządząca tam (z krótką demokratyczną przerwą) wojskowa junta “zmieniła nazwę kraju z Birma na Mjanma”, no i przeniosła stolicę z Rangunu do specjalnie wybudowanego miasta, Naypyidaw. Obie te informacje zasługują na komentarz. Najpierw stolica:
Otóż Naypyidaw နေပြည်တော် (wym. nepjidɔ z e wąskim jak francuskie é; ɔ to otwarte, polskie o), to faktycznie nowe miasto, którego nazwa znaczy “królewska stolica” (i była używana jako epitet przy opisywaniu wcześniejszych birmańskich stolic), i które zostało zaprojektowane w 2006 w wyraźnym geście “nowego początku”. Tyle że w regionalnych realiach nie ma w tym absolutnie nic dziwnego – Rangun został stolicą (brytyjskiej Birmy) dopiero w 1862, a ostatnia stolica niepodległej Birmy – Mandalaj – cieszyła się tym statusem tylko przez 26 lat. Częste zmiany stolic (w ciągu 130 lat panowania dynastia Konbaung robiła to sześć razy) to nie tylko birmańska specyfika – każdy kto minimalnie interesuje się Azją Południowo-Wschodnią wie o tym, że do głównych atrakcji turystycznych należą porzucone przed wiekami miasta i kompleksy świątyń (Angkor, Ajjodhja, Bagan, Borobudur).
Z nazwą jest dużo ciekawiej. Otóż Birma i Mjanma to… to samo słowo. A ściślej, różne wersje tego samego słowa w obu rejestrach birmańskiego. Bowiem birmański to w praktyce prawie dwa różne języki – język potoczny znacznie odbiega od formalnego mówi się zupełnie inaczej niż się pisze. Nazwa kraju, to w języku potocznym ဗမာ ‘bama’, ale w formalnym မြန်မာ ‘mjanma’; junta zatem nie zmieniła nazwę, ale jedynie zaczęła się domagać używania w językach obcych jej formalnego wariantu.
Przy okazji wyjaśnijmy ortograficzne zamieszanie, któremu winni są Brytyjczycy. Ponieważ w głównych akcentach angielskiego angielskiego r po samogłosce nie jest wymawiane, w angielskiej transkrypcji na łacinkę birmańskich nazw używa się tej litery nie do zapisu dźwięku [r], ale do oznaczenia barwy poprzedzającej samogłoski. Stąd formy typu “Burma” czy “Myanmar” – w pierwszym przypadku <ur> oddaje zredukowane a, czyli [ə] w drugim <ar> – dźwięk [a] na końcu wyrazu. Na domiar złego w ciągu ostatnich 200 lat w większości wariantów birmańskiego doszło do szeregu zmian fonetycznych, co sprawia że utarta międzynarodowa pisownia nierzadko znacznie odbiega od wymowy. Najważniejszą z tych zmian jest przejście historycznego ‘r’ w dźwięk ‘j’ [r zachowało się tylko w dialekcie/języku arakańskim stanowiąc jego najbardziej charakterystyczną cechę], zatem nazwa miasta Rangun brzmi po birmańsku ရန်ကုန် [jangoun] (to znaczy ‘wrogowie się skończyli’)
I jeszcze ważna uwaga – warto pamiętać by odróżniać wszystkich obywateli Birmy od etnicznych Birmańczyków, którzy stanowią około ⅔ populacji. Po angielsku dla większej precyzji czasem nazywa się ich Bamar, co jest po prostu inną romanizacją tej samej nazwy ဗမာ [bama] która dała Burma/Birma (końcowego ‘r’ w Bamar się nie wymawia). Sam nie będę tworzył neologizmów – kiedy piszę ‘Birmańczycy’ oznacza to etnos, a ‘obywatele/mieszkańcy Birmy’ – cały wieloetniczny naród(w sensie politycznym tego pojęcia). Podobnie – birmański to jeden z wielu języków Birmy
Mandala i palimpsest – zapomniane imperia i nowoprzybyli
Birma w pewnym sensie jest państwem dość młodym. O ile pierwsze duże państwo Birmańczyków (czyli Bagan) powstało w XI wieku, to po okresie rozkwitu nastąpił polityczny upadek i rodzaj ‘rozbicia dzielnicowego’, a cykl ten powtarzał się kilkakrotnie. Kolejne birmańskie imperia tworzone przez dynastie Taungu (XVI w.) i Konbaung (XVIII w.) oprócz doliny Irawaddy kontrolowały też tereny na zachód (indyjskie stany Manipur i Assam), północ (część chińskiej prowincji Yunnan zamieszkała przez narodowości pokrewne Tajom) i wschód (duża część obecnej Tajlandii) od współczesnych granic. W drugiej połowie XVIII w. trzecie birmańskie imperium doprowadziło do upadku ówczesnej stolicy Syjamu (Tajlandii) – Ajodhji, a nieco później podporządkowało sobie królestwo Mrauk U – ostatni z niezależnych organizmów państwowych w Arakanie (dzisiejszy stan Rakhine, znany z tragedii Rohignjów). Na południu Konbaung ostatecznie podbili z kolei państwo Monów, grupy etnicznej o wiele mniejszej, ale o dużo dłuższych niż Birmańczycy tradycjach państwowości (między drugim a trzecim birmańskim imperium, czyli w połowie XVIII wieku, miało miejsce ostatnie w dziejach, bardzo krótkotrwałe ‘mońskie interludium’, kiedy to odrodzone królestwo Hanthawaddy opanowało niemal całe terytorium obecnej Birmy).
W XIX wieku zachodnie granice współczesnej Birmy zostały wyznaczone w toku brytyjsko-birmańskiej rywalizacji, mają polityczny, a nie etniczny charakter (tj. te same grupy etniczne żyją po obu stronach). Ostatecznie Brytyjczycy nie ograniczyli się oczywiście do dzisiejszych Indii i Bangladeszu, ale przejęli bezpośrednią kontrolę również nad Birmą. Nie włączyli jej jednak do Indii Brytyjskich, obiema koloniami zarządzając oddzielnie i regulując ruch między nimi, co do dziś ma istotny wpływ – m.in. na traktowanie Rohingjów jako cudzoziemców.
Wciśnięta między Indie i Chiny Birma od zawsze była miejscem zamieszkałym przez wiele różnych grup etnicznych, o czasem zaskakujących historiach (np. część birmańskiej zasiedziałej wspólnoty muzułmańskiej stanowią Kaman, źródłem tej nazwy jest od perskie کمان [kamān] ‘łuk’, bo ludzie ci pochodzą od oddziałów łuczników jakie sprowadził ze sobą na emigrację przegrany pretendent do tronu mogolskich Indii), a proces ten jeszcze nasilił się pod angielskim panowaniem (Rangun był bardzo kosmopolitycznym miastem, a cała Birma relatywnie dobrze rozwiniętą kolonią ściągającą z Indii, i nie tylko, robotników, kupców i poszukiwaczy przygód).
Powyższe uwagi – i o kolejnych inkarnacjach birmańskiego państwa, i o wieloetnicznej brytyjskiej kolonii odnoszą się przede wszystkim do ‘Birmy właściwej’ czyli nizinnych terenów w dolinie rzeki Irawaddy. Podobnie jak i w innych państwach Azji Południowo-Wschodniej, do dziś bardzo wyraźna jest ‘pionowa’ stratyfikacja ludności, to znaczy obszary położone wyżej (umownie nazywane 'wzgórzami', choć niektóre są wyższe od Tatr) zamieszkują zupełnie inne grupy etniczne niż te w dolinach. Realny zasięg władzy nizinnych ‘mandalowych’ państw był zmienny w czasie, zależnie od regionalnego układu sił i energii władców, ale nigdy całkowity. Bardziej promieniowanie kultury, i punktowe ekspedycje karne, niż realna kontrola. Ludzie, których Brytyjczycy nazwali później “plemionami ze wzgórz” (hill tribes) przez większość swojej historii rządzili się sami (nawet Brytyjczycy w dolinach budujący podstawy nowoczesnej państwowości, na wzgórzach ograniczali się do swego rodzaju ‘paktów o nieagresji’, zgody na działalność misyjną, a także ochotniczej rekrutacji do wojska grup uznawanych za szczególnie wojownicze (martial races) – jak Czinowie i Kaczinowie).
Nie jest moją intencją streszczać tu zagmatwaną historię poszczególnych etnicznych partyzantek, więc ograniczę się do pewnego uproszczenia: na części nominalnego terytorium Birmy zbrojne powstania przeciwko władzy centralnej wybuchły praktycznie równolegle z ogłoszeniem niepodległości (1948) i trwają (z przerwami w formie krótszych lub dłuższych rozejmów) do dzisiaj. Nie wszystkie grupy zbrojne mają otwarcie etniczny charakter (plus w niektórych przypadkach ten sam etnos reprezentuje kilka rywalizujących partyzantek), ale wiele tak – tereny zamieszkałe przez Karenów, Kaczinów czy Wa (i wiele innych grup) na dobrą sprawę nigdy nie były w pełni kontrolowane przez Rangun. Nieprzypadkowo to ten region świata zainspirował ważnych współczesnych teoretyków państwowości takich jak Benedict Anderson, czy anarchistyczny antropolog James C. Scott.
Podział niziny – wzgórza nie wyczerpuje birmańskiej różnorodności etnicznej i językowej. Stanowiący większość ludności Birmy mieszkańcy dolin i wybrzeża nie stanowią jednej, ale wiele narodowości. Niektóre z nich są blisko spokrewnione z Birmańczykami – należy tu wspomnieć przede wszystkim Arakańczyków (pamiętajmy że do 1785 mieli oni własne państwo!) których język traktowany jest dziś jako dialekt birmańskiego, ale wśród których silny jest regionalny separatyzm – ale inne, jak Monowie, w sensie językowym nie mają z nimi nic wspólnego. Na marginesie – przebieg granicy z Bangladeszem pozostawia po jej drugiej stronie inną birmańskojęzyczną grupę etniczną – Mrama (jeśli przypomnimy sobie że r przeszło w j, nazwa zabrzmi znajomo).
Kolejnym elementem przypominającej kalejdoskop układanki jest oddziaływanie starych kultur na nowe. Większość obywateli Birmy stanowią buddyści, których świętym językiem jest palijski – silnie oddziałujący na wszystkie języki Indochin. O ile palijski jest językiem religii i strefy kulturowej, a nie jakiegoś konkretnego państwa to pozostałe klasyczne języki regionu czerpią swój prestiż z długich tradycji państwowości. CIekawe tu, że Birma i Tajlandia są pod tym względem bardzo podobne – większość ich ludności stanowią przedstawiciele ludów relatywnie ‘nowoprzybyłych’, a dziedzice starszych, historycznie dominujących kultur są zmarginalizowani. W przypadku Birmy tą starszą kulturą są Monowie, w przypadku Tajlandii – Khmerowie (przypadek Czamów w Wietnamie jest również ciekawy, choć z większymi różnicami), przy czym moński i khmerski wywarły silny wpływ na kształtowanie się literackich standardów birmańskiego i tajskiego a do dziś dzień są używane do celów magicznych (np. ochronne amulety i tatuaże) ze względu na status języków ‘dawnej mądrości’.
Jedność państwa
Brytyjczycy zlikwidowali stary system społeczny; nie tylko obalili panująca dynastię, ale i zastąpili tradycyjne hierarchie nową, opartą na własnych koncepcjach i wyobrażeniach. Wprowadzili też kapitalizm i produkcję na światowe rynki, co przyniosło wymianę nie tylko towarów i ludzi, ale z biegiem czasu także i idei. Po raz pierwszy Birma zaczęła łączyć się ze światem innym niż jej bliskie otoczenie, przy całym zróżnicowaniu, całkiem pokrewne kulturowo.
W reakcji na te wszystkie procesy powstał m.in. nowoczesny birmański nacjonalizm, czerpiący pełnymi garściami z europejskich koncepcji państwa narodowego, wiary w postęp naukowo-technologiczny, ale także z ideologii lewicowych. Kluczowe tu było powstanie (w maju 1930) organizacji, która nazywała się တို့ဗမာအစည်းအရုံး, (dobama asíajoún; Dobama Asiayone, DAA) “Związek My-Birmańczycy”, ale której powszechnie znana nazwa to သခင် [θakhin] po angielsku Thakins. သခင် znaczy dosłownie ‘pan; władca’ i członkowie DAA nazywali tak siebie nawzajem. Taka praktyka była celowym zerwaniem z birmańską grzecznością językową (gdzie, jak zobaczymy, używa się terminów pokrewieństwa odpowiadających różnicy wieku rozmówców, czyli mówi się do siebie per ‘wujku’, czy ‘młodsza siostro’), ale przede wszystkim – wyzwaniem rzuconym władzom kolonialnym (bo သခင် to termin jakim Birmańczycy mieli zwracać się do Europejczyków).
Główne hasło streszczające program DAA brzmiało tak:
ဗမာပြည်သည် – တို့ပြည် ဗမာစာသည် – တို့စာ ဗမာစကားသည် – တို့စကား [bamabjiθi dobji; bamasaθi – dosa; bamasagáθi – dosagá]
တို့ပြည်ကို – ချစ်ပါ တို့စာကို – ချီးမြှင့်ပါ တို့စကားကို – လေးစားပါ [dobjigo – ćhi'pa; dosago – ćhíhminba; dosagágo – lésába]
[tu i wszędzie indziej: podkreślenie dolne – ton chrapliwy, akcent wznoszący – ton wysoki; n – nasalizacja; o i e – zamknięte o i e]
Birma to nasz kraj, birmańskie pismo to nasze pismo, birmański język to nasz język; nasz kraj – kochać! nasze pismo – honorować (dosł. podnosić pochwały); nasz język – szanować.
Co istotne, to słowo oddane tu jako “Birma” znaczy dosłownie “kraj (etnicznych) Birmańczyków”, i analogicznie z językiem i pismem. To manifest stawiający jako ideał homogeniczne państwo narodowe, gdzie “my” to tylko Birmańczycy, a nie wszystkie narodowości Birmy.
O ile w trakcie negocjacji poprzedzających uzyskanie niepodległości birmański ‘ojciec narodu’ (i były sekretarz generalny DAA) gen. Aung San zawarł porozumienie z reprezentantami najważniejszych mniejszości etnicznych, a Birma powstała (i formalnie jest nim do dzisiaj) jako państwo związkowe o charakterze federacji, to w praktyce birmański etniczny nacjonalizm nigdy nie zszedł z pierwszego planu (a od puczu wojskowego z 1962 jest dominujący). Przy tym o ile w relacjach z poszczególnymi mniejszościami (a raczej z występującymi w ich imieniu grupami zbrojnymi) okresy otwartej wojny przeplatają się z zawieszeniami broni i milczącym uznaniem stref wpływów, a niektóre z nich (jak np. Karenowie, Szanowie czy Kaczinowie) formalnie mają ‘swoje’ stany, w których ich język posiada oficjalny status, to prawa mniejszości uznawanych za ‘niebirmańskie’ (tj. sklasyfikowane jako ‘napływowe’ przez brytyjską administrację kolonialną) nie mają żadnych praw (chodzi tu o Rohingjów, ale też społeczności pochodzące z Indii -głównie Tamilów- czy Chin, które łącznie stanowią 5-7% populacji).
Co absolutnie istotne (i czego nieświadomość stała się przyczyną gorzkiego rozczarowania Zachodu prezydenturą Aung San Suu Kyi), ten podstawowy pakiet – triada “język-pismo-państwo”, połączony z szacunkiem dla buddyzmu jako religii państwowej (przy czym niektóre mniejszości wyznają islam, chrześcijaństwo, hinduizm czy religie animistyczne) i kultem sił zbrojnych łączy zarówno rządzącą juntę jak i większość birmańskich elit opozycyjnych.
W praktyce, z czysto technicznych przyczyn, nie żadnej ideologii (choć może kierowanie się zasadą najmniejszego wysiłku samo w sobie jest ideologią?) to przekonanie jest odzwierciedlone również w działaniach koncernów internetowych, takich jak lokalizacja usług i interfejsów czy moderacja treści. Jeśli na horyzoncie pojawia się Birma, to – jedynie przez birmański; inne języki Birmy są niewidoczne. Można zapytać “a co w tym dziwnego? nie można przecież oczekiwać… itd” – ale jednak z jakiegoś powodu Facebook ma śląski interfejs, a GT działa po fryzyjsku czy galisyjsku.
Języki Birmy
Zanim przyjrzymy się samemu birmańskiemu, rzućmy okiem na sytuację językową Birmy. W skali kraju w użyciu jest około stu różnych języków fonicznych, należących do co najmniej sześciu różnych rodzin, a także jeden lub dwa języki migowe (nie jest jasne czy w szkołach dla Głuchych w Rangunie i Mandalaj wykształciły się odrębne języki, czy jedynie odrębne alfabety palcowe).
Najwięcej reprezentantów ma rodzina sino-tybetańska, do której należy nie tylko sam birmański, ale i języki niektórych dużych mniejszości Birmy – Karenów, Kaczinów czy Czinów. Warto dodać, że nazwy te bywają używane zarówno do zbiorczego określenia kilku pokrewnych, ale różnych grup etnicznych i języków, jak i do konkretnego języka (np. jeśli ktoś pisze o języku kaczińskim to najpewniej chodzi mu o język jingpho, a jeśli o kareńskim – o sgaw). Wewnętrzna klasyfikacja rodziny sino-tybetańskiej jest skomplikowana (i, w szczegółach, sporna), ograniczę się tu do niekontrowersyjnego stwierdzeń, że najbardziej podstawowy jest podział sinickie (= chińskie, w sensie różne języki chińskie) vs. reszta rodziny (tybetańsko-birmańskie), a w ramach tej drugiej grupy najlepiej traktować kareńskie, kaczińskie, czińskie i lolo-birmańskie jako niezależne od siebie podgrupy. Wniosek praktyczny: taki jingpho jest na tyle odlegle spokrewniony z birmańskim, że całkowicie niezrozumiały.
A co dopiero mówić o językach innych rodzin (w nawiasach tylko najważniejsi przedstawiciele): drawidyjskiej (tamilski); indo-europejskiej (rohingja); austroazjatyckiej (mon); austronezyjskiej (malajski); tajsko-kadajskiej (shan, czyli tai yai)…
Z wyjątkiem austronezyjskiej, wszystkie wyżej wymienione rodziny (a w przypadku rodziny sino-tybetańskiej – każda z jej gałęzi), mają w Birmie po kilka (tj. 2-3) milionów użytkowników, choć z uwagi na trwające przez dziesięciolecia konflikty i wymuszone nimi uchodźstwo dokładne liczby trudno uzyskać.
Spośród ok. 55 milionów mieszkańców Birmy, birmański jako ojczysty zna około dwóch trzecich (etniczni Birmańczycy, przedstawiciele pokrewnych grup etnicznych/językowych jak Arakańczycy, część etnicznych Monów), kolejne 10-15% (mieszkańcy miast, w tym członkowie różnych społeczności indyjskich i chińskich) posługuje się nim jako drugim. Oznacza to oczywiście, że nawet 10 milionów obywateli (mieszkańcy terenów przygranicznych i/lub słabo kontrolowanych przez władze centralne) birmańskiego nie zna – ludzie ci mogą znać za to język urzędowy kraju sąsiedniego – tajski (ze względu na doświadczenie uchodźstwa) czy mandaryński (chińska penetracja gospodarcza obszarów przygranicznych).
Birmańskie pismo (pisma)
Wróćmy do sloganu DAA z wiedzą, że birmański język to nie jedyny język Birmy. Co, ze wspomnianym tam również pismem? Trochę inaczej, choć wciąż nie tak, jak chciałoby DAA. Birmańskie pismo, z odpowiednimi modyfikacjami (dodatkowe diakrytyki, konwencje zapisu tonów itd.) jest (a przynajmniej bywa) używane do zapisywania różnych od birmańskiego języków – na przykład wspomnianych wcześniej arakańskiego, mon, sgaw czy jingpho.
Ale równocześnie wiele języków Birmy posługuje się również własnymi systemami zapisu, czy to z długą tradycją – jak pisma chińskie, tamilskie czy perso-arabskie (to ostatnie używane przez wiele muzułmańskich mniejszości), czy też opracowanych stosunkowo niedawno. Przypomnijmy sobie działalność misyjną prowadzoną pośród różnych ‘ludów wzgórz’ – europejscy i amerykańscy misjonarze nie tylko nawracali (dzięki czemu duża część Karenów czy Kaczinów to chrześcijanie) ale i kształcili, dla wielu języków opracowując ortografie na bazie łacinki. Chyba najciekawszym przypadkiem jest tu tzw. pismo Frasera używane do zapisu języka lisu (sino-tybetański grupa lolo/yi), które oprócz łacińskich wielkich liter wykorzystuje ich lustrzane odbicia (np <R> oznacza [ʒ] a <ꓤ> [z], a <ꓕ> to przydechowe [th]), a tony (i nosowość) oznacza interpunkcją (kropki, przecinki, dwukropki…).
Jak można zgadnąć, w przypadku wielu języków mniejszościowych w użyciu jest kilka różnych systemów zapisu, na przykład rohignja może być zapisywany (nie licząc romanizacji ad hoc, które z pewnością też się zdarzają): pismem persoarabskim, bengalskim, birmańskim, czy powstałym w latach 80tych wizualnie podobnym do arabskiego pismem hanifi.
Wspominam o tym wszystkim, by w tekście którego dalsza część będzie poświęcona birmańskiemu, nie stwarzać wrażenia że Birma jest monolitem. Nie. Ani językowo, ani religijnie, ani kulturowo. Zresztą, jak przytłaczająca większość państw świata – wyjąwszy może niektóre bardzo małe czy Koreę Północną.
Historia zapisana w piśmie
Ale przejdźmy do birmańskiego, zaczynając od pisma. Współczesne pismo birmańskie pochodzi od pisma używanego do zapisu języka mon, a to z kolei – od południowoindyjskiego pisma pallava.
Pismo birmańskie, jak i jego liczni krewniacy jest tzw. abugidą, czyli rodzajem pisma w którym a) podstawowy znak to spółgłoska z wbudowaną samogłoską podstawową (w birmańskim – a w tzw. chrapliwym tonie, czyli np. က oznacza sylabę ‘ka’) b) samogłoski inne niż podstawowa (albo brak samogłoski) zaznacza się diakrytykami (w birmańskim mogą być one wieloelementowe i występować z każdej strony znaku podstawowego – nad, pod, z lewej, z prawej, i w kombinacjach przykłady ကာ ka [ton niski] ကေ ke [ton niski] ကော့် ko [ton chrapliwy]; c) samogłoski początkowe mogą mieć swoje specjalne znaki, ale częściej stosuje się ‘zerową spółgłoskę’ opatrzoną odpowiednim diakrytykiem အ [szwa] အာ [a] အေ [e]
Z innymi pismami wywodzącymi się z pallava (jak tamilskie, syngaleskie, khmerskie, tajskie, jawajskie i wiele innych) birmańską abugidę łączy preferencja dla zaokrągleń, tu (tj w piśmie birmańskim) doprowadzona chyba najdalej – wiele liter to różne kombinacje zamkniętych i częściowo otwartych okręgów.
Głębsze jeszcze pokrewieństwo – to z rodziną pism indyjskich (północną gałąź których tworzą brahmi i jego ‘dzieci’ – dewanagari, bengalskie, gudźarati itd.) – widać, poza samym charakterem abugidy w kolejności alfabetycznej – litery grupowane są w logiczne szeregi według miejsc artykulacji i w kierunku od tyłu do przodu, po က k następuje ခ kh, potem ဂ g i ဃ gh.
We współczesnym birmańskim dwie ostatnie litery wymawia się tak samo, bo ဃ gh jak i inne dźwięczne przydechowe (breathy voiced) zlały się z normalnymi dźwięcznymi. Ale potencjalnych pułapek ortograficznych jest więcej – birmański trzyma się indyjskiego schematu na tyle ściśle, że ma cały szereg symboli ⟨ဌ⟩ /ʈʰ/, ⟨ဋ⟩ /ʈ/, ⟨ဍ⟩ /ɖ/, ⟨ဎ⟩ /ɖʰ/, ⟨ဏ⟩ /ɳ/, and ⟨ဠ⟩ /ɭ/,oryginalnie oznaczających spółgłoski retrofleksyjne. W birmańskim, o ile wiem, takich dźwięków nigdy nie było, ale w palijskim – świętym języku birmańskiego buddyzmu – są, więc birmańska ortografia zachowuje ich oryginalny zapis (mimo, że wymawiane są jak ‘normalne’ t, th, d czy l)
Na tym nie koniec. Struktura sylaby w birmańskim wydaje się dość prosta – nie ma końcowych spółgłosek, sylaba kończy się na samogłoskę (jeśli ta samogłoska jest nosowa, to akustycznie rozpada się na sekwencję samogłoska ustna + nosówka) albo na zwarcie krtaniowe (zatrzymanie strumieniu powietrza w krtani, dźwięk w polskim najłatwiej zauważalny pomiędzy dwoma ‘e’ w dwusylabowym emfatycznym zaprzeczeniu "nie-e"). Oryginalnych samogłosek końcowych było 4: ⟨ပ်⟩ /p/, ⟨တ်⟩ /t/, ⟨စ်⟩ /s/, ⟨က်⟩ /k/, ale wszystkie osłabły na tyle, że wymawiane są jako zwarcie krtaniowe właśnie (w ogóle osłabienie / zanik końcowych spółgłosek to zjawisko częste w różnych językach azjatyckich – od tajskiego po różne chińskie czy koreański)
Ortograficznie i tu birmański naśladuje palijski, w którym jest wiele zbitek spółgłoskowych. Pisownia palijskich zapożyczeń pełna jest historycznych (obecnych w palijskim, ale nigdy w birmańskim) sekwencji zapisywanych przez ustawianie spółgłosek jedna nad drugą.
Historyczna pisownia (i to wzięta z innego języka) to najważniejsza z komplikacji birmańskiego pisma – tak samo wymawiane słowo teoretycznie można zapisać na bardzo wiele sposobów, prawidłową pisownię trzeba po prostu zapamiętać (oczywiście jeśli ktoś zna palijski, to z pisownią zapożyczeń będzie miał o wiele mniej problemów).
Ale to nie wszystko, bo dużo wysiłku wymaga też opanowanie poszczególnych kombinacji (naliczyłem ich łącznie 82) diakrytyków służących do zapisu samogłosek (w tym dyftongów), nosowości i tonów. I tu występują dublety (kilka sposobów zapisu tego samego dźwięku), a na domiar złego zapis tonów jest nie do końca konsekwentny…
Co z tymi tonami
W birmańskim są trzy tony, wpływające na znaczenie wyrazu: niski (neutralny), wysoki i chrapliwy (creaky voice); dodatkowo sylaby kończące się zwarciem krtaniowym mają specyficzną, wysoką intonację i teoretycznie mogą być interpretowane jako czwarty ‘wchodzący’ (określenie z tradycyjnej chińskiej terminologii) ton.
Przykład różnicy znaczeń: လလာလား czyli la la lá (ciąg trzech sylab 'la' w tonach kolejno – chrapliwym, niskim i wysokim) znaczy ‘czy księżyc przychodzi/przyszedł?’
I tu kolejny problem ortograficzny, o ile istnieją diakrytyki oznaczające ‘ton chrapliwy’ i ‘ton wysoki’, to nie są one używane ze wszystkimi samogłoskami. W przykładzie wyżej, niczym nieoznaczony jest ton chrapliwy, z kolei przy samogłosce e – ကေ ကေ့ ကေး ke ke ké jako ‘domyślny’ traktowany jest ton niski, za to w sekwencji ကဲ ကဲ့ ကက် kɛ' kɛ kɛ brak diakrytyku oznacza ton wysoki
W wymowie tony różnią się między sobą w praktyce nie tylko (czy może nawet nie przede wszystkim) relatywną wysokością głosu, ale również długością sylaby (ton długi jest wyraźnie dłuższy od niskiego, a sylaby ze zwarciem krtaniowym są najkrótsze) czy stopniem napięcia krtani (wyróżnik tonu chrapliwego, z kolei przy niskim jest ono najsłabsze).
W porównaniu do systemów tonalnych innych języków ten birmański jest zatem stosunkowo mało skomplikowany, co można by potraktować jako dobrą wiadomość. Tyle że…
Inny świat fonetyczny
Jednak nie tylko tony stanowią o tym, że fonetycznie birmański jest z zupełnie innego świata. A bez metafory – z zupełnie innego sąsiedztwa, bo tak jak -przy wszystkich różnicach- języki Europy są do siebie dość podobne, to samo ma miejsce i w Indochinach (birmański, tajski i khmerski z jednej strony są bardzo różne, ale z drugiej – mają wiele wspólnego [zwłaszcza jeśli porówna się którykolwiek z nich z angielskim, włoskim czy polskim])
Zupełnie inaczej wygląda w birmańskim opozycja dźwięczności – w sekwencji sylab spółgłoski się udźwięczniają (chyba że stoją po zwarciu krtaniowym); duże znaczenie ma za to wpływ nosowości na barwę samogłosek. Inaczej mówiąc, w strumieniu mowy dochodzi do całej serii upodobnień, wyraz w zdaniu może brzmieć całkiem inaczej niż w izolacji (oczywiście to samo można powiedzieć o polskim z naszym ubezdźwięcznianiem i innymi zjawiskami, ale jednak odnoszę wrażenie, że w birmańskim tych procesów jest więcej, czasem zmienia się wszystko poza miejscem artykulacji, တ th może, w zależności od otoczenia fonetycznego brzmieć jak d, r, l czy n).
Ale z drugiej strony kontrast dźwięczności i przydechowości ma w birmańskim szerszy zasięg niż w językach europejskich, dźwięczne m, n, l, czy s kontrastują z przydechowymi/bezdźwięcznymi hm, hn, hl i hs akustycznie trudnymi do odróżnienia dla niewprawnego ucha
Wziąwszy to wszystko razem – trudno jest nauczyć się birmański rozumieć ze słuchu i poprawnie zapisać. I to wcale nie ze względu na tony
Struktura
Birmański jest opisywany jako język monosylabiczny, ale jest to nieco mylące. Faktycznie, większość słownictwa stanowią wyrazy jednosylabowe, albo składające się z nich złożenia, które łatwo podzielić na części składowe. Ale, z drugiej strony, w praktyce większość form czasownikowych jest wielosylabowa, bo do rdzenia dokładane są kolejne morfemy oznaczające np. pytanie, przeczenie czy czas wykonania czynności, oraz nastawienie emocjonalne mówiącego.
Przeanalizujmy budowę dwóch prostych wypowiedzi: ဘာစားချင်သလဲ ‘ba sádźinðalɛ’ znaczy ‘co chcesz jeść?’, a sylaba po sylabie: co; jeść-chcieć-aspekt.dokonany-pytanie.szczegółowe; ostatni morfem kontrastuje ze znanym już nam လား lá oznaczającym pytanie zamknięte စားချင်သလား ‘sádźinðalá znaczy ‘czy chcesz jeść’
I drugi przykład: နားမလည်ပါဘူး námalebabú ‘nie rozumiem’, a dokładniej ucho-przeczenie-obracać.się-grzeczność-przeczenie czyli ucho się nie kręci; inne słowa na rozumieć to နားရှင်း ná szín ‘ucho-być.czystym/wolnym i နားဝင် ná łin ‘ucho-wchodzić’.
Z ciekawą metaforyką spotkamy się jeszcze później, na razie zwróćmy uwagę na to, czego w tych zdaniach nie ma. A nie ma – jakichkolwiek odwołań do osób. Formy czasownikowe są uniwersalne (w birmańskim nie ma odmiany przez osoby czy rodzaje), ale nie ma też zaimków. O tym, że znaczy ‘co chcesz jeść’ a nie ‘co chcemy’ czy ‘co on chce’ decyduje wyłącznie kontekst.
Spójrzmy teraz na pytanie pojawiające się przy pierwszym spotkaniu နာမည်ဘယ်လိုခေါ်လဲ name bɛlo khoðalɛ ? jak się nazywasz? imię co-sposób nazywać-dokonany-pytanie. Za odpowiedź w pełni wystarczy coś w rodzaju ပျော်တာပါ pjota-ba ‘mam na imię Piotr’. Jeśli zgadujecie, że ‘ba’ znaczy tu ‘jestem’, ‘jest’ albo ‘ja’, to… jesteście w błędzie, ale o tym za chwilę, na razie przejdźmy dalej. Kolejny krok w dialogu to ‘bardzo mi miło’ တွေ့ရတာဝမ်းသာပါတယ် tweyada wúnðabade ‘spotkać-móc-nominalizacja żołądek-przyjemny-grzeczność-dokonany’, czyli coś w rodzaju ‘co do spotkania – miło w żołądku’
Zauważmy, że w żadnym miejscu nie pojawiają się tu zaimki. Oczywiście, po polsku też tak czasem można ale pytanie ‘nazwisko?’ brzmi obcesowo, a po birmańsku wcale nie.
Dopiero gdy chcemy powiedzieć ‘mnie również miło’ musi pojawiać się pojawia się zaimek: ကျွန်တော်လည်းသင့်ကိုတွေ့ရတာဝမ်းသာပါတယ် ćanolé wúnðabade ‘ja.grzeczne-również żołądek-przyjemny-grzeczność-dokonany’. Przy czym ကျွန်တော် ćano znaczy dosłownie ‘dobry niewolnik’ i jest uprzejmym zaimkiem pierwszej osoby używanym przez mężczyzn; kobiety mówią ကျွန်မ ćama ‘niewolnica’.
Idźmy dalej tym mini-dialogiem, zwracajac uwagę, że poza nielicznymi wyjątkami (bama – Birma) czy (saga – język) każda sylaba to oddzielny morfem
ဗမာစကား ပြောတတ်သလား bama sagá pjoda’θalá birma/birmański język mówić-umieć-dokonany-czy
မဟုတ်ပါဘူး mahou’pabú przeczenie-poprawny-grzeczność-przeczenie‘ nie (dosł. nie zgadza się, nie jest tak)
နည်းနည်းပဲ ပြောတတ်သေးတယ် nénébɛ pjoda’paðéde trochę-trochę-tylko mówić-umieć-grzeczność-jeszcze-dokonany ‘jak dotąd tylko trochę się nauczyłem’
သွားမယ်နော် θłámɛnɔ ‘iść-niedokonany-sugestia’ pójdę, co? – w taki sposób Birmańczycy się żednają
ကောင်းပါပြီ kaúnbabi dobry-grzeczność-zrobiony: odpowiedź na do widzenia ‘w porządku; dobrze się stało’
Grzeczność
Grzeczność jest w birmańskim niezwykle ważna, ale sposoby jej wyrażania zorganizowane inaczej niż w polskim, czy częściej nauczanych językach europejskich. Nie ma żadnych grzecznościowych form czasownika, są za to partykuły grzeczności. W praktycznie każdej wypowiedzi niebędącej pytaniem pojawia się partykuła ပါ pa/ba (w izolacji wymawiana -zgodnie z pisownią- pa, ale ponieważ nigdy nie stoi na pierwszym miejscu, bardzo często jest udźwięczniana). Najczęściej zajmuje ona miejsce (zwykle przedostatnie) w łańcuszku partykuł dołączanych do czasownika (patrz námalebabú), ale może stać też po innym słowie tworząc razem z nim zamkniętą wypowiedź (patrz Piotr-ba).
Oczywiście ba nie jest jedynym sposobem akcentowania grzeczności. Niemal równie wszechobecne jest kończenie zdań grzecznościowymi partykułami zróżnicowanymi ze względu na płeć – ခင်ဗျား khimbjá dla mężczyzn, ရှင် szin dla kobiet. Oba te słowa znaczą coś w rodzaju 'pan, władca'. Przy czym odwrotnie niż w polskim proszę pana/proszę pani nie chodzi tu o płeć rozmówcy, ale – mówiącego. Mężczyźni zawsze mówią kimbja, kobiety – szin. Jeśli ktoś liznął choć trochę tajski, zapewne widzi tu podobieństwo do równie wszędobylskich partykuł ครับ khrap / ค่ะ kha.
Innym podobieństwem jest obecność różnych rejestrów – inaczej mówi się do osób stojących wyżej w społecznej hierarchii, inaczej do równych sobie, inaczej do podwładnych. Inaczej do zwykłych śmiertelników, inaczej (to jest używając specjalnych synonimów podstawowego słownictwa) do mnichów, a historycznie także do członków rodziny królewskiej. Do tego dochodzi podział na język mówiony i pisany; w tym ostatnim w zasadzie wszystkie słowa funkcyjne (poimki, partykuły gramatyczne etc.) są inne niż w mowie.
Zaimki i imiona
Różnice rejestru dotyczą również zaimków osobowych, których katalog jest dużo bogatszy niż w językach europejskich. Jest 'grzeczne ja' (niewolnik – jak wyżej) jest 'poufałe ja' używane wobec podwładnych (ငါ nga) są różne formy 'ja używane w rozmowie z mnichem' (တပည့်တော် thapitɔtwój uczeń ဒကာ daga ‘donator’) i parę innych.
Ale przede wszystkim – zaimki są używane dużo rzadziej. Birmańczycy zwracając się do siebie (i mówiąc o osobach trzecich) najczęściej używają grzecznościowych określeń pochodzących od terminów pokrewieństwa (mniejsza grupa: od tytułów szlacheckich bądź nazw prestiżowych zawodów: ဆရာ hsaja ‘nauczyciel’), do starszego od siebie mężczyzny mówi się ဦး ú ‘wujek’, do młodszego ကို ko ‘młodszy brat’ kobieta to ဒေါ် do ‘ciocia’ မ ma ‘starsza siostra’ albo မိ mi ‘młodsza siostra’ itd.). Wariantów jest wiele, a do tego wiele birmańskich grup etnicznych ma własną tytulaturę którą zachowuje się mówiąc po birmańsku – np. do Monów-mężczyzn mówi się nai
Co ważne, te terminy używane są powszechnie łącznie z imionami jako rodzaj prefiksu: twórca niepodległej Birmy Bo (dowódca) Aung San; były SG ONZ U (wujek) Thant; była prezydent Do (ciocia) Aung San Suu Kyi itd.
Ale chwileczkę, skoro Aung San i Aung San Suu Kyi to ojciec i córka, to jakie wnioski można stąd wyciągnąć o birmańskich imionach? Celowo nie piszę ‘imionach i nazwiskach’, bo w birmańskiej tradycji po prostu nie ma nazwisk. Każdy ma imię, które może być jedno-, dwu-, trzy- czy nawet (zwłaszcza w przypadku kobiet) pięciosylabowe, które może, ale wcale nie musi, nawiązywać do imion rodziców i dziadków (na przykład: Aung San po ojcu, Suu po babci, Kyi po matce; wnuk U Thanta, autor dobrych książek o współczesnej Birmie nazywa się Thant Myint-U) i które można dowolnie zmieniać (na przykład Aung San nazywał się Htei Lin ထိန်လင်း, a pewien regionalny polityk z Kokandu nazywa się U James Bond)
Ważną rolę w nadawaniu imion może odgrywać dzień narodzin. Według bardzo żywotnej i poważanej birmańskiej astrologii każdemu dniu tygodnia odpowiada kilka liter, od których -na dobrą wróżbę- powinny się zaczynać imiona nadawane urodzonemu wtedy dziecku. A dni tygodnia jest oczywiście… osiem, bo tyle w birmańskiej astrologii jest opiekuńczych ciał niebieskich (słońce, księżyc i planety) którym oprócz dni podporządkowane są kierunki geograficzne oraz zwierzęta.
Ósmym dniem tygodnia jest środa po południu, której patronuje niewidzialna planeta ရာဟု rahu (we współczesnej birmańskiej wymowie jahu) – ciało niebieskie które w myśl indyjskiej i birmańskiej astrologii wywołuje zaćmienia słońca i księżyca oraz deszcze meteorytów.
Dlaczego birmański
Każdego języka warto się uczyć, ale co konkretnie przemawia akurat za birmańskim? Każdy powinien znaleźć (albo nie) swoje powody, ale z mojego punktu widzenia interesujący jest pewien rodzaj równowagi – z jednej strony Birma jest krajem dużo mniej znanym niż sąsiednie, z drugiej – dzięki krótkiemu interludium nadziei na demokratyzację- materiałów na jej temat jest całkiem sporo. A to, że nadzieje się nie spełniły a zainteresowanie świata wyraźnie opadło, nie znaczy że nic się nie dzieje, przeciwnie.
Z kolei na poziomie językowym – birmański w sensie typologicznym to ‘przyjazne użytkownikowi’ wprowadzenie do języków Azji Wschodniej. System tonalny i pismo, mimo trudności o których piszę, jednak prostsze do opanowania niż wiele sąsiednich, co dość szybko pozwala zagłębiać się w ciekawą, odmienną kulturę języka – od funkcjonowania zaimków przez rejestry językowe, aż po kulturę, bardzo różną od europejskiej – z odmiennymi tabu (nie dotykać czyjejś głowy, pochylać się, żeby nad nikim nie górować wzrostem, nie siedzieć z nogami wyciągniętymi przed siebie) i wielopiętrowym wyrażaniem grzeczności.
Na jeszcze innym poziomie – kontakty językowe i kulturowe na poziomie państwa (trudne, eufemistycznie mówiąc, relacje z mniejszościami) i regionu (porównania do Tajlandii nasuwają się na każdym kroku, a przecież nie wiem o niej prawie nic!)
Źródła
Zdecydowanie wart przesłuchania (także jako ciekawe podejście do ‘rozmówkowej’ ale rzetelnej nauki języka) i przeczytania (broszura zawiera więcej treści niż zmieściło się na taśmach) jest kurs Burmese By Ear autorstwa Johna Okella dostępny do legalnego ściągnięcia tutaj. Okell napisał też gramatykę i całą serię podręczników – oddzielnie do mówionego i literackiego birmańskiego i do nauki pisma – wszystko bardzo rzetelne i szczegółowe (i jednocześnie trochę staromodne, ale w dobrym sensie tego słowa).
Nie mam całej Okellowej serii, sam korzystam z wydanego niedawno Burmese: A Cultural Approach (Ward Keeler, Allen Lyen), który jest podręcznikiem trudnym w użyciu (i czasem wydaje się, że to celowe), ale zawierającym całą masę obserwacji socjologicznych czy antropologicznych. Keeler (tak jak we wcześniejszym podręczniku do jawajskiego) świadomie odwraca klasyczne podejście “jak powiedzieć w języku X to co normalnie mówisz w swoim”, zamiast tego proponując “zobacz co, o czym, jak i w jakim kontekście mówią różni X”; to nastawienie jest mi bardzo bliskie.
W każdym razie Burmese By Ear, prowadzące za rękę i zorientowane na schematyczne rozmowy w różnych ‘turystycznych’ kontekstach i Burmese: A Cultural Approach starające się o maksymalną autentyczność są świetnym uzupełnieniem dla siebie wzajemnie.
Choć birmański jest obsługiwany przez Google Translate, to funkcjonalność tłumaczeń z perspektywy początkującego jest bardzo ograniczona, z kolei większość słowników internetowych wydaje się zorientowana raczej na Birmańczyków uczących się angielskiego. Zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem jest więc słownik SEAlang wyposażony w wiele przydatnych funkcji. SEAlang ma też inne narzędzia (przy czym nie tylko do birmańskiego) fantastyczny jest np. ich korpus zdań z tłumaczeniami