Gold List, podręczniki do serbskiego oraz konwersacje w 50 językach

W związku z tym, że koniec roku coraz bliżej czuję się zobligowany do tego, aby zamieścić na blogu coś nowego, co tchnie w bloga trochę świeżości, a zarazem będzie motywacją dla wielu z was, aby nie zaprzestawać nauki i zagłębiać się coraz bardziej w świecie języków obcych. W ciągu ostatnich kilku miesięcy doskwierał mi raczej brak czasu wolnego, jeśli natomiast takowy posiadałem wolałem go przeznaczać na rzeczy pożyteczniejsze z mojego punktu widzenia niż pisanie bloga. Mam jednak nadzieję, że ten artykuł, będący w ogromnym stopniu wypadkową pytań, jakie w ostatnim czasie otrzymałem w komentarzach bądź drogą mailową, stanie się swoistym zadośćuczynieniem za ostatni okres ciszy na blog. A o czym wspomnę? 1)O metodzie GoldList, 2) o książkach do nauki serbskiego i chorwackiego oraz 3) o bardzo ciekawej stronie, na której można się nauczyć absolutnych podstaw 50 języków i przy okazji się językowo zabawić. Gotowi? No to zaczynamy.

Co sądzisz o metodzie GoldList?
To pytanie pojawiło się pierwszy raz w komentarzach już dwa lata temu, ostatnio zaś przypomniał mi je pewien internauta w prywatnej korespondencji. Jako iż miałem okazję swego czasu przetestować działanie wspomnianej wyżej metody mogę co nieco o niej powiedzieć. Na początku jednak wolałbym osobom w tym temacie nowym zwięźle przedstawić jej genezę oraz działanie.

Twórcą metody nauki obcych słówek jest pewien Brytyjczyk David James. Sam proces jej stosowania jest całkiem prosty – mamy przykładowo 25 obcych słówek i zapisujemy je od góry do dołu na stronie zeszytu. Do listy tej wracamy dopiero po dwóch tygodniach i wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zauważamy, że oto zapamiętaliśmy ok. 30% tego co zapisaliśmy poprzednio. Robimy więc kolejną listę składającą się z 17 słówek, które nie utkwiły nam w głowie po pierwszej serii. I wracamy do niej dopiero po dwóch tygodniach. I tak w kółko. To oczywiście ogromne uproszczenie całej metody, szczegółowy opis znajdziecie na stronie jej twórcy – http://huliganov.tv/goldlist-eu/.

Nigdy nie byłem specjalistą od tego jak działa ludzki mózg i osobiście niewiele rzeczy irytuje mnie tak bardzo jak debaty domorosłych poliglotów na temat pamięci krótkotrwałej i długotrwałej, ale jedno muszę przyznać – stosując metodę GoldList za każdym razem byłem w stanie rzeczywiście zapamiętać około 30% z tego co zapisałem dwa tygodnie wcześniej. Wraz jednak z upływem czasu zaczęły rosnąć w mojej głowie kolejne wątpliwości. Wbrew twierdzeniom Davida słowa zapamiętane po pierwszej serii niekoniecznie znajdowały się w naszej pamięci po miesiącu od jej wykonania. W zasadzie całkiem spory ich odsetek uciekł z mojej głowy już po dwóch miesiącach. Z jednej strony powodem tego mogło być specyficzne źródło, z którego owe słówka czerpałem – trudno bowiem uznać język używany w XIX-wiecznych opowiadaniach serbskich za mający wiele wspólnego z obecną rzeczywistością. Z drugiej jednak strony na czym miałbym ową metodę testować jeśli nie właśnie na tego rodzaju słownictwie – większość rzeczy bardziej popularnych ktoś mający na co dzień do czynienia z danym językiem obcym i tak zapamięta, bez stosowania jakichkolwiek cudownych metod.

Nie chciałbym nikogo tu zrażać – jeśli ktoś uważa, że wszystkie metody nauki słownictwa (takie jak chociażby ANKI, o czym mogliście przeczytać zarówno u mnie, jak i na "Przestrzeni Językowej" u Piotrka) go zawiodły może oczywiście wypróbować GoldList. Nie warto się jednak nigdy oszukiwać – jeszcze nikomu nigdy nie udało się wymyślić jednej perfekcyjnej metody, która w prosty sposób zainstaluje język obcy w naszej głowie.

Jakie książki do serbskiego mógłbyś polecić?
Wspominałem już o tym kilka (jeśli nie kilkanaście) razy i mam nadzieję, iż tym razem informacja ta znajdzie się w miejscu na tyle widocznym, że nie będę jej już musiał powtarzać po raz kolejny. Pierwszą pozycją, jaką uważam za godną polecenia jest książka z Wiedzy Powszechnej, wydawnictwa wielokrotnie już na łamach tego bloga wychwalanego, pod tytułem "Govorite li srpskohrvatski?" autorstwa Marii Krukowskiej. Podręcznik ten został ostatni raz wydany w latach 80., ale nadal można go dość często spotkać na aukcjach internetowych. Objętościowo jest raczej niewielki, ale wyjaśnia w przystępny sposób podstawy gramatyki i zaznajamia nas z podstawowym słownictwem. Po przerobieniu tego podręcznika nie miałem problemu z czytaniem gazet po serbsku i bardzo prostymi konwersacjami. Mankamentem jest może brak jakichkolwiek kaset, ale dzięki nieskomplikowanej relacji pisma i dźwięku (w myśl obowiązującej w języku serbskim zasady Piši kao što govoriš i čitaj kako je napisano) lukę tę można bardzo łatwo nadrobić słuchaniem radia. Tutaj polecam szczególnie trzy radiostacje: B92, Radio Beograd z bardzo interesującą cotygodniową audycją, jaką jest "Sedmica" oraz, dla miłośników Chorwacji, HRT, które oferuje nam wszystkie audycje do ściągnięcia w formie plików mp3.

Ostatnimi laty na rynku ukazała się też druga bardzo ciekawa pozycja dla osób uczących się serbskiego i jest to dwutomowy podręcznik "Język serbski", którego autorami są Anna Korytowska, Olivera Duškov oraz Irena Sawicka. Miałem okazję korzystać jedynie z drugiego tomu i mogę śmiało powiedzieć, iż nigdy nie znalazłem lepszego podręcznika do nauki tego języka. Jakby tego było mało jest też na polskim rynku dostępna spolszczona wersja "Teach Yourself Croatian", która, jak większość wydań z tego wydawnictwa ma swoje wady i zalety, ale biorąc pod uwagę podobieństwo do naszego ojczystego języka absolutnie wystarcza by opanować podstawy gramatyczno-leksykalne.

Absolutne podstawy 50 języków w formacie mp3 za darmo, czyli book2
Strona, która zamierzam przedstawić w ramach gwiazdkowo-noworocznego prezentu nie jest może niczym nowym, ale na pewno jest czymś bardzo ciekawym dla osób, które językami obcymi się interesują. Na stronie www.goethe-verlag.com/book2/ znajdziecie zestaw 100 lekcji zawierających najprostsze konstrukcje zdaniowe w 50 językach (!) do ściągnięcia w formie mp3. O ile z językoznawczego punktu widzenia wydaje mi się niemożliwe przetłumaczenie każdego z blisko 1800 zdań na dokładne odpowiedniki w 50 różnych językach, o tyle jako miłośnik języków obcych uważam taką ideę za niezwykle praktyczną i godną polecenia każdej osobie, która dopiero co zaczyna przygodę z językiem obcym. Podejrzewam, że w przypadku jednorazowego wyjazdu na wakacje przebrnięcie przez tłumaczenia podstawowych konwersacji z polskiego/angielskiego na chociażby chorwacki da więcej niż niejeden podręcznik, szczególnie jeśli chodzi o swobodę wypowiedzi – niewiele ćwiczeń jest w stanie tak znacznie poprawić swobodę wypowiedzi jak ustne tłumaczenie z języka ojczystego na ten którego się właśnie uczymy (przy okazji, na tej zasadzie działał kurs ESKK, z którym zaczynałem swoją przygodę z językiem rosyjskim).

Polecam również poeksperymentowanie ze stroną w celu porównania niektórych języków. Możemy np. ściągnąć zestaw konwersacji ukraińsko-białoruskich, otworzyć lekcję nr 48 pt. "Що ми робимо у відпустці/Заняткі на адпачынку" i następnie wysłuchać tłumaczeń z jednego języka na drugi zwracając uwagę na różnice pomiędzy nimi. Podobne operacje można przeprowadzić na innych parach słowiańskich, germańskich czy romańskich – jeśli jesteś miłośnikiem języków obcych gwarantuję dobrą zabawę.

Na koniec jeszcze jedna dobra wiadomość
Biorąc pod uwagę znaczny spadek częstotliwości ukazywania się nowych artykułów postanowiłem umieszczać artykuł dopiero wtedy, gdy w poczekalni znajduje się już kolejny. Dlatego możecie być niemal pewni, że już za dwa tygodnie ukaże się na blogu coś nowego. Tymczasem życzę wszystkim, aby nadchodzący rok był szczęśliwy, obfitujący w radości wszelkiego rodzaju i lepszy niż ten, wcale nie aż taki zły rok 2012!

Podobne posty:
Rewelacyjny program do nauki słówek – ANKI
Najlepsza rada dotycząca nauki języków obcych
W jakim języku się mówi w byłej Jugosławii?
Macedoński – wstęp i z czego się uczyłem przez ostatni miesiąc
Jak (nie) uczyć się języków obcych – część 2 – rosyjski

34 komentarze na temat “Gold List, podręczniki do serbskiego oraz konwersacje w 50 językach

  1. Po raz pierwszy słyszę o metodzie GoldList, jednak muszę przyznać, że zbyt szczególnie mnie nie zachęciła. Może dla kogoś innego byłaby dobra, ja jednak jestem chyba uprzedzona do długich list słówek. Zauważyłam, że ucząc się w taki sposób, uczę się raczej kolejności.
    Natomiast ciekawą metodą, która ostatnio mnie zainteresowała, jest metoda Sebastiana Leitnera, z kartoteką autodydaktyczną. Słyszałeś może coś o niej? Jeśli tak, chciałabym wiedzieć, co o niej sądzisz, bo myślę, że jest ona godna uwagi przy nauce języków obcych, chociaż nie tylko.
    Życzę wszystkiego najlepszego na Nowy Rok, spełnienia postanowień i wyzwań na najbliższy czas. 😉

    1. O metodzie Leitnera kiedyś czytałem i na dobrą sprawę niewiele ona się różni swoim działaniem od Anki. Obydwa systemy działają na fiszkach i przedziałach czasowych kolejnych powtórek rosnących wprost proporcjonalnie do znajomości danego elementu. Jeśli lubisz fiszki w wersji papierowej, to jak najbardziej warto tego spróbować.

      Co do GoldList – kolejności słówek akurat się nie pamięta, więc ten mankament zdecydowanie odpada.

  2. Od pewnego czasu jestem wierną czytelniczką Twojego bloga, fantastycznie piszesz o językach, tylko pogratulować. Pozdrawiam. (często korzystam z Twoich porad, tak trzymaj)

  3. Karol! Nareszciee! Praktycznie co kilka dni wskakuje na Twojego bloga by sprawdzić czy aby nie pojawiło się tutaj coś nowego!

    Co do metody goldlist to tak jak Karol, nie jestem do niej uprzedzony, ale nie do końca zgadzam się z zachwytem niektórych co do niej. Może to ze mną jest coś nie tak, ale faktycznie, po kilku miesiącach niestety zapomina się słownictwo, które zostało wcześniej w głowie i nie zostało dalej przepisane.

    A co do chorwackiego: pod choinkę dostałem słownik i zastanawiam się nad zrobieniem z niego pożytku 😉

    POZDRAWIAM!

    1. Witaj Sitar!
      Twoje komentarze zawsze niezwykle mnie cieszą już od ponad 2 lat. Chorwacki mogę szczerze polecić, jeśli naturalnie znajdziesz odrobinę wolnego czasu od doskonalenia swojego angielskiego (bo mniemam, że jest on dla Ciebie aktualnie priorytetem).

    2. hehe, Karol, a mnie cieszą Twoje wpisy bo zawsze można z nich dużo wynieść 😉

      Co do angielskiego to tak, jest priorytetem, ale od czasu do czasu muszę trochę od niego odpocząć i zająć się czymś innym 😉

  4. Głowna wada goldlist to jedna(sic!) weryfikacja po której słówko już jest uznane za "znane"(inne systemy są bardziej ostrożne). Metoda zakłada, że po napisaniu słówka mam mieć z nim ponowny kontakt dopiero za dwa tygodnie bo tylko wtedy mogę uznać, że jest w pamięci długotrwałej.

    Problem w tym, że aby coś takiego osiągnąć, trzeba ograniczyć swój kontakt z językiem właściwie tylko do tej metody(? ;>). Bo jeśli w ciągu dwóch tygodni gdzieś trafie na to słówko to siłą rzeczy je sobie przypomnę i wymóg "minimum dwa tygodnie" idzie się bujać na drzewo a cały system sypie się w diabły.

    1. "Problem w tym, że aby coś takiego osiągnąć, trzeba ograniczyć swój kontakt z językiem właściwie tylko do tej metody(? ;>). Bo jeśli w ciągu dwóch tygodni gdzieś trafie na to słówko to siłą rzeczy je sobie przypomnę i wymóg "minimum dwa tygodnie" idzie się bujać na drzewo a cały system sypie się w diabły." – bardzo podobne spostrzeżenie miałem.

  5. Świetny blog <33
    Dziękuję że, dzięki tobie mogę dowiedzieć się wielu rzeczy, widzę też że, bardzo się starasz.
    Od jakiegoś czasu próbuję wziąć się za japoński, ale jakoś nie potrafię się zebrać! Do tego uczę się jeszcze francuskiego i jestem w mega dylemacie. Nie wiem jak chcesz ogarnąć 20 języków! Ale bardzo mnie to motywuje, fajnie że, są jeszcze tacy ludzie 🙂
    f-me-i-am-famous.blogspot.com

    1. Ja też nie wiem jak ogarnę 20 języków i, szczerze mówiąc, bardzo wątpię w to by mi się to kiedykolwiek udało. To raczej bardzo symboliczny cel, do którego chciałbym dążyć. Z drugiej strony poziom komunikatywny można bardzo różnie oceniać – jeśli chodziłoby jedynie o dogadanie się w czasie krótkich wakacji to jest to jak najbardziej możliwe i całkiem łatwe do zrobienia. Ale wolę sobie poprzeczkę trochę wyżej postawić…

  6. Nie będę ukrywać, że blog ten zainspirował mnie do założenia swojego i od czasu do czasu skrobnięcia paru słów tam. Sam uczę się angielskiego oraz francuskiego, raz z zamiłowania a dwa mam poważne plany z tymi językami a trzy to po prostu mój kierunek studiów. Myślałem także nad zapisaniem się na filologię rosyjską ale nie wiem czy nie lepiej po prostu uczyć się samemu i pozdawać kursy jakieś? ;>

    http://swiatjezykowca.blogspot.com/

  7. Tak na prawdę te wszystkie super wymyślne metody i między innymi właśnie Gold list opierają się na tym samym, czyli na krzywej zapominania. Supermemo, anki, seria profesorow, pimsleur.. dosłownie wszystko. Co to jest krzywa zapominania to chyba każdy uczący się efektywnie wie, więc nie ma co pisać. Myślę, że osoby, które nie przepadają za software typu anki, supermemo mogą, a wręcz powinny wypróbować tę metodę. U mnie jednak ta metoda od razu odpada z 2 powodów. Po pierwsze jestem zwolennikiem anki/supermemo i nawet nie mam ochoty zmieniać swojego sposobu nauki, a po drugie spisywanie słów na kartkę nie ćwiczy naszego słuchu i to jest największy minus.. Teraz jak słyszę o jakiś super metodach to od razu wiem, że albo to jest chwyt marketingowy, albo ktoś wymyślił już coś co było, tylko lekko to zmodyfikował. A prawda jest taka, że im więcej czasu spędzisz nad danym językiem, tym więcej osiągniesz, nie ma drogi na skróty i tego (wydaje mi się) trzeba się trzymać 🙂

    1. W tym przypadku to apewno nie jest chwytem marketingowym bo nie zrobilem zadnych pieniedzy z Goldlistu i nie musze. Dzieki Bogu jestem bieglym rewidentem i moge inaczej zarabiac na zycie. Jezeli ktos mi chce (post factum, po suksesu z metoda) okazac wdziecznosc, to albo moze mi rekomendowac na badanie sprawozdania finansowej jakiejs firmy, also dac swoj 1% na moje dzieci chore na autyzm (ulotki na moim blogu huliganov.tv) ale ani jeden ani drugi nie sa konieczne, ja slownie podziekowania rowniez przyjmuje 😉

  8. szukając informacji o czeskim (w końcu wpadłam na to, że zamiast uczyć się kolejnego trudnego języka warto by zabrać się za coś odrobinę podobnego i to na dodatek cyrylicy), znalazłam Twojego bloga. zamiast uczyć się do sesji przeczytałam ponad połowę postów 🙂

    pokłony za Anki! nigdy o nim nie słyszałam, zachwyciło mnie istnienie tej bazy!

    w związku z językami po maturze, ze średnią znajomością angielskiego pojechałam do UK studiować hiszpański od podstaw ale jest całkiem ok (drugi rok). w przeszłości miałam w szkole francuski, niemiecki i rosyjski, wszystkie zaniedbałam i zapomniałam, żałuję. tylko coś z francuskiego jeszcze siedzi w głowie. z resztą to ciekawe, rosyjski i francuski nawet rozumiem, ale nie potrafię nic odpowiedzieć. jak chcę mówić po francusku, to wychodzi mi hiszpański…

    malg0rzata

  9. Dopiero pierwszy raz odwiedziłam twojego bloga. Jest bardzo ciekawy, porusza wiele tematów, spodobał mi się post o trudnych i łatwych językach. W tym roku wybieram język, którego będę się uczyła w szkole. Jaki mi polecasz: francuski, włoski czy niemiecki? Chodzi mi o język dosyć prosty w wymowie, no i głównie o to, żebym się dużo nie uczyła 🙂 Dodam, że uczyłam się od podstaw niemieckiego przez trzy lata, i dalej siedzę w tych zamierzchłych podstawach, nijak mi się ten język nie podoba. Czy włoski ma dużo wspólnego z łaciną?

  10. A od jakich materiałów zacząć naukę rosyjskiego? Jakie są dobre kursy/podręczniki/ćwiczenia? oczywiście od podstaw i z polskim tłumaczeniem.

  11. Jeżeli chodzi o chorwacki – do nauki podstaw polecam książkę "Colloquial Croatian". Jak na razie nie udało mi się znaleźć niczego lepszego. "Teach Yourself Croatian" jakoś mnie zniechęca; przeglądałam zarówno tę, jak i polską wersję. Pozdrawiam!
    🙂

  12. Witam!
    O twoim blogu dowiedziałem się dosyć niedawno. Muszę przyznać, że jest bardzo ciekawy. Również interesuję się językami obcymi i metodami ich nauki. Muszę Ci przyznać rację, że nie wymyślono jeszcze żadnej perfekcyjnej metody na naukę języków. Tych metod jest tak dużo, że moim zdaniem każdy musi wybrać sobie najodpowiedniejszą dla siebie i jej się trzymać, nie skacząc z kwiatka na kwiatek.
    Chętnie dzielę się swoimi spostrzeżeniami na moim blogu. Zapraszam serdecznie 🙂

    http://www.zostacpoliglota.pl

  13. Z powodów wymienionych już w innych komentarzach goldlist ma sens tylko jeśli używa się w tej metodzie całych zdań/ fraz. Bardziej więc widziałbym to nie jako metodę nauki słownictwa sensu stricte a użycia słownictwa i przyswajania gramatyki.

    A jeśli tak to całkiem inaczej trzeba to rozplanować logistycznie.

    1. Doswiadczenie wielu goldlisterow jednak bardziej pozytywnie mysli o tym, i cale szczescie jest, ze mozna uzywac metode do kollokacji jak rowniez do indywidualnych slow.

      Rekomenduje probowanie metody w roznych okolicznosciach. Przeciez to nic nie kosztuje bo dalem to ludzkosci bez wynagrodzenia. Jak zreszta tez tworcy Anki, i kilka innych. Jedynie za ksiazke trzeba bedzie zaplacic, jak wychodzi, ale tam nie bedzie za wiele poza tym, co juz macie za darmo w moich filmach i artykulach.

  14. Trochę przekopałem internet. Jeśli ktoś chce się nauczyć tych języków to jest rozwiązanie na brak materiałów w necie. Jest wiele serbskich biblii po serbsku. Wystarczy je pobrać i czytać jednocześnie te same wersety w polskim i serbskim. Drugie rozwiązanie to czytanie książek o tych samych tytułach w obu językach.
    Macedońska biblia http://www.mkbible.net/biblija/index.php?Matej%201
    Serbska http://www.pravoslavna-srbija.com/Pravoslavlje/Sveto%20Pismo%20-%20Biblija/Sveto%20Pismo%20Biblija.htm
    http://www.wordproject.org/bibles/parallel/c/serbian.htm
    http://www.biblija.info/index.htm
    Wystarczy wpisać библија на српском i można pobrać wiele różnych.
    Tutaj można pobrać popularne książki po serbsku w wielu formatach za friko. Świetna strona.
    http://petroley.tumblr.com/
    David Snopek tą metodą nauczył się polskiego. Czytał Harrego Pottera po polsku i angielsku. I to jest też świetna metoda na nauczenie się gramatyki.

  15. Jeszcze mogę dodać tą książkę: http://dfiles.eu/files/r5puxktfy
    Poza tym tu jest ciekawa strona. Nie będzie problemu ze znalezieniem polskich odpowiedników.
    http://ellenwhite.stvaram.info/index.php/besplatne-knjige/42-popis-besplatnih-knjiga/163-besplatne-knjige-u-pdf-formatu
    W poprzednim poście ta strona z książkami serbskimi – to nie jest serbski, tylko chorwacki. Tak się składa, że mam kontakt z ludźmi z bałkan i jedna serbka mi napisała, że serbskich książek za darmo nie da się pobrać. Darmowe są tylko chorwackie. Ale różnice są niewielkie.
    Jak między wyrazem Čovjek a Čovek.
    Jak ktoś jest wytrwały to znajdzie odpowiednią ilość materiałów. Na efekty nie trzeba będzie długo czekać. Dla chcącego nic trudnego. Swoją drogą lepiej czytać książki w dwóch językach. Dlaczego? Bo trzeba być idiotą, żeby uczyć się języka poprzez gramatykę. Przede wszystkim gramatyki człowiek uczy się podświadomie. Wystarczy czytać i czytać. Jak ktoś nie czyta książek po polsku to też jest na bakier z gramatyką. To oczywiste.

    Bazyliszek
    dobromir.prawda@o2.pl

  16. Bazyliszek

    Postanowiłem ułatwić niektórym życie. Można pobrać książki w języku chorwackim z mojego chomika. Umieściłem tam serbskie słowniki tematyczne różnych autorów, w tym mój własny złożony z przyimków, zaimków, czasowników, partykuł, przymiotników. Słownik będę rozwijał. Galerię zdjęć przedmiotów z ich serbskimi nazwami. Mam nadzieję, że komuś się przyda.

    http://chomikuj.pl/asekuaana

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Teraz masz możliwość komentowania za pomocą swojego profilu na Facebooku.
ZALOGUJ SIĘ