Umieszczam tu ogólne wprowadzenie do celów i charakteru mojego językowego cyklu (czyli co i po co piszę), a także listę jego aktualnych i przyszłych odcinków. Najpierw jednak moje motto:
Nauczyłem w życiu się,
Wielu rzeczy – wszystkich źle!
Staram się pisać z pierwszej ręki, o językach, których faktycznie się uczyłem (niekoniecznie douczyłem czy nauczyłem). Oczywiście działa tu zasada „pierwsze prawo masła – im szerzej smarujesz, tym cieńsza jest warstwa”, moja wiedza jest wielu miejscach powierzchowna i muszę ją uzupełniać czerpiąc z różnych źródeł. Całość pozostaje jednak osobista, i – mam nadzieję – rzetelna. To cel pierwszy.
Każdy język to język i jeden drugiemu równy. Wszystkie są godne uwagi. Piszę tu głównie o tych z nich, o których nie piszą inni, ale to nie znaczy, że te języki, o których inni piszą, uważam za nieciekawe. Przeciwnie! Chodzi mi jednak o to, by całość była względnie reprezentatywna dla geograficznego i typologicznego językowego zróżnicowania świata (a zestaw języków najczęściej nauczanych go bynajmniej nie odzwierciedla). To cel drugi.
Język czemuś służy i coś wyraża. Choć będzie tu dużo o nietypowych zjawiskach gramatycznych, to w każdym krótkim opisie staram się zasygnalizować jego kontekst (kto, jak i do czego go używa) i związane z nim szersze problemy społeczne (hasła: mniejszości, kolonializm, naród). To cel trzeci.
Nie powstrzymując się od własnych ocen, staram się pokazywać odmienne perspektywy, nie przesądzając, które są „właściwe”. Wielości języków towarzyszy zatem wielość punktów widzenia i zaproszenie do dyskusji. To cel czwarty.
Ograniczenia
Zarówno objętość każdego odcinka (nie wiem czy będzie ich 100), jak i reprezentatywność całości są ograniczone moim doświadczeniem (ile się nauczyłem) i wyobraźnią (jakich informacji szukam), a także – dostępnością materiałów. Z góry zapowiem, że języki Nowej Gwinei nie będą stanowić 10% całości (jak podpowiadałby ich udział w ogólnej liczbie języków).
Coś z Nowej Gwinei jednak będzie (i to nie tylko tok pisin!), podobnie jak i z każdego innego obszaru językowego i z każdej dużej rodziny. Nie pomijam też języków migowych, języków mieszanych i języków sztucznych. Każdy język to język.
O równości języków
„Języki, jak ich użytkownicy, są równe i różne” – to być może główne założenie cyklu.
Ale… weźmy na przykład postulat „wszystkie języki są per saldo jednakowo skomplikowane; jeśli X jest bardziej złożony od Y w jakiejś sferze, to Y będzie bardziej złożony od X w jakiejś innej”, traktowany przez niektórych lingwistów jako dogmat.
Z jednej strony w porównaniu z – wciąż niestety rozpowszechnionym (i wygłaszanym z arogancją odwrotnie proporcjonalną do własnej erudycji) – przeświadczeniem, że „prymitywne, niepiśmienne ludy mówią prymitywnymi językami, które ‘nie mają gramatyki czy wartościowej literatury’” teza o jednakowej złożoności języków stanowi znacznie lepsze przybliżenie stanu faktycznego.
Z drugiej trzeba naprawdę końskiej dawki autosugestii, by nie dostrzegać różnicy między, dajmy na to, łaciną, a włoskim, czy navaho, a angielskim (i takie porównania wyraźnie pokazują, że języki małych, nieposługujących się pismem społeczności są średnio o wiele bardziej skomplikowane niż te „cywilizowane”).
Z trzeciej – każdy język jest systemem otwartym, więc wyrazić w nim można wszystko, co wyrazić się chce (i m.in. w tym sensie wszystkie języki są równe).
Z czwartej – sprowadzanie życia języka do działania maszynki budującej nowe zdania (a do tego wiodą porównania ‘trudności’) to grube nieporozumienie. Język to zbiór społecznych praktyk i interakcji; nie tylko „jak coś powiedzieć”, ale i „co” i „o czym” się mówi. Nie sposób go oddzielić od życia jego użytkowników.
Więc będzie tu dużo takich właśnie prób oglądania przedmiotu z coraz to różnych stron, i zainteresowania kulturą i życiem społecznym. A na końcu każdego rozdziału tekst, znaczący, charakterystyczny – może to być tekst kultury, czytanka z podręcznika, hymn państwowy, dialogi z filmu, cokolwiek co pozwala pokazać żywy język, nie muzealny eksponat.
Spis treści i odsyłacze do poszczególnych odcinków
Właśnie pisane lub napisane
1. Esperanto
2. Māori
3. Baskijski
5. Kri
6. Bambara
9. Barngarla, kaurna, nyungar i budzenie języków
10. Perski
11. Jidysz
12. Lezgiński
13. Yolngu Matha
14. Guarani
15. Birmański
16. Haitański Kreyòl
18. isiXhosa
19. Michif, Chinuk Wawa, Garifuna
20. Zachodniogrenladzki (Kalaallisut)
21. Jakucki
22. Tamilski
23. Chińskie
A w odleglejszej przyszłości (kolejność przypadkowa):
Północnosaamski (Davvisámegiella), Laadan, feminatywy i Sapir-Whorf, Tamaszek (=tuareski), Ewe, Somalijski, Songhai i zarma, Toki Pona, Lojban i Ithkuil, Czeczeński, Malgaski, Tetum, Kaqchikel Maya, Joruba, Jawajski, Navajo, Mohawk, Mingo i inne irokeskie, Osetyński, Amharski, Adyge, Romani, Maryjski, Czuwaski…
…
i to wciąż nawet nie połowa 🙂
Patrząc na listę zapowiedzi mam wrażenie, że kilku rodzajów języków jakby brakuje 🙂
I Języki sztuczne
Jest o dość dużych i relatywnie znanych językach sztucznych – esperanto, toki pona itd. – trochę może brakuje jakiegoś bardziej typowego, mało komu znanego conlangu. Byłby ciekawy również opis conlangu stworzonego przez autora cyklu 🙂 😉 – zmiana perspektywy ze zwykłego użytkownika na twórcę. Dalej wśród conlangów osobliwa będzie grupa języków ,,mistycznych" – lingua ignota czy enochiański.
II Języki martwe (lub prawie martwe)
Mamy duże języki takie jak łacina, greka, sanskryt; są też języki bardzo słabo poznane (np. kasycki) i różne stadia pośrednie (o sumeryjskim wiemy więcej niż o kasyckim i mniej niż o łacinie). Obok języków traktowanych jako jakby osobne języki, są też takie traktowane praktycznie wyłącznie jako dawne formy języków wciąż używanych – o ile łacina jest traktowana jako osobny język, to staropolski jest przede wszystkim… starym polskim. Wreszcie, rekonstrukcje języków wymarłych i niezapisanych.
III Mniejsi krewni
Trochę brakuje może jakiegoś niezbyt dużego języka powiązanego z dużo większym językiem; kaszubski dla polskiego, prakryty dla sanskrytu itd. Jidysz nie wydaje się być po prostu mniejszym krewnym niemieckiego, bo kojarzy się też z hebrajski, aramejskim, ladino – porównajmy jidysz z dolnoniemieckim.
***
Obok tego mam drobną uwagę co do ,,Cokolwiek co pozwala pokazać żywy język, nie muzealny eksponat" – dla pewnych języków chyba czymś ważnym jest istnienie ,,muzealnego eksponatu" – opisywana w podręcznikach wyidealizowana gramatyka SCS-a, której wszystkich warunków chyba nawet dzieła z kanonu SCS nie spełniają; określona przez Paniniego gramatyka sanskrytu; małe conlangi.
Na koniec 2 luźne przykłady języków chyba wyjątkowych:
– egipski – znany w piśmie, znana wymowa spółgłosek – ale nie samogłosek
– silbo – język gwizdany
Dzięki za przemyślenia!
Na liście w jej obecnym kształcie małe conlangi są, mam wrażenie, nadreprezentowane (toki pona, laadan, ithkuil, lojban); wybrałem te akurat bo dobrze ilustrują różne podejścia do tego jak język niby powinien "porządkować świat".
Generalnie w wyborze tematów ogranicza mnie to, z czym miałem kontakt (a z wieloma historycznie bardzo ważnymi językami np. z egipskim, sanskrytem czy pali – nie miałem go w ogóle). Dynamika mniejszościowy/większościowy (też kiedy są to języki ze sobą blisko spokrewnione) będzie się pojawiać wielokrotnie.
Silbo Gomero to, o ile wiem, nie język, a gwizdany hiszpański. Podobne lokalne tradycje są m.in. w Turcji (Kuşköy), Brazylii (Pirahã) czy Meksyku (wiele gwizdanych mazatekańskich). Teoretycznie każdy język można migać, mruczeć, gwizdać, grać na tamtamie, wystukiwać Morsem itd. O tej wielomodalności będzie trochę przy migowych (właśnie żeby podkreślić, że one *nie są* miganą wersją fonicznych).
Małe conlangi – chyba co innego rozumiemy pod słowem ,,mały". Toki pona ma wydrukowany podręcznik ( https://www.amazon.com/Toki-Pona-Language-Sonja-Lang/dp/0978292308 ), artykuł na Wikipedii ( https://en.wikipedia.org/wiki/Toki_Pona ), nawet po polsku jest podręcznik toki pona ( http://tokipl.wikidot.com/podrecznik ). W porównaniu z esperanto może to i mało. Ale wejdźmy na https://jezykotw.webd.pl/ a zobaczymy jak duża jest toki pona w porównaniu z większością conlangów.
O innych niż silbo językach gwizdanych nie wiedziałem. Dziękuję za informacje.
Bez wątpienia! Wszystko o czym mam zamiar pisać ma formę opublikowaną (a przynajmniej zamkniętą, dokończoną). To są głównie języki – "eksperymenty myślowe".
Spędzałem kiedyś dużo czasu na forach językotwórców (głównie na ZBB), ale czytałem tylko dyskusje o językach naturalnych. Gdybym trafił na to mając lat 12-15 (w tym wieku najsilniej interesowałem się RPG i światami wymyślonymi) pewnie bym się wciągnął…
Galu, ciekawe forum – nie znałem. Przeglądając je odnoszę wrażenie, że większość tych conlagów jest bardzo niedopracowana, tj. opis gramatyki jest niepełny, brakuje słownictwa. Przeglądając wątek "Jakimi językami się posługujesz?" widzę, że większość forumowiczów nie zna żadnego języka nieindoeuropejskiego, a nieliczni znają mandaryński, arabski lub koreański; dość powszechne jest esperanto. Większość języków w dziale "Conlangi: a priori. Tutaj znajdują się conlangi nie oparte na żadnych istniejących językach, bądź korzystające z nich w minimalnym stopniu." gramatycznie jest oczywistą kalką indoeuropejską, nawet wbrew własnym założeniom, o ile w ogóle posiadają jakiś opis gramatyki lub można ją z przykładów wywnioskować.
Cóż, większość conlangów ma niepełny opis gramatyki itd.
Na tym forum podział na aprioryczne i aposterioreyczne chyba jest kwestią bardziej stopnia aposterioryczności niż faktycznie kwestią zerojedynkową.
Jeśli chodzi o bardziej złożone języki sztuczne, to widzę, że w spisie treści nie ma języków fikcyjnych światów i ludów (quenya, klingoński itd.).
Języki austronezyjskie to moja ulubiona rodzina, niestety bardzo mało informacji można o niej znaleźć. Czy w związku z maoryskim mogę się spodziewać wzmianki o pochodzeniu Polinezyjczyków (dlaczego są w dużej części biali?) i czy ich języki mają jakieś związki z rodziną indoeuropejską?
"dlaczego są w dużej części biali?" można rozumieć dwojako: 1) wielu współczesnych Maorysów wygląda tak, jak członkowie tego zespołu po prostu dlatego, że ma Europejskich przodków. 2) Polinezyjczycy mają wyraźnie jaśniejszą karnację od Melanezyjczyków, bo prawdopodobnie później opuścili Azję i Melanezję "przeskoczyli". Nie śledzę na bieżąco publikacji wyników badań DNA pozyskiwanego ze stanowisk archeologicznych, ale zakładam, że historia populacji wysp Pacyfiku jest już teraz względnie dobrze rozpoznana.
Co do języków – współcześnie (tj. w ciągu ostatnich 200 lat) oczywiście tak, śladów starszego pokrewieństwa nie widzę (jeśli mówimy o polinezyjskich; duża część austronezyjskich rozwijała się pod silnym wpływem sanskrytu, były też wpływy perskiego itd.)
Wielu się wypowiedziało, wypowiem więc i ja. 🙂
(1) Na liście języków nie widzę niczego z Ameryki Pd. Pamiętam, że kiedyś ciekawił Cię język guaraní ze względu na specyficzną sytuację językową w Paragwaju. Nie wiem, czy i jak się te Twoje zainteresowania rozwinęły.
Ciekawe – pomimo już całkiem długiego zainteresowania Ameryką Pd. i porażającej liczby użytkowników guaraní samemu nie zdołałem się temu językowi przyjrzeć choćby najpowierzchowniej. Ale cóż, w samej Kolumbii w użyciu jest ponad 70 języków z blisko 20 rodzin językowych, także mam materiał na wiele lat nauki. Choć języki akurat z rodziny tupí-guaraní w Kolumbii są bardzo słabo reprezentowane i na krawędzi wyginięcia.
(2) Rozumiem, że chcesz przedstawić zwłaszcza te języki, o których nie piszą inni. Osobiście odnoszę jednak wrażenie, że większość blogowych tekstów na temat języka angielskiego lub francuskiego (które znasz) nie jest w treści powalająca, choćby były względnie liczne. Biorąc pod uwagę mnogość geograficznych kontekstów ich użycia o obu coś ciekawego pewnie da się napisać. Tutaj z zainteresowaniem czekam jednak na artykuł o tok pisin jako o języku kreolskim na bazie angielskiego.
Dzięki za komentarz. Pewnie miałbym do powiedzenia coś nieoczywistego i o angielskim, rosyjskim czy francuskim; no i teksty o nich prawdopodobnie przyciągnęłyby więcej odbiorców. Ale moje możliwości są ograniczone, a pisanie o czymś oznacza niepisanie o czymś innym. Nawet jeśli moje założenia nt. tempa pracy nie okażą się zbyt optymistyczne (a WSZYSTKIE poprzednie takie przewidywania się okazywały), to już teraz mam gotowy program do końca 2021, który nie wyczerpuje tematów/języków o których nikt nie pisze, a ja mogę.
Aktualizując (pewnie przy okazji baskijskiego) spis treści wstawię ten orientacyjny program plus listę kolejnych języków; guaraní się na niej na pewno znajdzie, ale na pewno nie w tym roku. Za to Tok pisin powinien się zmieścić w 2021.
Pozwolę sobie poruszyć tutaj pewien dość szeroki temat. Widać, że miałeś doświadczenia z bardzo wieloma językami z różnych części świata, co za tym idzie – z różnymi kulturami. W artykułach z poprzedniej serii (Peterlin 6 i 6 bis) podałeś pewne sugestie dotyczące uczenia się języków – jak stosować kryteria geograficzno-kulturowe i typologiczne, że warto spróbować nauki jakiegoś języka mniejszościowego itd.
Chciałbym Ciebie zapytać o przemyślenia na temat kształcenia nie tyle językowego, co bardziej historyczno-kulturowego. W polskim systemie edukacji widać bardzo silny nacisk na historię Polski, literaturę polską; obok tego polonocentryzmu widać też pewien europocentryzm (dużo więcej jest o np. Francji niż o np. Chinach). Jak sądzisz, ma sens taka koncentracja na Polsce i Europie, czy może jednak lepiej starać się po równo poznawać cały świat; a może zastosować metodę ,,grzebienia", wybrać sobie kilka zagadnień i na nich się mocno skupić – ale nie na jednym zagadnieniu np. Polski, a na kilku zagadnieniach np. Polski, Chin i Konga; może jeszcze coś innego.
Z jednej strony chciałoby się jak najwięcej o wszystkim, z drugiej – wszystkiego po równo się i tak nie da, a koncentracja na własnej historii jest zrozumiała, bliższa koszula ciału i tak dalej.
Brakowało mi kilku rzeczy: ogólnie historii gospodarczej świata i tego jak zmieniał się ekonomiczny układ sił; szerszego uwzględnienia choćby Azji Wschodniej (i historycznie i teraz to najpoważniejszy konkurencyjny model cywilizacyjny); a na płaszczyźnie regionalnej – skontrastowania, choćby fragmentarycznego, historii Polski z historią innych krajów naszej części Europy (np. polskie ws. czeskie wybory wokół II WŚ; jak Siedmiogród widzą Węgrzy, jak Rumuni). No i jeszcze – historii lokalnej (miasta, regionu)
To wyżej to taki plan minimum, dla mnie ciekawe jest absolutnie wszystko 🙂
Peterlinie,
jak dobrze, że zawitałem na Woofli! Seria zapowiada się przeciekawie.
Ze szczególną niecierpliwością wypatruję artykułu o irlandzkim, którym ostatnio się zainteresowałem (daleko poza „Peadar is ainm dom” nie zaszedłem, ale (…)). Tym szczególniejszą, że zapowiedziana została — pośrednio — w części trzeciej cyklu.
Zaskoczyło mnie, że Basków podejście do standardu („zjednoczonego baskijskiego”) jest raczej pozytywne. Jak wspomniałeś, Irlandczycy mają zupełnie inne. Przynajmniej Ci, których to obchodzi.
Za już napisane artykuły — dziękuję!
Pozdrawiam
Dziękuję bardzo za miłe słowo 🙂 Do irlandzkiego mam duży sentyment – to był pierwszy 'dziwny' język na jaki trafiłem (zupełnie przypadkiem) bardzo dawno temu, co silnie wpłynęło na moje późniejsze zainteresowania. Konspekt tekstu o nim napisałem parę lat temu, kiedy zacząłem myśleć o czymś w rodzaju tego cyklu. Będzie to więc odcinek trochę inny od wszystkich – więcej cytatów i odwołań do konkretnych filmów i książek. Publikacja – na początku sierpnia.
A jeśli chcesz zajść trochę dalej, to kursy na futurelearn (pojutrze zaczynają się Irish 107 i Irish 202; to idzie w kółko, więc wystarczy trochę zaczekać, jeśli akurat nie ma Twojego poziomu) są całkiem sensowne.
Z niecierpliwością czekam na wpis o języku tamilskim. Uczę się tego języka.
Na indologii, czy gdzieś prywatnie?
***
Trochę to jeszcze potrwa, bo na razie nawet nie zacząłem szkicować tego odcinka (pracuję etapami). Ale mogę polecić dobrą 'biografię' tego języka – 'Tamil' Davida Shulmana. Bardzo nierówna książka i miejscami trudna w lekturze, ale zwłaszcza fragmenty o poetyce bardzo mi się podobały