Author: Łukasz Molęda

Hakowanie tekstów metodą LWT

lwt_icon_bigUczący się języków często starają się wykorzystywać w swojej nauce różnego rodzaju teksty. Nierzadko nie są one obrobione, wymagając poświęcenia czasu w celu uczynienia ich użytecznymi. Niedogodność tę zauważył twórca LingQ Steve Kaufmann, który wymyślił narzędzie pozwalające na efektywniejsze uczenie się słów z tekstów, dzięki wykorzystaniu zaznaczania stopnia ich znajomości i udostępnieniu wbudowanych słowników. Produkt ten nie jest jednak darmowy, dlatego z potrzeby większej dostępności zrodziła się dla niego bezpłatna alternatywa  w postaci LWT.

Learning With Texts (LWT) zostało udostępnione w domenie publicznej, dlatego każdy może z niego bez problemu korzystać. Na początku wymagało ono złożonej konfiguracji, co było przeszkodą dla części użytkowników. Na ten problem odpowiedział Benny Lewis, twórca strony Fluent in 3 Months, który podpiął to narzędzie najpierw do swojej strony, a potem stworzył osobne miejsce, w którym wymagane było logowanie wykorzystujące dane podane przy rejestracji na jego forum. Niestety rosnąca ilość gigabajtów i obciążenie łącza internetowego zmusiły go do zaprzestania dalszego udostępniania tej usługi. W czasie pisania niniejszego artykułu rejestracja na http://lwtfi3m.co jest już zamknięta, a w najbliższym czasie to samo stanie się z dostępem do istniejących kont.

Przedstawiona sytuacja tylko z pozoru wydaje się bez wyjścia. Obecnie samodzielna konfiguracja serwera php, na którym można uruchomić LWT, wymaga jedynie podstawowej znajomości języka angielskiego i obsługi komputera, dlatego każdy, kto będzie się trzymał instrukcji, powinien sobie poradzić  bez problemu. Oczywiście, jak z każdym programem komputerowym, nie sposób przewidzieć jego zachowania na konkretnej maszynie, więc jeżeli ktoś potrafił sobie zainstalować programy, które mogą przeszkadzać w poprawnym działaniu serwera (np. zaawansowany firewall), to powinien wiedzieć, jak doprowadzić do tego, aby wszystko grało.

Instalacja

https://www.youtube.com/watch?v=9RveJXGPSJU

1. Przejdź do strony http://www.easyphp.org/easyphp-devserver.php.
2. Pobierz wersję podpisaną EasyPHP DevServer 14.1 VC9, która przeznaczona jest dla systemów od Windows XP do Windows 10, i zapamiętaj, gdzie ją zapisałeś.
3. Wejdź do folderu pobierania i uruchom instalator programu. Proces jego instalacji sprowadza się głównie do wciskania przycisku Next. Po dojściu do etapu wyboru miejsca instalacji, zapisz sobie gdzieś podaną ścieżkę adresu, gdyż będzie później potrzebna. Gdy program zaproponuje na końcu otworzenie pliku pomocy i uruchomienie serwera, odznacz odpowiadające temu opcje i wciśnij Finish.
4. Pobierz archiwum LWT ze strony http://sourceforge.net/projects/lwt. Następnie przejdź do folderu, w którym zostało zapisane i skopiuj je. Musisz teraz wejść do katalogu instalacji wcześniejszego programu, otworzyć folder data, a potem localweb, a na końcu wkleić do niego skopiowany plik.
5. Kolejny krok wymaga rozpakowania go do tego folderu, używając do tego opcji Wyodrębnij wszystkie… dostępnej pod prawym przyciskiem myszki, pamiętając jednak o odznaczeniu kwadracika dotyczącego pokazywania. Jeśli jej nie znalazłeś, możesz użyć do tego również innych programów obsługujących archiwa zip
6. Zmień teraz nazwę folderu, który się pojawił, na samo lwt. Potem wejdź do niego i znajdź plik connect_easyphp.inc i zmień część nazwy connect_easyphp na samo connect.
7. Przejdź do menu start, znajdź program EasyPHP DevServer 14.1 VC9 i go uruchom. W lewym rogu ekranu powinna pojawić się dodatkowa ikona (jeśli jej nie ma, to trzeba nacisnąć na "trójkącik"). Kliknij na nią prawym przyciskiem myszy i wybierz opcję Local Web. Otworzy się wtedy przeglądarka internetowa, wyświetlając listę kilku pozycji. Jeśli coś poszło nie tak, sprawdź ustawienia firewalla lub innego programu zabezpieczającego, dodaj do niego nową regułę lub jeśli się na tym nie znasz, wyłącz go całkowicie, pamiętając o włączeniu go ponownie po skończeniu pracy z programem.
8. Wybierz z listy pozycję lwt. Właśnie udało ci się uruchomić swój własny serwer Learning With Texts. To nie było takie straszne, prawda? Teraz wystarczy powtarzać punkty 7 i 8 przy każdym uruchomieniu. Możesz również dodać sobie serwer do autostartu, o ile wiesz jak to zrobić.

Interfejs

ekran główny LWTEkran główny programu jaki jest, każdy widzi. W tej chwili powinieneś kliknąć pojawiający się tylko na początku napis Define the first language you want to learn, pojawi się wtedy formularz z różnymi polami do wypełnienia. Trzeba wybrać ustawienia osobno dla każdego języka. Najlepiej jest skorzystać z rozpiski przygotowanej przez Benny'ego Lewis'a. Niestety podana konfiguracja do angielskiego nie jest zbyt dobra, ale to nie problem, gdyż większość ustawień jest już wpisana poprawnie. Wystarczy tylko napisać English w pierwszym polu i wypełnić dwa następne pola dotyczące słowników. Znajdywanie potrzebnych adresów zazwyczaj sprowadza się to do sprawdzenia jakiegoś słowa na stronie słownika i skopiowania adresu strony z paska w przeglądarce do momentu, gdy zaczyna się wpisywane słowo. Nie wszystkie pozycje pozwalają jednak osadzić się w ramce roboczej. Zawsze jednak można je sobie otworzyć  w osobnej karcie. Oto przykładowe działające słowniki:
• https://www.diki.pl/slownik-angielskiego?q=
• http://ling.pl/slownik/angielsko-polski/
• http://www.thefreedictionary.com/
Po skończeniu ustawiania wystarczy zatwierdzić przyciskiem Change.
lista tekstów lwtPo programie można się efektywnie poruszać za pomocą rozwijanego paska zakładek, który znajduje się zawsze na samej górze. Szczególnie interesująca jest pozycja Texts, która przenosi do widoku listy tekstów (w tej chwili pustej). Do ich dodawania służą opcje znajdujące się obok zielonych plusów. Jedyna różnica pomiędzy nimi polega na tym, że za pomocą tej drugiej można wstawić naprawdę długi tekst, który automatycznie podzieli się na części. Po wybraniu którejkolwiek pojawia się formularz, w którym musisz wpisać tytuł i wkleić obcojęzyczną zawartość schowka. Pozostałe pola są opcjonalne. Możesz do nich wpisać adres źródłowy treści, tagi oraz link do pliku dźwiękowego w formacie mp3, ogg lub wav. Nagranie można też załadować z dysku, ale wtedy trzeba stworzyć folder media w głównym katalogu lwt i skopiować do niego potrzebny plik. Po odświeżeniu powinien pojawić się na rozwijanej liście na dole strony. Po ustawieniu wszystkiego należy nacisnąć Save and open, aby otworzyć ekran roboczy. Jeśli wybierze się zamiast tego Save, to pojawi się znowu widok listy tekstów i trzeba będzie dodatkowo wcisnąć ikonkę, książki znajdującą się przy wybranej pozycji.

Ekran roboczy

lwt
Ekran roboczy składa się z trzech części: z tekstem, formularzem i słownikiem. W tej pierwszej widać załadowany aktualnie tekst, a nad nim nagranie gotowe do odtworzenia. Jeśli wybierzesz jakieś słowo, to pojawi się menu, w którym można zaznaczyć, czy zna się już dobrze dane słowo lub je zignorować. Poniżej jest opcja, która pozwala na ustalenie, gdzie kończy się wyrażenie dodawane do bazy (maksymalny limit to 9 wyrazów). Jeszcze niżej masz do wyboru podgląd słowa w kilku słownikach, które wyświetlają się w prawym dolnym rogu. Ostatnia opcja służy zaś do sprawdzenia tłumaczenia całego zdania za pomocą Google Translate.

Praca z tym narzędziem polega na naciskaniu na słowa, uzupełnianiu w formularzu pól tłumaczenia, tagów, romanizacji i stopnia  znajomości. Kolor wyrazów zmienia się w zależności od oceny. Jeśli chcesz wprowadzić do bazy słowo lub wyrażenie, którego nie ma w obecnie wybranym tekście, skorzystaj z żółtej ikonki u góry. Pojawi się wtedy pusty formularz do wypełnienia. Najtrudniejsze fragmenty można łatwo rozpoznać po kolorze zaznaczenia. Jeśli zna się już natomiast dobrze wszystkie słowa w tekście, można kliknąć przycisk I know all, co sprawi, że pojawi się pod nimi zielona kreska. W ten sposób można przerabiać tekst, ucząc się nowych słów i powtarzając te, których nie zna się tak dobrze. Wprowadzone informacje są później uwzględniane przy przerabianiu innych dodanych treści.

Testy

testy lwt
W nauce pomaga wbudowany moduł testów, oparty na algorytmie powtórek podobnym do tego w Anki. Dostęp do niego uzyskuje się, klikając w ikonę na górze ze znakiem zapytania lub wybierając ją, gdy ma się włączoną listę tekstów. Do wyboru są testy słówek w kontekście i bez niego oraz uzupełnianie zdań. W trybie Table można natomiast pomieszać ze sobą różne opcje. Polecam przetestować różne warianty samemu.

import do anki
Jeśli taka forma sprawdzania wiedzy ci się nie podoba, możesz wyeksportować treści do Anki. Wystarczy przejść do zakładki Terms, wybrać pasujące filtrowanie lub zostawić domyślne, obejmujące wszystkie słowa i wyrażenia, a następnie kliknąć odpowiednią opcję eksportu z listy pod napisem Multi Actions. Niestety najnowsza wersja Anki niepoprawnie interpretuje przykładowe zdania, więc przy imporcie zalecam zaznaczenie jedynie pierwszym dwóch lub trzech pól (1. słówka, 2. tłumaczenia, 3. tagi).

Co dalej?

Powyżej opisałem wszystko to, co jest niezbędne przy korzystaniu z tego narzędzia. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej, zajrzyj na stronę pomocy. Opisano tam ze szczegółami wszystkie możliwości, z których można skorzystać. Gdybym chciał opisać je tutaj, ten tekst musiałby być dużo dłuższy.


Zobacz także:

Jak czytać i nie zwariować
Przewodnik po Anki
Jak tworzyć i wykorzystywać listy frekwencyjne
Cyfrowa rewolucja w samodzielnej nauce języków

Przewodnik po Deutsche Welle

deutsche_welle_radio1Niemiecki jest językiem, który towarzyszy mi przez większość mojego życia. Najpierw uczyłem się go w szkole, a potem trochę na studiach. Nie odniosłem jednak na tym polu większych sukcesów. Wszystko zmieniło się, gdy natrafiłem na materiały oferowane przez portal Deutsche Welle, będący czymś w rodzaju niemieckiego BBC. Okazuje się jednak, że ma on pewne problemy z nieintuicyjnym rozmieszczeniem treści, co stało się inspiracją do stworzenia niniejszego przewodnika.

Serwis Deutsche Welle oferuje całą gamę materiałów przeznaczonych dla uczących się języków. Oprócz niemieckiego można tam znaleźć na przykład kursy francuskiego lub nawet polskiego. Dostęp do nich można uzyskać, klikając w link odpowiadający poziomowi zaawansowania języka lub wykorzystując wyszukiwarkę kursów, która pokazuje listę wszystkich dostępnych materiałów. Z tym że nie wszystkie teksty na stronie są przetłumaczone, co może sprawiać problemy. Gdy już znajdzie się odpowiednią pozycję, trzeba zwykle kliknąć w obrazek, który przekierowuje do listy odcinków. Nie zawsze jest to jednak oczywiste, gdyż nic nie sugeruje, że tak należy właśnie postąpić. Co ciekawe na angielskiej wersji można znaleźć kilka dodatkowych serii, z których jedna zasługuje na szczególną uwagę.

Cechą wspólną prawie wszystkich kursów są materiały audio (a czasem filmy) z dołączoną transkrypcją i ćwiczeniami. Poszczególne odcinki natomiast można zasubskrybować lub dodać do biblioteki w programie iTunes. Ponadto, Deutsche Welle wrzuca wiele materiałów i linków na Facebooka i Twittera, co można wykorzystać do nauki. Udało mi się nawet znaleźć ich kanał na Youtube z filmami edukacyjnymi, choć nigdzie na stronie nie ma o nim mowy. Ogólnie wygląda to tak, jakby nie nadążali oni z przystosowywaniem się do nowych wymagań internetu, gdyż strona z materiałami językowymi nie została jeszcze dodana do wersji na urządzenia mobilne, nie wspominając o nieintuicyjnym rozmieszczeniu linków dotyczących różnych elementów jednego kursu.

Po polsku

W polskiej wersji językowej dla początkujących przygotowano kilka ciekawych serii. Pierwsza z nich to Mission Berlin (A1), opowiadająca nietypową kryminalną historię, używając do tego perspektywy gry komputerowej. To dość dziwny pomysł, gdyż nie ma tam żadnych interaktywnych elementów, a wybór ogranicza się do słuchania nagrań lub czytania tekstu. Choć nie jest to nic mocno irytującego, to byłoby lepiej, gdyby zrealizowano to w inny sposób lub stworzono coś, w co naprawdę dałoby się grać. Do dodatków można zaliczyć ćwiczenia zapisane w pliku pdf, które są niestety w całości po niemiecku.

plgerKolejną pozycją jest Radio D (A1-A2), kurs audio przeznaczony dla całkiem  zielonych, w którym wszystko przedstawiane jest w dość wolnym tempie. Uczący się jest zachęcany do uważnego słuchania i prób zgadywania tego, co się dzieje na podstawie kontekstu. Każdy dialog zostaje potem wyjaśniony, choć nie zawsze słowo w słowo. Do odcinków dołączone są ćwiczenia po niemiecku. Podobną formułę posiada kurs Deutsch Warum nicht? (A1-B1) z tą różnicą, że zawarte w nim wyjaśnienia gramatyczne i zadania są napisane po polsku. Osobom o nieco wyższym poziomie może natomiast przypaść do gustu cykl Marktplatz – Język niemiecki w gospodarce (B2), który pomaga w nauce i przećwiczeniu słownictwa biznesowego.

Po angielsku

Ten, kto zna angielski, może skorzystać również z materiałów niepolskojęzycznych. Wśród nich można znaleźć na przykład Deutschtrainera (A1) – proste wprowadzenie do podstawowych słów i zwrotów w języku niemieckim, wykorzystujące krótkie filmiki, uzupełnione o tekst zawierający tłumaczenie. Późniejsze sprawdzanie wiedzy odbywa się w nim przy użyciu slajdów ze zdjęciami. Nieco podobny Audiotrainer (A1-A2) uczy słownictwa oraz poprawnej wymowy. Nie posiada on jednak żadnych filmów, a ćwiczenia występują tam w najprostszej możliwej formie.

Na Deutsche Welle można znaleźć również pełnoprawny kurs online Deutsch Interaktiv (A1-B1), który przeprowadza uczącego się przez kilka etapów znajomości języka, ucząc słownictwa, gramatyki, czytania i rozumienia ze słuchu. Wymaga on darmowej rejestracji i logowania, ale zawsze można korzystać z konta gościa, które daje tyle samo, lecz nie zapisuje postępów. Podzielony jest on na wiele podrozdziałów poświęconych poszczególnym zagadnieniom i może być wykorzystywany do samodzielnej nauki, o ile zna się już angielski lub rosyjski.

Harry - gefangen in der ZeitOpcją, która spodobała mi się jednak najbardziej, jest interaktywny cykl Harry – gefangen in der Zeit (A1-B1), który opowiada szaloną historię inspirowaną "Dniem świstaka". Tytułowy bohater jest uwięziony w pętli czasu, z której próbuje się wydostać. Towarzyszy mu niewidzialny narrator, dając mu rady dotyczące języka niemieckiego i komentując jego zachowanie. W każdym odcinku poruszone jest jedno zagadnienie gramatyczne, o którym można w każdej chwili przeczytać w odpowiednim menu. Do dyspozycji uczącego się zostały również oddane różnorodne interaktywne ćwiczenia, słownik i transkrypcja. Całość została stworzona we flashu i wydaje się funkcjonować poprawnie. Problemy miałem tylko z rejestracją, gdyż możliwe jest zrobienie tego bez podania adresu e-mail, co uniemożliwia późniejszą aktywację konta. Plusem posiadania go jest łatwiejszy dostęp do wszystkich list słów i zagadnień gramatycznych oraz możliwość zapisu postępów. Resztę można zrobić przy użyciu konta gościa.

Po niemiecku

Gdy już zdobędzie się pewne podstawy, można spróbować korzystać z materiałów dostępnych w całości po niemiecku. Najniższy poziom trudności w tej kategorii oferuje kurs Das Deutschlandlabor (A2), który opowiada o życiu w Niemczech. Istotną jego częścią są kilkuminutowe filmy z napisami przedstawiające rozmowy z napotkanymi ludźmi. Uzupełnia go zestaw standardowych dodatków. Poziom wyżej jest cykl Top-Thema mit Vokabeln (B1), zawierający dość krótkie nagranie audio dotyczące jakiegoś ważnego tematu. Dołączono do niego wyjaśnienia słownictwa po niemiecku, tekst i pytania kontrolne. Dużo prościej prezentuje się natomiast kurs Wieso nicht? (B1), który uczy potrzebnych na co dzień słów na podstawie różnych scenek. Zawiera on jedynie nagranie i lekcję w pliku pdf.

jojoNastępna w kolejności jest seria Jojo sucht das Glück (B1-B2), która cieszy się podobno dużą popularnością u osób uczących się niemieckiego. Jest to serial z napisami opowiadający o perypetiach Brazylijki Jojo, która szuka szczęścia. Każdy odcinek trwa  tylko parę minut i posiada interaktywne ćwiczenia oraz wyjaśnienia trudniejszych słów. Do tej pory nakręcono trzy sezony przygód tej bohaterki, które można oglądać również na Youtube. Natknąłem się nawet na kilka parodii stworzonych przez fanów.

Muzyczną alternatywą dla powyższego serialu są dzienniki z podróży hiphopowego zespołu EINSHOCH6 zatytułowane Deutsch lernen – mit Spaß und viel Musik! (B1-B2). Co ciekawe niektóre z odcinków mają formę teledysków. Nie brakuje w nich ponadto napisów i list słów. Równie ciekawym projektem jest Ticket nach Berlin – die Abenteuerspielshow! (B1-B2), w którym śledzimy przygody osób uczących się niemieckiego i podróżujących po całym kraju. W tym przypadku filmy nie posiadają niestety żadnych napisów.

Do innych ciekawych pozycji należy seria Das sagt man so! (B1-B2), w której zostają przedstawione różne idiomy i przysłowia. W kursie Wort der Woche (B2) masz natomiast okazję nauczyć się czegoś dotyczącego wybranych niemieckich słówek. Z innego podejścia korzystają cykle dotyczące wiadomości ze świata takie jak Video-Thema i Langsam gesprochene Nachrichten (B2-C1). W tym pierwszym można obejrzeć reportaże z napisami na różne ciekawe tematy, w drugim zaś posłuchać aktualnych wieści przekazanych w zwolnionym i normalnym tempie. Na najwyższym poziomie czeka natomiast kurs uzupełniający niezbędne słownictwo – Alltagsdeutsch (C1-C2), jak również taki, który porusza naprawdę skomplikowane zagadnienia – Sprachbar (C1-C2).

Powyżej wymieniłem wszystkie materiały warte uwagi, pomijając jedynie drobne ciekawostki. Jakość poszczególnych kursów może się wahać, choć najsłabszy z nich można raczej zaliczyć przynajmniej do przeciętnych. W porównaniu do innych źródeł internetowych Deutsche Welle wypada całkiem dobrze, a przy tak dużym wyborze każdy powinien znaleźć coś dla siebie.


Zobacz także:

Nie samymi podręcznikami… – czyli internetowe pomoce naukowe (j. hiszpański)
Jakie materiały warto czytać?
Jak (nie)uczyć się języków obcych – niemiecki
Niemieckie gazety, portale informacyjne oraz stacje radiowe

 

Rola uwagi w nauce języka

uwagaNaukowcy od dawna spierają się na temat tego, do jakiego stopnia uwaga i świadomy wysiłek wpływają na końcowy wynik, jakim jest znajomość języka. Temat ten wciąż nie doczekał się konsensusu, gdyż każda ze stron okopała się w swoich obozach i jedyną rzeczą, którą zmieniły mijające lata, jest złagodzenie ich stanowisk i pójście na pewne ustępstwa. Niniejszy artykuł ma na celu przybliżenie skomplikowanej sytuacji dotyczącej skutecznych mechanizmów nauki języka.

Zrozumienie

W 1977 r. Stephen Krashen poskładał w jedną całość spostrzeżenia poprzednich badaczy, tworząc hipotezę inputu. Opierała się ona na założeniu, że jedyną rzeczą wymaganą, aby nauczyć się języka, są zrozumiałe wypowiedzi ustne lub pisemne w języku docelowym, których stopień trudności wykracza niewiele ponad to, co potrafi dana osoba. Krashen uważał bowiem, że to właśnie chłonięcie tak przygotowanych materiałów w sposób, w jaki uczą się dzieci, a nie słuchanie instrukcji nauczyciela pomaga w opanowaniu umiejętności mówienia. Co więcej, w jego mniemaniu znajomość reguł gramatycznych nie przekłada się na większą płynność wypowiedzi, służąc wyłącznie jako narzędzie do świadomego sprawdzania jej poprawności. Aż po dziś dzień założenia te trwają niezmienione.

Każdy wielki pomysł ma jednak swoich przeciwników. Na przykład Rost (1990) zarzucił Krashenowi, że zrozumienie niekoniecznie przekłada się na opanowanie, ponieważ ktoś może łatwo się domyślać o co chodzi, a jednocześnie nie znać użytych reguł gramatycznych. Podobne zdanie miał White (1987), który stwierdził, że brak problemów z interpretacją znaczenia nie musi wcale przyczyniać się do akwizycji języka. Oliwy do ognia dolali Doughty i Williams (1998), którzy oświadczyli, że choć panuje pogląd, że sporą część języka można nabyć w naturalny sposób, to pewne jego elementy mogą zostać opanowane jedynie z pomocą nauczyciela.

Zauważanie

Jednym z głównych oponentów Krashena stał się jednak Richard Schmidt, który w 1983 r. spotkał się z przypadkiem osoby uczącej się angielskiego, która wciąż popełniała znaczące błędy pomimo długiego pobytu w obcojęzycznym środowisku. Wysnuł wtedy tezę, że jego niepowodzenie mogło wynikać z niezauważenia, że wypowiada się inaczej niż jego rozmówcy. Jego późniejszy eksperyment z nauką portugalskiego (1986) utwierdził go w przekonaniu, że częsty kontakt z językiem obcym przestaje być istotny, gdy uczący się nie zauważa użytych konstrukcji. Podobnie działać ma przeoczenie faktu, iż dostało się korektę, utrudniając tym samym wyciąganie wniosków z własnych błędów. Powyższe odkrycia stały się później podstawą, na której ukuto hipotezę zauważania, będącą odpowiedzią na pomysł Krashena.

Nie obyło się oczywiście bez słów krytyki. Jednym z istotniejszych jej przejawów była analiza Truscotta (1998), który stwierdził, że opanowanie zasad gramatycznych może nie być możliwe ze względu na trudność związaną ze świadomym zauważeniem wszystkich tych abstrakcyjnych reguł w wypowiedzi. A mowa tu przecież o samym zwróceniu na nie uwagi, a nie ich zrozumieniu, ponieważ według Schmidta (1990) wyciąganie wniosków nie jest już częścią tego procesu. Z powodu zgłoszonych zastrzeżeń dwie dekady później złagodził on swoje postulaty, uznając, że koncepcja świadomego uczenia się ma zastosowanie głównie u osób dorosłych.

Pojawiały się jednak również głosy pozytywne. Na przykład Ellis (1995) stwierdził, że większość cech języka umyka uwadze uczących się, jeśli nie zostaną oni poinstruowani przez nauczyciela. W dodatku, w przypadku rzeczy, które mają szansę wychwycić samemu, nie radzą sobie zbyt dobrze z ich późniejszym wykorzystaniem. Z kolei Rosa i Leow (2004) pokazali, że sama świadomość istnienia pewnych elementów języka pomaga w ich późniejszym nabywaniu. Kolejne badania naukowców takich jak Takahashi (2005) i Simard (2009) potwierdziły istotność metod nauki poprawiających uwagę, do których należą uświadamianie, wyróżnianie wybranych fragmentów wypowiedzi źródłowych, duża ekspozycja na treść itp.

Wedlug Ellis (1997) uświadamianie składa się z wyjaśniania danych reguł języka i późniejszego zlecenia wykonania pewnych zadań na materiałach źródłowych, co stymuluje uczniów do zrozumienia, w jaki sposób działają one w praktyce. Alternatywną dla tej techniki, opisaną przez VanPattena (2004), jest zapoznanie się z zasadami i próba osiągnięcia jakiegoś celu, co wymaga użycia nabytej wiedzy. Wyniki eksperymentu Amiriana i Sadeghi (2012) pokazują, że uświadamianie jest skuteczniejsze niż tradycyjne nauczanie gramatyki, choć w badaniu zespołu Jafarigohara (2015) wypadło gorzej od wykonywania praktycznych zadań.

W tym samym eksperymencie wyróżnianie fragmentów tekstu (np. stosując pogrubienia) okazało się nie mieć wpływu na tworzone wypowiedzi. Co więcej, wyniki metaanalizy Lee i Huang (2008) sugerują, że ten sposób na zwiększenie zauważania może być mało lub zupełnie nieefektywny, jeśli chodzi o naukę gramatyki, mogąc również utrudniać rozumienie treści. Stawia to pod znakiem zapytania zasadność wprowadzania w życie rozwiązań skupiających się na powiększaniu, podkreślaniu, pogrubianiu, pochylaniu tekstu itd.

Wielu badaczy, do których należą m.in Lightbown i Spada (1993) potwierdziło skuteczność ćwiczeń, w których nacisk kładzie się na komunikację i w których wyjaśnienia gramatyczne są stosowane tylko od czasu do czasu, na przykład gdy dojdzie do przerwania wypowiedzi lub nauczyciel postanowi przyjrzeć się bliżej jakiejś regule, która wydaje się w danym momencie potrzebna. Według Fotos (1998) podejście to powstało w odpowiedzi na brak dowodów na efektywność metody nauki, w której największą uwagę przywiązywano do gramatyki. Mógł mieć tu też znaczenie fakt, iż zdaniem Jean i Simard (2011) sztywna nauka reguł jest uważana za nużącą i demotywującą.

Mówienie

Jednak Krashen nie musiał radzić sobie wyłącznie ze zwolennikami tezy Schmidta. Trzecią osobą, która sporo namieszała, była Merill Swain. W 1985 stworzyła ona hipotezę outputu będącą niejako lustrzanym odbiciem jego twierdzeń. Zrodziła się ona z obserwacji uczestników długoterminowego programu stawiającego na otaczanie się językiem. Wyniki tego studium były zaskakujące, ponieważ okazało się, że choć dzieci znacząco poprawiły swoje umiejętności rozumienia i wymowę, to poziom ich kompetencji gramatycznych odbiegał daleko od tego, jaki prezentowali rodowici użytkownicy języka. W tym zakresie umieli tylko tyle, ile było im potrzebne, aby sobie jakoś radzić z codziennymi sytuacjami i testami. Na podstawie tych ustaleń Swain doszła do przekonania, że sam kontakt z językiem nie wystarczy, aby go nabyć.

Jednym z najważniejszych założeń hipotezy outputu jest to, że niedoskonałe próby komunikacji są niezbędne, ponieważ pozwalają na zauważenie braków w swojej wiedzy i umiejętnościach językowych. Na tej podstawie uczący się budują obraz tego, co wymaga poprawy i łatwiej wyłapują na przykład przydatne konstrukcje gramatyczne, gdy natkną się na nie w przyszłości. Według Qui i Lapkin (2001) im wyższy poziom zaawansowania prezentuje dana osoba, tym prostsze staje się dla niej dostrzeżenie rzeczy do poprawy. Jednakże zdaniem Shin (2010) osoby umiejące całkiem sporo także natrafiają na problemy z zauważaniem, co może wynikać ze złożoności zagadnień występujących na tym etapie.

Niestety wciąż nie przeprowadzono wystarczającej ilości badań, aby w pełni zweryfikować słuszność tej hipotezy. Dotychczasowe odkrycia pochodzą głównie z eksperymentów z udziałem Izumiego (1999 – 2002), który badał wpływ produkcji wypowiedzi na zauważanie, uzyskując niejednoznaczne rezultaty. Kolejnej próby podjęła się Russel (2014), która poleciła badanym, aby uczyli się tekstu wypełnionego docelowymi konstrukcjami, a później wykonywali testy gramatyczne. Okazało się wtedy, że poprawiła się ich umiejętność wykorzystania ćwiczonej reguły, choć wcześniej nie wyjaśniono im, jak działa.

Konkluzja

Ze słów Ünlü (2015) można wysnuć wniosek, iż znacząca liczba naukowców upiera się przy rozdziale świadomego i nieświadomego uczenia się języka. Szczególnie widać to u Krashena (2013), który nie uwzględnia żadnej interakcji między wiedzą nabytą nieświadomie a tą, której się nauczono. Rosnąca ilość prac badawczych wcale nie ułatwia sprawdzenia, która hipoteza jest tą właściwą, ponieważ zawsze znajdą się jakieś kontrargumenty. Każda ze stron ma po części rację, choć prawdopodobnie żadna nie ma jej w stu procentach. Osobom, które poszukują skutecznych recept, pozostaje więc wzorować się na tych szczęśliwcach, którym udało się osiągnąć językowe cele, gdyż wśród badaczy wciąż brakuje porozumienia.

Bibliografia

  1. Ahn, J. I. (2014). Attention, Awareness, and Noticing in SLA: A Methodological Review. MSU Working Papers in Second Language Studies, 5(1). http://dx.doi.org/10.1111/j.1467-1770.2001.tb00016.x.
  2. Fotos, S. (1998). Shifting the focus from forms to form in the EFL classroom. ELT Journal, 52(4), 301-307. http://dx.doi.org/10.1093/elt/52.4.301.
  3. Godfroid, A., Schmidtke, J. (2013). What do eye movements tell us about awareness? A triangulation of eye-movement data, verbal reports and vocabulary learning scores. Noticing and second language acquisition: Studies in honor of Richard Schmidt, 183-205.
  4. Jafarigohar, M., Hemmati, F., Soleimani, H., Jalali, M. (2015). An Investigation of the Role of Explicit and Implicit Instruction in Second Language Acquisition: A Case of English Embedded Question. International Journal of Applied Linguistics and English Literature, 4(3), 98-108. http://dx.doi.org/10.7575/aiac.ijalel.v.4n.3p.98.
  5. Latifi, M., Ketabi, S., Mohammadi, E. (2013). The Comprehension Hypothesis Today: An Interview with Stephen Krashen. Electronic Journal of Foreign Language Teaching, 10(2), 221-233.
  6. Rahimi, S. (2014). ON THE ROLE OF INPUT AND INTERACTION IN SECOND LANGUAGE ACQUISITION.
  7. Russell, V. (2014). A closer look at the output hypothesis: The effect of pushed output on noticing and inductive learning of the Spanish future tense. Foreign Language Annals, 47(1), 25-47. http://dx.doi.org/10.1111/flan.12077.
  8. Schmidt, R. (2012). Attention, awareness, and individual differences in language learning. Perspectives on individual characteristics and foreign language education, 6, 27.
  9. Soleimani, M., Abdeli, J. (2012). A Closer Look at Noticing Hypothesis and Focus on Form: An Overview. International Journal of Linguistics, 4(3), 179-190. http://dx.doi.org/10.5296/ijl.v4i3.2201
  10. Ünlü, A. (2015). How Alert should I be to Learn a Language? The Noticing Hypothesis and its Implications for Language Teaching. Procedia-Social and Behavioral Sciences, 199, 261-267. http://dx.doi.org/10.1016/j.sbspro.2015.07.515.

Polecane artykuły:

Jak czytać i nie zwariować
O poprawianiu błędów słów kilka
Nie ma mówcy bez słuchacza, czyli nabywanie języka okiem B.F. Skinnera
Niemowląt sprawności językowe – część 1

Kryteria oceny treści, czyli jak znajdować wartościowe materiały

materialyW dobie Internetu wybór treści edukacyjnych dostępnych na wyciągnięcie ręki istotnie się powiększył. Wydaje się więc, że bogactwo materiałów znacząco ułatwia znalezienie takich, które pasują do preferencji osoby uczącej się języka. Na przekór tej obfitości treści staje jednak sprawa ich jakości, gdyż jak mówi stare przysłowie: "nie wszystko złoto, co się świeci".

Najważniejszymi rzeczami, które przyciągają uwagę osoby zgłębiającej języki obce, są wyjaśnienia gramatyczne i opracowane materiały źródłowe. Różni autorzy starają się podzielić, mimo wszystko, ograniczonym audytorium, przekonując, że to właśnie ich strony powinno się odwiedzić. Poszukiwacz wiedzy może się łatwo zagubić w tym gąszczu różnych możliwości. Czym więc powinien się kierować przy wyborze materiałów, które później staną się podstawą, na której zbuduje swoje językowe kompetencje?

Ciekawym pomysłem wydaje się skorzystanie z rozwiązań podobnych do tych stosowanych przy ocenie jakości prac naukowych. Kwestiami, które mogłyby tu mieć zastosowanie, są: miejsce publikacji, autor, źródła informacji i fakt, czy ktoś inny dokonał sprawdzenia poprawności zamieszczonych treści (peer review). Przeanalizowanie wszystkich tych rzeczy daje pełny obraz tego, czy warto skorzystać z materiałów oferowanych na danej stronie.

W przypadku witryn lub blogów oferujących opracowania dotyczące gramatyki, kluczowe staje się sprawdzenie, czy prezentowane informacje są rzeczywiście poprawne. W przypadku tych napisanych jedynie w języku, którego się uczysz, szansa na natrafienie na błędne lub niekompletne wyjaśnienie jest mniejsza, niż przy korzystaniu ze źródeł polskojęzycznych. Wynika to z tego, że tworzone są one zwykle przez rodowitych użytkowników danego języka, którzy, przynajmniej w teorii, powinni być lepiej obeznani z jego regułami, niż osoby, które nabyły go dzięki swojemu wysiłkowi. Wiele razy przekonałem się osobiście o zasadności tego założenia.

Dużą rolę odgrywa tu także renoma odwiedzanych stron edukacyjnych. Jeśli cieszą się one dobrą opinią i są polecane przez osoby, które mają odpowiednią wiedzę, aby spojrzeć krytycznym okiem na prezentowane treści, np. nauczycieli danego języka lub osoby dwujęzyczne, to warto zatrzymać się na nich dłużej. Jeśli są jednak wychwalane głównie przez osoby, których poziom jest daleki od zaawansowanego, to należy zachować dużą ostrożność i rozważyć zasięgnięcie porady kogoś, kto potrafi oddzielić ziarno od plew.

To, kim autor jest z zawodu, daje pewną wskazówkę co do tego, czy posiada odpowiednie kompetencje do przekazywania wiedzy lub czy stworzone przez niego materiały nie są przypadkiem sposobem na reklamę. W tym pierwszym przypadku posiadanie wykształcenia językowego lub bycie nauczycielem przemawia na jego korzyść, natomiast brak tych przymiotów powinien zniechęcać do bezgranicznego ufania w opublikowane informacje. Ważne jest także, czy krążą o nim dobre opinie, gdyż w każdym zawodzie zdarzają się czasem osoby, które wciąż muszą się wiele nauczyć.

Podobnie sprawa ma się z treściami, których nadrzędnym, choć często niewidocznym, celem jest sprzedanie jakichś produktów lub usług. Takie materiały można zazwyczaj poznać po prostym języku, rozwodnionej treści lub niewielkiej długości. Jeśli więc jakieś zagadnienie wydaje się niewystarczająco opisane, a nie można łatwo znaleźć na danej stronie uzupełnienia, to lepiej jest poszukać innego źródła, gdyż możliwości wyboru jest aż nadto.

Na podstawie tego, na czym autor oparł swoje wyjaśnienia, można określić, czy rzeczywiście rozumie on opracowywany temat. Jeśli na przykład korzysta z nietłumaczonych opracowań książkowych, oznacza to, że nie zawęża swojego punktu widzenia do często uproszczonej interpretacji przedstawianej w polskojęzycznych podręcznikach. Z wiadomych względów, problem ten nie dotyczy autorów obcojęzycznych. Liczy się również to, czy twórca nie miesza języka formalnego z potocznym, gdyż w skład tego drugiego wchodzą elementy, które nie są uznawane za poprawne w tym pierwszym. Niestety trudno jest to wszystko sprawdzić, jeśli autor sam o tym nie poinformuje.

W przypadku większych serwisów edukacyjnych można mieć umiarkowaną pewność, że ktoś zadbał o to, aby opublikowane materiały zostały sprawdzone pod kątem błędów i niedociągnięć. Tego typu weryfikacja nie jest jednak standardem, gdy ma się do czynienia z mniejszymi stronami i blogami. W takiej sytuacji można wykorzystać komentarze użytkowników, którzy zgłaszają zauważone pomyłki i wątpliwości co do treści. Są one później łatwo dostępne dla późniejszych odwiedzających, co dodatkowo minimalizuje skutki wcale nie tak rzadkiej sytuacji, gdy autor nie zmienia swojego nagrania lub tekstu po otrzymaniu sugestii. Gdy jednak komentarzy poprawiających jest dość dużo, oznacza to, że jakość zamieszczonych materiałów nie jest zbyt dobra.

W kontekście sprawdzania istotne wydają się także listy słownictwa tworzone przez autorów stron lub ich użytkowników. Zarówno w przypadku tych pierwszych, jak i drugich brak możliwości napisania komentarza, mającego zwrócić uwagę na jakiś problem, prowadzi do pozostawienia wielu niedoróbek. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest wprowadzenie osób zainteresowanych nauką w błąd. Szczególnie odradzam korzystanie z list stworzonych przez amatorów, ponieważ aż roi się w nich od pomyłek. Poza tym same słowa i ich znaczenia nie dają odpowiedniej wiedzy dotyczącej kontekstu i miejsca w zdaniu, dlatego najlepiej jest tworzyć listy słów i wyszukiwać przykłady ich użycia samemu. Wtedy ma się większą pewność, co do ich poprawności.

Choć informacje dotyczące gramatyki i słownictwa rzeczywiście stanowią główne źródło zainteresowania osób początkujących, to w przypadku tych, którzy dysponują większą wiedzą, punkt ciężkości poszukiwań przesuwa się często ku autentycznym materiałom językowym, nieskalanym niepotrzebnymi uproszczeniami. Również wtedy możliwe jest skorzystanie ze wspomnianych wcześniej zasad, przyglądając się głównie miejscu publikacji, autorowi i temu, czy nie jest jedyną osobą, która czuwa nad poprawnością. W razie wątpliwości pożądane byłoby zasięgnięcie porady kogoś, dla którego jest to język ojczysty, dzięki czemu można się na przykład dowiedzieć, że autor popełnia błędy typowe dla obcokrajowca.

Osobną kwestią wydają się filmy dostępne na YouTube, które poruszają pełną gamę tematów, będąc jednocześnie dość przyjemnym sposobem na naukę. Standardowy sposób oceny jakości nie jest tu zbyt skuteczny, ze względu na niedostatek danych i chaos informacyjny związany z dużą liczbą komentarzy. Można tu jednak zastosować trik polegający na sprawdzeniu, czy autor nie musi dzielić uwagi między mówienie a robienie czegoś innego. Gdy bowiem w grę wchodzi przeładowanie pamięci roboczej, to ludzie doświadczają problemów z poprawnym formułowaniem swojej wypowiedzi. Przejawia się to dość wyraźnie u osób komentujących na bieżąco przebieg przechodzonej gry, choć można to zauważyć również przy wykonywaniu innych absorbujących czynności.

Przedstawiona powyżej propozycja zmierzenia się z mnogością dostępnych materiałów nie jest może idealna, ale spełnia swoje zadanie. Mimo że czasem nieoceniona staje się pomoc osób znających się na rzeczy, to w wielu przypadkach wystarczą zdrowy rozsądek, zasada ograniczonego zaufania i szczypta krytycznego myślenia. Dzięki nim odsiewanie wartościowych treści dostępnych w Internecie powinno stać się o wiele łatwiejsze.


 

Zobacz także:

Jak czytać i nie zwariować
Jak w praktyce wygląda poszukiwanie partnera językowego
O poprawianiu błędów słów kilka
Jak tworzyć i wykorzystywać listy frekwencyjne
Cyfrowa rewolucja w samodzielnej nauce języków

Cyfrowa rewolucja w samodzielnej nauce języków

kod binarny2Coraz więcej osób zaczyna się interesować tematem samodzielnej nauki języków. Skłania ich do tego ciągle rosnąca dostępność różnego rodzaju materiałów i kursów. Dzięki rozwojowi nowych technologii granice tego, co ktoś może zrobić, nie ruszając się nawet z domu, znacząco się przesunęły. Czy to jednak wystarczy, aby wcielić w życie ten nieco idealistyczny pomysł porzucenia formalnej edukacji na rzecz wymarzonej samowystarczalności?

Trzeba zacząć od tego, że ludzie nie żyją w próżni. Ich otoczenie ułatwia lub ogranicza bowiem poznawanie obcej mowy. Główną rolę grają tu czynniki takie jak wsparcie rodziny i znajomych (mikrosystem), życie wśród osób znających dany język (mezosystem), dostępność materiałów i możliwości nauki (egzosystem) i brak przeszkód kulturowych (makrosystem). Bez jednego lub dwóch z tych elementów można sobie oczywiście poradzić, ale trudności, które trzeba będzie pokonać będą mniejsze lub większe w zależności od tego, których z nich brakuje.

Przygotowanie podstaw

Istotną sprawą są wymagania, jakie musi spełnić ktoś, kto chce się uczyć niezależnie. Taka osoba powinna się cechować znajomością różnych strategii nauki, umiejętnością oceny swoim mocnych stron i słabości, chęcią dużej ekspozycji na język obcy, gotowością do wzięcia całej odpowiedzialności na siebie, dobrym planowaniem, samodyscypliną, uporem w rozwiązywaniu mnóstwa napotkanych problemów i dużą motywacją oraz posiadać jasno określony cel (np. wyjazd za granicę, studiowanie w obcym języku) i miejsce wolne od rozpraszających bodźców. Powinna ona także potrafić skutecznie wyszukiwać informacje, będąc również gotową na przyjęcie pomocy od innych, ponieważ w czasie nauki z pewnością wystąpią problemy, które trudno będzie rozwiązać samemu.

Pojawia się jednak pytanie, czy osoby chcące nabyć umiejętność posługiwania się obcą mową wiedzą, jak się powinny uczyć. Badania pokazują bowiem, że są z tym pewne problemy. Uczniowie i studenci wykazują często tendencję do polegania na wkuwaniu, zapominając o powiązywaniu nowych informacji ze starymi. Wykonywanie testów jawi im się natomiast jako coś, co służy jedynie do sprawdzania swojej wiedzy, choć dowiedziono, że wykorzystywanie tego narzędzia wspomaga znacząco zapamiętywanie (Roediger i Butler 2011), nawet gdy ma się małą szansę na trafną odpowiedź. Co więcej, pokutuje też u nich często przekonanie, że jeżeli będą coś pamiętać teraz, to tak samo będzie po jakimś czasie, co prowadzi do ignorowania koniecznych powtórek lub testów.

Nie lepiej przedstawia się podejście ludzi do nauki materiałów, które pozbawione jest zwykle jakiegokolwiek planu przerabiania zawartej w nich wiedzy. Polega ono zwykle na uczeniu się w dłuższych blokach od początku do końca, pomijając korzyści wynikające z rozłożenia nauki w czasie. Podobnie sprawa ma się ze sposobem, w jaki uczący się oceniają, czy już coś umieją. Opiera się on głównie na tym, jak szybko przywołuje się coś z pamięci, co nie jest dobrym wskaźnikiem późniejszego przypominania. Jako moment zakończenia nauki badani wybierali natomiast chwilę, w której przestają widzieć postępy. Najciekawsze w tym jest to, że im większy optymizm wyrażali co do rezultatów przyszłego przypominania, tym mniejsza była szansa na to, że mają rację (Benjamin i in. 1998)

Korzyści i ograniczenia związane z technologią

Wydaje się, że dzięki dostępności urządzeń przenośnych stała się możliwa nauka w każdym miejscu. To jednak byłaby tylko połowa prawdy. Choć według ankiet wykorzystywanie komórek, tabletów, czytników ebooków, laptopów, odtwarzaczy mp3 i mp4 zwiększa zaangażowanie w naukę języków obcych, to jednak na przeszkodzie stoją sami adepci języka. Brakuje im bowiem często wiedzy, jak przekształcić posiadane przez nich zdobycze techniki w narzędzia służące edukacji. Inną sprawą jest fakt, iż część z nich może nie traktować swoich gadżetów jako coś, co służy czemuś więcej niż rozrywce lub komunikacji z innymi, nie mając ochoty zmieniać takiego stanu rzeczy. Problemy mogą się jednak pojawić, nawet gdy nie brakuje im takich chęci, przejawiając się na przykład w ograniczającej wielkości ekranu, źle działającym Internecie i dużej liczbie cyfrowych rozpraszaczy.

Opis sposobów wykorzystania nowych technologii zacznę od rzeczy, które są szczególnie poszukiwane, a więc elektronicznych i internetowych kursów do samodzielnej nauki. Wybór materiałów pasujących do tego kryterium jest dość duży, choć ich jakość waha się od bardzo złych do w miarę dobrych. Tym jednak co je łączy jest ich mała skuteczność, co znalazło potwierdzenie w badaniach. Ludzie korzystający z takich kursów szybko tracą motywację i zainteresowanie już na samym początku i mało komu udaje się dobrnąć do ich końca. Wynika to z faktu, iż zwykle brakuje w nich autentycznych i interesujących materiałów, odpowiedniej instrukcji ich wykorzystywania, wsparcia nauczycieli lub rozbudowanego elementu społecznościowego, który jest niezbędny w utrzymywaniu poziomu zaangażowania, oferując też wsparcie merytoryczne.

Obecnie panuje pogląd, że interakcja między osobami uczącymi się języka jest niezbędna w procesie jego nabywania. Wskazuje się tu na media społecznościowe takie jak Facebook, które łączą ludzi o podobnych zainteresowaniach, dając poczucie przynależności i wsparcie w chwilach zwątpienia. Wyjaśniałoby to też popularność różnego rodzaju stron zrzeszających osoby z różnych krajów, takich jak Livemocha i Babbel, które przy okazji nauki języka łączą ludzi szukających nowych znajomości. Korzystając z takich miejsc, samoucy mogą podszkolić swoje umiejętności, ale niektórzy są zdania, że można się w ten sposób nauczyć języka potocznego, nie zdając sobie z tego sprawy. Mogą z tego później wyniknąć problemy z jego użyciem w formalnych sytuacjach.

Przydatne narzędzia i materiały

Ostatnio można zaobserwować pojawienie się dużej liczby oferowanych cyfrowych rozwiązań. Są nimi wciąż niedoskonałe aplikacje rozpoznające i pomagające ćwiczyć wymowę, elektroniczne słowniki, które przyśpieszają wyszukiwanie nieznanych słów, wtyczki do przeglądarek oferujące sprawdzanie błędów i tłumaczeń oraz mało popularne korpusy językowe. Jednym z ciekawszych narzędzi jest Live Ink — strona, która konwertuje wklejony tekst na taki, który jest podzielony na segmenty, dzięki czemu czyta się go łatwiej i z większym zrozumieniem. Powyższa lista pokazuje, że korzystanie z technologii może w znaczący sposób ułatwić nabywanie języka.

A co z bogactwem zasobów Internetu? Nie można zaprzeczyć, że ilość oferowanych materiałów jest dość pokaźna, ale jest jeden haczyk. Spora część z nich posiada różnego rodzaju błędy i niedopowiedzenia. W przypadku samodzielnej nauki ocenienie ich jakości nie jest łatwym zadaniem, co jest niepokojące, ponieważ według badań językowym entuzjastom zdarza się zapomnieć o sprawdzeniu, czy dane źródło jest wartościowe. Co więcej, w przypadku niewystarczającej wiedzy mogą oni zastosować głównie kryterium wyglądu, ilości treści multimedialnych lub przejrzystości. Problem w tym, że odpowiednie wyeksponowanie ważnych informacji (zwiększona płynność percepcyjna) nie przekłada się na ich lepsze zapamiętanie. Poza tym w jednym z doświadczeń zaobserwowano, że utrudnienie czytelności wyrazów dawało lepsze rezultaty niż niezmienianie niczego (Diemand-Yauman i in. 2011).

Prowadzenie bloga

W badaniach nad wykorzystaniem Internetu do nauki przewija się często temat blogów. Ich wyniki pokazują, że prowadzenie takich stron poprawia umiejętności związane z czytaniem i pisaniem w języku obcym, poszerza zasób słownictwa, polepsza nastawienie do nauki oraz zmniejsza liczbę popełnianych błędów gramatycznych i ortograficznych dzięki wykorzystaniu programów do sprawdzania tekstów i komentarzy innych. Działa to jednak najlepiej, gdy piszący otrzymuje wystarczają liczbę sugestii, co przy ogromnej liczbie blogów w Internecie jest trudne do spełnienia. Z pomocą przychodzą tu strony takie jak italki i lang-8, na których można wstawiać krótkie wpisy i otrzymywać do nich korekty. Niestety dysproporcja między językami prowadzi do tego, że przy tych bardziej popularnych jest zbyt dużo wpisów do sprawdzenia, dlatego spora ich część może nie być korygowana.

Inne możliwości

Choć jednym z największych zasobów Internetu są różnego rodzaju teksty, to warto bardziej skupić się na podcastach, czyli nagraniach dźwiękowych na wybrany temat, które można kopiować na urządzenia przenośne i słuchać ich w wolnej chwili. Najlepiej jest wybierać te na stronach edukacyjnych, np. BBC, ponieważ dołączone są do nich ćwiczenia i transkrypcje. Panuje bowiem przekonanie, że skuteczność takich nagrań jest większa, gdy nie są używane jako główne narzędzie do nauki. Ponadto ich słuchanie pozwala na szybsze nauczenie się form słów i ich funkcji gramatycznych niż przy czytaniu, choć aby utrwalić je razem ze znaczeniem potrzeba co najmniej piętnastokrotnej ekspozycji. Podobnie sprawa ma się z piosenkami. Co ciekawe, jeśli chodzi o ilość nabytych przypadkowo słów, czytanie i słuchanie dają podobne rezultaty.

Są takie materiały, które skutecznością znacząco przewyższają zarówno teksty, jak i podcasty, a należą do nich vodcasty, czyli w miarę krótkie filmy na dany temat. Jest tak dlatego, że dzięki dużej liczbie podpowiedzi wizualno-dźwiękowych (np. gesty, wygląd osób, odgłosy otoczenia) można łatwiej odgadnąć nieznane słowa z kontekstu, poprawiając też ich przypominanie w przyszłości i nabywając wiedzę o ich kontekście kulturowym. Nie powinno to dziwić, skoro dostarczają autentyczne i zrozumiałe treści, co spełnia założenia hipotezy wkładu Krashena. Jako uzupełnienie dodam, że używanie materiałów dopasowanych do stylów nauki nie jest skuteczne, główną rolę odgrywa tu bowiem rodzaj umiejętności, której chcesz się nauczyć. Jedyna korzyść z takiego działania to większa przyjemność płynąca z uczenia się.

Kwestia rozmów przez internet

W jednym z eksperymentów, gdy dwie osoby o różnych poziomach zaawansowania w języku rozmawiały ze sobą na głos, ta o mniejszych umiejętnościach czuła się onieśmielona i nie mówiła zbyt dużo (Abrams 2003). Jest to prawdopodobnie częste doświadczenie wśród osób podejmujących się rozmowy przez Internet. Korzystniej wypadło jednak badanie dotyczące wykorzystania wiadomości tekstowych pisanych na żywo. Taka strategia pozwoliła na większe przemyślenie swojej wypowiedzi, zwiększając jej długość i złożoność. Zaskakujące w tym jest to, że przekładało się to później na bardziej bogate rozmowy twarzą w twarz (Lee 2004)

Końcowy werdykt

Czy cyfrowa rewolucja pozwoliła na łatwiejsze uczenie się języka samemu? Zdecydowanie tak. Należy być jednak przygotowanym na piętrzące się trudności, którym przyjdzie stawić czoła. Nie warto również polegać wyłącznie na sobie, ponieważ interakcja z innymi ludźmi i słuchanie ich rad są kluczowe w nabywaniu języka obcego i utrzymaniu motywacji do jego nauki. Nie obejdzie się też czasem bez pomocy internetowego nauczyciela lub korepetytora, ponieważ w praktyce normalni użytkownicy danego języka nie zawsze są w stanie odpowiedzieć na niektóre nietypowe pytania.

Bibliografia

  1. Andrade, M. S., Bunker, E. L. (2009). A model for self‐regulated distance language learning.Distance Education30(1), 47-61.
  2. Bjork, R. A., Dunlosky, J., Kornell, N. (2013). Self-regulated learning: Beliefs, techniques, and illusions.Annual Review of Psychology64, 417-444.
  3. Dettori, G., Torsani, S. (2012). An approach to exploit social bookmarking to improve formal language learning.Advances in Web-Based Learning-ICWL 2012, 1-10.
  4. Dettori, G., Torsani, S. (2013). Enriching Formal Language Learning with an Informal Social Component.Journal of Educational Technology & Society,16(1), 93-103.
  5. Farangi, M. R., Nejadghanbar, H., Askary, F., Ghorbani, A. (2015). The Effects of Podcasting on EFL Upper-Intermediate Learners’ Speaking Skills.
  6. Ghanizadeh, A., Razavi, A., Jahedizadeh, S. (2015). Technology-Enhanced Language Learning (TELL): A Review of Resourses and Upshots.International Letters of Chemistry, Physics and Astronomy54, 73.
  7. Golonka, E. M., Bowles, A. R., Frank, V. M., Richardson, D. L., Freynik, S. (2014). Technologies for foreign language learning: a review of technology types and their effectiveness.Computer Assisted Language Learning27(1), 70-105.
  8. Ho, P. V. P., Duong, N. T. T. (2014). THE EFFECTIVENESS OF PEER FEEDBACK ON GRADUATE ACADEMIC WRITING AT HO CHI MINH CITY OPEN UNIVERSITY.Journal of Science Ho Chi Minh City Open University-No,2(10), 10.
  9. Kern, R. (2006). Perspectives on technology in learning and teaching languages.Tesol Quarterly, 183-210.
  10. Marefat, F., Hassanzadeh, M. (2014). Vodcast: A Breakthrough in Developing Incidental Vocabulary Learning.Iranian Journal of Applied Linguistics17(2), 23-46.
  11. McLoughlin, C., Lee, M. J. (2010). Personalised and self regulated learning in the Web 2.0 era: International exemplars of innovative pedagogy using social software.Australasian Journal of Educational Technology26(1).
  12. Mills, N. (2013). Situated learning through social networking communities: The development of joint enterprise, mutual engagement, and a shared repertoire.Calico Journal,28(2), 345-368.
  13. Nielson, K. B. (2011). Self-study with language learning software in the workplace: What happens.Language Learning & Technology15(3), 110-129.
  14. Reinders, H., Hubbard, P. (2013). CALL and learner autonomy: Affordances and constraints.Contemporary computer assisted language learning, 359-375.
  15. Sauro, S. (2013). Strategic use of modality during synchronous CMC.CALICO Journal27(1), 101-117.
  16. Soliman, N. A. (2014). Using E-Learning to Develop EFL Students’ Language Skills and Activate Their Independent Learning.Creative Education2014.
  17. Stockwell, G., Hubbard, P. (2013). Some emerging principles for mobile-assisted language learning.Monterey, CA: The International Research Foundation for English Language Education. Retrieved April17(2014), 1-15.
  18. Sykes, J. M., Oskoz, A., Thorne, S. L. (2013). Web 2.0, synthetic immersive environments, and mobile resources for language education.Calico Journal,25(3), 528-546.
  19. Warschauer, M. (2011). Emerging technologies for autonomous language learning.Reading.
  20. Wilsey, B. B. Informal Language Learning and Self-Instruction: The Learning Ecosystem of Learners of Macedonian.Journal of the National Council of Less Commonly Taught Languages Vol. 15 Spring, 2014, 15.
  21. Zulfany, D. H., Y Sutapa, Y. G. (2015). A STUDY OF HOW STUDENTS UTILIZE WEBLOGS IN DEVELOPING WRITING SKILL.Jurnal Pendidikan dan Pembelajaran4(6).

Polecane artykuły:

Jak czytać i nie zwariować
Garść informacji na temat akcentu
Gra zamiast podręcznika?
Wszystko o słuchaniu: przegląd metod

300 słów i wyrażeń dziennie, czyli recenzja Business English

edgar business englishBiorąc w swoje ręce niniejszą pozycję, nie miałem pojęcia, co mnie czeka. Nie nastawiałem się na pisanie o jej wadach i zaletach według tych samych, mało zmienianych schematów. Chciałem bowiem wprowadzić do tej formuły pewien powiew świeżości. Postanowiłem więc, że podejdę do tej recenzji w sposób, który można uznać za dość nietypowy. Mój pomysł polegał na tym, że zacznę jak u Hitchcocka, od metaforycznego trzęsienia ziemi, a dalej będzie równie ciekawie. Czy mi się to udało? Przekonaj się sam.

Z początku rzuciłem się z motyką na słońce, wymyśliłem sobie, że nauczę się zawartości całej tej publikacji w JEDEN DZIEŃ. Wiedziałem, że jest to możliwe, ale później przyszła refleksja, że musiałbym zapamiętywać jedno słowo lub wyrażenie w ciągu zaledwie 30 sekund. Takie wyniki osiągają tylko mistrzowie mnemotechnik, a ja jestem zaledwie na początku tej drogi. Stanęło na tym, że zrobię to w dwa dni, ale gdy wziąłem się do roboty, to okazało się, że nie wyrobię się czasowo i skończyłem ten dzień zapamiętaniem jedynie lub aż około 300 jednostek leksykalnych. Czyli wprowadzałem do pamięci średnio 1 słowo co 2 minuty. Ktoś mógłby powiedzieć, że wkuwałem jak uczeń przed jutrzejszym sprawdzianem. Problem jednak w tym, że nie tylko nie opierałem się na żmudnym powtarzaniu, lecz nawet go unikałem. Stosowałem bowiem trzy ważne reguły: tworzyłem w wyobraźni absurdalne scenki ze słówkami, robiłem przerwy co około godzinę i sprawdzałem swoją wiedzę po każdym rozdziale, osiągając przy tym minimum 80% skuteczności.

Z powodu zaistniałych okoliczności musiałem jednak przerwać to wyzwanie na 5 rozdziałach z 20. Stworzyło to nieoczekiwanie możliwość sprawdzenia, jak ta wiedza utrzyma się w pamięci w ciągu kilku następnych dni pozbawionych jakiegokolwiek powtarzania. Pierwszy test wykonałem po upływie jednej doby. Moje wyniki w nim wykazały co najmniej 80% poprawności. Kolejny sprawdzian zrobiłem 2 dni później i tu również liczba poprawnych odpowiedzi była zbliżona do rezultatów poprzedniego testu, choć zdarzały się takie słówka, których przypominanie przychodziło z dużym trudem. Porównując tę metodę do sposobu nauki typu zakuj-zdaj-zapomnij, widać znacznie większe korzyści z wykorzystywania tej pierwszej, a według badań naukowych zapamiętany w ten sposób materiał utrzymuje się w całkiem niezłej formie nawet przez dwa tygodnie bez powtarzania. Dodanie do tego okresowych testów znacząco zmniejsza ilość czasu, jaki trzeba poświęcić na naukę. Prawdziwa magia zaczyna się jednak wtedy, gdy jedyną rzeczą, którą wykorzystujesz do powtórek, jest twój własny mózg.

O kursie

Wrócę teraz to samego kursu. Otóż składa się on z wyróżnionej na niebiesko listy słów i wyrażeń wraz z tłumaczeniami, które są zilustrowane przykładami w języku angielskim i ich przetłumaczonymi wersjami. Dołączono do niego kilkadziesiąt ćwiczeń utrwalających słownictwo, test podsumowujący i indeks haseł z tłumaczeniami. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to brak płyty. Rzecz nieco dziwna ze względu na to, że autorzy twierdzą, iż kurs ten jest przeznaczony dla osób od poziomu A2. Tutaj teoria rozmija się z praktyką, ponieważ z taką znajomością języka wymowa bardzo wielu słów wciąż pozostawia sporo do życzenia. W przypadku języka angielskiego jest to szczególnie uciążliwe, bo zgadywanie, jak poprawnie coś powiedzieć na podstawie zapisu graficznego kończy się zazwyczaj porażką. Początkujący są więc skazani na ciągłe używanie słownika w celu sprawdzenia wymowy.

edgar - business english

Przykładowe hasło

Przejdę teraz do sprawy treści. Kurs ten jest podzielony na 20 rozdziałów tematycznych, z których każdy jest zakończony zestawem ćwiczeń sprawdzających, i których kolejność wydaje się skorelowana ze stopniem trudności. Wybór najważniejszych słów i wyrażeń jest dość sensowny, zważywszy na szerokość dziedziny, jaką jest język biznesu. Biorąc pod uwagę ten fakt, uważam, że dość dobrze ustalono proporcje między łatwiejszymi i trudniejszymi pojęciami. Niestety jest pewien haczyk. Twoja znajomość słownictwa musi iść w parze z wiedzą z zakresu różnych dziedzin biznesu, ponieważ jednozdaniowy kontekst nie zawsze jest wystarczający. Na szczęście trudniejsze przykłady nie są tu zbyt częste.

Jeśli chodzi o ćwiczenia, to na szczęście nie znalazłem tu żadnych nieprzydatnych wykreślanek, które często można znaleźć w różnorakich podręcznikach. Natknąłem się za to zadania polegające na łączeniu par różnego rodzaju słownictwa, słowotwórstwie, dopisywaniu synonimów i antonimów, wypełnianiu luk z podpowiedziami i bez nich, pisaniu nowych zdań na podstawie starych oraz wybieraniu odpowiedzi w oparciu o przedstawione propozycje. Wszystkie te aktywności można podzielić na dwie grupy: takie, które polegały na tworzeniu odpowiedzi samemu i takie, które opierały się jedynie na ich wybieraniu. Z naukowego punktu widzenia bardziej efektywne są te należące do pierwszej kategorii, ponieważ wykorzystują one efekt generacji, dzięki któremu pamięta się lepiej to, co się stworzyło, a nie tylko przeczytało. Ponadto samo rozpoznanie nie daje gwarancji, że się czegoś nauczyłeś, ponieważ mózg dobrze sobie radzi z przypominaniem sobie rzeczy, z którymi miałeś wcześniej kontakt, przez co wydają ci się znajome. W tym kursie wystąpiła podobna liczba ćwiczeń aktywnych i pasywnych z małą przewagą tych drugich. Jest to akceptowalna proporcja, choć zawsze mogłoby być lepiej. Jeśli zaś chodzi o test podsumowujący, to nie sądzę, żeby odpowiadanie na pytania typu abc było dobrym wyznacznikiem zapamiętania materiału.

Niedoróbki

Przyszła pora na moją ulubioną część, a mianowicie znalezione błędy. Jak w każdej drukowanej pozycji, także tutaj znalazła się pewna ich ilość. Najbardziej urzekł mnie przykład zdania, w którym Millenium computer bug zamieniono w tłumaczeniu na komputerowy wirus roku 2000. W dobie internetu dość łatwo można odkryć, iż tłumaczy się to jako pluskwę milienijną lub problem roku 2000. Chodzi bowiem o potencjalnie katastrofalny problem, którego przyczyną był sposób, w jaki programy komputerowe sprzed 2000 roku zapisywały datę. Zrównywanie tego z wirusem to jak mylenie czarnej dziury z antymaterią.

W trakcie przerabiania tego kursu zauważyłem, że nie zawsze tłumaczenie odzwierciedla dokładnie znaczenie zdania w oryginale, choć zdarzało się to dość rzadko. Do innych znalezionych niedoróbek mogę zaliczyć literówki w polskich tłumaczeniach, drobny błąd z pozycją pola w zadaniu, wybranie przykładowego zdania z rzeczownikiem zamiast czasownikiem lub wpisanie innego, choć podobnego, znaczenia do indeksu a innego do oryginalnego hasła. Zastanawiające było też to, że w ćwiczeniach pojawiały się słówka około-biznesowe, których nie ma w kursie, a które w mojej opinii są tak samo ważne. Jeśli było to celowe działanie, to mogło chodzić o dorzucenie przy okazji dodatkowego słownictwa. Tak czy inaczej, kończy się to zwykle sprawdzaniem nieznanych znaczeń na własną rękę.

Najlepsze zostawiłem sobie na koniec. Otóż wykonałem "redakcję odwrotną", polegającą na prześledzeniu procesu powstawania tej publikacji. Na podstawie błędów i różnic w treści wydedukowałem, że najpierw wybrano słówka i wyrażenia, używając analizy korpusowej, przeszukując słowniki lub opierając się na subiektywnym odczuciu, potem znaleziono do nich przykłady po angielsku, posiłkując się różnymi źródłami, a później dokonano ich tłumaczeń na język polski. Odniosłem też wrażenie, że robiono wszystko na ostatnią chwilę, ponieważ wiele z tych błędów było łatwe do wyłapania. Wyjaśniałoby to kilka wspomnianych wyżej spraw, ale jest to tylko gdybanie, dlatego powinno się je traktować z przymrużeniem oka.

Werdykt

Moje wrażenia po zajęciu się tym kursem są dość pozytywne. Nie znalazłem zbyt wielu niedoskonałości, a zaprezentowane słownictwo spełniło moje oczekiwania. Uważam jednak, że nie jest to odpowiednia publikacja dla osób, które osiągnęły poziom A2. Osoby takie bardziej skorzystają na kursie, który podszkoli wszystkie ich umiejętności językowe. Będzie to jednak dobry wybór dla tych, którzy mają już ten B1 i którzy chcą uzupełnić swoje słownictwo lub powtórzyć je przed egzaminem bądż wykorzystaniem w praktyce. Jest tu bowiem całkiem sporo treści, która została skompresowana i przedstawiona w mocno minimalistycznej wersji, co można traktować zarówno jako wadę, jak i zaletę.

Tytuł: "Business English Najważniejsze zwroty"
Autorki: Agnieszka Otawska, Zuzanna Pytlińska
Wydawnictwo: Edgard
Poziom: A2 – B2
Ilość stron: 176
ISBN: 978-83-7788-515-4
Data wydania: 27.04.2015


Polecane artykuły:

Angielski z kryminałem + wyznania językowej monogamistki
„Japoński. Fiszki Pisz i czytaj 200 podstawowych znaków kanji”. Recenzja

Jak tworzyć i wykorzystywać listy frekwencyjne

lista słówW poprzednim artykule dotyczącym odpowiedniego podejścia do czytania wspomniałem o listach frekwencyjnych. O ile w przypadku bardziej popularnych języków, takich jak angielski, nie ma większego problemu z ich znalezieniem, o tyle, gdy masz do czynienia z czymś bardziej egzotycznym, twoje szanse na sukces drastycznie maleją.  Na szczęście istnieją sposoby na obejście tej przeszkody, choć wymagają one pewnej dozy kreatywności. Gdy już będziesz miał to za sobą, możesz śmiało przejść do efektywnego wykorzystywania opisanych tu metod.

Zacznijmy od tego, co można zrobić w sytuacji, gdy nigdzie nie można znaleźć żadnej listy popularnych słów.  Jest na to pewien sposób, który polega na stworzeniu jej samemu. Proces ten należy zacząć od znalezienia jakiegoś długiego tekstu lub zebraniu w całość kilkunastu artykułów. Jeśli ich liczba nie będzie zbyt duża, to stworzona lista wciąż będzie użyteczna, choć już nieco mniej. Gdy natomiast wybierze się teksty dotyczące jakiegoś jednego ogólnego tematu, to w rezultacie uzyska się uproszczony wykaz terminologii używanej w danej dziedzinie.

Następnie należy zapisać wspominanie teksty w pliku .txt, używając do tego celu Worda lub systemowego notatnika. Trzeba jednak pamiętać, żeby zmienić kodowanie na UTF-8. W tym pierwszym robi się tak, wybierając "Zapisz jako…", wpisując nazwę pliku i ją zatwierdzając. Potem wyświetli się okno, w którym trzeba zaznaczyć pole "Inne kodowanie", a na końcu "Unicode (UTF-8)". W notatniku natomiast wystarczy nacisnąć "Zapisz jako…" w menu "Plik",  wybrać odpowiednie kodowanie z rozwijanej listy i zatwierdzić. Dzięki temu uniknie się problemów z wyświetlaniem różnych znaków (np. chińskich).

Tworzenie listy

Kolejnym krokiem jest pobranie programu AntConc ze strony Lawrence'a  Anthony'ego. Po jego ściągnięciu nie trzeba niczego instalować, wystarczy tylko, że otworzysz dwukrotnym kliknięciem ściągnięty plik, a pojawi się okno programu. Następnie powinieneś wybrać z menu "Global Settings" zakładkę "Character Encoding", zaznaczyć "UTF-8" i kliknąć "Apply".  Teraz wystarczy, że wczytasz plik lub pliki z tekstami, wchodząc w menu "File", a następnie "Open File(s)…" i wybierając to, co cię interesuje. Dzięki widocznej z boku liście możesz zaznaczać, które pliki mają być w danej chwili poddawane analizie.antconc 1

Gdy już przygotowałeś materiał źródłowy, czas wreszcie zabrać się za jego przetwarzanie. Należy w tym celu przejść na zakładkę "Word List" i wcisnąć przycisk "Start". Pojawi się wtedy poszukiwana przez ciebie lista słów domyślnie uporządkowana według częstotliwości występowania. Na tym etapie można już wyeksportować ją do pliku tekstowego, klikając menu "File" i wybierając opcję "Save output to text file…". Otrzymasz wtedy listę z wyszczególnionymi danymi na temat pozycji i liczby wystąpień. Niestety program nie potrafi jak na razie rozpoznać wyrazów nieoddzielonych spacjami, więc odpada używanie go przy językach składających się z dużych zbitek wyrazowych np. w chińskim. Posiada jednak funkcję pokazywania kontekstu, która pojawia się po kliknięciu na jakieś słowo z listy. Polecam poeksperymentowanie z jego możliwościami na podstawie instrukcji ze strony twórcy tego narzędzia.

Uzupełnianie o dodatkowe informacje

Przejdźmy teraz do tego, jak możesz wykorzystać uzyskany zbiór. Na tym etapie posiadasz tylko listę mniej lub bardziej obcobrzmiących wyrazów. Dobrym pomysłem będzie więc uzupełnienie go o przykładowe zdania ilustrujące znaczenie oraz ich przetłumaczone wersje.  Powinny być one dobrane tak, aby ich długość i trudność gramatyczno-leksykalna nie przekraczała rozsądnego limitu, który każdy powinien wyznaczać sobie indywidualnie. W przypadku gotowych list frekwencyjnych jest to jedyna rzecz, którą trzeba zrobić. Jeśli zaś chodzi dostarczane wraz z nimi tłumaczenia pojedynczych słówek, to równie dobrze mogłoby ich nie być, ponieważ w większości przypadków, to kontekst decyduje o tym, jakie znaczenie zostało użyte w danej sytuacji.

W czasie pracy z hasłami może pojawić się pytanie, skąd brać pasujące przykładowe zdania. Jest kilka różnych rozwiązań tego problemu. Według jednej z opinii powinno się używać wyszukiwarki Google, sprawdzając rezultaty, które pojawią się po wpisaniu danego wyrazu lub frazy. Nie zgadzam się z tym podejściem. Według mnie prowadzi to do utrwalenia błędnych konstrukcji językowych i zapamiętania niepoprawnych przykładów użycia słownictwa. Rozsądniejszą alternatywą wydaje się wybieranie zdań dostępnych za darmo w renomowanych słownikach online lub używanie wyszukiwarki Google Books, która przeszukuje zasoby książkowe będące przynajmniej w teorii pozbawione rażących błędów. Inną opcją jest wykorzystanie korpusów językowych, które można dość łatwo znaleźć w Internecie. Najlepiej zacząć poszukiwania w jego anglojęzycznej części lub wpisać zapytanie w języku docelowym. Można też ewentualnie skorzystać z wyszukiwarek dostępnych na stronach popularnych gazet internetowych, które posiadają papierowe wydania. Są bowiem zazwyczaj lepiej sprawdzone niż publikacje na innych stronach internetowych.

Optymalizowanie nauki

Obrobione hasła najlepiej jest wpisywać od razu do programu Anki, który pomaga w optymalizowaniu powtórek materiału do nauki. Wyznacza on je akurat wtedy, gdy prawie nie pamiętasz tego, czego uczyłeś się wcześniej. Nie należy jednak przesadzać z ilością tekstu wpisanego do pojedynczej pary pytanie-odpowiedź, ponieważ może to prowadzić do utraty motywacji. Lepiej sprawdza się tu rozbicie różnych znaczeń i użyć danego wyrazu na kilka kart i zilustrowanie ich odpowiednimi zdaniami. Jeśli nie zgadzasz się z poglądem zalecającym takie dawkowanie wiedzy, to możesz ściągnąć sobie w ramach testu bazę, która jest w zasadzie przerobionym słownikiem frekwencyjnym Oxford 3000. Mam jednak duże wątpliwości co do jej faktycznej przydatności.

anki

Refleksje

Przedstawione powyżej porady pozwolą ci na skuteczne stworzenie i wykorzystanie potencjału list frekwencyjnych. Oczywiście nie jest to rozwiązanie idealne, dlatego polecam wprowadzanie do niego własnych poprawek. Gorąco zachęcam też do korzystania z programu AntConc, bo kryje on w sobie wiele ciekawych funkcji, które docenią osoby pasjonujące się rozkładaniem języka na części. Jeśli natomiast chodzi o Anki, to nie przeceniałbym tego narzędzia. Poznałem bowiem takie osoby, które polegają na mnemotechnicznym robieniu powtórek materiału całkowicie z pamięci, czego efektywność potwierdzają odkrycia naukowe z ostatniej dekady.


Zobacz także:

9 kluczowych pytań na temat ANKI
Wyznania ANKIoholika
Jak czytać i nie zwariować
Jakie materiały warto czytać?

Jak czytać i nie zwariować

czytanieCzytanie jest nieodzownym elementem pracy nad poszerzaniem słownictwa. Problem polega na tym, że już sam proces przerabiania tekstu wymaga znajomości niemałego zasobu wyrazów. Wpadasz tym sposobem w błędne koło uzupełniania braków, niejako pozbawiając się przyjemności obcowania ze słowem pisanym. Nie musi to jednak tak wyglądać. Dzięki wdrożeniu odpowiedniej strategii włożony wysiłek można bowiem zredukować do minimum.

Ile tak naprawdę potrzebujesz słów? Zacznę od tego, że przeciętny angielski tekst składa się w 70% z 1000 najczęściej używanych słów, a dorzucenie jeszcze 4000 pozwoliłoby na rozpoznanie 80% całości. Celem każdej osoby powinna być jednakże znajomość 9000 rodzin wyrazów, dzięki czemu 98% treści przestałoby być dla niej obce, umożliwiając zgadywanie znaczeń reszty słownictwa. Jest jednak pewien haczyk. Okazuje się bowiem, że znajomość poszczególnych słów nie pozwala od razu na dobre zrozumienie sensu treści.

Co można zrobić w takiej sytuacji? Otóż rozwiązaniem tego problemu może być częste czytanie. Choć zdania na temat tego, ile razy trzeba natrafić na dane słowo, aby je zapamiętać, są podzielone, to jednak przyjmuje się, że do opanowania różnych użyć danego wyrazu potrzeba co najmniej dwunastokrotnej ekspozycji. Wydawałoby się to prostą sprawą, ale tak nie jest. Z obliczeń wynika bowiem, że używanie do tego celu normalnych tekstów nie wchodzi w rachubę ze względu na fakt, iż trudniejsze słowa zbyt rzadko się w nich powtarzają. Ponadto poziom ich zaawansowania wykracza zwykle poza możliwości danej osoby.

I tu pojawiają się teksty przygotowane specjalnie dla tych, którzy dopiero zaczynają naukę języka. Zawierają one uproszczone słownictwo oparte na listach frekwencyjnych, dzięki czemu ich poziom jest dopasowany do tego, ile się już wie. Jeśli jednak nie ma się dostępu do takich tekstów, to można zacząć od materiałów przygotowanych dla dzieci lub wykorzystać słowniki z łatwymi przykładami. Dopiero po opanowaniu około 7000 lub 8000 słów przerabianie normalnego słowa pisanego przestaje być problematyczne. W przypadku filmów granica ta leży natomiast w okolicach 3000-6000 wyrazów.

Sposoby nauki

Zapytasz pewnie, jak nauczyć się takiej ilości słownictwa. Otóż jednym ze sposobów jest znalezienie list najczęściej występujących słów i pogrupowanie ich według powiązań znaczeniowych lub tematycznych. Problem w tym, że zgodnie z teorią interferencji ukutą przez McGeocha (1942) próba nauczenia się słów podobnych znaczeniowo (np. rodzaje metali, części ciała) jedno po drugim może wywoływać problemy z ich zapamiętywaniem. Dotychczasowe dane empiryczne były zbieżne z tymi twierdzeniami, choć zdarzały się wyjątki. Próbuje się je częściowo wyjaśnić tym, że interferencja jest wywoływana fizycznym podobieństwem określanych przedmiotów, a nie słów.

Drugim, mniej kontrowersyjnym sposobem grupowania jest kategoryzowanie słów według ogólnych tematów, opartych na tym, jak ktoś porządkuje wiedzę. Sytuacja związana z wizytą w restauracji może na przykład wiązać się ze słowami takimi jak: danie, jeść, słodki, nalać i powoli. Ten rodzaj układania wyrazów jest zgodny z założeniami hipotezy odrębności (Eyseck, 1979), według której można się szybciej nauczyć rzeczy, które nie są ze sobą powiązane. Mimo że przedstawione wyrazy łączy pewien związek, to jednak jest on niewielki, co potwierdzają eksperymenty mówiące o skuteczności tego podejścia.

Wciąż jednak pozostaje problem nauki kontekstu. Według eksperymentów badani, którzy otrzymali tylko tłumaczenia słów, mieli problemy z poprawnym ich użyciem w zdaniu. Gdy natomiast mieli do dyspozycji definicje wyjaśniające dane wyrazy, to zdarzało im się źle rozumieć ich znaczenie. Dotyczyło to nawet osób, dla których był to język ojczysty. Podejmowane próby uproszczenia definicji i lepszego zilustrowania użycia słów w kontekście również nie dały znacząco lepszych wyników. Pokazuje to, że opanowanie poprawnego wykorzystania danych wyrazów nie jest takie proste, dlatego ważne jest przećwiczenie ich na wielu przykładach.

Niestety, sama ekspozycja na zdania w obcym języku nie jest wystarczająca. Receptą na te bolączki może być technika opierająca się na mieszaniu języków. Polega ona wypowiadaniu lub pisaniu w języku ojczystym zdań, które zawierają obce słowa. Badania udowadniają, że to podejście pozwala na lepsze nauczenie się aktywnego użycia tych wyrazów, niż gdyby zastosowano zamiast niego zgadywanie znaczenia i uczenie się go z kontekstu. Wynika to z tego, że osoby ze zbyt niskim poziomem znajomości języka nie potrafią efektywnie korzystać z podpowiedzi wynikających z treści.

Co im w takim razie pozostaje? Jedną z możliwości jest wykonywanie ćwiczeń ze słownictwem, np. tłumaczenie wyrazów, wyjaśnianie tekstu własnymi słowami, uzupełnianie luk itp. Eksperymenty pokazują, że ten rodzaj aktywności daje lepsze rezultaty niż bierne przyswajanie słownictwa polegające na czytaniu wielu tekstów. To pierwsze umożliwia bowiem jedynie powierzchowną naukę słów. Co więcej, zaledwie kilka wykonanych ćwiczeń może dorównać efektywności kilkunastokrotnej ekspozycji na treść. Mówiąc krótko, dobra strategia powinna składać się nie tylko z częstego czytania, lecz także z testów słownictwa.

Rozgrzewka

W ramach rozgrzewki przed czytaniem skuteczne mogą być dwie metody. Pierwsza polega na uczeniu się przez kilka minut listy najważniejszych potrzebnych wyrazów z tłumaczeniami. Druga natomiast opiera na tworzeniu map tematycznych poprzez łączenie powiązanych ze sobą sytuacyjnie słów w formie diagramu, którego odnogi rozgałęziają się od centralnego pojęcia. Pomaga to uzupełnić brakujące słownictwo i sprawdzić istniejące. Ponadto wydaje mi się, że równie efektywne może być także wielokrotne czytanie tłumaczenia tekstu.

Czytanie

Sam proces czytania powinieneś zacząć od wykorzystania wiedzy i umiejętności ze swojego języka ojczystego, wyciągając też wnioski na podstawie budowy i tematyki tekstu. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy twoje zrozumienie danej treści nie jest jeszcze zbyt dobre. Z czasem jednak powinieneś odchodzić od tej strategii, ponieważ w miarę postępów ważniejsze staje się to, co wyniosłeś z języka obcego. Wyjątkiem jest tu tłumaczenie sobie trudniejszych fragmentów, które jest używane nawet przez zaawansowanych użytkowników danego języka.

Wybrany przez ciebie tekst powinien być ciekawy i nie zawierać zbyt wielu nieznanych słów. Dzięki temu będziesz mógł domyślać się znaczenia obcych wyrazów na podstawie ich podobieństwa do tych w twoim języku ojczystym lub wykorzystując znajomość rdzeni, przedrostków i przyrostków. Samo takie zgadywanie nie jest niestety wystarczające, choć cieszy się dość dużą popularnością ze względu na ilość włożonego wysiłku. Konieczne okazuje się późniejsze sprawdzenie odpowiedzi w słowniku w poszukiwaniu nie tylko tłumaczeń, lecz także przykładów, definicji i powiązanych słów.

Gdy do tego wszystkiego dołączy się jeszcze metodę słów-kluczy, polegającą na znajdowaniu słów podobnych w wymowie lub zapisie i łączeniu ich za pomocą jakiegoś wizualnego skojarzenia tymi nieznanymi, to można w ten sposób zapamiętać całkiem sporo bez konieczności robienia notatek. Gdy już przerobi się dany tekst, warto przeczytać go jeszcze kilka razy, wyznaczając sobie różne cele i zapisując co ciekawsze konstrukcje lub słowa. Dzięki temu z jednego tekstu można wyciągnąć bardzo wiele.

Podsumowanie

Z przedstawionych powyżej informacji jasno wynika, że samo czytanie nie wystarcza, jeśli ma się do dyspozycji tylko nieuproszczone teksty. Zalecane jest więc łączenie go z ćwiczeniami słownictwa, nauką kontekstu oraz sprawdzaniem tłumaczeń i definicji. Przedstawione badania zostały oparte głównie na języku angielskim, ale ich ogólny sens powinien mieć zastosowanie także w przypadku innych języków. Jeśli natomiast chodzi o zawarte tu wskazówki, to mają one na celu zminimalizowanie stresu i frustracji, które mogą występować przy pracy ze zbyt trudnymi tekstami. Strategia ta nie zastępuje kontaktu z normalnym językiem dla rozrywki lub z konieczności, lecz daje możliwość spokojniejszego podejścia do jego nauki.

Bibliografia:

  1. August, D., Graves, M. F., Mancilla-Martinez, J. (2012).Teaching vocabulary to English language learners. Teachers College Press.
  2. Gholami, J., Khezrlou, S. (2014). Semantic and Thematic List Learning of Second Language Vocabulary.CATESOL Journal25(2013), 2013.
  3. Grabe, W. P., Stoller, F. L. (2013).Teaching and researching: Reading. Routledge.
  4. Heidari-Shahreza, M. i in. (2015). The Effect of Semantic Clustering on the Acquisition of Quantitative and Qualitative Knowledge of Vocabulary.International Letters of Social and Humanistic Sciences50, 1-12.
  5. Ishii, T. (2013). Reexamining Semantic Clustering: Insight from Memory Models.Vocabulary Learning and Instruction2(1), 1-7.
  6. Ishii, T. (2014). Semantic connection or visual connection: Investigating the true source of confusion.Language Teaching Research, 1362168814559799.
  7. Jabbari, A. A., Mirjalili, F., Rezai, M. J. (2012). The Effect of Semantic and Thematic Clustering of Words on Iranians’ Vocabulary Learning.American International Journal of Contemporary Research2(2), 214-222.
  8. Laufer, B., Rozovski-Roitblat, B. (2014). Retention of new words: Quantity of encounters, quality of task, and degree of knowledge.Language Teaching Research, 1362168814559797.
  9. Nation, P. (2014). How much input do you need to learn the most frequent 9,000 words?.Reading in a Foreign Language26(2), 2.
  10. Nowbakht, M. (2015). The comparative effects of presenting new words in semantically related sets vs. semantically unrelated sets on the long-term receptive acquisition of L2 vocabulary items.The Journal of Language Teaching and Learning5(1), 68-78.
  11. Rahimi, H. (2014). The Effect of Method of Vocabulary Presentation (Code-Mixing, Thematic Clustering, and Contextualization) on L2 Vocabulary Recognition and Production.Procedia-Social and Behavioral Sciences98, 1475-1484.
  12. Taguchi, C. (2014). A short path to a long road: Adult English Language Learners-An exploration of explicit instruction and cognitive vocabulary learning strategies.

Polecane artykuły:

Nauka języka bez podręcznika, czyli część 2 – czytanie
Czytanie, słuchanie, mówienie, pisanie – razem czy oddzielnie?
Jakie materiały warto czytać?

O poprawianiu błędów słów kilka

głowneProblem poprawiania wydaje się całkiem poważny, zważywszy na liczbę osób, które stoją po jednej lub po drugiej stronie systemu edukacji. Nic więc dziwnego, że zaczęto szukać najlepszych sposobów pozwalających na wprowadzenie uczącego się na wyższy poziom językowej kompetencji. W rezultacie dokonano dość interesujących ustaleń, które choć pierwotnie były przeznaczone dla nauczycieli, to jednak nabrały zupełnie nowego wymiaru w dobie powszechnej wymiany językowej.

Korekty ustne

Zacznijmy od tego, jak można skorygować czyjąś wypowiedź ustną. Otóż nauczyciele mogą zwrócić uwagę na czyjeś błędy na kilka różnych sposobów. Dzielą się one na pośrednie (prośby o wyjaśnienie i powiedzenie czegoś inaczej, naprowadzanie na odpowiedź, wskazówki pozajęzykowe oraz powtarzanie błędnego zdania) i bezpośrednie (wskazywanie błędów i wypowiadanie poprawionego zdania). Ta ostatnia opcja polega na przedstawieniu skorygowanej wypowiedzi, dodając czasem różne frazy lub słowa albo zmieniając je na pytanie. Zazwyczaj jednak znaczenie takiego zdania pozostaje takie samo.

Co ciekawe, nauczyciele najczęściej preferują wypowiadanie poprawionego zdania i powtarzanie błędnego, choć wykazano, że wyraźna korekta, niebezpośrednie wskazówki i zachęcanie do znalezienia poprawnej odpowiedzi samemu mogą dawać bardziej obiecujące rezultaty. Odkryto również, że ich postawy często nie są zgodne z tym, czego oczekują uczniowie. Przejawia się to w niedostatecznej liczbie dawanych przez nich poprawek, która według drugiej strony powinna być większa. Za możliwą przyczynę takiej sytuacji podaje się obawę nauczycieli przed zniechęceniem swoich podopiecznych do wypowiadania się.

Przyjrzyjmy się teraz bliżej kwestii przywoływania poprawionego zdania. Badania pokazują, że jest to najczęstsza forma korekty stosowana w stosunku do uczniów. Nie ma tutaj żadnej różnicy między klasami opartymi na dbaniu o poprawność wypowiedzi z użyciem poznanych struktur a tymi, w których główny nacisk kładziony jest na przekazanie treści. Wydaje się to niepożądanym zjawiskiem, zważywszy na fakt, iż w tej drugiej powinno dominować niebezpośrednie podejście do poprawiania błędów. Dzięki nowym odkryciom taki stan rzeczy powinien stopniowo ulec zmianie.

Osobną sprawą jest to, w jaki sposób najlepiej wykorzystywać tę formę korekty. Eksperymenty dowiodły, że działa ona najskuteczniej, gdy uczeń zauważy, że jest poprawiany i nie pomyli tego z wątpliwościami dotyczącymi treści jego wypowiedzi. Nie jest to wcale takie proste, ponieważ uczący się często nie dostrzegali poprawek, a gdy już im się to udało, to pomijali część z nich, ponieważ błędy należały do zbyt skomplikowanych, były zbyt liczne lub za mało się wyróżniały. Najłatwiej natomiast mogli zauważyć te korekty, które polegały na zamianie wyrazów i poprawie wymowy. Trochę pomocne okazało się też przedstawienie zdania w formie pytania.

I właśnie tu kryje się problem. Nauczyciele wolą przedstawiać uczniom poprawione zdania, choć według badań ci drudzy miewają problemy z zauważeniem, że chodzi o korektę. Co więcej, w jednym z eksperymentów nagrano przebieg lekcji i pokazywano go uczącym się, pytając, gdzie według nich zostały wskazane jakieś sugestie. Okazało się, że tu także rezultaty nie były zbyt optymistyczne. Z tego powodu cześć naukowców postuluje, że umiejętność wychwytywania korekty zależy od poziomu znajomości języka, ponieważ zauważenie błędów wymaga pewnej wiedzy. Interesujące jest jednak to, że liczba odpowiedzi na korekty jest uważana za wątpliwy wskaźnik ich skuteczności.

Kolejną formą dawania informacji zwrotnej są wyraźne poprawki, które polegają na dokładnym wytłumaczeniu błędu, przytaczając zasady. Eksperymenty dowiodły, że trudno jest przegapić takie korekty, dlatego spotykają się one z dużą liczbą reakcji uczniów, mając podobną efektywność, co wypowiadanie poprawionego zdania. Jest jednak jeszcze druga strona medalu. Stosowanie tej techniki rozbija tok wypowiedzi, wywołując u uczniów dyskomfort i zniechęcając ich do dalszych prób mówienia w obcym języku.

Ostatnią z możliwości jest przeniesienie części odpowiedzialności na uczniów poprzez dawanie im szans na znalezienie odpowiedzi samemu lub z pomocą grupy, a dopiero na samym końcu dzięki sugestii nauczyciela. Pozwala to uczącym się na lepsze zrozumienie, o co chodzi i zapamiętanie tego na przyszłość. Do takich pośrednich działań można zaliczyć np. prośby o wyjaśnienie i powtarzanie błędnego zdania. Co więcej, z przeprowadzonych eksperymentów wynika, że skuteczna samodzielna korekta daje lepsze rezultaty w perspektywie długoterminowej niż bezpośrednie wskazanie pomyłki.

Korekty pisemne

Przyjrzyjmy się teraz poprawkom pisemnym. Tak jak ustne, je również można podzielić na bezpośrednie i pośrednie. Te pierwsze polegają na napisaniu poprawnej wersji, w drugich zaś chodzi o zaznaczenie, gdzie jest błąd, ze wskazaniem jego rodzaju. Uważa się, że wyraźne wskazanie pomyłki działa dobrze przy błędach gramatycznych i takich, których nie można skorygować na podstawie konkretnych zasad. Przy potknięciach, które da się naprawić, opierając się na jakichś regułach, można także stosować podejście pośrednie, które tylko sugeruje rodzaj wymaganej korekty. Obecny stan wiedzy nie pozwala jednak jednoznacznie stwierdzić, który sposób poprawiania jest najskuteczniejszy.

W badaniach dotyczących pisemnych korekt dominuje pogląd, że to, czego się nie zauważyło, nie zostanie skorygowane w przyszłości. Dotyczy to zwłaszcza mniej istotnych lub mało widocznych błędów, np. literówek i przecinków, które mogą pozostać niepoprawione, a zatem istnieje duża szansa na to, że pojawią się przy innej okazji.  Ponadto, przeciwnie niż przy korektach ustnych, więcej dowodów wskazuje na to, że zauważenie i skorygowanie pomyłek jest dobrym wskaźnikiem przyszłych postępów, ale tylko wtedy, gdy nie należały one do skomplikowanych.

Powyższe wyniki zdają się obalać twierdzenia Krashena i Truscotta, według których korygowanie czyichś błędów ma zły wpływ na rozwój poprawności językowej uczniów, będąc jednocześnie nieefektywnym sposobem na dążenie do tego celu. Badacze odpowiedzieli na ten argument, porównując korektę z dodatkowym ćwiczeniem pisania, co udowodniło, że to pierwsze daje lepsze rezultaty. Ponadto okazało się, że wskazywanie błędów nie prowadziło do unikania używania skomplikowanych struktur i słownictwa przez osoby, które otrzymały poprawki.

Gdyby jednak spojrzeć na problem przydatności korekty z punktu widzenia stosowanego przez Krashena podziału na akwizycję, przy której dochodzi do chłonięcia języka, oraz uczenie się, polegające na jego aktywnym nabywaniu, to można to zinterpretować z korzyścią dla tego drugiego i szkodą dla tego pierwszego. Jest tak dlatego, że te dwie rzeczy mogą mieć na siebie wzajemny wpływ, co oznacza, że ta sprawa wciąż pozostaje otwarta.

Efekt testowania

Czy to już wszystkie sposoby, dzięki którym można wyeliminować błędy i poprawić znajomość języka? Nie do końca. Od niedawna są podejmowane próby wykorzystania efektu testowania, zbadanego szerzej przez Karpicke'a i Roedigera. W jednym z eksperymentów użyto go podczas kursu pisanego hebrajskiego, robiąc testy z nowego materiału i części starego, co okazało się bardziej efektywne niż poświęcenie tego czasu na dodatkową naukę. Takich przypadków może być coraz więcej, zważywszy na fakt, iż podczas robienia testów aktywują się w mózgu dodatkowe obszary, które nie są aktywne przy zwykłej nauce.

Wnioski

Jakie zastosowanie może mieć ta wiedza dla językowych entuzjastów? Otóż przy wymianie językowej warto pamiętać o stosowaniu kilku prostych zasad i informować o nich swojego rozmówcę. Najlepiej jest zaczynać od pośrednich korekt (np. próśb o wyjaśnienie, prób naprowadzania na błąd, wypowiadania poprawionego zdania), które nie będą przeszkadzały w rozmowie. Dopiero gdy druga strona nie będzie wiedzieć, o co chodzi, powinno się sięgać po bardziej bezpośrednie środki (np. zwracanie bezpośredniej uwagi na błąd i wyjaśnianie go). Tym sposobem obie strony zyskają najwięcej. Warto również robić sobie samemu testy, co poprawi szybkość, z jaką będzie się mogło robić postępy w nauce języka.

Oczywiście wnioski, które zostały tutaj przedstawione, nie wyczerpują tematu. W tej dziedzinie trwa nieustanny rozwój, dlatego może się nawet zdarzyć, że część z podanych informacji się zdezaktualizuje lub nabierze nowego znaczenia. Ujęcie tego wszystkiego w całość jest tylko próbą usystematyzowania dotychczasowych odkryć i, jak wielu innych badaczy, przedstawiam tu jedynie swoją interpretację, która może nie być do końca zgodna z tym, jak to wygląda w rzeczywistości.

Źródła:

  1. Elam J. R. (2014). Corrective Feedback, Uptake and Repair in TPP (Time-Paired Practice)."Journal of Global Media Studies", nr 14, s. 17-29.
  2. Fu T. (2012).Corrective Feedback and Learner Uptake in a Chinese as a Foreign Language Class: Do Perceptions and the Reality Match? (Doctoral dissertation, University of Victoria).
  3. Liu X. L., Liang P., Li K., Reder L. M. (2014). Uncovering the Neural Mechanisms Underlying Learning from Tests."PloS one", nr 9(3), e
  4. Metsämuuronen J. (2013). Effect of Repeated Testing on the Development of Secondary Language Proficiency."Journal of Educational and Developmental Psychology", nr 3(1), s. 10.
  5. Moghaddam S. R. M., Behjat F. (2014). Overt-correction vs. Recasts and Grammar Performance of Iranian Male Learners of English."Journal of Language Teaching and Research", nr 5(4), s. 906-917.
  6. Russell V. (2009). Corrective feedback, over a decade of research since Lyster and Ranta (1997): Where do we stand today."Electronic Journal of Foreign Language Teaching", nr  6(1), s. 21-31.
  7. Van Beuningen C. G. (2011). "The effectiveness of comprehensive corrective feedback in second language writing."Studies", nr 10(2), s. 1-27.
  8. Wang T, Jiang L. (2014). Studies on Written Corrective Feedback: Theoretical Perspectives, Empirical Evidence, and Future Directions."English Language Teaching", nr 8(1), s. 110.

Jak w praktyce wygląda poszukiwanie partnera językowego

Jak w praktyce wygląda poszukiwanie partnera językowego

Zdjęcie udostępnione na licencji Creative Commons; źródło http://www.flickr.com/photos/41431665@N07/16907066291

Poszukiwanie odpowiedniego partnera do wspólnej nauki języków nie jest prostym zadaniem. Choć w Internecie można znaleźć całkiem sporo różnych stron, które oferują prawie nieskończone możliwości, to jednak w rzeczywistości istnieje kilka przeszkód, które należy pokonać, zanim będzie się mogło w spokoju porozmawiać lub podyskutować z kimś, kto dobrze zna interesujący nas język.

Podczas studiów językowych po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że przydałaby mi się jakaś osoba, z którą mógłbym pogadać w języku obcym. Wynikało to z tego, że miałem dość duże braki w mówieniu po angielsku, a studiujący wraz ze mną koledzy i koleżanki wciąż cierpieli na brak czasu. Powziąłem wtedy decyzję, że znajdę sobie kogoś przy pomocy Internetu, co było dość karkołomnym zadaniem ze względu na zupełny brak doświadczenia w szukaniu takich osób. Na pierwszy ogień poszedł interpals.net, portal, który w swoim założeniu łączył naukę języków obcych z poznawaniem nowych ludzi. Początkowo wydawał się strzałem w dziesiątkę, lecz rzeczywistość okazała się zupełnie odmienna od moich wyobrażeń…

Po wypełnieniu swojego profilu i wstawieniu zdjęcia, przystąpiłem do działania. Zacząłem od wybrania osób o podobnych zainteresowaniach, które dodatkowo uczyły się języka polskiego, po czym wysłałem im spersonalizowane wiadomości, opierając się na udostępnionych przez nich informacjach. Nie musiałem zbyt długo czekać na odzew, bo już po chwili zostałem zasypany odpowiedziami. Przez następne parę dni przeprowadziłem wiele różnych rozmów w formie tekstowej, ale po niezbyt długim czasie kontakt się urywał. Mimo to nie poddawałem się i jeszcze przez jakiś czas próbowałem znaleźć chętnych do pogawędki. Skończyłem z tą stroną bogatszy o jednego znajomego ze Stanów, z którym jeszcze do niedawna utrzymywałem aktywny kontakt.

Oczywiście nie poprzestałem na interpals.net. W tamtym momencie wciąż nie spotkałem nikogo, z kim mógłbym pogadać na głos, a stało się to moim priorytetem, gdy skończyłem mieszkać w akademiku, w którym chwila prywatności należała do towarów deficytowych. Zacząłem wtedy korzystać z italki, lang-8 i PolyglotClub, co okazało się dość owocne, lecz nie znalazłem tam tego, czego szukałem.  Odwiedziłem nawet przelotnie forum Skype, zanim ograniczono dostęp do działu językowego, lecz choć znalazłem kilka osób do rozmowy, to nasze drogi szybko się rozeszły. Również sprawdzenie ogłoszeń na stronie ang.pl nie przyniosło pożądanego rezultatu ze względu nieaktualność prezentowanych ofert.

Przełom nastąpił, gdy przez przypadek natknąłem się na dopiero co powstałą niszową stronę do organizowania wspólnej nauki języka – Babelvillage. To tam prawie że od ręki udało mi się poznać kilka ciekawych osób, które bardzo chętnie zgodziły się na wymianę językową. Pomocna w tym okazała się rada twórcy tego serwisu, który zachęcał do tego, aby samemu wychodzić z inicjatywą. Z mojej strony kluczowe było też pozbycie się uprzedzeń, dzięki czemu poznałem dwie sympatyczne osoby, z którymi mimo różnicy wieku świetnie się dogadywałem.

Co poszło nie tak?

Zacząłem się zastanawiać, dlaczego moje oczekiwania rozminęły się z rzeczywistością. Doszedłem wtedy do wniosku, że chodzi tu o samych ludzi. Duże portale przyciągają bowiem całą masę osób, które są tam w celach matrymonialnych, rozrywkowych lub aby znaleźć chętnych do teraz już mało modnej wymiany tradycyjnej korespondencji. Poszukiwanie ciekawych ludzi, z którymi można by zawrzeć dłuższą znajomość, a nawet pomóc sobie nawzajem w nauce, nie cieszyło się na nich zbyt dużą popularnością. W zasadzie nie powinno mnie to dziwić. Przecież takie strony nie różnią się zbytnio od innych popularnych portali społecznościowych, na których można mieć mnóstwo znajomych, z którymi wymieniło się co najwyżej kilka zdań.

Kiedy przeglądamy Internet, pojawia się pytanie, jaka jest najlepsza strona do znalezienia osób, które chętnie z nami porozmawiają. Oczywiste wydaje się, że przy nauce popularnego języka, każde miejsce jest dobre, choć z moich doświadczeń wynika, że ludzie mówiący jednym z nich często są już zajęci lub mają wysokie wymagania, co nie dziwi zważywszy na ilość chętnych. Można też zauważyć, że na bardziej niszowych portalach językowych dużo łatwiej jest znaleźć kogoś do wspólnej nauki. Minusem jest to, że ta zasada nie dotyczy języków, którymi nie mówi aż tak dużo ludzi. Wtedy lepiej jest szukać w jak największej liczbie miejsc, włączając w to portale randkowe i strony społeczności skupionych wokół jakiegoś tematu. Można też wykorzystać nieprzebrane zasoby Facebooka.

Po wybraniu strony internetowej jest w zasadzie pewne, że znajdziesz na swojej drodze martwe konta. Powstają one, gdy komuś znudzi się korzystanie z danej witryny i przenosi się na inną lub z jakiejś przyczyny zaprzestaje swojej aktywności na dłuższy czas lub całkowicie. Stwarza to duże problemy, ponieważ takich przypadków jest naprawdę wiele, a zazwyczaj nikt nie troszczy się o porzucone profile. Wydawałoby się, że łatwo jest rozpoznać konto osoby, która wciąż się loguje, lecz jest tak tylko z pozoru. W rzeczywistości trudno jest stwierdzić, czy ktoś, kto się nie pojawiał od dwóch tygodni, jeszcze wróci, czy już zrezygnował na stałe. Pisanie do takich osób zawsze wiąże się z tego rodzaju niepewnością.

Kolejne problemy przeszkadzające w znalezieniu partnera językowego wiążą się ze sprawami sercowymi. Może to zabrzmieć dziwnie, ale zwykła zazdrość o chłopaka lub dziewczynę potrafi skutecznie uniemożliwić normalne rozmowy z kimś z zagranicy. Ponadto ludzie w związku nie mogą poświęcać zbyt dużo czasu na nowe znajomości, ponieważ odbiłoby się to na ich relacji z partnerem lub partnerką. Sprawa wygląda zupełnie inaczej z osobami, które są wolne. Można to liczyć jako plus, choć przestaje nim być, jeśli już się kogoś ma. A tak na marginesie, przedstawicielki płci pięknej mają zazwyczaj większe powodzenie w nawiązywaniu nowych znajomości. Podejrzewam więc, że niektórzy mężczyźni wykorzystują ten fakt, udając, że są kobietami…

Jeśli już jesteśmy przy sprawach towarzyskich, to nie można pominąć kwestii dopasowania. We wspólnej nauce języka, tak jak w życiu, ważne jest to, czy nasz rozmówca ma zbieżne zainteresowania lub poglądy. W przeciwnym wypadku rozmowa nie będzie się kleić i po jakimś czasie obie strony dadzą sobie spokój. Kwestia podobnych osobowości ma tu drugorzędne znaczenie, ponieważ wszystko zależy od preferencji i o ile jedna osoba będzie miała z tym jakieś problemy, to inna zupełnie ich nie doświadczy. Wynika z tego, że nawet jeśli spotkają się dwie małomówne osoby, to rezultat ich kontaktu może być zupełnie nieprzewidywalny.

Jeśli chodzi o kwestie samej nauki, to i tu można napotkać problemy. Ucząc się jakiegoś popularnego języka i oferując w zamian lekcje języka polskiego, można się spodziewać trudności ze znalezieniem chętnych. O ile wiele osób deklaruje na swoich profilach, że chciałoby się go nauczyć, to jednak w wielu przypadkach informacja ta okazuje się nieaktualna lub ten ktoś rezygnuje po paru próbach. Wynika z tego, że oferowanie swojej ojczystej mowy nie zawsze przynosi skutek i czasem bardziej się opłaca zaproponować pomoc w języku obcym, który się już dobrze zna. Co więcej, łatwiej znaleźć chętnych do rozmowy, jeśli mówią oni po angielsku, niemiecku, rosyjsku, hiszpańsku lub francusku.

Po rozwiązaniu powyższych problemów pojawia się pytanie o to, jak ktoś może pomóc nam lub my temu komuś. Zakładając, że żadna ze stron nie ma przygotowania pedagogicznego, natrafiamy na dość poważny problem, jakim jest poprawianie. Nie można bowiem oczekiwać, że twój rozmówca będzie wiedział, jak może ci wyjaśnić jakieś zagadnienie gramatyczne. Zazwyczaj będzie umiał jedynie przedstawić poprawną wersję. Niestety nawet wtedy może się pomylić, ponieważ przeciętny użytkownik języka nie mówi bezbłędnie, gdyż jest to zarezerwowane dla ludzi, którzy zajmują się nim na co dzień. Pokazuje to także, że znajomość ojczystej gramatyki jest czasem niezbędna.

Przyszedł czas na ostatni punkt, a mianowicie sprawę rozmów przez Skype. Ten swoisty rodzynek zostawiłem na końcu z bardzo istotnego powodu, dobrze bowiem ilustruje, na czym właściwie polega międzynarodowa komunikacja na żywo. Nie mogę powiedzieć, że tylko jeden z problemów był tutaj dominujący, ponieważ wszystkie okazały się równie ważne – zaczynając od różnicy stref czasowych, poprzez blokadę przed mówieniem z powodu braku śmiałości lub słabej znajomości języka, a kończąc na braku mikrofonu. W dzisiejszych czasach to ostatnie jest już tylko wymówką, dlatego większość osób szczerze przyznaje, że nie są zainteresowani tą formą komunikacji. Co jednak jest tego powodem? Obawa przed popełnianiem błędów, brak czasu, a może zwykłe uprzedzenia? Bez względu na odpowiedź, warto szukać okazji do rozmowy, ponieważ nigdy nie wiadomo, czy nie wyniknie z tego coś naprawdę wartościowego.

O autorze:

Łukasz Molęda

Tłumacz, bloger, poeta i badacz lubiący temat sci-fi

Zobacz również:

Za co kocham lang-8 oraz gdzie szukać przyjaciół
Garść (nie)poważnych refleksji na temat programu Erasmus
Jak tanio zorganizować językowe wakacje?
Surfowanie między kanapami