szwedzki

Szwedzkie problemy z gangsterami, zombie i awokado, czyli mnogie formy mnogie i kontrowersyjna końcówka -s

Przez jeden tydzień w marcu 2017 roku szwedzkie media zdominowała wiadomość o tym, że Szwedzi najwyraźniej mają problemy z gangsterami. A także z awokado, muffinkami, bajglami, tortillami oraz… zombie! Omawiane w prasie i w telewizji problemy nie dotyczyły oczywiście ani przestępczości, ani kuchennych rewolucji, ani tym bardziej postaci z horrorów. Chodziło o problemy językowe. A konkretnie o to, jak po szwedzku powinna brzmieć forma mnoga tych rzeczowników.

Całe to zamieszanie zaczęło się od tego, że ukazała się czwarta edycja Svenska skrivregler (dosłownie: Szwedzkich zasad pisania) – książki wydawanej przez Radę Języka Szwedzkiego, zawierającej instrukcje i porady, jak pisać różnego rodzaju teksty (listy, protokoły, raporty itd.), redagować akapity i tytuły, wprowadzać cytaty, stosować znaki interpunkcyjne, kiedy używać małej i wielkiej litery itp. Bieżące wydanie zawiera nowy rozdział poświęcony słowom i tekstom w języku angielskim, a więc między innymi zapożyczeniom z angielskiego. Powiewem nowości jest też nastawienie Rady Języka Szwedzkiego do końcówki formy mnogiej -s, kojarzącej się przede wszystkim właśnie z odmianą słów obcego pochodzenia. Dotychczas eksperci zajmujący się kulturą i ochroną języka odradzali odmienianie słów na angielską modłę i zalecali korzystanie z repertuaru szwedzkich końcówek. A więc: en gangster – flera gangstrar, a nie gangsters, en hobby – flera hobbyer, a nie hobbies albo hobbys, czy en zombie flera zombier, a nie zombies. Zdano sobie jednak sprawę, że słowa z innych języków coraz częściej przenikają do szwedzkiego, że stają się w szwedczyźnie coraz bardziej naturalne, razem z ich odmienionymi formami. Ola Karlsson z Rady Języka Szwedzkiego przyznał nawet, że angielska forma liczby mnogiej nadaje językowi szwedzkiemu więcej płynności.

Zacznijmy jednak od początku. W materiałach do nauki języka szwedzkiego najczęściej przedstawia się pięć końcówek formy mnogiej nieokreślonej – pięć typów deklinacji. Zależą one od kilku czynników: od rodzaju rzeczownika, od tego, czy rzeczownik kończy się na spółgłoskę czy samogłoskę, a także od akcentowanej sylaby w wyrazie. W dużym skrócie i w uproszczeniu: rzeczowniki należące do pierwszego typu deklinacji są rodzaju ogólnego i kończą się na -a, które w liczbie mnogiej tracą, ale otrzymują końcówkę -or, np. en flicka – flera flickor (jedna dziewczynka – kilka dziewczynek). Do drugiego typu deklinacji należą rzeczowniki rodzaju ogólnego, jednosylabowe oraz zakończone np. na -er, -ing, -ning, -dom czy ­-lek, które w formie mnogiej otrzymują końcówkę -ar, np. en bil – flera bilar (jeden samochód – kilka samochodów), en syster – flera systrar (jedna siostra – kilka sióstr) czy en övning flera övningar (jedno ćwiczenie – kilka ćwiczeń). Trzeci typ deklinacji to również rzeczowniki rodzaju ogólnego, wiele z nich to zapożyczenia, w których akcent pada w nich na ostatnią sylabę. Do tej grupy należą także słowa zakończone na -het, skap lub -nad. W formie mnogiej otrzymują końcówkę -er, np. en fåtölj – flera fåtöljer (jeden fotel – kilka foteli) czy en lägenhet – flera lägenheter (jedno mieszkanie – kilka mieszkań). Do kolejnych dwóch typów deklinacji należą rzeczowniki rodzaju nijakiego. Czwarty typ reprezentują te zakończone na samogłoskę – w formie mnogiej otrzymują końcówkę -n, np. ett äpple flera äpplen (jedno jabłko – kilka jabłek), a piąty te zakończone na spółgłoskę – w formie mnogiej nie otrzymują końcówki, np. ett hus – flera hus. Do tej ostatniej grupy zaliczają się także rzeczowniki rodzaju ogólnego zakończone na -are lub ­­-er, oznaczające nazwy zawodów czy narodowości, np. en lärare – flera lärare (jeden nauczyciel – kilkoro nauczycieli) albo en politiker – flera politiker (jeden polityk – kilkoro polityków). O końcówce -s niemal w ogóle się nie wspomina. Tymczasem w obszernej Gramatyce Języka Szwedzkiego Akademii Szwedzkiej  (SAG) pisze o się niej jako końcówce siódmego typu deklinacji (SAG jako osobny typ traktuje formę mnogą zakończoną na ­-r, która w materiałach dydaktycznych prezentowana jest razem z typem trzecim). Rzeczowniki należące do tej siódmej grupy to te obcobrzmiące. SAG wymienia tu następujące przykłady: happenings, walkie-talkies, fans, dummies, slogans, a nawet mixers i trailers ­– chociaż w języku szwedzkim istnieją słowa zakończone na -er, ale zastosowanie rodzimych wzorców odmiany, czyli utworzenie formy mixrar i trailrar, spowodowałoby powstanie zbitek spółgłoskowych [ksr] i [jlr], dla szwedzkiego obcych i trudniejszych w artykulacji. O końcówce ­-s pisze się też w przypadku rzeczowników obcego pochodzenia, których rzadko używa się w formie pojedynczej, np. cornflakes, jeans czy shorts. Użycie końcówki -s w liczbie mnogiej nie jest zresztą niczym nowym. U Augusta Strindberga w powieści Czerwony Pokój (szw. Röda rummet) z 1879 roku znajdziemy formę revolvers (rewolwery), a współcześnie słownik SAOL (Svenska Akademiens Ordlista) podaje jedynie formę revolvrar.

O co więc tyle hałasu? Bardziej otwarte podejście Rady Języka Szwedzkiego stało się dla wielu pretekstem do dyskusji na temat wpływu języka angielskiego na szwedzki w ogóle. Pojawiły się głosy poirytowanych tym, że na poduszkę powietrzną coraz częściej mówi się airbag zamiast krockkudde, że youtuberzy coraz częściej mówią o must have, że wszystko musi być cool i tym, że nie wiadomo, jak odmienić smoothie. O ile pierwsze zarzuty kojarzą mi się z niedawnym nietrafionym pomysłem Szwedzkich Demokratów, by ograniczyć napływ anglicyzmów i używanie słów obcego pochodzenia, który właściwie uderzał między innymi już w samą nazwę partii, tak ostatnia kwestia rzeczywiście jest warta uwagi i poruszano ją też w związku z publikacją Svenska skrivregler.

Chodzi mianowicie o to, że dla rzeczowników wymienionych wyżej pięciu typów deklinacji istnieją wzorce tworzenia formy mnogiej określonej, np. de glada flickorna, de snabba bilarna, de dyra fåtöljerna, de röda äpplena, de stora husen czy de trevliga lärarna (te wesołe dziewczynki, te szybkie samochody, te drogie fotele, te czerwone jabłka, te duże domy czy ci mili nauczyciele). A co z formami określonymi od tortillas, zombies, emojis czy wspomnianych wcześniej smoothies? Czy w tym przypadku należałoby jednak powrócić do form rodzimych? Två tortillas – de två goda tortillorna (dwie tortille – te dwie smaczne tortille), en massa zombies – de hemska zombierna (masa zombie – te straszne zombie)? Zostawić formy bez końcówki? Två bagels – de två goda bagels (dwa bajgle – te dwa smaczne bajgle)? Czy może zbudować formę taką jak emojisarna – to znaczy taką, która ma i końcówkę formy ­­­-s, i szwedzką ­końcówkę ­-ar… Co ciekawe, formy liczby mnogiej zakończone na ­-sar (w formie określonej ­­-sarna) występują dość powszechnie w języku nieformalnym, mówionym – można więc usłyszeć na przykład, jak szwedzcy vlogerzy podają przepis na sałatkę, do której potrzebują kilku avokadosar, tymczasem SAOL podaje tylko formę avokadorna. Zresztą, podobnie wygląda to także w przypadku innych owoców, np. kiwi i mango (kiwisarna, mangosarna vs kiwierna, mangorna).

Takie formy nie powinny jednak budzić zdziwienia i irytacji. W języku szwedzkim jest bowiem grupa słów, których forma mnoga zupełnie poprawnie kończy się na ­-sar, np. potatisar (ziemniaki), kepsar (czapki z daszkiem), bebisar (niemowlaki). W przypadku tych rzeczowników przyczyny są inne – ich forma pojedyncza została zapożyczona od angielskiej formy mnogiej: en potatis od potatoes, en keps od caps i en bebis od babies. Podobnie stało się w przypadku słów ett kex (ciastko) – pochodzącego od cakes i ett chips (czips) –  pochodzącego od chips. Oba należą do piątej deklinacji, więc ich formy liczby mnogiej to odpowiednio kex i chips. Także my w polszczyźnie mamy swojego czipsa i krakersa. Aktualnie niestabilnie wygląda sytuacja szwedzkiej muffinki, ponieważ spotkać można formy zarówno ett muffin jak i ett muffins, a nawet en muffins.

Pozostaje jeszcze pytanie o to, co w języku szwedzkim zrobić z zapożyczeniami, których forma mnoga w języku angielskim to nie tylko sama końcówka -s, np. en story – stories (po szwedzku raczej storys, storyer), oraz ze słowami zapożyczanymi z języków innych niż angielski, np. z włoskiego en paparazzo – paparazzi (po szwedzku także papparazoer) czy z niemieckiego en schlager – schlager (po szwedzku także schlagers, schlagrar).

Dlaczego warto się temu wszystkiemu przyglądać? Oczywiście, jeśli uczycie się języka szwedzkiego, może się Wam to przydać na jakimś teście (a już teraz możecie sprawdzić się w quizie przygotowanym przez Språktidningen, link TUTAJ). Ale to też jedno z zagadnień, które przypomina nam, że język stale się zmienia, czy to się komuś podoba czy nie. Z badania przeprowadzonego przez Williama Zetterberga wynika, że końcówka ­-s preferowana jest w przypadku słów, które funkcjonują w języku szwedzkim stosunkowo od niedawna (np. selfie czy lobby), podczas gdy forma mnoga starszych, bardziej „oswojonych” słów częściej tworzona jest przy pomocy rodzimych wzorców. Może to oznaczać, że forma mnoga z -s jest niejako formą tymczasową, przejściową. Badanie potwierdziło też, że formy z ­-s używają częściej młodsi użytkownicy języka szwedzkiego.

Na koniec – warto też pamiętać, że użycie różnych form czasem może dać różny efekt, prawda?

Eller hur, amigos?

Eller hur, amigor?

 

Bibliografia:

Gellerstam, Martin (2002). Norm och bruk i SAOL. LexicoNordica, 9, 21–31.

Ledin, Per (2013). Gillar du avokadosar? Några ord om sar-pluralen https://pasvenska.se/gillar-du-avokadosar-nagra-ord-om-sar-pluralen/ [dostęp: 08.01.2019]

SAG 2 = Teleman, Ulf; Hellberg, Staffan & Andersson, Erik (1999). Svenska Akademiens Grammatik. Del 2: Ord. Stockholm: Nordstedts Ordbok.

Zetterberg, William (2017). Arising plurals in Swedish: A study of Swedish s-plurals. Lund: Lunds universitet. https://lup.lub.lu.se/student-papers/search/publication/8903357 [dostęp: 08.01.2019]

Engelskt plural ger svenskan bättre flyt https://sverigesradio.se/sida/artikel.aspx?programid=406&artikel=6656822 [dostęp: 08.01.2019]

Är s-plural gångbart i svenskan? http://www.sprakochfolkminnen.se/sprak/sprakradgivning/aktuellt-sprakrad/granskade-rad/2017-05-08-ar-s-plural-gangbart-i-svenskan.html [dostęp: 08.01.2019]

 


Autorką tekstu jest Natalia Kołaczek, autorka strony Szwecjoblog.pl

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Jak poprawnie kląć po szwedzku

Szwedzi na Ukrainie? Od XVIII wieku?

Pitch accent w języku szwedzkim, cz. 1

Szwedzie, porozmawiaj ze mną! Refleksje w trakcie wyjazdu

Tosar tú føroyskt? – Co warto wiedzieć o języku farerskim?

 

Jak poprawnie kląć po szwedzku

1. Przekleństwa w szwedzkim

Coś tak oczywistego, a czego na kursach rzadko się uczy albo o czym w ogóle się nie wspomina – przekleństwa. Czy prostackie, czy wysublimowane przez wieki towarzyszą ludziom w ich zmaganiach z niekiedy przykrym życiem. Stosowane są w różnorakich kontekstach, niektóre z nich mogą funkcjonować nawet jako określenia pieszczotliwe. Również nasilenie ich znaczenie może być różne (o czym w dalszej części artykułu).

Przekleństwa są wbrew pozorom rzeczą zupełnie powszechną, bo znajdują zastosowanie w praktycznie wszystkich domenach życia. Rozmowy z obcokrajowcami często w końcu wchodzą na tematy związane z językiem, co naturalnie rodzi okazję do dyskusji na temat przekleństw. Do tego istnieją słowniki wulgaryzmów, a nawet prace naukowe, jak ta, z której ten artykuł czerpie garściami.

Stawiając pierwsze kroki w nauce szwedzkiego, w końcu natknąłem się na najprostsze, najbardziej podstawowe przekleństwo: fan. Fy fan! Vad fan! Fanimej! Fan ta dig! Fan vet det! Niezliczona liczba kombinacji, połączenie wydajności i prostoty – dzięki temu fan swoją ekspresywnością bez wątpienia dorównuje angielskiemu fuck.

Aczkolwiek to właśnie angielskiemu często przypisuje się łatkę zbyt monotonnego w kwestii przekleństw, że wszędzie tylko fuck, shit, bloody. Oczywiście osoby mające z tym językiem styczność na co dzień wiedzą, że to w ogóle nieprawda. A jednak bałem się, że Szwedzi oprócz fan nie znają żadnego innego słowa na wyrażanie tak podstawowych odczuć jak złość, rozczarowanie, niecierpliwość, bezradność i pogarda.

Nic bardziej mylnego.

2. Podstawowa klasyfikacja przekleństw według Ulli Stroh-Wollin oraz przekleństwa sakralne

Stroh-Wollin w swojej pracy Dramernas svordomar – en lexikal och grammatisk studie i 300 års svensk dramatik dzieli przekleństwa na takie, które wywodzą się ze sfery sacrum (celesta, „niebiańskie”), diaboliczne (diaboliska),  fekalne (dotyczące ekskrementów) oraz dotyczące organów płciowych.

Jak można się domyślić, w dzisiejszych czasach przekleństwa sakralne nie robią na nikim większego wrażenia, choć jeszcze w XVIII wieku używanie ich uznawano za niezwykle wulgarne. Głównym tego powodem jest fakt, że dawniej nie na miejscu było nazywać świętości po imieniu. Stąd przekleństwa sakralne podzielić możemy na dosłowne i szczątkowe, w których główny człon nazywający świętość został zupełnie usunięty. Przykłady dosłownych przekleństw:

  • Herregud! – Panie Boże!
  • Jisses/Jesses/Jösses! – Jezu/Jezusie!
  • Store Gud! – Wielki Boże!
  • O min Gud! – O mój Boże!
  • Herre min evige! – Mój wieczny Panie!
  • Himmel! – Niebiosa!
  • Jemine! – Panie Boże!

Ten mały zestaw pokrywa się w większości z naszym rodzimym inwentarzem, za wyjątkiem „Herre min evige!”, bo ten jeden zwrot rzeczywiście musiałem przetłumaczyć. Zwrot „Jemine” wywodzi się z łacińskiego „Jesu Domine” („Panie Jezu”); często używane przekleństwa mają ściągnięte formy. Przykłady przekleństw eufemicznych:

  • Bevara! – Uchroń!
  • Kors! – (Na) Krzyż!
  • Själ! – Duszo!
  • Vaserra tre! – Krzyż pański!

W przypadku ostatniego przykładu trudno jest zorientować się, czego zniekształconą formą jest „vaserra tre”. Otóż „vaserra” wywodzi się z staroszwedzkiej frazy „vārs hærra”, czyli „pana naszego”; „trǣ“ natomiast oznacza „drzewo” w znaczeniu „krzyż”. Stąd tłumaczenie „krzyż pański”.

3. Przekleństwa diaboliczne

Grupa przekleństw, do której należy fan oraz przeważająca część współcześnie używanych wulgaryzmów. Wulgaryzmy te w czasach, kiedy religia grała istotną rolę w życiu bogobojnych Szwedów, miały bardzo obelżywe znaczenie, które zachowało się do dziś.

Tak jak w przypadku przekleństw sakralnych, istnieją one w dwóch wariantach – dosłownym i eufemicznym. Jak sama nazwa wskazuje, epitety diaboliczne dotyczą osoby diabła i piekła. Zdarzają się też przekleństwa związane z liczbami. W większości przypadków do czynienia mamy z synonimami (kursywą oznaczyłem warianty bardzo wulgarne), na przykład:

  • djävla/jävla – przeklęty, zapluty, pierdolony
  • djävlar/jävlar  – „cholera!”
  • djävlig/jävlig – diabelny
  • det är fördjävligt/förjävligt – „niech to diabli wezmą!”, „niech to szlag!”, „kurwa mać!”
  • (fy) fan – „cholera!”, „kurwa!”
  • det vete fan! – „diabli wiedzą!”
  • vad fan (är det här)? – „co to kurwa jest?”
  • satan – „do diabła!”
  • (vad i) helvete – „co do kurwy?”
  • dra åt fan/helvete  – „odpierdol się!”
  • jävel  – szmaciarz, skurwiel

Wyżej wymienione przekleństwa są bardzo plastyczne i pozwalają na układanie niezliczonej ilości nowych inwektyw, np.:

  • Satans otur – Cholerny pech
  • Vad fan är det för fel på dig? – Co jest z tobą kurwa nie tak?
  • Vad fan håller du på med? – Co ty odpierdalasz?
  • Det var en förjävlig dag – To był przerąbany dzień
  • Fy fan vad jag är hungrig! – Cholera, jaki jestem głodny!
  • Vad i helvete ska jag äta? – Co mam kurwa zjeść?
  • Han är en smutsig jävel!  – On jest jebanym brudasem!

Ciekawa jest też sama etymologia przekleństw.

  • fan, słowo spokrewnione z duńskim fænden i norweskim faen, ze staronordyckiego fendinn, najprawdopodobniej z północnofryzyjskiego fandia oznaczającego “nawiedzać”.
  • djävul oraz pokrewne, łączone z duńskim djævel, islandzkim djǫfull i niemieckim Teufel; z łacińskiego diabolus (gr. διάβολος, „oskarżyciel”, „oszczerca”). Należy zwrócić uwagę na to, że współcześnie bardziej popularne są formy bez początkowego „d”, które i tak nie zmienia wymowy: jävel, jävla etc.

Najpopularniejszymi eufemizmami w tej kategorii są:

  • jäkla – zakichany, przeklęty
  • förbannad – przeklęty
  • fördömd – potępiony, cholerny
  • hin (onde) – diabeł, czort
  • raggen – diabeł
  • sabla  – vide jäkla
  • attan – „choroba!”, „jasny szlag!”
  • banne mig (banne mej, banimej) – naprawdę
  • sjutton – vide attan
  • tusan – vide attan
  • helsike – eufemizm na helvete

Eufemizmy z natury są łagodniejsze, co widać po przytoczonych powyżej zwrotach. Przykłady ich użycia:

  • Fy attan/sjutton/tusan! – Choroba no!
  • Hon är ett hår av hin! – Diabeł nie kobieta!
  • Ni är banimej riktigt tråkiga att titta på. – Naprawdę nudno się was ogląda.

Krótkie wyjaśnienia etymologiczne:

  • Eufemizmy liczebnikowe takiej jak: attan, tusan zasługują na szczególną uwagę przez fakt, że oba są skamieniałymi formami słów arton i tusen. Wszystkie trzy (attan, tusan, sjutton) były w przeszłości używane razem z innymi, mocniejszymi przekleństwami.
  • jäkla powstało przez podmianę „v” na „k” w djävuls-ord, np. jävla-jäkla, jävlar-jäklar. Słowa z „k” nie są prawie wcale wulgarne i mogą mieć nawet żartobliwe konotacje.
  • sabla powstało z połączenia słów satan i djävul, ma moc porównywalną do jäkla; podobnie ma się helsike do helvete.

4. Przekleństwa dotyczące narządów płciowych

Spora grupa przekleństw dotyczy narządów płciowych, kopulacji, masturbacji i innych czynności seksualnych:

  • kuk – fiut, chuj
  • dolme – vide kuk
  • fitta – cipa, pizda, również o osobie
  • mutta – vide fitta
  • knulla – jebać, ruchać, pierdolić
  • runka – wulg. masturbować się, walić (tylko o mężczyznach)
  • rövknulla – wulg. uprawiać seks analny
  • munknulla – wulg. uprawiać seks oralny

Użyć ich można w różnoraki sposób:

  • Han har stor kuk. – On ma dużego.
  • Jag hatar dig din jävla fitta! – Nienawidzę cię, głupia pizdo!
  • Han har ju knullat alla. – On wyruchał przecież wszystkich.

Należy zwrócić uwagę na to, że są to słowa ekstremalnie wulgarne, których ładunek emocjonalny jest na tyle negatywny, że są one bardzo nieodpowiednie w większości sytuacji. Etymologicznie na uwagę zasługuje słowo kuk, który semantycznie w dość oczywisty sposób można łączyć z angielskim cock:

  • kuk ze staronordyckiego kokkr, z pragermańskiego kukkaz, spokrewnione z angielskim cock, o tym samym zresztą znaczeniu (z tym że cock oznacza również koguta).

5. Przyszłość szwedzkich przekleństw

Inwentarz szwedzkich przekleństw jest naprawdę spory, a mimo to da się zaobserwować stały import angielskich wulgaryzmów, szczególnie różnych form shit i fuck:

  • Shit det var sista gången! – Kurwa, to był ostatni raz!
  • Jag är helt fucked. – Jestem zupełnie wykończony.

Mówi się, że to dlatego, że rodzime przekleństwa nie mają tego czegoś. Jakiejś cechy, która sprawia, że przekleństwa stają się mustiga. Ja jednak zachęcam, jakkolwiek by to nie brzmiało, do nauki i wykorzystywania pięknych szwedzkich epitetów, oczywiście w odpowiednich sytuacjach.


Źródła:
Etymological Dictionary of Proto-Germanic
Wiktionary
Snuskexpertens favoritord: ”F***A”
Slangopedia
Fy sjutton vilka konstiga svordomar
Mer om svenska svordomar
Jösses! Svordomarna som tappat sin himmelska kraft
SAOB
Dramernas svordomar – en lexikal och grammatisk studie i 300
års svensk dramatik

Praca i nauka z korpusem

korpWstęp

W poprzednim artykule wspomniałem o kilku narzędziach służących do nauki języka szwedzkiego, a o których niewiele się mówi. Ich wygląd może na pierwszy rzut oka odstraszać przeciętnego użytkownika, ale po ujarzmieniu kilku podstawowych "chwytów" da się z nich wiele wyciągnąć i zwiększyć produktywność nauki języka szwedzkiego. Jeśli jesteś studentem językoznawstwa lub jeśli planujesz zajmować się językoznawstwem szwedzkim – zapraszam. Jeśli uczysz się szwedzkiego, ale poznane wcześniej metody nauki nie przyniosły rezultatu, a szukasz czegoś wyjątkowego (a nawet niszowego i hipsterskiego) – zapraszam do lektury.

Korp

Korp jest zaawansowanym narzędziem do przeszukiwania baz tekstowych zwanych również korpusami. Jest jednym z wielu genialnych narzędzi oferowanych przez „szwedzką część Internetu”, które mogą być nieocenioną pomocą szczególnie dla osób bardziej zaawansowanych i samodzielnych, które zdążyły już opanować podstawy leksyki i które są w stanie posługiwać się bardziej złożonymi strukturami gramatycznymi; piję tu oczywiście do studentów filologii wyższych lat jak również i tych, dla których obcowanie z literaturą (piękną, faktu) nie jest ostateczną ostatecznością. Chciałbym pokazać, że przedzieranie się przez korpusy może być frajdą. Naszą fascynującą przygodę zacząć wypada od krótkiego zaprezentowania interfejsu między użytkownikiem końcowym (nami) a bazą danych.

Po wprowadzeniu adresu w przeglądarce (patrz przypisy), ukaże nam się dość rozbudowana strona z wieloma kontrolkami i formularzami. Nas interesuje przede wszystkim pole szukania i przycisk “Sök”. Panel wyszukiwana składa się z dwóch zasadniczych części: wspomnianego formularza i części poniżej, gdzie wyświetlać się będą wyniki (o ile szukana fraza zostanie odnaleziona). Dostępne są trzy rodzaje wyszukiwania: „enkel” (proste), „utökad” (rozszerzone) i „avancerad” (zaawansowane). W tym artykule zajmiemy się pierwszymi dwoma, jako że wyszukiwanie zaawansowane przeznaczone jest do bardziej wysublimowanych zastosowań, wymaga ponadto znajomości specjalnego języka zapytań (sprawdza się to na przykład w przypadku pisania własnych interfejsów lub aplikacji korzystających z API serwisu).

Wyszukiwanie proste

Ten rodzaj zapytań polega na przeszukiwaniu bazy pod kątem pojedynczych lub wielu słów. Można również wyszukiwać wszystkie formy fleksyjne określonych wyrazów i związków wyrazowych, np. po wpisaniu „katt” należy odczekać chwilę, po czym system proponuje nam zwięzła listę rozwijaną zawierającą dostępne formy i kolokacje:
Screenshot - 251215 - 19:36:58
Po skorzystaniu z tej opcji, po prawej stronie ukazać się winno pole zatytułowane „Relaterade ord” z nazwą korpusu. Po kliknięciu w nie pojawi się małe okno z linkami do wpisów, które system uznał za podobne. Przyznam szczerze, że ta funkcjonalność wygląda mi raczej na wczesną fazę testów – system często proponuje słowa zupełnie na pierwszy rzut oka przypadkowe, choć może kryje się za tym jakiś większy sens, którego nie jestem w stanie pojąć.

Poniżej pola tekstowego dostępne są jeszcze inne opcje. Dwie pierwsze, w oczywisty sposób pokrewne, służą do wyszukiwania słów, w których to podane jest pierwszym lub ostatnim członem złożenia. Trzecia opcja, kryjąca się pod tajemniczą nazwą „skiftlägesoberoende”, sprawia, że system analizując nasze zapytanie, nie przejmuje o wielkością użytych liter: “katt”, “Katt”, “kAtT” będą traktowane jednakowo.

Wyszukiwanie rozszerzone

Ta zakładka udostępnia nam zdecydowanie bardziej zaawansowane metody szukania. Każda szara ramka odpowiada jednemu tokenowi. Dla każdego tokenu dobrać możemy odpowiednie kryteria. Aby dodać kolejny token, kliknąć należy na mały plus znajdujący się zawsze na prawo od ostatniej ramki z tokenem. Każdy token ma również przycisk w formie iksa, którym możemy go usunąć. Ciekawą opcją jest również zmienianie kolejności wyrażeń – aby tego dokonać, należy upuścić myszką token we wskazane miejsce.
Kryteria wybieramy z pokaźnej listy podzielonej na atrybuty leksykalne i tekstowe. Możemy zaznaczyć między innymi część mowy, formę podstawową, relację zależności (część zdania) i “msd”/“morfosyntaktisk beskrivning” (opis morfosyntaktyczny). Z kolejnej listy wybieramy istotę relacji: jest, nie-jest, zaczyna-się-na, zawiera, kończy-się-na, wyrażenie regularne i zaprzeczone wyrażenie regularne.
W dolnej części ramki znajduje się również koło zębate, gdzie zaznaczyć można zakotwiczenie tokenu:

  • Powtarzaj – tu określamy minimalną i maksymalną ilość powtórzeń danego tokenu w wybranej jednostce.
  • Początek zdania – zakotwiczenie na początku zdania.
  • Koniec zdania – zakotwiczenie na końcu zdania.

Warto dodać, że możemy użyć kilku “kotwic” jednocześnie. Usuwamy je oczywiście za pomocą iksa.

Lärka

Lärka (adres w przypisach) jest opisywana przez swoich twórców jako narzędzie do nauki języka szwedzkiego za pomocą danych korpusowych. Nie jest niczym więcej jak kolejnym interfejsem do baz leksykalnych, którego głównym zadaniem jest losowanie zdań i przekształcanie ich na zadania z lukami. Puste miejsca uczeń zastępuje poprawną odpowiedzią. Sesje w Lärce są nieskończone. Rodzaj luk wybiera użytkownik.

Wygląd strony śmierdzi trochę początkami Internetu. Na szczęście formularze są łatwe w użyciu, przez co całą stronę można zaprogramować w prosty sposób. Nas interesuje przede wszystkim górna belka, poniżej wizerunku skowronka (wdzięcznie brzmiące słowo lärka oznacza właśnie ten gatunek). Z pierwszej listy po lewej stronie wybrać możemy jeden z dwóch dostępnych trybów: test dla studentów językoznawstwa lub test dla (zwykłych) uczących się. Po wybraniu interesującego nas trybu ukażą się dodatkowe opcje konfiguracyjne. O dziwo, tryb dla zwykłego śmiertelnika jest o bardziej rozbudowany niż w przypadku opcji dla studentów językoznawstwa.

Opcje i wygląd sesji

Jako pierwszą rzecz wybieramy zakres, jakiego dotyczyć ma nauka. Dostępne są następujące opcje:

  • Znajomość słownictwa (jako test wielokrotnego wyboru),
  • Znajomość fleksji (również test wielokrotnego wyboru),
  • Znajomość ortografii.

Następną grupę ustawień stanowi wybór list słownictwa, którego chcielibyśmy się nauczyć. Warto dodać, że listy te korzystają z tych samych baz, co Korp. Dodatkowo listy tematyczne są sprzężone ze słownikiem Lexin (wspaniały szwedzki słownik jednojęzyczny). Dalej wybrać możemy część mowy (tu należy uważać, obowiązuje bowiem podział na części mowy zgodnie z SAG – Svenska Akademiens Grammatik, który może odbiegać nieco od tego, którego zwykło się uczyć w polskich szkołach). Kolejną niezwykle użyteczną opcją jest wybór trudności testu zgodnie z poziomem biegłości językowej ustalonym przez Radę Europy.

Do listy, która znajduje się po prawej stronie górnej belki, dodać można słowa do podręcznej listy, która później zostanie uwzględniona przez algorytm losujący.

W ramce, gdzie odbywa się wybieranie z odpowiedzi, widoczna jest również tabela z krótkim podsumowaniem dotyczącym poprawności wprowadzonych odpowiedzi podczas bieżącej sesji. Dodatkowo, przy każdym zdaniu kolorowe, „klikalne” ikonki kierują do pomocnych podstron serwisu – syntezy mowy, odpowiedzi zakodowanej w formacie JSON (dla programistów) oraz rozbioru zdania na czynniki pierwsze: części mowy ze wskazaniem fraz poprzez zamieszczenie różnokolorowych klamer poniżej określeń:
Screenshot - 251215 - 19:38:53

Zakończenie

Mam nadzieję, że ten artykuł zachęcił Was do własnych poszukiwań i że dzięki niemu dacie szansę majestatycznemu krukowi i potężnemu skowronkowi. Zachęcam do zadawania pytań!


 

Przypisy:

http://spraakbanken.gu.se/korp – Korp
http://spraakbanken.gu.se/larka – Lärka

Zobacz również:

Po jakiemu uczyć się szwedzkiego?
Pogadanka o szwedzkich kolokacjach
Nie samymi podręcznikami… czyli internetowe pomoce naukowe

 

Czy język szwedzki jest trudny?

brzmienie_szwedzkiego

Na treść powyższej grafiki składają się autentyczne wypowiedzi internautów na temat języka szwedzkiego i jego domniemanej trudności. Aby nie być już do cna stronniczą, zamieściłam jeden cytat mający wydźwięk pozytywny, choć przyznaję, że w losowej próbie wyszukiwania był to wynik zdecydowanie rzadszy. Uśmiech na twarzy gwarantowany, choć tylko do pewnego stopnia. Skąd w polskim społeczeństwie bierze się tak silne przekonanie co do nieprzystępności niektórych języków, nawet tych indoeuropejskich, a więc najbliższych nam kulturowo? Choć pytanie stanowiące tytuł tego artykułu może wydać się naiwne pod względem szansy uzyskania nań odpowiedzi, spróbuję przybliżyć niektóre mity dotyczące trudności języka szwedzkiego.

Podsumowaniem tego przydługiego wstępu niech będą znane już stałym czytelnikom artykuły Karola sprzed paru lat, dotyczące względności pojęć najłatwiejszy/najtrudniejszy język świata. Pozwolę sobie zacytować poniżej fragment jednego z nich, zawierający esencję jego przekazu:

„Przyjęło się, że na świecie istnieje zapewne ok. 6000 języków. Czy naprawdę ktoś potrafi powiedzieć, że chiński jest trudniejszy od języka indian Navajo, arabski od atajalskiego (używanego w północnej części Tajwanu) a polski od tamilskiego? Czy ktokolwiek zna wszystkie języki świata, żeby obiektywnie na to pytanie odpowiedzieć? Czy ktoś wie jakie kryteria należy przyjąć by takowy język wybrać? Czy może nie jest tak, że język z pozoru łatwy, ale wymierający jest w istocie trudniejszy do nauczenia niż język pozornie bardziej skomplikowany, ale posiadający mnóstwo użytkowników i całkiem szeroką gamę materiałów dydaktycznych?”

Postrzeganie poziomu trudności danego języka jest więc czymś dalece subiektywnym. To wypadkowa naszych życiowych doświadczeń, predyspozycji intelektualnych, a nawet fizycznych (słuch, wrażliwość układu nerwowego), nastawienia, postaw, wzorców i miliona innych czynników pośredniczących. Sprawa ma się nieco jak ze stresorami. W 1967 roku, dwaj psychiatrzy – Holmes i Rahe – opracowali skalę mierzącą nasilenie stresu w życiu badanej jednostki w ciągu poprzedzającego wywiad roku. Lista 43 wydarzeń życiowych, ze starannie wyliczonymi "jednostkami stresu" odpowiadającymi każdemu z nich, była zamknięta, z góry ustalona, sztywna i niewrażliwa na cechy indywidualne różnych życiorysów. Za najbardziej stresującą uznano śmierć współmałżonka (100 jednostek stresu), zaś śmierć innego członka rodziny "wyprzedzona" została zarówno przez rozwód, jak i separację. Krytyka skali sama ciśnie się na usta i do dziś pozostaje przedmiotem rozgległych dyskusji psychologicznych. Dlaczego więc, w przypadku języków obcych, tak łatwo "przyjąć nam za dobrą monetę" mity dotyczące ich hierarchicznie ułożonej trudności, tudzież trudności jednostkowej w ogóle?

JAK JĘZYK ELFÓW

Naturalnie nie twierdzę, że rzesza ludzi uważa język szwedzki czy inne języki skandynawskie za najtrudniejsze na świecie. To chwalebne (i często pochopnie nadawane) miano zazwyczaj dotyka języków azjatyckich, afrykańskich (a więc jak najbardziej odległych Europie), lub też wręcz przeciwnie – słowiańskich (co wynika z pewnej podświadomej i wyimaginowanej dumy Polaków. Ostatnio widziałam na facebooku nowy popularny fanpage „I speak Polish. What’s your superpower?” – lajkowany przez polskich native’ów serio?…) W całej tej dygresji zmierzam do intuicyjnego założenia, na którym oprę dalszą część mojego wywodu. Języki skandynawskie uznawane są, jeśli nie za jedne z „najtrudniejszych” na starym kontynencie (zwłaszcza, jeśli ktoś je myli z ugrofińskimi, ale to inna bajka…), to na pewno noszą łatkę „najbardziej egzotycznych” spośród języków germańskich. „Znam niemiecki, ale ze szwedzkim/norweskim/islandzkim mi coś nie idzie” – oto przykład stwierdzenia, które słyszę i widuję w sieci najczęściej.

JAKBY KTOŚ PRÓBOWAŁ POŁKNĄĆ GORĄCEGO KARTOFLA

Lecz czy to właśnie nie przynależność do rodziny języków germańskich powinna stanowić podstawowy plus i "zielone światło" dla nas – narodu germanizowanego przez wieki – i w pewien sposób germanizowanego nadal, poprzez upowszechnioną (i często wymuszaną) naukę języka niemieckiego w szkołach?

Uczulam przy okazji na powszechne (błędne) przekonanie (zwłaszcza u ludzi będących na bakier z historią powszechną), a raczej brak świadomości tego, że to ludy germańskie wpływały na ukształtowanie języka angielskiego – nie odwrotnie. Zatem zgrabniejsze logicznie jest stwierdzenie, iż to angielski jest podobny do szwedzkiego, a nie szwedzki do angielskiego.

Co więc przeraża w szwedzkim, skoro schemat budowy czasów gramatycznych powinien być dla nas intuicyjny (wskutek znajomości łaciny czy innych języków germańskich), podobnie jak niektóre obszary leksykalne?

szwecja

JAK JAZDA NA KOLEJCE GÓRSKIEJ

Ta "wrzuta" na szwedzki spodobała mi się akurat najbardziej, być może dlatego, że wiele w niej całkiem sympatycznej prawdy. Szwedzka fonetyka, bo ona zwykle spędza kursantom sen z powiek, rzeczywiście może dawać nam czasem uczucie pędzenia na szalonym rollercoasterze.

Dwa zjawiska, które każdy uczeń szwedzkiego napotka na swojej drodze prędzej czy później (nawet bez wskazania językoznawczego) to akcent akutowy (AT1) i grawisowy (AT2), bez których nigdy nie upodobnimy się do współczesnych wikingów.

O ile pierwszy z nich przypomina linię melodyczną języka niemieckiego i angielskiego (wyraźne opadanie tonu pod koniec wyrazu), to ten drugi składa się już z dwóch "przycisków" akcentowych (mocniejszego i słabszego) w obrębie jednego wyrazu. Oznacza to tyle, że ton najpierw opada, by potem nieznacznie wznieść się wyżej. W początkowym etapie nauki wystarczą dobry słuch i godziny naśladownictwa, aby bez zbędnych regułek móc zapamiętać kiedy należy go bezwzględnie użyć. Chyba nikt z nas nie chciałby pomylić "ducha" z "kaczką", a to właśnie może się stać, gdy nie będziemy umieli usłyszeć różnicy pomiędzy AT1 a AT2.

JAK CHIŃSKI

Ogólna i uniwersalna rada, jaką mogę dać początkującym miłośnikom języków skandynawskich dotyczy więc maksymalizacji czasu poświęconego na ćwiczenie rozumienia ze słuchu i czytania na głos. W początkowej fazie warto zużyć na to zdecydowanie większą część zasobów intelektualnej energii, nawet kosztem leksyki czy gramatyki. Brzmi wariacko, jednakże pamiętajmy, że posiadane zaległości w identyfikacji znak-dźwięk nawarstwiają się i w przypadku tego języka bywają szczególnie niebezpieczne. Powód jest bardzo prosty. Pomimo powiększającego się zasobu słownictwa, utrwalać będziemy nieprawidłowe wzory wymowy, co może doprowadzić do znacznego upośledzenia komunikacji ze Szwedami. Jeśli nie będziemy wyczuleni na najmniejsze niuanse, takie jak zamiana samogłoski długiej na krótką, możemy nieświadomie używać słów niezgodnie z ich znaczeniem (taka sama pisownia plus inna wymowa równa się ogromny błąd i towarzyska katastrofa – zwłaszcza przy niedostatecznych danych kontekstowych).

Aby pielęgnować dobre nawyki fonetyczne na bieżąco, wcale nie trzeba wielkiego poświęcenia. Wystarczy kilka sekund spędzonych na stronach typu forvo.com, gdzie przy nauce każdego nowego słowa warto sprawdzić jego wymowę w postaci nagrań rodzimych użytkowników danego języka. Przy każdej pozycji podany jest region kraju, z którego pochodzi osoba użyczająca swojego głosu. Pozwoli to na szybkie rozróżnienie dialektów i wybranie tego, który nas interesuje.

JAK MUZYKA

Inną, bardzo przyjemną metodą, którą sama stosuję, jest… śpiewanie. O dziwo jest wówczas o wiele łatwiej uzyskać odpowiednią długość głosek, czy poprawnie odwzorować dźwięk. Jeśli nie podejdą nam do gustu szwedzkojęzyczne przeboje country (Szwedzi mają gigantyczny wkład w historię współczesnej muzyki, ale niestety mocno zangielszczony), to możemy uciec się do piosenek dla dzieci (świetne kompozycje znajdziemy chociażby w audycji Fem myror är fler än fyra elefanter, o której wspominałam tutaj).

Należy jednak pamiętać, że to, co na pierwszy rzut oka wydaje się katorżniczym aspektem danego języka, może być tak naprawdę jego najpiękniejszą i najbardziej relaksującą zaletą. Osobiście uwielbiam dążyć do jak największej poprawności odwzorowania melodii języka szwedzkiego, rozkoszuję się jego brzmieniem i ekscytuję się swoimi postępami.

Nie należy zapominać, że wiele języków posiada swoje własne niuanse fonetyczne, często nawet mniej oczywiste i przyswajalne niż w przypadku któregokolwiek z języków skandynawskich.

Następująca równocześnie mniej lub bardziej intensywna nauka innych aspektów języka, tj. umiejętności komunikacyjne, słownictwo i zasady gramatyczne traktuję tu raczej jako istotne w sposób oczywisty, niezależnie od przyswajanego narzecza. Fonetyka jest tym obszarem języka szwedzkiego, który w najbardziej powszechny i stereotypowy sposób oddaje jego trudność.

Podsumowaniem i niejako przewrotną odpowiedzią na tytułowe pytanie niech będzie komentarz jednej z moich dalszych koleżanek, który pozostawiła ona na moim prywatnym facebooku, pod jednym z linków do moich artykułów na Woofli. Niniejszym prezentuję wam jego pełną treść, w pełni pokrywającą się z moim własnym stanowiskiem w tej sprawie:

„Piękny język. I łatwy.”

(A teraz przepisać sto razy na kartkę i powtarzać do znudzenia).

Polecam do zapoznania się/Korzystałam z…

  • Szulc, A. (1992) Gramatyka dydaktyczna języka szwedzkiego. Kraków: Wydawnictwo UJ.

Zobacz też…

Co przyjdzie z słuchania radia przez godzinę dziennie

Od czego zacząć naukę języka obcego?

Dlaczego nauka szwedzkiego jest teraz łatwiejsza niż kiedykolwiek (Część II)

Ile jest tonów w języku chińskim – mandaryńskim i w jaki sposób na siebie oddziałują?