Kri, pewnie bardziej rozpoznawalny w angielskiej pisowni ‘Cree’, to największy pod względem liczby użytkowników rdzenny język Kanady i drugi największy (po navaho) – Ameryki Północnej w ogóle (odróżniam tu Północną nie tylko od Południowej, ale i Środkowej – zupełnie inna sytuacja socjolingwistyczna). Jeden z największych, w kontekście północnoamerykańskim wcale nie znaczy “bardzo duży”, bo różnymi dialektami kri włada łącznie jakieś 100-120 tysięcy osób spośród liczącej ok. 350 tysięcy grupy etnicznej.
Ludzie ci mieszkają na rozległych terenach rozciągających się od Alberty do Quebecu, czyli na dystansie ponad 4 tysięcy kilometrów (coś jak między Moskwą, a Madrytem). Oczywiście nie są tam jedynymi mieszkańcami, a państwo uznaje prawa poszczególnych podgrup kri tylko do ułamka tradycyjnie zajmowanych przez nie obszarów. Nie wiem, czy to światowy rekord geograficznego rozproszenia użytkowników, ale na pewno kri (i odżibwe, który ma tylko nieco mniejszy geograficzny ‘rozrzut’) to przypadek szczególny przynajmniej na skalę kontynentu.
Pokrewieństwa
Kri należy do algonkiańskiej rodziny językowej, nazwy wielu przedstawicieli której mogą się dobrze kojarzyć z “indianistyczną” literaturą przygodową (mohikański, siksika/blackfoot, szejeński…) czy po prostu z geografią USA (miami-illinois, massachusett, delaware…), która obfituje w algonkiańskie nazwy miejscowe. Co istotne tu, to to, że algonkiańska rodzina jest dość młoda (prajęzyk 2500-3000 lat temu), więc podobieństwa między językami wciąż są całkiem widoczne (choć o wzajemnej zrozumiałości trudno marzyć).
W ramach rodziny algonkiańskiej kri jest szczególnie blisko związany z innym “dużym” językiem Ameryki Północnej – odżibwe (znanym też jako czipewa i pod wieloma innymi lokalnymi nazwami, np. saultaux), który jest jego południowym sąsiadem wszędzie poza zachodnim skrajem zasięgu występowania kri. Tu niektóre sąsiadujące ze sobą dialekty upodabniają się do siebie, czy wręcz “przenikają”, o czym będą dwa słowa trochę później.
Kri – język czy języki?
Już na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwe, by na tak wielkim obszarze ludzie mówili dokładnie tym samym językiem. I faktycznie, kri rozumiany szeroko to pasmo dialektów, w którym sąsiadujące ze sobą warianty mało różnią się między sobą, ale te z przeciwległych krańców – już znacznie.
W literaturze to kontinuum nazywa się Cree-Montagnais (nowsza nazwa to Innu-aimun)-Naskapi, gdzie dwie ostatnie nazwy odnoszą się do języków innych niż Kri grup etnicznych z Quebecu i Labradoru. Bardziej szczegółowy podział wprowadzają różnice w ramach kri, w którym idąc ze wschodu na zachód wyróżniamy dialekty: atikamekw, wschodni (dzieli się dalej na północny i południowy), łosiowy (Moose Cree; przy okazji – angielskie słowo moose to zapożyczenie z algonkiańskich; w samym kri ‘łoś’ to mōswa), bagienny, leśny i preriowy.
Bardzo ciekawa, bo prosta, jest diagnostyka podziału. Jedna z najważniejszych różnic jest słyszalna niemal od razu – chodzi o to, że historyczne algonkiańskie *L rozwinęło się w poszczególnych dialektach w różne dźwięki. I tak w preriowym odpowiada mu y (czyli polskie j, stosuję tu nie IPA, ale ortografię Kri), w leśnym th, w bagiennym n, w łosiowym l, a w atikamekw r (we wschodnim kri, innu-aimun i naskapi znów pojawiają się y, n i l, ale w mniej przejrzysty sposób). Ma to tak systematyczny charakter, że zamiast nazw typu “preriowy” czy “bagienny” często pisze się “dialekt y” czy “dialekt n”
Na ten podział nakłada się przeciwstawienie dialektów wschodnich (z grubsza biorąc: z Quebecu) gdzie historyczne *k uległo palatalizacji, czyli zmianie w dźwięk ch.
Zbierając powyższe razem – zaimek ‘ty’ (rekonstruowany jako proto-algonkiańskie *kīla) ma następujące formy:
kīya (preriowy), kītha (leśny), kīna (bagienny), kīla (łosiowy), kīr (atikamekw), chīy (wschodni oraz naskapi), chīl (część innu-aimun), chīn (inna część innu-aimun)
Samo w sobie to zestawienie niczego nie dowodzi, ale ładnie ilustruje szerszą prawidłowość. Na płaszczyźnie językowej lepszą osią podziału wydaje się przeciwstawienie {zachodnie dialekty kri} kontra {wschodnie dialekty kri + innu-aimun + naskapi} niż sugerowane przez tradycyjne nazewnictwo kontinuum: {wszystkie kri} {innu-aimun} {naskapi}
Na tym nie koniec. Otóż nie ma ogólnego terminu na ‘wszystkich Kri’, a to, jak użytkownicy poszczególnych dialektów nazywają samych siebie bardzo się różni. Część zachodnich dialektów używa form typu nēhiyaw, nīhithaw ale pozostałe czegoś zupełnie innego: ininiw, ililiw, iynu, innu lub iyyu, których preriowy odpowiednik iyiniw znaczy ‘Indianin’ (a etymologicznie: ‘człowiek’). Czyli kolejna, jeszcze inna oś podziału.
Samo słowo Kri (cree, cri) to egzonim (czyli nazwa używana przez kogoś z zewnątrz społeczności), do angielskiego trafiło z francuskiego, a we francuskim wzięło się jako uogólnienie (przy czym skróconej i zniekształconej) nazwy jakiegoś lokalnego plemienia Kri używanej przez lokalnych Odżibwejów.
Dlaczego brnę w tę szczegóły? Żeby zwrócić uwagę na kilka zagadnień, charakterystycznych nie tylko dla kri, ale i dla wielu innych języków i społeczności: że między tożsamością etniczną, a pokrewieństwem językowym niekoniecznie istnieje relacja 1:1, i dalej, że tożsamości mogą być (są) “piętrowe”, można o nich myśleć jak o koncentrycznych okręgach. Teoretycznie każdy użytkownik języka kri jest skądś (z konkretnej rodziny, plemienia, miejsca); jego społeczność może należeć do większej grupy etnograficznej (jak preriowi, leśni czy wschodni Kri) dzieląc z innymi społecznościami język, zwyczaje i tradycje; dalej, te różne grupy etnograficzne są sobie dość bliskie i łączy je też samookreślenie (kiedy mówią po angielsku/francusku) jako Kri; jest wreszcie płaszczyzna identyfikacji jako “Indianin” (czyli w nomenklaturze USA “rdzenny Amerykanin”, a w kanadyjskiej członek “Pierwszych Narodów”); a na samym końcu – jako obywatel państwa.
Co kluczowe, a nieoczywiste, różne społeczności i rzecz jasna, każdy człowiek z osobna, mogą kłaść różny akcent na poszczególne poziomy tych tożsamości; czyjaś “mała ojczyzna” może być bardzo mała; ktoś może czuć się bardziej “Indianinem” niż tylko “Kri” bo np. ma przodków z różnych plemion; ktoś uważa się za Kanadyjczyka, ktoś inny absolutnie nie itd. itp.
Świetnie ilustrują to – i tu wracamy od spraw społecznych do ściśle językowych – wyniki ostatniego (2016) kanadyjskiego spisu powszechnego. O ile większość użytkowników naskapi, montagnais (innu) czy atikamekw wskazała znajomość właśnie tych języków, to wygląda na to, że większość użytkowników pozostałych dialektów powiedziała że mówi po prostu w “kri” (74 tys. wskazań wobec po 2-4 tys dla preriowe/bagiennego/leśnego i kilkaset dla łosiowego i wschodniego).
Choć z opisanej wyżej przyczyny nie sposób stwierdzić z pewnością, który dialekt jest największy, to sensownym wydaje się przyjęcie, że to preriowy jest najszerzej używany. To on najczęściej pojawia się w podręcznikach i innych materiałach do nauki, z nim miałem największy kontakt, i do niego też będzie się odnosił opis gramatyczny.
Kompetentnie odpowiedzieć na pytanie “język czy języki?” nie mogę, bo mam bardzo wycinkowy ogląd dialektalny, ale z tego, co widziałem między preriowym, leśnym i bagiennym występuje bardzo ciekawa sytuacja – z jednej strony nie sposób ich ze sobą pomylić (dzięki wymianie y/th/n i kilku innym zjawiskom fonetycznym), a z drugiej w krótkich tekstach takie regularne wymiany głosek mogą być jedyną różnicą pomiędzy wersjami. Czyli są jednocześnie wyraźnie inne i łatwe do zrozumienia.
Historia pisma
Kri jest ciekawym językiem także dlatego, że ma własne pismo, oprócz i obok łacinki. Tak zwany sylabariusz kri (tak zwany bo to w istocie nie sylabariusz tylko abugida) według kanonicznej wersji wydarzeń został opracowany w 1840 przez misjonarza-metodystę Jamesa Evansa i bardzo szybko przyjął się wśród Kri, a niedługo później – w odpowiednio zmodyfikowanych wersjach – także wśród innych kanadyjskich plemion.
Evans miał się zainspirować wiadomościami o sylabariuszu stworzonym dla języka czirokeskiego przez Sekwoję, a projektując swoje pismo czerpał ze znajomości stenografii (kształt wielu znaków) i sanskrytu (podstawowa zasada abugidy – różne samogłoski w sylabie = modyfikacje znaku podstawowego).
Tyle kanoniczna wersja, bo istnieje i inna, według której pismo miał otrzymać od duchów leśny kri o imieniu ᒥᐢᑕᓇᐢᑯᐍᐤ (= Mistanaskowēw; ‘głos borsuka’), kiedy znajdował się w stanie pozornej śmierci. Wielu Kri wierzy (a przynajmniej wierzyło), że tak było w istocie, a misjonarze potem przywłaszczyli sobie wynalazek.
Łatwo jest traktować tę drugą historię jako wytwór psychologicznego mechanizmu obronnego, przekonywanie samych siebie, że “my też mamy coś własnego, nie jesteśmy biernymi odbiorcami mądrości białych”. Ale moim zdaniem to coś więcej. Kri (zresztą dokładnie tak jak Czirokezi) naprawdę bardzo szybko nauczyli się czytać i pisać i osiągnęli wskaźniki alfabetyzacji lepsze niż wśród ówczesnych anglo- i frankofonów; stawiam, że również dlatego, że od początku uważali pismo za swoje. Po drugie, Evans i inni misjonarze nie działali w próżni, musieli mieć wśród Kri konsultantów, współpracowników, nauczycieli, przyjaciół. Tyle że kanoniczna wersja jest “historią białego człowieka” i nie zwraca na nich uwagi.
Funkcjonowanie pisma
Pismo Kri (ᒐᐦᑭᐯᐦᐃᑲᐣ cahkipēhikan ‘dosł. kropki, znaczki’ albo ᓀᐦᐃᔭᐤ ᒐᐦᑭᐯᐊᐧᓯᓇᐦᐃᑫᐃᐧᐣ nēhiyaw cahkipēwasinahikēwin ‘pisanie znaczkami Kri’) jest bardzo ciekawe ze względu na swoją budowę: Co do zasady każdy symbol oznacza sylabę (spółgłoska+samogłoska), a zmiany samogłoski wyraża się przez jego obrót, i tak ᑌ tē ᑎ ti ᑐ to ᑕ ta ᒣ mē ᒥ mi ᒧ mo ᒪ ma. Długie samogłoski (inne niż ē które nie ma krótkiego odpowiednika) zapisuje się kropką nad symbolem, więc ᐸ pa ᐹ pā, a spółgłoski na końcu sylab specjalnymi małymi znakami u góry lub u dołu linii tekstu, np. ᐣ zapisuje końcowe -n w ᓀᐦᐃᔭᐍᐏᐣ nēhiyawēwin ‘język kri’.
Odpowiednio obrócony trójkąt to samogłoska samodzielnie tworząca sylabę np. ᐊᐘ awa ‘ten; to jest’, kropka po trójkącie oznacza ‘w’ na początku sylaby, a ᐦ przed trójkątem to ‘h’. Oddzielny symbol ᕽ ma też zbitka ‘-hk’ występująca na końcu wyrazów (to sufiks miejscownika).
Jak pisałem wcześniej pismo to było używane do zapisu wielu innych języków, co wymagało modyfikacji (np. wprowadzenie dodatkowych znaków, dla dźwięków, których w kri nie ma), funkcjonowało więc w wielu wariantach czasem bardzo odbiegających graficznie od wersji kri, ale powielających jego budowy – kri, naskapi, odżibwe, inuktitut, blackfeet, dakelh i in. Współcześnie w żywym użyciu są cztery pierwsze, przy czym kri ma dwie odmiany – wschodnią i zachodnią, różniące się gł. kształtem znaków zapisujących końcowe spółgłoski i położeniem kropki oznaczającej ‘w’.
Obecnie pisanie w piśmie kri na komputerze czy telefonie jest dość proste, do niedawna jednak nastręczało wielu problemów. Stąd też (a także pewnie by nie tworzyć dodatkowej bariery dla początkujących) niektóre materiały czy podręczniki korzystają wyłącznie z łacinki. Wiele innych jest jednak napisanych w dwóch wersjach, a fiszek czy innych pomocy do nauki pisma sylabicznego jest dużo.
Charakterystyczne jest też ‘symboliczne’ wykorzystywanie pisma kri w kontekstach anglojęzycznych (np. nagłówki plakatów czy ogłoszeń, gdzie wszystkie informacje są po angielsku, ale nazwa instytucji – nie tylko w kri, ale i w piśmie kri). Podobnie, kiedy zawodnik Edmonton Oilers, Ethan Bear chciał zaakcentować swoje pochodzenie, zrobił to występując w koszulce z napisem ᒪᐢᑲᐧ, a nie maskwa = ‘niedźwiedź’ (przy okazji ciekawe, że nazwisko przetłumaczył, nie transliterował).
Fonetyka kri
Z wplecionych we fragmenty wyżej przykładów można trochę wywnioskować o tym jakim językiem jest kri. Na przykład, że często zdarzają się w nim bardzo długie, wielosylabowe słowa. Wynika to po części z dość ubogiego zasobu głosek – kri np. nie odróżnia bezdźwięcznych od dźwięcznych (nie ma głoski b oddzielnej od p), ma tylko jedną syczącą (s) i tylko jedną zwarto-szczelinową (w zapisie c a w wymowie albo polskie c, albo angielskie ch). Ale to tylko część odpowiedzi, inną jest…
Inkorporacja!
…inkorporacja, czyli włączanie do czasownika rzeczowników precyzujących opis sytuacji. Pokażmy to na przykładach:
‘załóż czapkę’ można powiedzieć tak: postiska kitastotin ‘załóż-to twoja-czapka’, ale można i jednym słowem, postastotinē z astotin ‘czapka’ włączonym do czasownika, który przybiera wtedy specjalną formę
Ale jest jeszcze ciekawiej: sakistikwAnēnēw znaczy ‘złapał go za głowę’, a sakiniskēnēw ‘złapał go za ramię’, w obu saki znaczy ‘chwycić’ ēw to trzecia osoba, a ēn ‘czynność wykonana ręką’, stikwān to inkorporowana forma rzeczownika mistikwān ‘czyjaś głowa’ (części ciała zawsze występują z zaimkami dzierżawczymi, głowa musi być czyjaś), ale choć nisk znaczy ‘ręka; ramię’ to występuje tylko jako część czasownika, nigdy nie samodzielnie (‘czyjeś ramię’ to mispiton).
Zatem oprócz tego, że w kri można włączyć do czasownika w zasadzie dowolny rzeczownik, to istnieje szereg cząstek, które dają czasownikowi bardzo konkretne znaczenie, ale są zupełnie niespokrewnione z samodzielnymi rzeczownikami. Należą tu np. ēn, nisk, mihti ‘drewno’, apisk ‘metal’, ipek ‘ciecz’, ogólnie – głównie części ciała i rodzaje substancji. Zakres użycia i wzajemna łączliwość tych cząstek są dość skomplikowane, ale ogólną logikę działania systemu można zobrazować tak: ‘oddzielić+ręka’ = ‘rozerwać’; ‘oddzielić+metal’ = ‘rozciąć’
Modułowość
Nie są to jednak jedyne cząstki, którymi można obudować czasownik w kri. Można powiedzieć, że ma on modułową strukturę, gdzie poszczególne ‘klocki’ odpowiadają za osobę, czas/tryb i okoliczności wykonania czynności.
Weźmy czasownik nēhiyawē ‘mówić w kri’ i kolejne formy ninēhiyawān (ni- ja ān – końcówka osoby innej niż 3.) , nikī-nēhiyawān ‘mówiłem w kri’ (kī czas przeszły) nikī-māci-nēhiyawān ‘zacząłem mówić w kri’ (māci ‘zacząć’) nikī-nōhtē–māci-nēhiyawān ‘chciałem zacząć mówić w kri’ (nōhtē ‘chcieć’) czy wreszcie nikī-nōhtē-māci-miyo-nēhiyawān ‘chciałem zacząć dobrze mówić w kri’ (miyo ‘dobrze’)
Cząstek które można wstawić w tym miejscu (czyli przed właściwym czasownikiem; przypomnę że inkorporowane rzeczowniki idą po) jest więcej, należą do nich np. papāsi ‘w pośpiechu’, pisci ‘przypadkiem’ czy pēyako ‘samotnie’
Wiele jest też złożeń rzeczownikowych, są sufiksy dla zdrobnień, miejsc, abstraktów; na różne sposoby można utworzyć rzeczownik od czasownika, a od każdego rzeczownika tworzyć formy czasownikowe typu okiskinwahamākēw ‘nauczyciel’ -> kitokiskinwahamākēwin ‘jesteś nauczycielem’, przy czym słowo ‘nauczyciel’ to coś w rodzaju ‘pokazywacz drogi’, a sam rdzeń pochodzi od czasownika ‘łamać’ (jeśli dobrze rozumiem, chodzi o wyznaczanie szlaku przez odłamywanie gałązek).
Cały ten system, w którym centralne znaczenie ma czasownik, a słowa budowane są z wielu małych znaczących cząstek (spotkałem się ze sformułowaniem “kri jest jak Tetris”) funkcjonuje zupełnie inaczej od języków europejskich. My mamy masę słów o wyspecjalizowanych bardzo konkretnych znaczeniach, ale nieprzejrzystej etymologii, a kri – bogaty narzędziownik do budowy ad hoc precyzyjnego opisu sytuacji ze zrozumiałych części składowych.
Zrozumiałych – jeśli tylko się dobrze zna kri. Dla mnie częstym problemem jest to, że choć wiem, jaki dane słowo ma angielski odpowiednik w tym kontekście, w którym je poznałem to nie potrafiąć rozłożyć go ‘na części pierwsze’ nie wiem, co ono tak naprawdę znaczy i w jakich innych sytuacjach można go używać.
Na przykład, okimāwikamik może znaczyć ‘budynek rządowy, siedziba władz’ ale dopóki się nie wie, że to złożenie okimāw ‘wódz, szef, ktoś o wysokiej pozycji’ i wikamik ‘dom, budynek’ nie jest jasne, że w zależności od kontekstu może to być i ‘pałac’ i ‘wigwam wodza’ (bo wigwam to oczywiście zapożyczenie z algonkiańskich).
Oczywiście nie oznacza to, że całe słownictwo kri jest tworzone w ten sposób – są zapożyczenia, są inne wyrazy nie poddające się ‘rozbiórce’, są wreszcie -jak w każdym języku- konwencje (można sobie spokojnie wyobrazić inną metaforę na ‘nauczyciela’, ale używana jest ta opisana wyżej).
Rodzaj gramatyczny
Gramatyki kri nie mówią o rodzaju, a o kategorii ożywioności, ale wychodzi na jedno. Kri dzieli słowa na dwie grupy – ożywione i nieożywione – a jego gramatyka zmusza do ‘uzgadniania’ pod tym względem form wielu kategorii określeń.
Podział ten jest do pewnego stopnia naturalny, rzeczowniki oznaczające istoty żywe są gramatycznie ożywione, ale nie do końca – jako ożywione są traktowane np. niektóre (nie wszystkie!) rzeczowniki oznaczające części odzieży (mitās ‘spodnie) czy przedmioty ospwākan ‘fajka’, asiniy ‘kamień’. ahcāpiy ‘łuk’ acos ‘strzała’. Nieożywione są z kolei części ciała misit ‘czyjaś stopa’ czy niektóre rośliny mitEhimin ‘truskawka’ (ale ayOskan ‘malina’ jest ożywiona)
Kategoria do której należy rzeczownik determinuje jego sufiks liczby mnogiej (-ak dla ożywionych, -a dla nieożywionych) i wymusza uzgodnienie formy innych wyrazów, np. ‘ten pies’ to awa atim, ale ‘ta czapka’ to ōma astotin; przy czym czasem są to wyrazy których odpowiedniki np. w polskim przez rodzaj się nie odmieniają ‘gdzie jest pies?’ tāniwā atim ‘gdzie jest czapka?' tāniwē astotin. Istnieją słowa które przybierają nieco inne znaczenia w zależności od tego czy są traktowane jako ożywione czy nieożywione. Np. mistik to ‘drzewo’ ale też ‘drewno, kłoda’, w pierwszym znaczeniu jest ożywione (więc l.mn. to mistikwak ‘drzewa’), w drugim – nieożywione (l.mn. mistikwa ‘kłody’).
Chyba najciekawsze jednak jest to, że uzgodnieniu ulegają też czasowniki, przy czym nie chodzi tu o inne końcówki, ale o inne rdzenie: niwāpamāw atim ‘widzę psa’ (wapām – ‘widzieć coś ożywionego’) vs. niwāpahtēn astotin ‘widzę czapkę’ (wapahta ‘widzieć coś nieożywionego’)
Najczęściej przytaczany przykład to czasowniki znaczące ‘jeść’. Z czymś nieożywionym (np. truskawką) używa się rdzenia mīci, z czymś ożywionym (np. maliną) rdzenia mōw. Żeby było jeszcze ciekawiej, istnieje trzeci czasownik, mīciso który znaczy ‘jeść (bez wskazywania co)’ i nie może być używane z żadnym rzeczownikiem.
Czwarta osoba
Być może najsłynniejszą gramatyczną osobliwością kri (i innych algonkiańskich) jest występowanie czegoś co fachowo nazywa się ‘obwiatyw’, czyli czwartej osoby. I nie mam tu na myśli podziału na włączające i wykluczające ‘my’, które, owszem, w kri istnieje (ciekawostka – włączające ‘my’ [= ‘ja i ty’] to w kri pod względem budowy zaimek drugiej osoby), ale coś rzadziej spotykanego.
Otóż w kri oprócz normalnej trzeciej osoby można wprowadzić do narracji jakąś osobę lub rzecz z tym kimś związaną, ale dla nas czy dla wywodu mniej istotną. Taki kolejny stopień oddalenia: uczestnicy rozmowy -> trzecia osoba -> czwarta osoba. W praktyce chodzi o sytuację typu ‘mąż Betty jest nauczycielem’ (znamy/mówimy o Betty) ‘ich przyjaciele chcieli mówić w kri’ itd. Obwiatyw ma oczywiście inne końcówki niż trzecia osoba, np. John nēhiyawēw ‘John mówi w kri’ otōtēma nēhiyawēyiwa ‘jego przyjaciel mówi w kri’ (przy okazji ‘totem’ to kolejne algonkiańskie zapożyczenie). Potencjalnie można utworzyć i obwiatyw kolejnego stopnia (‘przyjaciel ojca Betty’), ale jest to rzadko spotykane
Hierarchia osób
Godnych uwagi zjawisk gramatycznych jest w kri (jak w każdym innym języku) naprawdę dużo (jedno z moich ulubionych to ‘opóźniony tryb rozkazujący’ czyli formy typu ‘zrób to [ale niekoniecznie teraz]’), ale tu przytoczę jeszcze tylko jedno.
Przy czasownikach przechodnich kri w bardzo ciekawy sposób rozwiązuje problem jak określić kto jest wykonawcą czynności, a kto jej przedmiotem. Otóż funkcjonuje hierarchia pierwszeństwa osób gramatycznych, która wygląda tak 2 > 1 > 3 > 3’> nieożywiony czyli druga osoba jest ‘ważniejsza’ od pierwszej, pierwsza od trzeciej, a trzecia od obwiatywu, a wszystko co ożywione, od nieożywionego. Przyjrzyjmy się różnym formom czasownika wāpam ‘widzieć kogoś’
Z niwāpamāw ‘widzę go/ją’ kiwāpamāw ‘widzisz go/ją’ oraz wāpamēw ‘on/ona widzi go/ją’ możemy wywnioskować, że ni- znaczy ‘ja’, ki- ‘ty’, a trzecia osoba nie ma prefiksu i tak jest w istocie, z kolei ‘ty widzisz mnie’ to kiwāpamin gdzie -n oznacza że dopełnieniem/przedmiotem czynności jest osoba inna niż trzecia (tę oznaczało -w we wcześniejszych przykładach). Na razie w porządku, ale jak powiedzieć ‘on/ona widzi mnie’ i ‘on/ona widzi ciebie’?
Otóż, ponieważ druga i pierwsza osoba są wyżej w hierarchii niż trzecia, to ich sufiksy zostają na miejscu, a zmianę znaczenia wprowadza cząstka oznaczająca że czynność jest wykonywana w odwrotnym niż hierarchia porządku. Dla trzeciej osoby jest to –ik. Zatem ‘on widzi mnie’ to niwāpamik a ‘on widzi ciebie’ kiwāpamik.
Ta sama logika obowiązuje dla pary osób druga-pierwsza. ‘widzisz mnie’, przypomnijmy, to kiwāpamin, a ‘ja widzę ciebie’ to kiwāpamitin – znów zostaje prefiks osoby wyższej w hierarchii (czyli drugiej) a na odwrócenie kolejności wskazuje specjalna cząstka (tu: –iti-)
Nieintuicyjne i trudne? A przecież pomijam tu liczbę mnogą czy formy obwiatywu (‘widzę jego przyjaciela’)… Tak naprawdę system jest wbrew pozorom całkiem regularny i oszczędny co do liczby wykorzystywanych sufiksów (porównajmy sobie baskijski!) przy jednoczesnym zapewnieniu jednoznacznej interpretacji (np. kiwāpamikowāwak musi znaczyć ‘oni widzą was’)
Historia i kontakty
Co najmniej równie ciekawa jak gramatyka kri (której przedstawiłem tu tylko wycinek) jest historia jego użytkowników. Podział na dialekty bierze się stąd, że kri przemieszczali się na zachód otwierając dla siebie nowe środowiska geograficzne (z grubsza: z jezior do lasów potem do prerii). Duża część tego ruchu wynikała z kontaktów gospodarczych z białymi, najpierw Francuzami (‘biały człowiek’ to w kri mōniyāw, czyli… Montreal) potem również Brytyjczykami. I nie chodzi tu o to, że preriowy styl życia rozwinął się dopiero po wprowadzeniu koni, ale o to, że Kri odgrywali ogromną rolę w podstawowych gałęziach wczesnej kanadyjskiej gospodarki najpierw w handlu futrzanym, a potem w handlu pemikanem (kri: pimīhkān) czyli mieszanką tłuszczu, suszonego mięsa i jagód, używaną zwłaszcza zimą jako uniwersalne racje żywieniowe (bez tego trudno w ogóle sobie wyobrazić eksplorację Kanady).
Żeby mieć stały dostęp do bizoniego mięsa, kri założyli wraz z siuańskim plemieniem assiniboine (asinīpwāta – ‘kamienni siuksowie’) tzw. “żelazną konfederację” która z sukcesem rywalizowała (z innymi siuańskimi plemionami czy z czarnymi stopami), o kontrolę nad północnymi obszarami prerii.
Kiedy w połowie XIX w. popyt na futra znacznie spadł (a do tego skupująca je Kompania Zatoki Hudsona nie potrzebowała już pośredników i próbowała narzucić swój monopol), a stada bizonów zostały przetrzebione, model gospodarczy na którym opierali się Kri okazał się nie do utrzymania (by przeżyć musieli kupować mąkę, sól, i inne towary ale nie mieli już za co) co stało się przyczyną napięć i czasem otwartych konfliktów. Równolegle zwiększała się presja ze strony białych osadników coraz liczniej przybywających na żyzne prerie.
Ostatecznie Korona Brytyjska zdecydowała się na rozwiązanie problemu poprzez zawieranie z poszczególnymi plemionami traktatów regulujących dostęp do ziemi (w Kanadzie Zachodniej było ich łącznie 11 i do tej pory są przywoływane w argumentacji prawnej). Choć polityka traktatowa była świadomie skontrastowana z amerykańskim skrajnie agresywnym podejściem (Brytyjczycy chcieli “rozwiązać problem bardziej cywilizowanymi metodami”) a epizodów walki zbrojnej było dość mało (o najciekawszych z nich będzie w odcinku o michif) to późniejsze losy (wywłaszczenia, polityka asymilacji pod hasłem ‘zabić Indianina w dziecku’, internaty, późne przyznanie obywatelstwa) układały się podobnie.
Troszkę więcej o tym za chwilę, a na razie wróćmy do wpływu historii na kwestie językowe. Interakcje w jakie wchodzili Kri miały wpływ i na ich język, i na języki sąsiednich -bardzo różnych- społeczności.
Ponieważ, jak wspomniano wcześniej, pismo kri szybko się przyjęło, było wykorzystywane do ewangelizacji także innych plemion; lokalnie istniały tradycje posługiwania się kri jako językiem liturgicznym. To tu właśnie można szukać genezy języka znanego jako odżi-kri, który jest historycznie odmianą odżibwe poddaną silnym wpływom kri.
Śladem Żelaznej Konfederacji jest z kolei nehipwat (czyli dosłownie ‘kri-siuański’) powstały na podstawie kri i zupełnie z nim niespokrewnionego assiniboine (=nakota)
Swój językowy ślad zostawiły też kontakty z białymi traperami, handlarzami i poszukiwaczami przygód. W Red River Colony (dzisiejszy Winnipeg) wykształcił się język/dialekt bungee/bungi (od odżibwejskiego słowa bangii ‘trochę’), będący zasadniczo szkockim angielskim (z postulowanymi przez badaczy domieszkami innych języków Szkocji – gaelickiego, orkney, norn) z podskórnym silnym wpływem kri wyrażającym się w fonetyce (mieszanie sh i s), ale przede wszystkim w kalkach składniowych (jak typowe pozdrowienie bungee “I’m well, you but?” – w kri to samo słowo māka znaczy ‘ale’ oraz ‘a’ takie jak w ‘a ty?’).
Absolutnie najciekawszym przypadkiem jest jednak michif, język Metysów (wielką literą, bo chodzi o konkretną mniejszość etniczną a nie każdą osobę o mieszanym pochodzeniu), czyli społeczności będącej efektem związków zawieranych przez francuskojęzycznych (głównie) traperów/myśliwych i kobiety kri (i nie tylko).
Michif będzie tematem oddzielnego odcinka, tu powiem tylko, że jest to jeden z najlepiej opisanych języków mieszanych w ścisłym znaczeniu, czyli łączących elementy dwóch różnych gramatyk. W przypadku michif praktycznie wszystkie czasowniki pochodzą z kri (i zachowują się jak czasowniki kri), a wszystkie przymiotniki i 90% rzeczowników są francuskie (i mają rodzajniki itd.). To swoją drogą świetnie ilustruje obserwację o nastawionych na szczegółowe definicje językach europejskich wobec nastawionego na opis kri.
Dlaczego warto?
Uważam, że jednym z powodów dla których warto się uczyć (a przynajmniej zapoznać) języków mniejszościowych jest dostęp, jaki w ten sposób można uzyskać do nietypowych ujęć i mało znanych aspektów historii różnych społeczeństw. Czasem silny kontrapunkt dla narracji głównego nurtu, czasem wręcz zapoznanie się z wstydliwie skrywanym “brudnym podbrzuszem historii”
I tak jest też z kri. Kanada to chyba fajny kraj do życia, ale ma i swoje ciemne strony. Historycznie z pewnością należy do nich funkcjonowanie obowiązkowych szkół z internatem dla indiańskich dzieci. Kiedy piszę ten tekst wciąż żywe są echa odkrycia (w maju 2021) w jednej z nich (Kamloops Indian Residential School) w zbiorowej mogile szczątków 215 dzieci (a mówimy o społeczności – Secwépemc [stara nazwa: Shuswap] liczącej obecnie 6 tysięcy osób), ale podobnych historii jest bez liku i traumatyczne doświadczenia szkolne są żywe w zbiorowej pamięci wielu (wszystkich?) plemion, także kri.
Problem rażących zaniedbań, czy wręcz sadyzmu, w sierocińcach, zakładach poprawczych i podobnych placówkach, gdzie trafiają dzieci, o które nie ma się kto upomnieć, jest ogólnoświatowy. Ale sytuacja Kri (i innych rdzennych społeczności poddanych podobnemu traktowaniu) była jednak o tyle szczególna, że nie chodziło o jednostki pozbawione opieki, cały system z definicji nastawiony był na odbieranie jak największej liczby dzieci rodzicom i ‘reedukację’.
Logika asymilacji pojawiała się w wielu innych miejscach – np. bardzo długo trzeba było wybierać między tożsamościami kanadyjską, a kri – automatyczne obywatelstwo to dopiero 1947, wcześniej by się o nie ubiegać trzeba było zrezygnować z przynależności plemiennej, tym samym tracąc prawo do przebywania w rezerwacie. Kobiety, które wychodziły za mąż za nie-Indian, traciły to prawo również. Chodziło explicite o to, żeby jak najwięcej osób przestało być Indianami.
W rezultacie od kilku pokoleń jest całkiem sporo ludzi mających indiańskie pochodzenie i nie do końca mieszczących się w normach głównego nurtu społeczeństwa, ale jednocześnie pozbawionych stałego kontaktu z kulturą i językiem. Wykorzenienie to recepta na marginalizację.
Nie żeby w rezerwatach było o wiele lepiej. W wielu miejscach do dziś problemem jest dostęp do zdatnej do picia wody, jakość zarządzania bywa bardzo różna, statystyki przestępczości, alkoholizmu i narkomanii są niepokojące i wspiera je masa anegdotycznych obserwacji (od relacji Polonusów po książki Jordana Petersona, gdzie pojawiają się konkretnie Kri). Na mnie duże wrażenie zrobiła lista nazw zawodów przy jednej z pierwszych lekcji podręcznika, na której znalazł się “kurator sądowy” (okiteyihcikew, jeśli ktoś jest ciekaw).
Jednak największa wartość jaką moim zdaniem przynosi zajmowanie się kri to wcale nie uświadomienie sobie nieciekawych następstw europejskiego kolonializmu, ale możliwość kontaktu z bardzo różnymi ludźmi. Bo współcześni użytkownicy kri, czy osoby które się go uczą, bądź są zainteresowane jako elementem swojego dziedzictwa, naprawdę bardzo różnią się między sobą.
Są wyznawcy tradycyjnej religii, składający ofiary z tytoniu i tańczący rytualne tańce w ‘regaliach’ czyli ceremonialnym stroju który wygląda jak stereotypowe wyobrażenie stroju Indianina (wszędzie pióra, frędzle i paciorki), są chrześcijanie różnych obrządków, są ateiści, spotkałem też co najmniej jednego żyda, nie mam wątpliwości że znajdą się jacyś muzułmanie czy buddyści. Są ludzie podpisujący się pod całym pakietem współczesnych lewicowych postulatów, są tacy którzy je wyśmiewają, a politycznie lokują się na prawo od konfederacji. Obok Indian którzy wyglądają jak Indianie są Indianie którzy wyglądają jak kowboje (albo po prostu są kowbojami) itd. itd.
Teksty
Przytaczam tu fragmenty autobiograficznej relacji Solomona Ratta, jednego z najważniejszych edukatorów kri aktywnych w internecie. Jest ona napisana (a w zasadzie powiedziana, bo to transkrypcja ustnej wypowiedzi) w jego ojczystym dialekcie leśnym; by uzyskać tekst preriowy w zasadzie wystarczy zamienić wszystkie th na y (mōtha nītha > mōya nīya) i niektóre ī na ē (īkosi > ēkosi; ī- > ē- ale kī– zostaje kī-)
…tahtw-āskiy māna takwāki-pīsim kā-kī-mācihtāyāhk ī-kī-nitawi-kāh-kiskinwahamākosiyāhk ikota ōma residential schools kā-kī-icikātīki, ikotī kā-kī-itohtīyān, āh, Prince Albert Indian Student Residencies kī-isithihkātīw iyakw ānima…
każdego roku zazwyczaj (māna, partykuła powtarzalności) we wrześniu (takwāki-pīsim dosł. ‘jesień-miesiąc’) wtedy (kā-) zaczynaliśmy jechać żeby (-nitawi– iść, żeby coś zrobić) się uczyć, tam (ikota) w tych (ōma to partykuła uwydatnienia) residential schools, kiedy tam pojechałem, no Prince Albert Indian Student Residencies, wtedy tak się nazywała tamta {szkoła}
… nikī-wīnīthimisonān, mōtha nīthanān nīhithawak ta-kī-isi-pimātisiyāhk ī-itikawiyāhk māna. ikosi māna kā-kī-is-ōhpikihikawiyāhk īkota kiskinwahamātowikamikohk
źle myśleliśmy o sobie (dosł. uważaliśmy się za brudnych), nie (mōtha=namōtha = nie) my kri tak-(-isi-)żebyśmy(ta-)-żyli (pimātisiyāhk) mówiono nam stale (= mówiono nam, że nie powinniśmy żyć jak kri), tak byliśmy wychowywani w tamtej szkole (kiskinwahamātowikamikohk)
māka piyakwāw ōma ī-kī-nitawi-kanawāpahtamāhk Cowboys and Indians cikāstīpathihcikan, John Wayne ikota mīna kā-kī-ayāt, ī-kī-nōkosit, nikī-cīhkinīn, iyakw ānima nikī-cīhkāpahtīn, nimithwīthihtīn ta-wāpahtamān, John Wayne ta-kanawāpamak.
ale jednego razu poszliśmy obejrzeć film (cikāstīpathihcikan) o kowbojach i indianach, John Wayne tam też był (kā-kī-āyat), jak się pojawił, podobało mi się, lubiłem oglądać (nikī-cīhkāpahtīn) tamten {film} co pokazywali, patrzeć na Johna Wayne’a
īkwa māna kā-kī-pōni-wāpahtamāhk iyakoni aya māna nikī-nitawi-mītawānān Cowboys and Indians māka māna ī-kī-māwasakonitoyāhk. āh, piyakwāyihk ita Indians Ikwa piyakwāyihk kotak Cowboys… ikwa kītahtawī ōma ōta piyak kīsikāw nikī-ati-otinikawin, Indians īsa nītha ta-ayāyān. āh, namōtha nikī-cīhkīthihtīn, namōtha nītha Indian nikī-nōhtī-itakison ikota
wtedy kiedy skończyliśmy (-pōni-) oglądać chodziliśmy bawić się w kowbojów i indian ale zbieraliśmy się (ī-kī-māwasakonitoyāhk). w jednym miejscu indianie, a w innym (kotak) miejscu kowboje… w końcu (kītahtawī) jednego dnia zostałem wzięty/wybrany (nikī-ati-otinikawin ‘zaczęli mnie brać’), wyglądało (īsa) że mam być (ta-ayāyān) Indianinem. O, nie podobało mi się to (namōtha nikī-cīhkīthihtīn) nie chciałem (-nōhtī-) być uważany (-itakison) za Indianina
mōtha nītha Indian nikī-itwān “namōtha niwī-Indianiwin” ī-itwiyan
nie jestem Indianinem powiedziałem; “nie będę (-wī-) Indianinem (niwī-Indianiwin ‘stanę się Indianinem, zindianizuję’)” mówiłem tak
“ey” itwīw ōta piyak nāpIw kā-kī-kanawīthimikoyāhk, supervisor kā-kī-itiht; “ey, tāpwī kikitimākisin ikosi ī-itīthihtaman. Indian athisk ōma kītha ta-kī-itIthimisoyan ikos īsi ī-itakisoyan” nikī-itikawin
“Ej” mówi jeden facet, który opiekował się nami (dosł. patrzył na nas), supervisor nazywali go, “Ej, naprawdę (tāpwī) jesteś żałosny (kikitimākisin) że tak myślisz (ī-itīthihtaman – że myślisz to). Indianin bo to ty, żebyś o osobie myślał (ta-kī-itīthimisoyan żebyś myślał o sobie) tak siebie cenił (ī-itakisoyan) [= ponieważ jesteś Indianinem, powinieneś tak o sobie myśleć i się cenić] powiedział mi (nikī-itikawin)
īkosi
To wszystko (tradycyjne zakończenie wypowiedzi)
Jak widać, w tekście pojawia się masa zjawisk o których nie wspominałem, jak partykuły ta- ka- i i- tworzące zdania podrzędne (żeby…, kiedy… itd.) albo –iso i strona zwrotna (się, o sobie). Myślę jednak, że ogólny obraz jest dość czytelny.
Źródła
Na szczęście źródeł do nauki kri jest całkiem sporo. Tu wymienię tylko podręcznik z audio, słownik (dostępny też jako aplikacja) i przede wszystkim strony Cree Literacy Network gdzie regularnie pojawiają się nowe krótkie teksty.
Warte wyszukania nazwiska autorów publikacji to m.in. Solomon Ratt, Jean Okimāsis, Arok Wolvengrey, Ramona Washburn, Neal McLeod