Zgodnie z komentarzem Grzegorza, który spytał mnie o opinię na temat podręczników "Assimil", postanowiłem poświęcić kwestii tej serii cały artykuł. Zdarzają się podręczniki lepsze lub gorsze.Assimil akurat jest zdecydowanie jednym z tych pierwszych. Postanowiłem zrecenzować tą metodę na podstawie mojej książki do nauki języka francuskiego.
Pierwszy raz z podręcznikami Assimil zetknąłem się na forum how-to-learn-any-language.com, na którym zachwalał go Alexander Arguelles, jeden z najsłynniejszych obecnie poliglotów. Następnie obejrzałem recenzję wideo zrobioną przez niego (którą można obejrzeć TUTAJ), co jeszcze bardziej przekonało mnie do tego, aby zobaczyć działanie tej metody w praktyce.
W odróżnieniu od wielu podręczników zalecanych do nauki języków obcych przez nasze Ministerstwo Edukacji, w książkach Assimila nie znajdziemy kolorowych obrazków pokazujących studentów siedzących przed komputerem, które nic do nauki nie wnoszą. Brak również bezproduktywnych zadań w stylu połączenia dwóch wyrazów w pary itp. Zamiast tego ograniczono się do rzeczy które posiadają rzeczywistą wartość edukacyjną – nawet obrazki mają formę komiksu.
Podręcznik jest oparty na dialogach podzielonych na dwie części. Po lewej stronie mamy tekst w języku docelowym, po prawej tekst w języku ojczystym. Mniej więcej wygląda to tak:
To jest akurat fotografia stron z mojego podręcznika do języka francuskiego, który, mam nadzieję, w niedługim czasie na coś mi się przyda. Jak widać – pierwsza strona to dialog po francusku, a druga to tłumaczenie na język polski. Na dole natomiast znajdują się objaśnienia gramatyczne. Co siódma lekcja różni się od pozostałych – jest czymś w rodzaju powtórki, gdzie możemy znaleźć zebrane w jednym miejscu bardziej dokładnie reguły gramatyczne spotkane w przeciągu poprzednich lekcji. Oczywiście wszystkie dialogi są nagrane na płytach CD, do których nie również nie mam większych zastrzeżeń. Może jedynie irytujące jest zbyt wolne tempo nagrań w pierwszych lekcjach, ale to akurat dla początkującego studenta może być też zaletą.
Przeciętnie podręczniki Assimil posiadają 100 lekcji (aczkolwiek nie jest to regułą – ich liczba wacha się od 70 do nawet 140), przy czym każda jest przewidziana na jeden dzień, tak aby uczyć się języka przynajmniej 30 minut dziennie. Dodatkowo panowie z Assimila wymyślili całkiem oryginalną metodę nauki dzieląc proces nauczania na dwie fazy: pasywną oraz aktywną. W formie pasywnej słuchamy, powtarzamy, czytamy tekst, staramy się zrozumieć reguły gramatyczne rządzące językiem, tłumaczymy na polski. W taki sposób przerabiamy podręcznik, aż do lekcji 50, kiedy to powinniśmy zacząć robić też (obok przerabiania reszty podręcznika w fazie pasywnej) fazę aktywną dla lekcji 1. Przez fazę aktywną rozumiem tłumaczenie tekstu, ale tym razem z polskiego na francuski. Metoda moim zdaniem jest godna uwagi, aczkolwiek polecałbym wypróbowanie też innych sposobów korzystania z tego podręcznika. Najlepiej jest zawsze znaleźć taki, który najbardziej odpowiada naszym osobistym preferencjom. Wszak nie każdemu się podoba to samo.
Firma na swojej stronie informuje, że jej kursy potrafią doprowadzić od zera do poziomu B2. Mimo całej sympatii dla ich metody, wątpię, by było to możliwe bez wykorzystywania innych materiałów – wszak nauka z podręcznika to zaledwie początek przygody z językiem obcym. Niewątpliwe jest to jednak świetna baza, na której można zbudować swoją znajomość języka.
Niestety cena kursów Assimil jest stosunkowo wysoka. Polskie wersje kosztują około 70 złotych, jednak obejmują niewielki zakres języków – angielski, niemiecki, francuski, hiszpański, włoski, japoński i chiński. Znacznie szersza jest oferta podręczników w oryginalnej, francuskiej wersji językowej (co sprawia, że nabieram jeszcze większej chęci by nauczyć się francuskiego). Tu z kolei cena potrafi zbić człowieka z nóg. Sama książka kosztuje 22 euro, a za cały pakiet (książka+CD) płaci się aż 70 euro!!! Mówi się, że za jakość trzeba płacić, ale dla mnie taki koszt stanowi naprawdę spory problem. Ostatecznie zawsze można sprawdzić aukcje na allegro lub e-bay, gdzie czasem uda się znaleźć coś tańszego.
Niemniej, gdybym zamierzał się bardzo poważnie wziąć za jakiś język obcy, na pewno rozważyłbym opcję kupna tego podręcznika. W sumie gdy porówna się jego koszt do niektórych szkół językowych (np. ESKK) to wychodzi nawet całkiem korzystnie. Oczywiście jeśli tylko jesteś w stanie się zmotywować do codziennej nauki, ale to już zupełnie oddzielny temat.
Podobne posty:
Jak (nie) uczyć się języków obcych – część 1 – angielski
Jak (nie) uczyć się języków obcych – część 2 – rosyjski
Rewelacyjny program do nauki słówek – ANKI
Byki – recenzja programu
Blog językowy AJATT – ciekawa metoda nauki