profesor pierre

Multikurs.pl – trudna miłość

multikursMuszę wam na wstępie coś wyznać. Pewnie wyda się to nieco dziwaczne lub niecodzienne z perspektywy kogoś zainteresowanego językami, ale nigdy, przenigdy nie miałam ochoty ani sposobności uczyć się żadnego z języków romańskich. Nigdy nie uważałam, że to właśnie hiszpański, włoski czy francuski powinny stanowić, obok angielskiego, dopełnienie moich kompetencji; nie pociągał mnie żaden z południowoeuropejskich kręgów kulturowych. Epicentrum moich fascynacji zawsze stanowiły języki germańskie ze szwedzkim na czele, mam również za sobą sześć lat szkolnej nauki niemieckiego. Dlatego otrzymując propozycję zrecenzowania jednej z platform do nauki języków on-line, celowo oparłam się pokusie liźnięcia niderlandzkiego i norweskiego i sięgnęłam po francuski – język komedii z Louisem de Funèsem, które bawią prawdopodobnie już tylko mnie.

Nic więc dziwnego, że sposób postępowania z tą rodziną języków europejskich był dla mnie owiany zupełną tajemnicą – w połączeniu z dość dużą intensywnością kursu rezultat okazał się raczej mizerny – cyklu lekcji (jeszcze) nie ukończyłam, zaś do francuskiego czuję się raczej zniechęcona. Ostatnia z konsekwencji wiąże się raczej z tym, że w najbliższej perspektywie język ten nie będzie mi potrzebny absolutnie do niczego. Z dalszej części recenzji dowiecie się jednak, że sam multikurs serdecznie polecam i raczej nie będę wahała się podrzucić go komukolwiek, kto szuka solidnie opracowanego narzędzia do nauki on-line. Ale o tym za chwilę.

Na początek kilka suchych faktów. Multikurs.pl to narzędzie płatne, lecz oferujące w zamian pewną jakość – kursy opracowywane są w zespole blisko 100 osób z wykształceniem filologicznym i metodycznym, począwszy od anglistów a skończywszy na sinologach. Sam projekt współfinansowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i chwali się zaufaniem liczonym w kilkudziesięciu tysiącach użytkowników. Przedsięwzięcie musi być stosunkowo nowe, bowiem nie miałam z nim styczności nigdy wcześniej. Zespół Multikurs.pl kusi również hasłami reklamowymi gwarantującymi najwyższą skuteczność – i co warte zweryfikowania – INNOWACYJNOŚĆ procesu nauki. Jak koresponduje to z moim osobistym doświadczeniem?

Ze strony głównej MULTIKURS.PL

Ze strony głównej MULTIKURS.PL

 

NA PLUS – WBUDOWANY SŁOWNIK, WYBÓR JĘZYKÓW, MNOGOŚĆ POZIOMÓW

Każde okno kursu zawiera w górnym rogu pasek wyszukiwania nieznanych słów – wbudowany słownik daje więc gwarancję, że wszystkie, a przynajmniej większość wyrazów użytych w czytankach i dialogach się tam znajduje. Z pewnością oszczędza to wysiłek i czas włożony w odwiedzanie słowników zewnętrznych, jednak wyniki wyszukiwania i tak pojawiają się w osobnym oknie dialogowym, co przy częstym sprawdzaniu może zacząć być irytujące.

Multikurs umożliwia naukę aż 11 języków, w tym arabskiego, japońskiego i chińskiego. Jest to nie najgorsza oferta, zwłaszcza, że wychodzi naprzeciw chociażby miłośnikom norweskiego i niderlandzkiego (ten ostatni nie wydaje się być w Polsce aż tak popularny). Mimo wszystko jestem bardzo ciekawa, czy ta swoista "karta dań" rozszerzy się kiedyś o język szwedzki i duński.

HACZYK…

Multikurs prowadzi "sprzedaż wiedzy" w dwóch osobno funkcjonujących formach – są to pakiety kursów (a więc pełnowymiarowe zestawy kilkunastu lekcji) oraz pakiety fiszek MultiWords, zawierające same słówka. Nie wszystkie kursy wybiegają poziomem poza A2 – np. arabski jest na stronie w fazie opracowań mocno początkujących. Również norweski i niderlandzki nie oferują pełnego "wypasu" – możemy zakupić jedynie zestaw elektronicznych fiszek, zahaczających jednak o poziom B1 i B2.

(RACZEJ) NA PLUS – SFERA MOTYWACYJNA

multikurs_celZ tego co wiem, nikt nie opracował jeszcze samodzielnego kursu językowego, który zaciągałby siłą do nauki, przystawiając spluwę do skroni, bądź też tłumacząc rzeczowo profity wynikające z bycia systematycznym. Multikurs próbuje jednak wszelkimi środkami nakłonić użytkownika do regularnego, najlepiej codziennego odwiedzenia platformy. Wykorzystuje bowiem ranking kursantów, ustawienie celu dnia, częstotliwości powtórek, przesyła na maila tygodniowe raporty z nauki oraz informuje nas, który dzień z rzędu poświęcamy na pracę z językiem. Jestem święcie przekonana, że znakomitej większości osób podobają się takie rozwiązania i realnie wpływa to nie tyle na ich motywację wewnętrzną, co na poczucie winy w przypadku zaniedbania kursu. Osobiście nie jestem fanką porównywania się z innymi, daje to jednak pewien ogląd na to, jak mniej więcej sobie radzimy (w pewien bardzo powierzchowny sposób kompensuje to feedback lektora bądź sytuację rywalizacji w realnie istniejącej grupie kursowej).

(BARDZO) NA PLUS – SYSTEM POWTÓREK SŁÓW RODEM Z SRS

Najmilszym zaskoczeniem okazał się dla mnie zestaw elektronicznych fiszek, w którym uzyskałam dostęp do dość pokaźnego zestawu poszczególnych kategorii wyrazów, zwrotów a nawet całych zdań używanych w języku francuskim na wielu poziomach. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że sposób działania algorytmu powtórek do złudzenia przypominał mi ten użyty w programach typu SRS, takich jak Anki. 

multikurs_slowka

W dużym skrócie oznacza to inteligentny system powtarzania elementów z pewnego zbioru, podczas którego słowa lepiej zapamiętywane są po prostu pokazywane przez program z coraz mniejszą częstotliwością, w przeciwieństwie do słów, z którymi uczący się ma kłopoty.

Na platformie MultiSłówek również możemy ustalić sobie cel, porównać się z innymi oraz pobawić się w dodatkowo przygotowane gry, takie jak znane nam z lat dzieciństwa "memory".

NA PLUS – TRENER WYMOWY

Rozwiązaniem całkiem innowacyjnym i godnym głębszej analizy wydał mi się także multikursowy "trener wymowy", w którym mamy możliwość nagrania prezentowanego słówka, a potem porównania wymowy swojej oraz native'a.

savoir_multikurs

Intryguje mnie niezmiernie mnie rola użytych tutaj wykresów częstotliwości (?) dźwięku – w instrukcji kursu nie podano szczegółowych informacji nt. tego, czy jego kształt też powinnam poddać analizie. Jako że kompletnie się na tym nie znam, pytanie kieruję do czytelników zainteresowanych fonetyką od strony technicznej.

PLUS I MINUS – SAM SCHEMAT BUDOWY LEKCJI

Na początku recenzji pisałam, że Multikurs uważa swoje metody za innowacyjne – i o ile oddać im muszę to, że zastosowanie wbudowanego systemu SRS i pochylenie się nad fonetyką to zdecydowanie podążanie w dobrą stronę, to sama jednostka lekcyjna przyjmuje u nich raczej tradycyjny charakter.

Nie mówię, że to źle – każdy ocenia to wedle własnych upodobań, preferencji i możliwości. Jednak ja, mając styczność z francuskim absolutnie po raz pierwszy, czułam się nieco zdeprymowana koniecznością dokładnego, ortograficznego odwzorowania jakiegoś fragmentu dialogu po jedno- czy dwukrotnym go przeczytaniu.

Pisałam już kiedyś, że cenię sobie tradycyjne metody nauki polegające na obrabianiu tekstu w nieskończoność, lubię także poznać WSZYSTKIE zasady wymowy i ortografii zanim zacznę je stosować w praktyce. W zasadzie Multikurs nie narzuca nam kolejności korzystania z sekcji kursu, tj.  czy najpierw skorzystamy z wbudowanego "podręcznika", czyli wprowadzenia teoretycznego, gdzie objaśniane są meandry gramatyki czy akcentowania, z drugiej jednak strony nużą mnie w pewien sposób metody przeczytaj-natychmiast powtórz z matematyczną dokładnością rodem z najkonserwatywniejszych szkół publicznych.

Na początku bardzo oburzyłam się na mini-dyktando, w którym miałam zapisać ze słuchu wyrażenie "bonne nuit", a program policzył mi błąd ze względu na użycie małej, a nie wielkiej litery. Poszperałam jednak w ustawieniach i okazało się, że mogę odznaczyć rozróżnianie wielkości znaków. Od strony informatycznej uważam więc Multikurs za dopracowany.

PODSUMOWANIE

Jeżeli pytanie brzmiałoby "czy Multikurs zastąpi mi naukę w szkole językowej", to z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że stanowi on naprawdę dobry (bo samodzielny!) odpowiednik grupowej nauki na typowych kursach.

O stosunku ceny do oferowanych możliwości proszę, aby każdy wyrokował we własnym zakresie, ponieważ różne są zarówno możliwości finansowe poszczególnych ludzi, jak i rozpiętość cen innych form płatnego nauczania.

Żaden z elementów kursu nie wydaje się niedopracowany – zarówno animacje są przyjemne, jak i nagrania mają dobrą jakość, zarówno techniczną jak i edukacyjną (native speakerzy).

Kto wie – być może to właśnie niefortunny wybór języka francuskiego sprawił, że nie ukończyłam kursu w planowanym przeze mnie terminie. Mimo to będę go miała w pamięci, jeśli najdzie mnie ochota na opanowanie podstaw któregoś z języków romańskich.


Zobacz inne recenzje naszego autorstwa…

Angielski z kryminałem + wyznania językowej monogamistki
„Japoński. Fiszki Pisz i czytaj 200 podstawowych znaków kanji”. Recenzja
300 słów i wyrażeń dziennie, czyli recenzja Business English
Recenzja „Wielkiego zbioru ćwiczeń z języka angielskiego"