Oglądanie programów telewizyjnych, filmów i seriali w języku, którego się uczymy, nie tylko pomaga w poczynieniu postępów w nauce, ale również pozwala miło spędzić czas i poszerzyć horyzonty. Dziś chciałabym zająć się seriami telewizyjnymi, które mogę z czystym sumieniem polecić osobom zainteresowanym Hiszpanią i hiszpańskim z Półwyspu Iberyjskiego. Jestem przekonana, że poszczególne kraje Ameryki Łacińskiej również mają w tym zakresie wiele do zaoferowania, gorąco zachęcam więc wszystkich, niezależnie od wariantu(ów) hiszpańskiego, który ich fascynuje, do dzielenia się propozycjami w komentarzach. Nie będzie więc (niestety) mowy o telenowelach, które zapewne dla niejednej osoby były pierwszą okazją do kontaktu z hiszpańskim.
Coś dla początkujących
Szybkie tempo wypowiedzi i nagromadzenie kolokwialnych wyrażeń w serialach emitowanych w hiszpańskiej telewizji, przeznaczonych dla rodzimych użytkowników języka może zniechęcić początkujących. Na początku swojej drogi do językowej biegłości (drogi, która nigdy się kończy) zetknęłam się z następującymi seriami:
“Extr@”
Być może spotkaliście się z tym tytułem wcześniej a propos nauki innego języka, gdyż ten sympatyczny serial edukacyjny ma 4 wersje językowe: angielską (pierwszą i dłuższą niż pozostałe), hiszpańską, francuską i niemiecką. Fabuła jest dość prosta: obcokrajowiec, nieposługujący się zbyt dobrze językiem hiszpańskim (lub innym językiem zgodnie z oglądanym wariantem) przyjeżdża w odwiedziny do swojej korespondencyjnej koleżanki. Bohaterowie mówią wolno i często wypowiadają kwestie kilka razy bądź powtarza je na głos zagubiony Brytyjczyk, chcąc się upewnić, że dobrze zrozumiał (co zwykle mu się nie udaje). “Extr@” to produkcja komediowa, nakręcona z myślą o młodzieży, ale myślę, że i starsi widzowie nieraz się uśmiechną podczas oglądania. Odcinki serialu znaleźć można na YouTube.
“Mi Vida Loca” (“Moje szalone życie")
Interaktywny serial edukacyjny od BBC. "Mi Vida Loca" nie tylko pokazuje interesującą historię, ale i angażuje widza, który nieraz musi coś powiedzieć na głos, dopasować, etc. Poza samym serialem dostępne są między innymi transkrypcje w formacie pdf, listy słówek z danego odcinka, objaśnienia gramatyczne i porady dla nauczycieli. Widz zostaje zaproszony do Madrytu przez swoją koleżankę, Teresę. Sam staje się bohaterem opowiadanej historii i musi odkryć tajemnicę…
Serial można obejrzeć tutaj. Jako że strona jest stworzona z myślą o osobach anglojęzycznych, poruszanie się po niej stanowi dobrą okazję do kontaktu z angielskim. Niestety komentarze gramatyczne są dostępne właśnie po angielsku i mogą być niezbyt przydatne dla osób nieposługujących się zbyt dobrze tym językiem.
Dla średniozaawansowanych i zaawansowanych
Do tej pory najczęściej sięgałam po seriale komediowe, dlatego to im poświęcę najwięcej miejsca, jednak zachęcam do lektury również czytelników niezainteresowanych tym gatunkiem.
Zacznijmy od emitowanego na Antena 3 w latach 2003-2006 “Aquí no hay quien viva” (w wolnym tłumaczeniu: “Tutaj nie da się mieszkać”), często pojawiającego się w zestawieniach najlepszych hiszpańskich seriali. Konflikty między sąsiadami to stary i ograny motyw? Nie szkodzi! W "Aquí no hay quien viva" gromada barwnych postaci i szereg zabawnych sytuacji sprawiają, że widz nie nudzi się ani chwili. Wścibskie sąsiadki-emerytki, na pozór przykładna rodzina z dwojgiem dzieci, para homoseksualna, dwie dziewczyny po trzydziestce, które nie mogą się ustatkować, i młoda para, która dopiero co wprowadza się do kamienicy na madryckiej ulicy o wiele mówiącej nazwie Desengaño – to ich zabawne perypetie będziemy śledzić.
Kiedy zaczęłam oglądać ten serial, rozumiałam naprawdę niewiele, ale z czasem było coraz lepiej i jestem pewna, że to właśnie oglądanie "Aquí no hay quien viva" znacznie przyczyniło się do poprawy poziomu mojego hiszpańskiego, a dość szybkie tempo wypowiedzi i akcent bohaterów dobrze przygotowały mnie na wyjazd do Andaluzji. Seria liczy 5 sezonów i można ją obejrzeć na Youtube.
“La que se avecina” to serial o podobnej tematyce (choć tym razem mamy do czynienia z "luksusowym" budynkiem na obrzeżach, nie z kamienicą w centrum), powiązany z powyższym również dzięki aktorom: wielu z nich gra w obydwu produkcjach, czasem w zupełnie innych rolach, co jest dodatkowym smaczkiem dla osób znających obydwie serie. Obecnie na kanale Telecinco emitowany jest dziewiąty sezon. “La que se avecina” jest bardziej dosadne w pokazywaniu sytuacji seksualnych, a humor – nieco “mocniejszy”. Mimo spadku formy w ostatnich sezonach, o którym piszą hiszpańscy widzowie, warto zapoznać się z tym serialem. Obejrzymy go na stronie MiTele, gdzie można zapoznać się również z innymi filmami i programami, aczkolwiek dostęp do niektórych jest płatny.
Wyprodukowany dla Antena 3 serial “Allí Abajo” (“Tutaj na dole”) to moje najnowsze odkrycie. Podejmuje podobną tematykę co “Ocho apellidos vascos” (wyświetlane w polskich kinach pod tytułem “Jak zostać Baskiem”): eksploruje różnice między różnymi regionami Hiszpanii, w tym przypadku między krajem Basków a Andaluzją. Seria oczywiście operuje stereotypami, ale jest przy tym bardzo sympatyczna i autentycznie zabawna. Główny bohater, Iñaki, który dotąd opuścił rodzinny Kraj Basków tylko raz (aby… zatankować samochód w pobliskiej Francji) wyrusza z mamą na wycieczkę do Sewilli, gdzie sprawy przybierają nieoczekiwany obrót… Serial można obejrzeć online tutaj.
Wśród seriali obyczajowych uwagę zwraca “Cuéntame como pasó”, liczący obecnie aż 17 sezonów. To ciepła saga o rodzinie Alcántara, której losy śledzimy od 1968 do 1985 roku, co pozwala nam dowiedzieć się sporo o realiach tamtych czasów i wydarzeniach, które miały wtedy miejsce w Hiszpanii i na świecie. Państwo Alcántara, podobnie jak wielu Hiszpanów, wyemigrowali do Madrytu w latach pięćdziesiątych, a ich dzieci – Tony, Inés i Carlos – urodziły się już w stolicy. Rodzina stara się związać koniec z końcem i odnaleźć radość w życiu codziennym. Narratorem jest najmłodszy z rodzeństwa, Carlitos, który już jako dorosły przypomina sobie dawne czasy. Serial można obejrzeć na stronie RTV.es. Ogromny plusem dla uczących się jest możliwość wyświetlenia transkrypcji oglądanych odcinków. Na stronie znajdziemy inne seriale, filmy oraz programy telewizyjne.
Serial “Grand Hotel” to interesująca mieszanka dramatu, kryminału i romansu, choć nie brakuje w nim również elementów humorystycznych. Akcja rozpoczyna się w 1905, kiedy młody chłopak, Julio Olmedo, przyjeżdża do tytułowego luksusowego hotelu w poszukiwaniu siostry. Serial przywodzi na myśl “Downton Abbey”, do którego bywa nieraz porównywany w hiszpańskich mediach. Jego potencjał dostrzegła polska telewizja, gdzie od niedawna jest on emitowany pod tytułem “Zagadka hotelu Grand” (w niezbyt przydatnej dla uczących się wersji z lektorem).
Kolejną serią, o której chciałabym wspomnieć, jest zaliczane do gatunku science fiction (po hiszpańsku: ciencia ficción) “Ministerio del tiempo”, opowiadające o tajnej instytucji zajmującej się… czasem, a konkretnie podróżowaniem w czasie i zapobieganiem ingerencji intruzów, którzy chcieliby zmienić bieg historii. Seria do tej pory doczekała się dwóch sezonów, z którymi można się zapoznać na wspomnianej już, dysponującej transkrypcjami stronie RTV.es.
Oczywiście, lista zawiera tylko przykłady interesujących serii, po które sama miałam okazję sięgnąć, a (choć nieraz mam na to ochotę) nie można poświęcić oglądaniu całego czasu, aby nie zaniedbać rozwoju zdolności językowych i, co ważniejsze, innych sfer życia. Mam nadzieję, że któraś z zaproponowanych pozycji przypadnie Wam do gustu, osłuchacie się dzięki niej z językiem i rozwiniecie swoje słownictwo. Zachęcam do dzielenia się w komentarzach opiniami na temat wszelkich hiszpańskojęzycznych produkcji telewizyjnych, które obejrzeliście, i życzę miłego oglądania!
Zobacz również:
Hiszpańskie filmy, które łatwo przeoczyć
Jak oglądać telenowele i nie zwariować
Dlaczego warto oglądać obcojęzyczne talent shows
Bardzo lubię "Ministerio del Tiempo" ale niestety przeliczyłam się trochę z moją znajomością Hiszpańskiego i po kilku odcinkach musiałam włączyć angielskie napisy bo nie nadążałam.
Dzięki za propozycje, zobaczę może "Extr@" 🙂
Extr@ jest serialem idealnym dla początkujących. Może sama fabuła nie jest jakoś specjalnie porywająca, ale przynajmniej aktorzy mówią dosyć powoli, więc nie powinno być problemów ze zrozumieniem.
Niedawno zaczęłam oglądać Gran Hotel i żałuję, że nie mam teraz zbyt wiele czasu, aby częściej do niego wracać. Bo serial wydaje się naprawdę ciekawy.
Co jeszcze mogę polecić, to El Internado. Wciąga już od pierwszych minut i nie można się od niego oderwać. Z jednej strony chciałam już zaraz obejrzeć kolejny odcinek, a z drugiej strony nie chciałam, żeby kolejny sezon dobiegł końca. Cóż, niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Ale dzięki temu serialowi moje słownictwo naprawdę się poszerzyło, nie tylko o wulgaryzmy 😀
A z komediowych serialów jest jeszcze Rodzina Serrano. Oglądałam w polskiej wersji językowej i nie narzekałam na nudę.
Ja polecam strasznie "Los Serrano". Taki fajny komediowy serial o tym, jak to pewna para, która była ze sobą w szkole pobrała się po latach i wprowadzili się razem z dziećmi z poprzednich małżeństw, on ma 3 chłopaków ona 2 dziewczyny. Ja uwielbiam ^^
Też polecam Internado. Alli abajo uwielbiam, choć ze względu na wersję andaluz już tylko dla bardziej zaawansowanych. Szkoda,że drugi sezon już za nami.
Genialny był też Hombres de Paco. A aktualnie polecam też Vis a Vis.
A to dlaczego? Wyłącznie kwestia przyzwyczajenia! 🙂 Względna łatwość/trudność rozumienia dialektu zależy nie od samej jego charakterystyki fonetycznej, a przede wszystkim od naszego przyzwyczajenia do dialektu o zbliżonych cechach. Z mojego punktu słyszenia Andaluzyjczyk wmawia uderzająco wyraźniej od Hiszpana z północy kraju. Serial będę testował!
Te guta pecao?- zrozumiałeś?
Oczywiście. Lubię i "grzech" i "rybę", kto by nie lubił któregoś z nich? 🙂 Lecz wbrew pozorom raczej rzadko wymawiają się identycznie; posłuchaj bardzo uważnie tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=KNfxjZT_hnc
"Allí abajo" mi niestety nie podeszło ani trochę; jest zbyt komediowe. Widziałem ostatnio początek andaluzyjskiego "Mar de plástico" i ogląda się dobrze, choć musiałbym kupić DVD, by ocenić serial do końca. Lecę w tym miesiącu do zachodniej Andaluzji, więc bym sobie coś andaluzyjskiego chętnie pooglądał na szybko.
Tego chyba nie śpiewają rdzenni mieszkańcy Andaluzji 🙂
To, że zrozumiałeś świadczy o tym, że się z tym już zetknąłeś. Znając tylko standard trudno byłoby to rozszyfrować, szczególnie bez kontekstu. Dlatego ja niecierpię dialektów. Nie dość, że się człowiek uczy języków, to jeszcze nie może ich swobodnie rozumieć, bo wszędzie większość mówi w jakichś dialektach i prawie nikt nie jest tego świadomy, niemal wszyscy myślą, że mówią normalnie.
Ja w życiu miałem takie szczęście, że zawsze za granicą lądowałem w jakimś najbardziej porąbanym dialekcie. Często byłem w towarzystwie nejtywów najlepszym specjalistą od standardu. Skóra mi cierpnie, jak słyszę jakiś dialekt!!!
Widzisz, Twój przykład opiera się na narosłej w internecie do rangi mitu redukcji "s" przedspółgłoskowego i "d" międzysamogłoskowego [Inne dialekty redukują s" w innych pozycjach, lub też redukują inne głoski, a mimo to ich trudność nie narosła w internecie do rangi mitu]. Zespół ChocQuibTown jest z departamentu Chocó w Kolumbii i reprezentuje jednen z kilku najsilniej redukujących te właśnie głoski w tych pozycjach dialektów Kolumbii. Mimo to słyszysz, że redukcja "s" w "pescado" zazwyczaj nie jest zupełna i podobnie rzecz ma się w Andaluzji; zresztą kontekst nie pozostawia miejsca dwuznacznościom.
Napisałem wyżej o przyzwyczajeniu do dialektu "o zbliżonych cechach", a nie koniecznie o przyzwyczajeniu do andaluzyjskiego. Hiszpańskiemu z Kolumbii bliżej temu z Andaluzji niż temu z północy Hiszpanii. Stąd dla mnie osobiście (i być może dla większości użytkowników hiszpańskiego na świecie) Andaluzyjczycy wymawiają uderzająco wyraźniej niż Hiszpanie z północy kraju. Choć słyszałem więcej hiszpańskiego z północy Hiszpanii, niż z południa, jest mi łatwiej zrozumieć Andaluzyjczyka, gdyż wymawia bardziej jak Kolumbijczyk.
Podąrzając Twoją drogą argumetnacji: ¡Qué buena (h)onda! Zrozumiałeś? Na północy Hiszpanii redukuje się "h", które w Andaluzji nieraz się zachowuje rozwiązując te dwuznaczności. Te dwuznaczności jednak raczej nigdy nie wykraczają poza czystą teorię i internetową gdybaninę, lub też świadome językowe żarty typu: ¡Me voy a casar! – Pobres animalitos. 😛 Przykład dobrany specjalnie dla Ciebie.
A ja uwielbiam dialekty. 🙂
PS. Słowa w przyrodzie nie istnieją poza kontekstem, więc jakie ma znaczenie, co się rozumie bez kontekstu? Ucząc się zaś języka jest wyrazem ignorancji, ale zwłaszcza ogromnym utrudnianiem sobie życia, nie zainteresować się w podstawowym stopniu jego wewnętrznym bogactwem.