Transvaal |
W przeciągu ostatnich dwóch tygodni otrzymałem kilka maili i komentarzy od osób zainteresowanych językiem afrikaans i tym co mnie w nim pociąga. Artykuł o afrikaans i w ogóle jakieś wprowadzenie do historii oraz kultury Afrykanerów (bo twierdzę, że trudno postrzegać dany język w całkowitej separacji od kultury i historii narodu, który nim włada) postanowiłem napisać już jakiś czas temu, jednak nie byłem pewien czy kogoś to zainteresuje. Sądząc jednak po reakcjach czytelników właśnie nadeszła najodpowiedniejsza chwila na opublikowanie tych materiałów. Zapraszam zatem do lektury!
Wielu ludzi, którzy pierwszy raz stykają się z nazwą "afrikaans" uważa, że mają do czynienia z językiem w stylu swahili, zulu czy xhosa. Zresztą trudno się dziwić – przymiotnik "afrikaans" wskazuje jednoznacznie na pewien kotynent, raczej nie utożsamiany z białą ludnością. I rzeczywiście oznacza on właśnie "afrykański". Tyle że po niderlandzku. Afrikaans jest bowiem językiem germańskim, bardzo blisko spokrewnionym z niderlandzkim. Osoby znające angielski i niemiecki też zaraz zauważą, że niektóre wyrazy wyglądają bardzo znajomo.
Skąd się to jednak wzięło w Afryce? W tym celu będę musiał zrobić bardzo krótki wywód o historii RPA ze szczególnym uwzględnieniem Afrykanerów. Już we wcześniejszym artykule poświęconym językom tego kraju wspomniałem, że pierwotnymi mieszkańcami południowej Afryki były ludy władające językami khoisan. W powszechnej świadomości otrzymali raczej pejoratywne określenie "Buszmenów". Następnie od północnego wschodu zaczęły tu napływać ludy Bantu, które obecnie stanowią większość mieszkańców RPA. Do właśnie do nich należą takie ludy jak Zulu, Xhosa, Sotho czy Tswana.
Pierwsze trwałe osadnictwo europejskie jest związane z osobą Jana van Riebeecka. Był on dowódcą holenderskiej wyprawy, która w 1652 roku założyła osiedle będące zalążkiem dzisiejszego Kapsztadu (zawsze wolałem afrykanerską nazwę Kaapstad niż angielskie Cape Town). Dla białych mieszkańców RPA (w szczególności dla tych władających afrikaans) stał się on niejako ojcem narodu, czego dowodem było umieszczenie jego podobizny na południowoafrykańskich banknotach używanych do 1994 roku.
Jan van Riebeeck na starym banknocie 20-randowym |
Holenderska kolonia stale się rozrastała okalając całe południowo-zachodnie wybrzeże. Do Kolonii Przylądkowej (afr. Kaapkolonie) przybywali również liczni przybysze z Niemiec, Francji, Portugalii oraz krajów skandynawskich. Ludność tego obszaru stanowiły też ludy khoisan, oraz sprowadzeni tu przez Holendrów przybysze z Dalekiego Wschodu, m.in. Malezji. Używany do codziennej komunikacji język niderlandzki przesiąkł więc elementami obcymi i zaczął się zmieniać. Wciąż jednak był jeszcze uważany za południowoafrykański dialekt niderlandzkiego.
Oranje |
W XVIII wieku holenderska potęga kolonialna zaczęła się chylić ku upadkowi i w roku 1795 władzę nad Kolonią Przylądkową przejęli Brytyjczycy. Wielu osadników holenderskich niezadowolonych z władzy brytyjskiej postanowiło wyruszyć wgłąb lądu w poszukiwaniu wolności i z zamiarem utworzenia niepodległego państwa. I tak się rozpoczęła tzw. Wielka Wędrówka (afr. Die Groot Trek) – jedno z najbardziej romantycznych wydarzeń w historii. W latach 30 i 40 XIX wieku całe rodziny wybrały się na północny wschód, gdzie założyły dwa państwa – Oranje oraz Transvaal, nazwany później Republiką Południowoafrykańską (istniało jeszcze trzecie – Natal – ale upadło bardzo szybko pod naporem Brytyjczyków i Zulusów). Kraje te, nazywane potocznie Republikami Burskimi (nazwa pochodzi od boer co po niderlandzku znaczy rolnik, farmer), zaczęły prosperować głównie dzięki odkryciu na ich terenie złóż diamentu oraz złota. Bogactwa te jednak przyciągnęły znów Brytyjczyków, którzy zamierzali podporządkować sobie te terytoria. Konsekwencją tego był konflikt znany powszechnie jako wojny burskie. Szczególnie druga z nich (1899 – 1902) odznaczyła się wyjątkowym okrucieństwem. Brytyjczycy nie mogąc sobie poradzić z burską partyzantką zaczęli systematycznie unicestwiać miejscową ludność cywilną umieszczając ją w obozach koncentracyjnych. Ostatecznie opór został złamany i Burowie po raz kolejny musieli uznać zwierzchnictwo brytyjskie. Transvaal i Oranje utrzymały jednak osobną administrację, a język niderlandzki został uznany jako urzędowy obok angielskiego.
XIX wiek. Kraj Przylądkowy – niebieski, Oranje – pomarańczowy, Transvaal – zielony, Natal – czerwony |
Flaga RPA 1961 – 1994 |
Ale język Afrykanerów (tzn. tych z Prowincji Przylądkowej, jak i Burów) się stale rozwijał i coraz bardziej odbiegał od holenderskiego standardu literackiego. I tak oto 8 maja 1925 roku język afrikaans stał się językiem urzędowym w miejsce niderlandzkiego. Faktycznie został więc uznany za osobny język literacki, którego znaczenie jeszcze urosło wraz z ogłoszeniem niepodległości przez RPA w roku 1961. W latach apartheidu (czyli do 1994 roku) język afrikaans był przede wszystkim kojarzony właśnie z białym reżimem (mimo, że większą część władających nią stanowią tzw. kleurlinge będący ludnością mieszaną rasowo). Spowodowało to, że po upadku systemu segregacji rasowej język ten utracił swoją nadrzedną rolę w państwie. Wciąż jednak jest jednym z 11 języków urzędowych RPA, przy czym zajmuje 3 miejsce pod względem liczby native speakerów (po zulu i xhosa) i 2 pod względem wydawanych gazet, książek, filmów (po angielskim). Jest też najczęściej nauczanym drugim językiem oprócz angielskiego.
Afrikaans jako język ojczysty w RPA |
Język afrikaans posiada bardzo mocną pozycję na terenie byłej Prowincji Przylądkowej, gdzie w niektórych regionach włada nim więcej niż 95% ogółu ludności. To tu też znajdują się tak ważne dla afrykanerskiej kultury miasta jak Kapsztad, Stellenbosch oraz Graaff-Reinet. Całkiem mocną pozycję utrzymuje też w okolicach dawnych stolic republik burskich, czyli w Pretorii (Transvaal) oraz Bloemfontein (Oranje). Warto jednak zauważyć, że we wschodniej części RPA kultura afrykanerska zostaje wypierana – na porządku dziennym są chociażby zmiany nazw miast. Tak np. Pietersburg, będący jednym z bastionów języka afrikaans na północnym wschodzie obecnie nazywa się Polokwane. Podobnie miała się sprawa z Pretorią, którą miejscowi działacze ANC (Afrykański Kongres Narodowy – organizacja walcząca wcześniej z apartheidem, obecnie monopolista na południowoafrykańskiej scenie politycznej) zamierzali swego czasu nazwać Tshwane, jednak z uwagi na protesty Afrykanerów udało się na razie zachować starą nazwę miasta.
To tyle jeśli chodzi o niezbędny wstęp kulturowo-historyczny do tego wspaniałego języka. Z racji długości tego artykułu i tego, że dalsza część byłaby pewnie równie długa, a nie chciałbym nikogo zamęczać moimi elaboratami postanowiłem dalszy ciąg zostawić na później. Dla ludzi ciekawych jak ten język wygląda (a go jeszcze nie widzieli) postanowiłem zapisać fragment przykładowego dialogu z podręcznika Teach Yourself, na którym poszczególne osoby przedstawiają z jakich regionów RPA pochodzą. Prawdopodobnie nawet jeśli nie znacie podstaw afrikaans, a mieliście styczność z innymi językami germańskimi to nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem tego tekstu:
Willem: Ek is 'n bruinman, 'n "Kaapse kleurling". My huistaal is Afrikaans. Ek is 'n Christen.
Ben: Ek is 'n Maleier. Ek woon ook in die Kaap. My huistaal is ook Afrikaans. Ek is Islamies.
Koos: Ek is 'n Afrikaner boer van die Vrystaat. Ek is ook 'n Christen.
Andries: Ek is 'n bruinman; 'n Griekwa, een van die Khoimense. Ek woon in die Vrystaat, langs die Gariprivier (die Oranjerivier soos die boere dit genoem het). Die woord "Garieb" is 'n Khoi woord. Ek is ook 'n Christen en my huistaal is ook Afrikaans.
Xai: Ek is, wat die witmense noem, 'n Boesman. Ons mense noem ons self die San. Ek woon in die Nord-Kaap en in die Kalahariwoestyn. My huistaal is San, maar soos die meeste mense van die Sanmense praat ek ook goed Afrikaans. Ons het ons eie tradisionele geloof.
Zachęcam zatem do samodzielnej próby zrozumienia tekstu bez pomocy żadnych słowników. To jest jedno z ciekawszych zajęć jakie miłośnik języków może robić czyli odkrywać znaczenie języka nieznanego przy pomocy tych, które są już w pewnym stopniu znane. Jeśli będzie natomiast niezbędna pomoc z jakimś zdaniem to piszcie.
Dalszy ciąg nastąpi za jakiś czas. Najpierw będę jednak musiał napisać Ev o moim podejściu do podręczników Assimil, jako że to obiecałem. Tym bardziej, że pozostali czytelnicy również coś z tego wyciągną.
Podobne posty:
RPA – państwo 11 języków urzędowych
Pierwsze wrażenia z nauki xhosa
A nie mylą ci się te języki?
Ile obcości jest w języku obcym?
Moja lista 20 języków – część 1
poes-kool!
dzieki za ten art., pozdrawiam ja i coraz bardziej afrykanerski Gordon:>
Artykuł super. Wreszcie ktoś pisze o tym pięknym języku w polskim internecie.; ))
Ten jezyk z wygladu przypomina mi finski ( przez te podwojne samogloski) 😀 Oj nie .. jak na chwile obecna ten jezyk to zupelnie nie moja bajka.
Hej, widze ze i tu i u mnie na blogu zwalasz na mnie wine za obarczenie Cie ciezarem napisania posta o Assimilu 😀 Spokojnie, nie musisz sie spieszyc, mozesz przed nim napisac jeszcze 10 innych postow i bedzie dobrze, wazne tylko zebys kiedys go napisal! Ale na prawde – poczekamy! 😉 Odpisalam Ci u mnie, ale na wszelki wypadek napisalam i tu 🙂
Tak na marginesie zauwazyliscie, ze realirek zwinal bloga?
Bardzo ciekawy artykuł. Sam po przeczytaniu kiedyś, że interesuje cię afrikaans pomyślałem po co ci jakieś plemienne ugabuga 😉 Wiedziałem, że historia RPA jest mocno związana z Holandią, ale że zostawili tam nawet swój język – to dla mnie nowość.
Sam w sobie język też wygląda ciekawie, ale w życiu bym się go nie uczył, bo raczej moje drogi z Afryką się nie zetkną 😛 Niemniej jednak życzę powodzenia w nauce.
A o Transwalu i Oranje muszę jeszcze poczytać. Ciekawa historia, szczególnie że fascynuje mnie XIX wiek w miejscach, które biały człowiek dopiero odkrywał, czyli Dziki Zachód, Australia. Do tego dojdzie teraz RPA.
Aha, nie tylko Ev czeka na artykuł o Assimilu. Ja też chętnie poczytam, szczególnie że niedawno przyszedł mi mój hiszpański z tej serii. To ja jestem tym anonimem, który kiedyś o niego pytał 😉 Na razie jestem zadowolony, sporo wchodzi mi do głowy. Ale przyznam, że jestem ciekaw jak inni się z tego uczą. Bo sam jakoś nie mogę wytrzymać bez zaplecza gramatycznego, chociaż słabego, dlatego na zdania patrzę też od strony "technicznej".
Hasta luego!
Dzięki nat., dzięki Sitar – cieszę się, że dla kogoś okazało się to interesujące.
@Anonimowy
Afrikaans się na razie nie uczę. Traktuję ten język raczej jako hobby, do którego powracam od czasu do czasu. A do RPA z chęcią bym pojechał – mam nadzieję, że kiedyś się uda.
@Ev
Właśnie zauważyłem zniknięcie realirkowego bloga, co mnie trochę zdziwiło. Tym bardziej, że dwa razy udało mu się napisać coś, co wywołało całkiem ciekawą polemikę między nami (chodzi mi o pojęcie poligloty oraz fiszki), a wydaje mi się, że m.in. o to w pisaniu bloga chodzi.
A tekst o Assimilu (i zresztą nie tylko) będzie następny – tego jestem pewien 🙂
@Karol
Ciekawy tekst i dobrze ilustruje (choć wykrzywia proporcje, no i jakimś dziwnym trafem Boer mówi najmniej ze wszystkich 😉 mozaikę etniczną użytkowników afrikaans. Nie zrozumiałem tylko ostatniego zdania (co znaczy 'geloof'?)
@Anonimowy
Co kolega rozumie przez "jakieś plemienne ugabuga"? Jeśli to, czego się domyślam, to niech kolega się domyśli, jakiego zdania jestem o nim. I nie z powodu rasizmu, ale głupoty.
@ peterlin,
jaki rasizm? Wyraziłem swoją opinię na temat języków, którymi posługuje się jedynie kilka milionów rdzennej ludności Afryki. Zresztą w tekście masz fakty – pierwszymi językami pod względem native speakerów są zulu i xhosa, a gdzie one są jeśli chodzi o gazety, książki czy filmy? Nie widzę za bardzo sensu nauki takiego języka jeśli nie ma się zamiaru wyjazdu gdzieś w te rejony. Bo w Internecie ciężko byłoby złapać kontakt z czymś takim, skoro jest on używany głównie w formie mówionej i to na drugim końcu świata.
Proponuję nie szukać rasizmu tam, gdzie go nie ma. I też możesz się domyślić jakiego jestem zdania o tobie z tego powodu 🙂 Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.
Wg Google Translatora :
geloof = wiara, religia
co daje jakiś sens w kontekście całego zdania : mamy swoją własną tradycyjną religię.
@peterlin
'n geloof – wyznanie, wiara (dokładnie tak samo jest po niderlandzku – het geloof).
Co do samej mozaiki etnicznej – uważam, że język ten posiadał możliwości ku temu, by stać się lingua franca na terenie RPA i wyznacznikiem południowoafrykańskiej narodowości. Jest bardziej "tutejszy" niż angielski i mimo wszystko bardziej "neutralny" niż zulu czy xhosa – jestem pewien, że Zulusi mieliby obiekcje przeciw supremacji xhosa, i na odwrót (czego zresztą dowodem są spory między przedstawicielami tych grup etnicznych w obrębie ANC, nie mówiąc o już o tym, że Zulusi od początku lat 90. jako jedyni mieli osobną, liczącą się partię polityczną – Inkatha). I możliwe, że tak by się stało, gdyby nie to, że był przez lata kojarzony z apartheidem.
@Anonimowy
Sens nauki xhosa czy zulu jest choćby taki, że dzięki temu człowiek może odkryć inne wzorce myślowe jakie są zupełnie obce dla kogoś zamkniętego w świecie języków indoeuropejskich. Taką wycieczkę trudno nazwać nauką jako taką. Osobiście zatrzymałem się na 1 lekcji podręcznika do xhosa, ale mam nadzieję kiedyś kontynuować tą podróż m.in. właśnie dla poznania schematów rządzących tym językiem.
@Anonimowy
"jaki rasizm? Wyraziłem swoją opinię na temat języków, którymi posługuje się jedynie kilka milionów rdzennej ludności Afryki"
Taak… i ta "opinia" brzmiała "jakieś plemienne ugabuga". Nie brzmi to troszkę, bo ja wiem, lekceważąco? A cóż ma znaczyć samo "ugabuga"? Czy nie czasem coś w rodzaju "prymitywny bełkot"?
Gdybyś napisał coś w rodzaju "o, a ja myślałem, że afrikaans to język rdzennie afrykański, w którym powstaje bardzo mało literatury i którego – w sumie – nie warto się uczyć" to naprawdę nie miałbym się czego czepiać. Ale napisałeś co innego.
Trochę się spóźniłam z komentarzem ale własnie znalazłam artykuł o językach, którymi o dziwo (1) posługują się niektórzy celebryci (http://www.sprachcaffe.com/polski/aktualnosci-od-sprachcaffe.htm#c830620) i dowiedziałam się, że Charlize Theron mówi po afrykańsku ! 🙂 ale wszędzie opis tego języka jest bardzo lakoniczny – wreszcie coś ciekawego na jego temat! Pozdrawiam – szkoda, że blog jest w hibernacji 🙁