Przeglądając różnego rodzaju strony internetowe poświęcone językom obcym, możemy często natrafić na wszelkiego rodzaju porady dotyczące metod nauki, w których autorzy przekonują o ich słuszności, jednocześnie nie wychodząc samemu daleko poza mało dokładny opis metody i przeważnie nie wgłębiając się w temat. Czytelnicy natomiast, przynajmniej ci, którzy języków się uczyć nie potrafią, czekają cały czas na to, aż któregoś dnia na stronie pojawi się jakiś wpis, który zmieni ich życie raz na zawsze i pozwoli się nauczyć języka obcego w relatywnie krótkim czasie. Pewnego razu jeden z naszych komentatorów zarzucił mi, że za dużo piszę o językach na świecie, o historii, o polityce, za mało natomiast o samej nauce. W dużej mierze było tak dlatego, że naprawdę dawno nie miałem okazji się jakiegokolwiek języka uczyć. Z różnych powodów – z jednej strony był to brak czasu i inne, znacznie ważniejsze zajęcia, z drugiej bezcelowość takiego działania, o czym pisałem już wcześniej w artykule pt. "Ilu języków tak naprawdę potrzebujesz?". Wielokrotnie podkreślałem, że nauka języka celem samym w sobie być nie może. Teraz cel się pojawił, jest motywacja, można więc zacząć działać. Żeby być natomiast w swoich zmaganiach z czytelnikiem jak najbardziej szczerym, postanowiłem wszystkie moje kroki w formie dziennika nauki spisywać na Woofli, tak by każdy mógł prześledzić jak spędzę najbliższe trzy miesiące. Tyle jeśli chodzi o zapowiedź nowego projektu, teraz przejdźmy do konkretów.
JAKIEGO JĘZYKA SIĘ UCZĘ, DLACZEGO I JAKI MAM CEL?
Wybór padł na afrikaans. Starsi czytelnicy na pewno pamiętają artykuł o afrikaans, który opublikowałem już parę lat temu na "Świecie Języków Obcych". Nigdy nie ukrywałem, że jest on moim zdaniem jednym z najpiękniejszych języków świata. Niestety jego walory estetyczne są odwrotnie proporcjonalne do rzeczywistej potrzeby jego nauki, w związku z czym nigdy nie miałem odpowiedniej motywacji by się go nauczyć. Tę ostatnią zmienia jednak znacznie perspektywa dwutygodniowego wyjazdu do RPA, w trakcie którego pojawi się mnóstwo okazji by afrikaans rzeczywiście używać.
Czy afrikaans jest dla mnie czymś zupełnie nowym? Tak i nie. Z jednej strony nigdy się go celowo nie uczyłem, w związku z czym miałbym problem ze sformułowaniem nawet najprostszych zdań w tym języku. Gdy włączam afrykanerskie radio mam poważne problemy z określeniem o czym w ogóle jest mowa. Z drugiej strony jego podobieństwo do pozostałych języków germańskich sprawia, iż w pewnej mierze rozumiem tekst napisany w afrikaans (choć nadal znacznie gorzej niż np. słowacki czy bułgarski, których również się nie uczyłem), mam nawet niewielkie doświadczenie w kwestii czytania źródeł i względnie znana mi jest jego gramatyka, która na dodatek w związku z kreolskim charakterem tego języka uległa na przestrzeni wieków znacznemu uproszczeniu – nie pojawi się więc zapewne wiele rzeczy, które w jakiś sposób będą w stanie mnie zaskoczyć. Głównym zadaniem jest więc nabycie podstaw komunikacyjnych, ich aktywacja i zwiększenie pasywnej znajomości.
Co stawiam sobie za cel? Skupię się tutaj na czterech głównych sferach użycia języka:
Czytanie – Chciałbym po kilku miesiącach móc bez większych problemów czytać prozę w afrikaans.
Pisanie – Chciałbym jeszcze przed wyjazdem móc napisać parę maili, które ten wyjazd uczynią jeszcze bardziej atrakcyjnym.
Mówienie – Chciałbym rozmawiać na nieskomplikowane tematy, nie uciekając się do pomocy języka angielskiego.
Słuchanie – Chciałbym obok prostych konwersacji rozumieć audycje radiowe oraz reportaże Netwerk24.
JAK BĘDZIE WYGLĄDAŁA NAUKA I Z CZEGO BĘDĘ KORZYSTAŁ?
Projekt ten ma dwa cele – służy opanowaniu samego języka oraz przedstawieniu procesu nauki naszym czytelnikom. Mając mnóstwo obowiązków edukacyjno-zawodowo-społecznych, nie mogę na naukę afrikaans przeznaczyć zbyt dużo czasu, na pewno nie będzie więc porad w stylu przebywania 24 godzin na dobę w afrykanerskim otoczeniu. Im więcej czasu na naukę można poświęcić, tym lepiej. Tu będzie go raczej stosunkowo niewiele (nierzadko pewnie mniej niż godzinę dziennie), co z jednej strony na pewno zmniejsza szanse na jakiś spektakularny wynik, ale z drugiej nada całej przygodzie bardziej realny charakter. Będzie to swoisty eksperyment, dzięki któremu będę mógł oszacować do jakiego poziomu można w zaciszu domowym opanować język, poświęcając nań dawkę czasu, jaką na naukę jest w stanie przeznaczyć statystyczny Janusz. Najważniejsze będzie więc by wykorzystać ten czas tak efektywnie, jak tylko można.
Zawsze podkreślałem, że różnorodność materiałów, z których się korzysta od samego początku, jest bardzo ważna. Posiadam dwa podręczniki – Colloquial Afrikaans (autor B. Donaldson) oraz Teach Yourself Afrikaans (L. McDermott), z których zwłaszcza ten pierwszy będzie moją bazą i zamierzam go przerobić w możliwie krótkim czasie, przechodząc kolejno przez lekcje oraz sukcesywnie wrzucając zdania w afrikaans do programu SRS, żeby później móc tłumaczyć z polskiego bądź angielskiego na afrikaans. Zawsze uważałem tłumaczenie z L1 na L2 za najbardziej efektywną formę nauki i właśnie tej czynności będzie w moim projekcie najwięcej. Do przerabiania aktywnej talii będę używał, wbrew moim dotychczasowym przyzwyczajeniom, nie Anki, lecz Mnemosyne.
W Anki mam już pasywną talię (uzupełniającą osobny zeszyt, o czym wspominałem w artykule o tym jak nauczyć się czytać w języku obcym) zawierającą stosunkowo niewiele bo zaledwie 295 rekordów (stan na 28.11.2015), jakie nazbierały się w ciągu ostatnich lat, którą zamierzam teraz regularnie uzupełniać o niezrozumiałe wyrażenia napotkane podczas czytania afrykanerskich tekstów. Czytać natomiast będę między innymi wikipedię w afrikaans (na pierwszy ogień idzie artykuł o Helen Suzman) – o tym jak wikipedia pomaga w nauce języka obcego zdarzyło mi się już kiedyś napisać na łamach Woofli i swojego zdania w tej kwestii nie zmieniłem. Z chęcią sięgnąłbym również po materiały Netwerk24, ale te są limitowane. Bezpłatne natomiast są portale w stylu Maroela, Koerant czy też PRAAG (Pro-Afrikaanse Aksiegroep) (rewizjonistyczna wizja rzeczywistości forsowana przez ten ostatni jest mimo mojego krytycznego stanowiska względem obecnej sytuacji politycznej w RPA trochę trudna do zaakceptowania, ale jednocześnie bardzo ciekawa pod względem czysto kulturowym) – zdecydowanie gorsze, ale chodzi przede wszystkim o nabycie biegłości w czytaniu. Na trzy miesiące powinny więc zupełnie wystarczyć.
Znacznie lepiej wygląda sytuacja z materiałami audio. Mamy tu zarówno Radio Sonder Grense, umożliwiające ściągnięcie ogromnej liczby interesujących audycji, reportaże Netwerk24 oraz powszechnie dostępną afrykanerską muzykę.
JAK BĘDZIE WYGLĄDAŁ DZIENNIK NAUKI?
Żeby nie zaśmiecać głównej strony Woofli, wpisy będą widoczne w osobnej sekcji "Eksperyment językowy". W związku z tym, że przedsięwzięcie to jest dość czasochłonne nie należy oczekiwać, iż będą one szczególnie rozbudowane. Można jednak liczyć na dość ścisły opis tego co robiłem danego dnia i co mogło mnie zbliżyć do opanowania afrikaans na poziomie umożliwiającym podstawową komunikację. Czasem będę tam również zamieszczał swoje przemyślenia dotyczące nauki, odpowiadał na ewentualne zapytania czytelników, postaram się również pisać krótkie wypracowania w języku, którego się uczę i dorzucać linki dotyczące afrykanerskiej kultury, co moim zdaniem jest nieodłącznym elementem samej nauki. Chciałbym po prostu, żeby taki dziennik mógł z jednej strony motywować mnie do nauki (wiadomo nie od dziś, że jeśli swoim celem podzielimy się z otoczeniem, to jego osiągnięcie jest znacznie bardziej realne), z drugiej natomiast aby był miejscem, z którego może czerpać motywację osoba ucząca się nawet innego języka, ale czująca się w procesie nauki trochę zagubiona. Postaram się być w nim szczery do bólu, nie ubarwiając mojej językowej przygody w żaden sposób, żeby czytelnicy wyciągnęli z niego jak najwięcej dla siebie tj. wyciągnęli wnioski z ewentualnych sukcesów oraz niepowodzeń i zastosowali je w razie potrzeby podczas swojej własnej przygody językowej.
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania,
Karol
Podobne artykuły:
Kiedy i jak korzystać z Wikipedii przy nauce języka obcego?
Nauka języka bez podręcznika – część 1
Życzę powodzenia w nauce nowego języka. Liczę na jakiś obszerniejszy artykuł na zakończenie projektu oraz o możliwości wykorzystania w praktyce zdobytej wiedzy.
P.S. Osobiście bardzo lubię czytać o językach na świecie i ich historii 🙂
Dzięki poppi za życzenia oraz komentarz. Taki obszerniejszy artykuł, a najprawdopodobniej cała ich seria na pewno się na Woofli w trakcie trwania tego projektu pojawi. Będzie trochę o samym procesie nauki, będzie o zawirowaniach historyczno-kulturowych RPA (nie tylko o afrikaans). Zapraszam więc do częstych powrotów na naszą stronę.
Jeśli masz parę miesięcy i chcesz jak być efektywny, radziłbym ci odpuścić naukę pisania. Ograniczyłbym się więc do słuchania (maksymalnie dużo nawet w drodze do pracy), czytania i mówienia. Czasowo rozplanowałbym to tak: czytanie – 10% nauki, mówienie – 90%. Plus słuchanie notorycznie, jak tylko się da i kiedy się da – ale tego w czas nauki bym nie wliczał.
Może jakieś ćwiczenia na rozmienie ze słuchu? Transkrypcje?
Życzę powodzenia.
Jacku, poruszyłeś niezwykle ciekawy temat tego na co powinno się zwracać największą uwagę. Szerzej pisałem już o tym parę lat temu w zupełnie oddzielnym artykule, gdzie zwróciłem uwagę na to, że wszystko jest kwestią indywidualnych priorytetów. Osobiście nigdy nie pojmowałem fenomenu opanowania języka tylko po to żeby się dogadać (zwłaszcza, że "dogadać się" można w RPA również po angielsku), a do nauki języka pisanego zawsze przykładałem przynajmniej taką samą wagę z wielu względów. Po pierwsze poprzez pismo mamy dostęp do bardzo ciekawych i co najważniejsze względnie usystematyzowanych informacji, do których dotarcie w wersji audio jest strasznie uciążliwe, a ciekawy materiał jest moim zdaniem podstawą tego żeby z językiem pracować przez dłuższy czas. Po drugie znacznie łatwiej jest język pisany ćwiczyć, zawsze możemy się odnieść do jakiegoś słownika, skupić się na jakimś zdaniu bez przemieszczania suwaka w odtwarzaczu audio (niby krótka operacja, ale po dziesięciokrotnym zastosowaniu zaczyna irytować). Nie zamierzam jednak tego aspektu w jakikolwiek sposób lekceważyć – w trakcie pisania tej odpowiedzi w tle leci cotygodniowa audycja Radia Sonder Grense pt. "Kommentaar", poświęcona wydarzeniom politycznym, którą następnie zamierzam przesłuchać przynajmniej dwukrotnie wychwytując tak wiele istotnych rzeczy jak to tylko możliwe. Muzyki słucham natomiast tymczasowo praktycznie jedynie w afrikaans (scena dość specyficzna, ale można tam znaleźć ciekawych wykonawców).
Czy mam jakieś ćwiczenia na rozumienie ze słuchu? Nie. Uważam po prostu, że najlepiej wziąć do słuchania coś naprawdę ciekawego (nie ma nic gorszego niż usilne wgłębianie się w nudną treść) i przesłuchać to przynajmniej parę razy wyłapywać fragmenty, które rozumiemy aż do chwili kiedy już tej audycji będziemy mieli dość. Gdy ten moment nastąpi należy się przerzucić na jakiś inny plik. Transkrypcje naturalnie są bardzo przydatne, ale rzadko dostępne i często odnoszą zupełnie odwrotny skutek do zamierzonego spełniając rolę koła ratunkowego, które w ulicznych warunkach nie jest nam dostępne. Jestem raczej pod tym względem zwolennikiem skoku na głęboką wodę tak szybko jak tylko jestem w stanie względnie czytać artykuły i rozpoznawać pojedyncze słowa – w przeciwnym wypadku naprawdę ciężko cokolwiek (może z wyjątkiem samej intonacji języka) z takiego słuchania dla siebie wyciągnąć.
Temat jednak dodam do mojej listy rzeczy, o których warto wspomnieć szerzej przy następnym wpisie.
Pozdrawiam,
Karol
Właśnie przeczytałam artykuł i komentarze, bardzo zainteresował mnie temat i zaraz przeskoczę do tekstu z opisanymi rezultatami, ale wcześniej chciałam powiedzieć, że ucieszyło mnie bardzo Twoje podejście do kwestii nauki języka. Jestem pasjonatką języków, stąd jestem w trakcie studiów filologicznych i otaczają mnie filolodzy, studenci często uczący się wielu języków itd, tak więc temat nauki jest często między nami poruszany. Większość osób jest zwolennikami nauki języka właśnie w taki sposób, jaki opisał Jacek- i jak jak najbardziej się zgadzam, że takie podejście jest najlepsze, jeżeli musimy nauczyć się danego języka w jak najkrótszym czasie, bo zostaniemy "wrzuceni" do odmiennych realiów językowych i musimy tam sami sobie poradzić (tu się też tłumaczy geneza powstania metody komunikacyjnej), tak "na użytek własny", jeśli mogę się tak wyrazić, ja osobiście preferuję sposób, o którym Ty wspomniałeś Karolu, a który wiele osób z mojego środowiska zazwyczaj krytykuję. Widać, że muszę poprzeglądać więcej blogów i stron językowych 🙂 świetny artykuł, bardzo inspirujący, pozdrawiam. Basia
@Basia
Dziękuję za miłe słowa. Fajnie jest spotkać kogoś kto ma podobne podejście do nauki języków – ja również absolutnie nie neguję metod umożliwiających jak najszybsze opanowanie języka mówionego, ale generalnie zawsze większą radość sprawiał mi kontakt z językiem pisanym i na nim przeważnie się skupiałem (również po polsku).
Blogi i strony językowe warto natomiast przejrzeć, ale zachęcam do powściągliwości w tym temacie. Spędzanie dużej ilości czasu czytając o tym jak ktoś uczy się języka tak naprawdę w niczym nie pomaga – powiedział Karol, jednocześnie informując, że już za 5 dni pojawi się na Woofli podsumowanie jego afrykanerskiego eksperymentu.