certyfikaty

Jak osiągnąć poziom biegłości (C2) w języku niemieckim?

Jakie są możliwości osiągnięcia poziomu C2? Czy jest to realne, jeżeli nie mieszkamy w kraju, w którym mówi się w danym języku?

Kiedyś myślałam, że między poziomami C1 a C2 istnieje tylko mała różnica. Teraz wiem, że jest ona ogromna. Kiedyś sądziłam też, że po zakończeniu studiów magisterskich z filologii germańskiej będę miała poziom C2. Teraz wiem, że nie było to realne.

Poziom C1 to poziom zaawansowany, zaś C2 to poziom profesjonalny. Osoba posiadająca poziom C1:

– rozumie prawie wszystko, co słyszy lub czyta;

– bez trudu potrafi wyrazić swoją opinię na każdy temat. Należy jednak zaznaczyć, że na poziomie C1 dozwolone jest opisywanie danego słowa. Czyli nie znając czy zapomniawszy danego słowa, można opisać, o co nam chodzi, używając innych słów. Nie dzieje się to jednak często;

– wypowiada się i pisze w razie potrzeby obszernie;

– bez trudu nawiązuje interakcje;

– mówi w tempie odpowiednim do sytuacji;

– popełnia niewiele błędów gramatycznych;

– mówi prawie bez akcentu.

Na poziomie C2 wymagania są oczywiście wyższe. Co więc oznacza ten poziom, którzy osiągają tylko nieliczni? Osoba będąca na poziomie C2:

– rozumie wszystko, co słyszy lub czyta;

– nie szuka słów, słowa przychodzą jej do głowy bez trudności;

– potrafi nawiązać rozmowę adekwatną do sytuacji i bez problemu odnieść się do wypowiedzi partnera w rozmowie;

– posiada bardzo bogate słownictwo, a jej środki językowe są urozmaicone;

– wyróżnia się bardzo dobrą wymową;

– komunikuje się naturalnie, chociaż czasami zdarzają się błędy;

– bardzo rzadko robi błędy ortograficzne.

Myślę, że po tym opisie różnica jest widoczna. Ja sama spędziłam ponad 7 lat w Niemczech i teraz bez żadnych wątpliwości mogę powiedzieć, że nigdy nie osiągnęłabym poziomu C2, gdybym nie spędziła dłuższego czasu w kraju niemieckojęzycznym. Co dał mi ten pobyt?

  1. Mój język jest naturalny. Wiem, jak rzeczywiście mówi się po niemiecku – niekoniecznie tylko tak, jak pisze się w podręcznikach. Do naturalnej komunikacji należy również język potoczny.
  2. Zdecydowanie poprawiła się moja wymowa. Wcześniej wiele reguł istniało dla mnie tylko w teorii.
  3. Bez trudności rozumiem rodzimych użytkowników języka.
  4. Rozumiem wszystko, co słyszę w radiu lub telewizji.
  5. Wzrosła moja pewność w używaniu języka.

Czy możliwe jest zdanie egzaminu językowego na poziomie C2 bez spędzenia dłuższego okresu w Niemczech, Szwajcarii czy Austrii?

Tak, myślę, że jest to możliwe, chociaż na pewno będzie trudne. Jednak również mieszkając w ojczystym kraju można nawiązać kontakt z żywym, codziennym językiem. Jak to zrobić?

  1. Słuchając radia i oglądając telewizję w języku obcym.
  2. Korzystając z zasobów Internetu, np. na YouTube.
  3. Szukając kontaktu z rodzimymi użytkownikami języka. Niemieckojęzyczne osoby mieszkają również w Polsce – w dużych miastach warto zorientować się, czy istnieje coś takiego jak „Stammtisch” – czasami nauczyciele organizują spotkania, podczas których mówi się tylko po niemiecku i na których można spotkać Niemców, Austriaków czy Szwajcarów.
  4. Szukając w Internecie rodzimego użytkownika języka, z którym można by od czasu do czasu porozmawiać. W tym celu można wykorzystać np. stronę „Conversation exchange” (https://www.conversationexchange.com/)
  5. Jeśli nie jest możliwy dłuższy wyjazd do kraju niemieckojęzycznego, to może chociaż krótka wycieczka?
  6. Komentując na niemieckojęzycznych forach internetowych czy na Facebooku.

Należy dodać, że do osiągnięcie poziomu C2 zalecanych jest przynajmniej 1000 godzin nauki.

Oczywiście wielu uczących chce potwierdzić swoją znajomość języka obcego w sposób oficjalny, czyli zdobyć certyfikat. Najpopularniejszymi egzaminami z języka niemieckiego na poziomie C2 są:

  • Das Goethe-Zertifikat C2: Großes Deutsches Sprachdiplom – składa się on z czterech częsci. Trwa 3,5 godziny. Są to oczywiście: czytanie, słuchanie, pisanie i mówienie. Zadania z części pisemnej nie są oceniane w centrum egzaminacyjnym, lecz w Monachium. Są one związane z literaturą, na stronie Goethe-Institut znajdziemy listę wymaganej literatury. Na rok 2019 są to dwie powieści, które należy przeczytać. Czytając wymagania na powyższej stronie, widzimy, że teksty, z którymi zdający muszą się zmierzyć, są często nieformalne, naukowe, literackie, a tempo mówienia na egzaminie ze słuchania zawsze jest naturalne.
  • Również egzamin telc C2 składa się z czterech tych samych części (jak zresztą wszystkie egzaminy, gdyż sprawdzają one podstawowe umiejętności językowe). Trwa on 4 godziny i 10 minut. Również kładzie nacisk na naturalne używanie języka we wszystkich sytuacjach i na umiejętność pracy ze wszystkimi rodzajami tekstów. Więcej informacji.
  • Egzamin ÖSD C2 (austriacki) również składa się z czterech części. Trwa 3 godziny i 10-15 minut. Na egzaminie ustnym musimy poradzić sobie m.in. na rozmowie telefonicznej. Mimo że jest to egzamin austriacki, należy zaznaczyć, że odnosi się do całego obszaru niemieckojęzycznego, czyli nie będzie tak, że teksty będą dotyczyły tylko Austrii. Tutaj znajdziemy więcej informacji.

Cechą wspólną tych egzaminów jest to, że sprawdzają rozumienie języka w autentycznym, naturalnym kontekście – języka naturalnego, codziennego, ale również specjalistycznego i w środowisku pracy.

Jak najlepiej przygotować się do egzaminu na poziomie C2?

Kilku wskazówek już udzieliłam, ale co jeszcze można zrobić, żeby sprostać poziomowi C2? Jak osiągnąć prawie bezbłędne używanie języka? Jak udoskonalić wymowę tak, aby zbliżyła się do wymowy rodzimego użytkownika języka?

Pomocne na pewno będzie nagrywanie się. Istnieje wiele aplikacji, za pomocą których możemy się nagrywać.

Bardzo dużo mówi się dzisiaj o immersji językowej. Czym ona jest?

Jest to zanurzenie się w języku, przesiąknięcie językiem. Upraszczając: należy otoczyć się językiem obcym ze wszystkich stron. Jak możemy to zrobić?

  • czytać w języku obcym;
  • oglądać telewizję czy filmiki w Internecie w języku obcym;
  • słuchać audiokursów czy audiobooków w drodze do szkoły czy pracy lub uprawiając sport;
  • na kursie najlepiej mówić tylko w języku obcym;
  • jak najwięcej mówić w języku obcym: z innymi lub do siebie;
  • nazywać przedmioty w swoim otoczeniu w języku obcym;
  • warto język w telefonie czy tablecie przestawić na język obcy.

Najlepiej starać się mieć jak najmniej kontaktu z językiem polskim. Bez przesady oczywiście – nie chodzi o to, żebyśmy unikali rodziny czy znajomych.

Tak, w tej metodzie chodzi o to, żeby uczyć się tak jak uczą się dzieci. Rzeczywiście możemy to do pewnych granic osiągnąć. Kiedy spoglądamy na rzeczy w swoim otoczeniu, możemy nazywać je w języku obcym. Jeśli nie znamy słówek, to sprawdzamy. Wcześniej tak właśnie się uczyłam, czyli:

  • w drodze do pracy i potem do domu, a także biegając wieczorami, słuchałam audiokursów;
  • czytałam dużo w językach obcych. Wyszukiwałam zagraniczne portale, których treści mnie interesowały;
  • oglądałam telewizję hiszpańską czy angielską;
  • kupowałam hiszpańsko- i anglojęzyczne czasopisma;
  • po angielsku rozmawiałam z przyjaciółmi Anglikami. Po hiszpańsku nie miałam z kim, więc mówiłam do siebie;
  • dużo pisałam w językach obcych;
  • jak najczęściej starałam się nazywać w językach obcych przedmioty w swoim otoczeniu.

I tutaj jedna bardzo ważna uwaga: Zbliżając się do sposobu, w jaki dzieci uczą się języka ojczystego, zwróćmy uwagę na to, że one przecież nie mówią od razu pełnymi zdaniami. Nie zrażają się również, popełniając błędy. Nie zniechęcają się tym, że dorośli je poprawiają. Inaczej przecież nigdy nie nauczyłyby się mówić, prawda?

Mam nadzieję, że powyższe wskazówki pomogą Wam w osiągnięciu poziomu C2. Sądzę, że bardzo trudno jest zbliżyć się do poziomu rodzimego użytkownika języka, ale myślę, że nie to powinno być celem nauki. Nie powinno być nim również tylko zaliczenie egzaminu, gdyż jego zdanie nie zawsze mówi o tym, że zdający rzeczywiście ten poziom osiągnął. Naprawdę ważna jest według mnie umiejętność komunikacji oraz rozumienia innych. Uczymy się języka obcego przecież po to, żeby powiedzieć w nim to, co chcemy.


Autorką artykułu jest Magdalena Surowiec.


Polecane artykuły:

Jak ocenić poziom znajomości języka obcego? ESOKJ w teorii i w praktyce
Czy język niemiecki jest trudny?
Przewodnik po Deutsche Welle
Jak (nie) uczyć się języków obcych – część 3 – niemiecki
Niemieckie gazety, portale informacyjne oraz stacje radiowe
Niemiecki w 4 miesiące, czyli zmagania z przeciwnościami
Kurs kursowi nierówny, czyli recenzja deutsch.info

Certyfikat z języka francuskiego – porady i informacje

DELF-DALFNa początek pochwalę się, że ostatnio (tzn. w sesji czerwcowej) udało mi się zdać egzamin z języka francuskiego uprawniający do otrzymania dyplomu DALF (Diplôme Approfondi de Langue Française) na poziomie C1. Chciałabym, aby moje doświadczenie przydało się też i Wam, dlatego w tym wpisie spróbuję zamieścić trochę przydatnych informacji na temat dyplomów i certyfikatów z francuskiego.

Jaki egzamin zdawać?

DELF i DALF to dyplomy wydawane przez francuskie Ministerstwo Edukacji Narodowej. Przed zapisaniem się na egzamin na DELF bądź DALF należy wybrać odpowiedni poziom spośród tych wyodrębnionych przez ESOKJ (Europejski System Opisu Kształcenia Językowego) – od najniższego, A1, do najwyższego, C2. DELF/DALF ważny jest bezterminowo. Jednak, jak podkreślają autorzy strony szkoły językowej Voilà, nawet posiadając dyplom o bezterminowej ważności, warto podtrzymywać regularny kontakt z językiem, by utrzymać zdobyte umiejętności. Innym popularnym egzaminem z języka francuskiego jest TCF (Test de Conaissance du Français). Jego niewątpliwą przewagą nad DELF/DALF jest brak konieczności określania swojego poziomu języka przed egzaminem – TCF ma bowiem jedną formę dla wszystkich poziomów, a po zdaniu egzaminu otrzymuje się zaświadczenie, na którym określony jest poziom. Minusem jest jednak to, że wyniki TCF są ważne jedynie przez 2 lata. Istnieją także dyplomy poświadczające znajomość słownictwa specjalistycznego, np. prawniczego czy medycznego. Więcej o rodzajach dyplomów i certyfikatów można przeczytać na wspomnianej już stronie szkoły językowej Voilà.

DELF/DALF są ważne bezterminowo, wyniki TCF są ważne przez 2 lata.

DELF/DALF są ważne bezterminowo, wyniki TCF są ważne przez 2 lata.

Jeśli decydujemy się na DELF i DALF, warto rozwiązać kilka próbnych testów, by móc wybrać odpowiedni poziom. Przykładowe testy można znaleźć na stronie www.delfdalf.pl w zakładce "Sujets". W przypadku DALF oprócz poziomu trzeba wybrać także dziedzinę – do wyboru mamy Lettres et sciences humaines oraz Sciences.

Gdzie można zdać egzamin?

Ja zdawałam egzamin w Instytucie Francuskim w Warszawie. Ośrodki egzaminacyjne znajdują się także w innych polskich miastach: Bydgoszczy, Krakowie, Gdańsku, Katowicach, Łodzi, Lublinie, Poznaniu, Szczecinie, Toruniu, Wodzisławiu Śląskim i Wrocławiu. Dane kontaktowe ośrodków egzaminacyjnych znajdują się na stronie Centre international d’études pédagogiques.

Kiedy można zdać egzamin?

Sesje egzaminacyjne DELF/DALF odbywają się dwa razy w roku – w lutym i czerwcu. Warto jednak pamiętać, że zapisać się i dokonać opłaty należy ze sporym wyprzedzeniem. W tym roku przed sesją czerwcową należało to zrobić do 20 maja.

Jaki jest koszt egzaminu i dyplomu?

W tym roku za DALF C1 w Instytucie Francuskim w Warszawie należało zapłacić 485 zł. Z reguły koszta rosną wraz z poziomem egzaminu. O ceny egzaminów i dyplomów najlepiej dowiadywać się w ośrodkach egzaminacyjnych.

Jak wygląda egzamin?

Egzamin pisemny DALF C1 trwa ponad 3,5 godziny, dlatego podkreślam, że przed egzaminem warto się wyspać i zjeść porządne śniadanie. Później, tego samego oraz następnego dnia, odbywają się egzaminy ustne.

Egzamin jest długi i męczący, nie warto więc zarywać nocy przed nim.

Egzamin jest długi i męczący, nie warto więc zarywać nocy przed nim.

Egzamin pisemny składa się z trzech części – rozumienia ze słuchu, rozumienia tekstu pisanego oraz tworzenia własnego tekstu. Pierwsza część składa się z jednego dłuższego (ok. 6-8 minut) oraz kilku krótszych (około minuty) nagrań. Po wysłuchaniu każdego nagrania odpowiada się na pytania, które sprawdzają, ile z niego zrozumieliśmy. Dłuższego nagrania (w tej sesji był to wywiad radiowy ze specjalistą od ochrony środowiska) słucha się dwukrotnie, krótszych – jednokrotnie. Druga część polega na bardzo uważnym przeczytaniu tekstu z prasy lub literatury (w ostatniej sesji był to tekst prasowy poświęcony rosnącemu wśród Francuzów zainteresowaniu genealogią) i odpowiedzeniu na pytania na jego temat. Trzecia część składa się z kilku krótkich tekstów na jeden temat (w czerwcowej sesji było nim przeludnienie świata), a naszym zadaniem jest napisanie dwóch własnych tekstów. Pierwszy z nich ma być kompilacją informacji zawartych w podanych tekstach, drugi – zawierać naszą opinię na zadany temat, związany z tematem tekstów. Opinia ta ma być poparta zarówno informacjami z tekstów, jak i naszą własną wiedzą.

Egzamin ustny polega na przygotowaniu prezentacji i przedstawieniu jej przed komisją, a następnie rozmowie z komisją. Przygotowanie trwa godzinę, a sama prezentacja wraz z dyskusją – pół godziny. Prezentację przygotowuje się na podstawie wylosowanego zestawu tekstów prasowych na określony temat i dołączonych do nich pytań. Mnie przypadł w udziale temat seriali i przyczyn ich popularności. Inne przykładowe tematy znajdują się na stronie Français Plus.

Ile czasu potrzeba na naukę do egzaminu?

Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam – zależy to od wcześniejszego kontaktu z językiem, od czasu, jaki możemy każdego dnia poświęcać na naukę oraz od wielu innych czynników. Z pewnością jednak w oszacowaniu potrzebnego czasu może pomóc podejście do próbnych testów, dostępnych, jak już wspomniałam na stronie www.delfdalf.pl w zakładce "Sujets". Podejście do próbnych testów pozwala na poznanie swoich mocnych i słabych stron. U mnie najsłabszą stroną okazało się rozumienie ze słuchu, jednak 3 miesiące codziennego, systematycznego obcowania z mówionym językiem francuskim (w tym oglądania filmów i seriali :)) wystarczyło, by osiągnąć poziom niezbędny do zdania egzaminu.

Jak uczyć się do egzaminu?

Moje doświadczenie mówi, że poza rozwiązywaniem próbnych testów warto zapoznawać się z rozmaitymi tekstami. Ważne, żeby były to różne typy tekstów – literatura piękna, publicystyka, literatura popularnonaukowa. Warto także ćwiczyć rozumienie ze słuchu. Tutaj także dobór źródeł powinien być urozmaicony. Jak już wspomniałam, filmy i seriale mogą być pomocne, jednak zdecydowanie warto zapoznawać się też z programami radiowymi i telewizyjnymi, gdyż są najbardziej zbliżone do nagrań obecnych na egzaminie. Mnie pomogły programy informacyjne na TV5 Monde. Pomocny może być także kanał na YouTube alex doyoufrench, zawierający krótkie nagrania wraz z transkrypcjami.

Aby przygotować się do części sprawdzającej ruzmienie ze słuchu, warto regularnie oglądać programy informacyjne.

Aby przygotować się do części sprawdzającej rozumienie ze słuchu, warto regularnie słuchać programów informacyjnych.

Poznane słówka utrwalałam za pomocą programu Anki, o którym możecie przeczytać w artykule Karola. Na egzaminie nie ma części typowo gramatycznej, jednak jeśli jakieś zagadnienia sprawiają Wam trudność, warto pokusić się o małą powtórkę. Ja skorzystałam z podręcznika do gramatyki wydawnictwa Hachette.

Czynności, które wymieniłam, pomagają w rozumieniu języka francuskiego, zarówno mówionego, jak i pisanego, co jednak z czynnym używaniem języka? Tu dochodzimy do kolejnego ważnego pytania…

Czy można przygotować się do egzaminu samodzielnie?

Przy odrobinie wytrwałości do egzaminu można przygotować się bez kursu czy długotrwałego chodzenia na korepetycje. Ja zaczęłam uczęszczać na indywidualne lekcje, ale po kilku razach uznałam, że nie są mi one potrzebne. Warto jednak mieć do pomocy kogoś, z kim możemy chociaż kilka razy porozmawiać po francusku. Ja poprosiłam znajomą Polkę mieszkającą we Francji o kilka rozmów na Skype. Jeśli nie mamy wśród znajomych nikogo, kto włada francuskim, warto poszukać takich osób np. w odpowiedniej grupie tematycznej na www.CouchSurfing.com. Warszawiakom polecam grupę Warsaw Language Exchange. Jeśli znacie biegle inny język obcy, warto poszukać partnera do tandem course, który z zamian za pomoc w nauce opanowanego przez Was języka, wesprze Was w nauce francuskiego. Przy odrobinie szczęścia na CouchSurfing możecie też trafić na obcokrajowca, który pomoże Wam w nauce francuskiego w zamian za naukę polskiego.

CouchSurfing to nie tylko serwis dla szukających noclegu. Można tam znaleźć także partnera do tandemu językowego.

CouchSurfing to nie tylko serwis dla szukających noclegu. Można tam znaleźć także partnera do tandemu językowego.

O innych stronach, na których można znaleźć kogoś do pomocy w nauce, możecie przeczytać w artykule Łukasza. Oprócz rozmowy przydatne może być też poproszenie kogoś o sprawdzenie kilku prac pisemnych.

Na koniec przyznam się, że tak naprawdę powinnam była podejść do tego egzaminu dużo wcześniej, ale po prostu paraliżowała mnie obawa, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Warto zatem zapoznać się z próbnymi testami i przekonać się, że zdanie takiego egzaminu jest wykonalne 🙂

Zobacz też…

SWEDEX: luźne przemyślenia
Kanały na YouTube, które pomogą Ci szlifować francuski

SWEDEX: luźne przemyślenia

swedex

Źródło: http://www.folkuniversitetet.se/Las-mer-om-sprak/Sprakexamina/Swedex/

Jestem przedstawicielką pokolenia urodzonego w połowie lat 90. Wychowujący się w moim otoczeniu szkolnym rówieśnicy zdradzali mniejsze lub większe predyspozycje językowe, głównie w kierunku języka angielskiego, choć zdarzali się też mali germaniści, nieco wyobcowani w swych preferencjach. Pierwsza z przyjaciółek zdała FCE (Cambridge’owski First Certificate in English, poziom około B2) jeszcze w połowie gimnazjum. Zaraz potem zrobiła to druga. W międzyczasie, 15-letnia koleżanka potwierdziła innym certyfikatem swoją średnio zaawansowaną znajomość ojczystej mowy Angeli Merkel. Rok przed maturą gratulowaliśmy klasowej prymusce zaliczonego CPE (Certificate of Proficiency in English). Nie patrzyłam nań z zazdrością, raczej żalem, że: „mnie się nie chce, a mogłabym”, bądź też klasycznie wzdychając: „szkoda pieniędzy”. Swoją znajomość angielskiego oceniałam i nadal oceniam dość wysoko, zaś poza osobistą satysfakcją nie byłam w stanie dostrzec żadnych wymiernych korzyści podjęcia tego typu wyzwań.

Pewna grupa moich znajomych wie, że już od ponad roku zapowiadam (hucznie, a jakżeby inaczej), iż zdołam przygotować się zupełnie sama (tj. bez kursu) do tzw. „profa” (o samym stopniu trudności czy strukturze tego egzaminu chętnie podyskutuję w komentarzach). Ku mojemu rozgoryczeniu, studia dały mi dobry dowód na to, że należało uczynić to już dawno temu, zdając chociażby o oczko niższe CAE – uniknęłabym trzech semestrów uczelnianego lektoratu, który raczej powoduje moje językowe zacofanie, niż faktyczny progres. Nie o tym jednak chciałabym pisać, zwłaszcza, że same zajęcia wspominać będę raczej miło.

Wstęp ten miał na celu ukazanie powszechności zjawiska, przynajmniej w moim pokoleniu: certyfikaty językowe nie tracą na popularności, a wręcz zaryzykowałabym stwierdzenie przeciwne. Na początku przekażę myśl ogólną, która – teoretycznie – winna przyświecać czytelnikowi aż do końca lektury tego tekstu.

Jeśli ktoś robi coś wyłącznie dla własnej satysfakcji, to nie kwestionujmy utylitarności tego czegoś, bowiem sama ta satysfakcja nadaje danemu przedsięwzięciu wystarczająco głęboki sens.

Staram się wychodzić z tego założenia, nawet wbrew krytycznemu podejściu, które z pewnością zaobserwujecie poniżej.


SWEDEX – UDOWODNIJ, ŻE ZNALAZŁBYŚ SPOŻYWCZAK W SZTOKHOLMIE

Jako samouk języka szwedzkiego naturalną sprawą jest, że chciałabym móc monitorować własne postępy. Będąc samemu sobie "sterem, żeglarzem i okrętem" trudno jest o obiektywną informację zwrotną nt. prezentowanego przez siebie poziomu.

(No dobrze, nie jest aż tak źle – dziękuję dwóm skandynawistom, z którymi czasem koresponduję, a także moim internetowym "szwedoznajomym" oraz pani ekspedientce z księgarni w Karlskronie – jest mi bardzo miło, że się dogadałyśmy!)

Przechodząc do sedna: tak, do dziś przechodzi mi czasem przez głowę myśl, aby podejść do Swedexa – certyfikatu języka szwedzkiego, który możemy zdawać na jednym z trzech poziomów: A2, B1 lub B2. Moim potencjalnym celem byłby ten ostatni. Sam Swedex nie otwiera nam praktycznie żadnej furtki do Królestwa Szwecji – aby studiować na tamtejszych uczelniach, potrzebny jest papierek egzaminu TISUS (inna inszość, jak to mówią). Zatem po co miałabym inwestować czas i pieniądze w egzamin na poziomie B2? Po pierwsze, by się zwyczajnie sprawdzić. Po drugie, by ukierunkować jakoś swoją motywację – każdy z nas potrzebuje czasem celu. Jakiego typu wątpliwości mnie jednak powstrzymują?

1. KOSZT I MIEJSCE ZDAWANIA

Rok temu egzamin SWEDEX można było zdawać w kilku większych miastach Polski, w tym na poziomie B2 jedynie w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu. Właśnie odwiedziłam oficjalną stronę folkuniversitetet, głównego "wykonawcy" rzeczonego certyfikatu: w roku 2015 pozostały już tylko ośrodki warszawskie. Wygląda na to, że popularność, bądź też zasoby pieniężne na przeprowadzanie SWEDEXa w Polsce maleją – jeszcze kilka lat temu egzaminatorów nie brakowało nawet w mojej rodzinnej Łodzi.

Koszt egzaminu SWEDEX na poziomie B2 to ok. 750 PLN (informacja mailowa, datowana na marzec 2014), tak więc jest to cena porównywalna chociażby z certyfikatami angielskimi . Doliczyć do tego trzeba także cenę podróży do danego miasta, podręczników i kursu przygotowawczego, ponieważ…

2. SWEDEX NIE SPRZYJA SAMOUKOM

text-i-fokusPo pierwsze: nie uświadczymy tutaj konkretnego spisu publikacji zredagowanych specjalnie pod kątem zadań pojawiających się na egzaminie. Folkuniversitetet poleca co prawda na swojej stronie podręcznik På svenska, na temat którego ciężko mi się wypowiadać z racji mojego braku doświadczenia z nim. Sama sięgnęłabym pewnie po Text i Fokus albo Form i Fokus. Mimo to, odczuwalny jest brak odpowiedniej ilości zestawów przykładowych testów, tematów do części ustnej czy konkretnych repetytoriów gramatycznych, które mogłyby pokierować samoukiem.

Sprawa ma się ciekawie z tzw. Modelltestami, a więc egzaminami przykładowymi. Na każdym z poziomów możemy uzyskać dostęp tylko do jednego z nich. Powtarzam: słownie – jednego. Moje mailowe zapytanie o ewentualną możliwość uzyskania  czy wykupienia większej ilości egzaminów, np. tych z lat ubiegłych, zostało potraktowane jednoznaczną odpowiedzią ze strony miłego Szweda: "NIE".

Pewne źródła każą mi przypuszczać, że lektorzy wykwalifikowani w kierunku przygotowania kandydatów do SWEDEXa w istocie mają dostęp do tego typu materiałów. Czyżby zmuszano mnie więc do uczestnictwa w zorganizowanych kursach prywatnych szkół językowych? 😉

3. PIĘĆSET ZŁOTYCH ZA PISEMNE POTWIERDZENIE UMIEJĘTNOŚCI NAPISANIA CZTEROZDANIOWEGO MAILA

…bo właśnie do tego ogranicza się moim zdaniem sens (a raczej brak sensu) zdawania SWEDEXa na najniższym z poziomów. Niech mnie ktoś oświeci albo wyprowadzi z błędu, ale nie mam pojęcia, komu i gdzie miałaby zaimponować chęć udokumentowania (w dodatku za tak ciężkie pieniądze) umiejętności, które powinno się posiąść po miesiącu-dwóch średnio intensywnej nauki.

Jeśli mamy już ufać europejskiej klasyfikacji poziomów zaawansowania językowego, to godna "szpanu" komunikatywność zaczyna się raczej w granicach B2. Zaraz ktoś mi zarzuci, że deprecjonuję znaczenie elementarnej znajomości języka, chociażby takiej, jaka przydaje się w podróży. Ależ skąd. Nie potrafię tylko dostrzec sensu tworzenia (i zdawania!) wystandaryzowanego i pieczołowicie ułożonego egzaminu na rzeczonym, mocno podstawowym poziomie. (O ile w ogóle ktoś widzi sens w zdawaniu certyfikatów na jakimkolwiek z poziomów!!!)

4. DOŚĆ SUROWY SPOSÓB OCENIANIA

Porównując SWEDEXa do nieco szerzej znanych, cambridge'owskich egzaminów sprawdzających znajomość angielszczyzny, zmuszona jestem wysnuć nieco nieśmiały wniosek odnośnie surowości przebiegu egzaminu, zwłaszcza części poświęconej rozumieniu ze słuchu.

Zacznijmy jednak od spraw bardziej ogólnych: poszczególne części SWEDEXa (czytanie, pisanie, mówienie, słuchanie oraz słownictwo&gramatyka) mają swoje oddzielne progi zdawalności (60%), które nie sumują się do ogólnego wyniku całego egzaminu. Innymi słowy: niemożliwe jest (tak jak na FCE, CAE czy CPE) kompensowanie wyniku danej części inną częścią. Jeśli choć jeden moduł uzyska wynik poniżej 60%, cały nasz SWEDEX (i pieniądze!) idą do kosza.

W przypadku certyfikatów brytyjskich, nagranie na tzw. "listeningu" puszczane jest egzaminowanemu dwa razy. Z niewiadomych mi przyczyn, SWEDEXowe słuchanie na poziomie B2 zakłada jednokrotne odtworzenie danego dialogu czy historyjki. Być może jest to rozwiązanie bardziej realistyczne – zwracam jednak uwagę na różnice między SWEDEXem a egzaminami (także maturalnymi) z innych języków nowożytnych.


JASNA I CIEMNA STRONA CERTYFIKATÓW JAKO TAKICH:

poziomyWszelkim certyfikatom językowym, konstruowanym na zasadzie poziomowania wiedzy zdającego i stawiania mu wymagań w związku z tymi poziomami, towarzyszy ukryte przekonanie, które starałam się zilustrować obrazkiem widocznym z lewej strony tego akapitu. Jeśli wyobrazimy sobie poszczególne etapy zaawansowania językowego (umowne czy też ustalone odgórnie) jako swoistą "matrioszkę" złożoną z mniejszych słoików włożonych w większe, to za nasz "wkład mentalny i umiejętności" możemy uznać wodę wypełniającą te naczynia.

Na początku wodą napełniamy najmniejszy ze słoiczków (tu oznaczony symbolem A2). Jeśli woda się "przeleje", a więc spełnimy wszystkie wymagania poziomu A2 i będziemy w stanie iść dalej, zaczniemy wypełniać naszą cieczą poziom B1. Tu z kolei konieczne jest kolejne "przeciążenie" słoiczka wodą, aby mogła ona dostać się do największego z naczyń. Innymi słowy – kierujemy się pewną równomiernością, kolejnością i ciągłością nauki.

Wiemy jednak, że nauka języka nie przebiega zawsze jednolicie we wszystkich sferach sprawnościowych, tj. słuchaniu, mówieniu, pisaniu i czytaniu. Osobiście uważam, że szwedzkie rozumienie ze słuchu na poziomie B2 pokonałabym choćby jutro, jednak do mówienia musiałabym się nieco przygotować. SWEDEX wymagałby ode mnie jednakowego wyćwiczenia we wszystkich tych płaszczyznach.

I żeby nie było – uważam to raczej za jedną z niewielu zalet przygotowywania się do certyfikatów – starają się one bowiem dążyć do wyposażenia "ucznia" w pewne minimum w zakresie odgórnie ustalonych poziomów.

Nie da się jednak ukryć, że przygotowując się do tego typu egzaminów uczymy się po prostu "rzemieślniczo" samego wypełniania konkretnych testów i stajemy się podporządkowani pewnej "filozofii używania języka" wyznawanej przez ich autorów.

Znakomitą ilustracją powyższej kwestii będzie jeden z moich ulubionych komentarzy pozostawionych przez stałego czytelnika Woofli. Mam nadzieję, że nie obrazi się on za ten mały cytat.

komentarzypp

 

Czy da się dodać coś więcej?…

Bardzo chętnie poznam wasze doświadczenia ze SWEDEXem oraz pobudki, jakie kierowały wami jeśli chodzi o przystąpienie do tego właśnie egzaminu. Jeśli uda mi się kiedyś go zdać (bo z tego wyzwania póki co nie rezygnuję), to na pewno postaram się opisać wszystko "od kuchni".

Przeczytaj także…

Po jakiemu uczyć się szwedzkiego?
Czy język szwedzki jest trudny
Dlaczego nauka języka szwedzkiego jest teraz łatwiejsza niż kiedykolwiek?
Dlaczego nauka języka szwedzkiego jest teraz łatwiejsza niż kiedykolwiek – część 2