wymiana studencka

O sławą objętych projektach (nie tylko) europejskich – Comenius, Erasmus i inne podróże językowe

comenius_logoCzy słyszeliście kiedyś o wymianach uczniów? Jeszcze do niedawna był to atrybut państw rzędu Francji, USA, Kanady czy Niemiec, jednak Polsce odległy. Od kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, zyskaliśmy wiele możliwości w tym sektorze. Jakie możliwości płyną z tego typu projektów? Czy warto wydawać pieniądze na podróże językowe?

Czym jest podróżowanie i czym są projekty edukacyjne?

Jak mówi definicja słownikowa, podróżowaniem nazywamy przemieszczenie się do jakiegoś określonego, odległego miejsca. Goniąc po świecie, podziwiamy piękne zabytki i poznajemy kultury, a co za tym idzie, możemy czerpać również wiele korzyści językowych.
Odkąd Polska wstąpiła do Unii Europejskiej (a minęło już od tego czasu jedenaście lat), powstało dużo projektów międzynarodowych, nawiązaliśmy współpracę z wieloma krajami (nie tylko europejskimi). Najpopularniejsze projekty, które powstały dzięki Unii Europejskiej to m.in.: Sokrates, Comenius i Erasmus.

Projekty edukacyjne w Polsce

Polska współpracuje z licznymi państwami w ramach projektów edukacyjnych, a korzyści które z nich płyną są obopólne. Niewątpliwie najważniejszym aspektem i zaletą tych działań jest ćwiczenie języka obcego. Jak wskazuje definicja języka, jest on kodem służącym nam do komunikacji werbalnej. Wszystkie języki opierają się na tych samych zasadach działania, a opisuje to schemat Jacobsona, który zamieszczam poniżej.

Funkcja i elementy języka przedstawione za pomocą schematu Jacobnsona
W dzisiejszych czasach doszło do pewnego rodzaju paradoksu, w którym poziom szkoły często przelicza   się na ilość prowadzonych projektów międzynarodowych oraz państw, które ze szkołą współpracują. Nie da się jednak ukryć, że nauka języka w ten sposób jest dużo atrakcyjniejsza oraz zazwyczaj przynosi lepsze efekty. Z własnego doświadczenia wiem (zarówno tego w nauczaniu, jak i tego w uczeniu się), że przełamywanie barier jest dla ludzi bardzo trudne, a sprawy dodatkowo nie ułatwia fakt, iż musimy porozumiewać się za pomocą obcej mowy. Zauważyłem, że wiele osób ma problem z mówieniem, ponieważ boją się że mogą być nie zrozumiane, że mogą popełnić błąd, co skonfunduje je jeszcze bardziej.
Wszystkim tym osobom mówię: „Drodzy bracia i siostry, uciśnięci w strachu przed mową nieojczystą – rozejrzyjcie się dokoła siebie!” Nikt z nas nie jest perfekcyjny, dlatego należy zauważyć, że wszyscy popełniamy błędy. Projekty tego typu wymagają od nas poziomu komunikatywności, zmuszają nas do kontaktu w obcym języku. W zamian dają nam możliwość poznawania nowej kultury, ludzi oraz jak zawsze polepszenia poziomu swojego języka. Niekiedy krótki pobyt za granicą (np. tydzień lub dwa), potrafi zastąpić długi okres nauki w szkole, a wynika to z tego że mamy kontakt z żywym językiem.

Projekty zagraniczne

Projekty zagraniczne cieszą się największą popularnością, co nie dziwi, gdyż są najatrakcyjniejszą formą nauki. Dwie szkoły w różnych częściach Europy nawiązują ze sobą współpracę, w ramach której odwiedzają siebie nawzajem, kooperują przy projekcie oraz zarządzają środkami, które przekazano im na ten cel. Fakt, iż projekty te są częściowo finansowane przez Unię Europejską sprawia, że za niewielką cenę możemy odwiedzić wiele krajów, nauczyć się wielu nowych rzeczy oraz poznać wspaniałych ludzi. Moja była szkoła (którą serdecznie pozdrawiam!) prowadziła kilka projektów równolegle, dzięki czemu miałem możliwość podróżować do kilku krajów Europy. Jednym z naszych projektów był wyjazd do Szwecji, do małej miejscowości o nazwie Rotebro, w gminie Sollentuna, w aglomeracji sztokholmskiej. Naszym najczęstszym środkiem transportu był autokar oraz prom, co jednocześnie pozwoliło nam na zwiedzenie innych miejsc. Sam projekt pokazał nam piękno Szwecji oraz pozwolił poznać ludzi, którzy tam żyją. W ramach zajęć oraz wycieczek prowadzonych na miejscu cały czas rozwijaliśmy się pod kątem języka. Niektórzy nawiązali długofalowe przyjaźnie, które trwają aż do dziś (a projekt zakończył się już prawie cztery lata temu). Aby zmniejszyć koszty oraz by czerpać większe korzyści z projektu, uczniowie zamieszkują w rodzinach goszczących. Zazwyczaj są to rodzice uczniów, których klasa przyjmuje grupę z zagranicy. Nie jest prawdą powszechne przekonanie, że gdy chce się jechać na taki projekt, następstwem jest obowiązek przyjęcia innej osoby, która przyjechała do nas. Nie ma takiego obowiązku, jednak jest to mile widziane, a muszę zaznaczyć, że tego typu aktywności należą do bardzo przyjemnych. Ludzie z różnych zakątków Europy otwarci na innych – to naprawdę wspaniałe doświadczenie, a to wszystko pod przykrywką nauki języka. Sam dwa razy przyjmowałem gości w swoim domu, oczywiście wymagało to ode mnie poświęcenia, ale zwróciło mi się (conajmniej!) dwukrotnie. Był to projekt Comenius, a po tym czasie UE nie przeznaczyła już więcej środków na jego kontynuację, za to rozpoczęła nowy – Erasmus+. Jest to inny projekt, ich założenia różnią się znacząco. Comenius oferował wymianę doświadczeń w nauczaniu, polepszenie jakości kadry, za to Erasmus+ proponował wspólną pracę np. w tworzeniu platformy e-learningowej, z której mogłoby korzystać wielu uczniów z obu krajów partnerskich. Daje on również możliwości rozwijania się uczniom, pozwala im pomagać w tworzeniu platformy, brać udział w konferencjach na ten temat itd. Moja szkoła podpisała tego typu projekt z  Grecją, z małą miejscowością w rejonie Wolos. Wspólnie z Grecją tworzymy platformę edukacyjną, dzięki której uczniowie mogą polepszać swoje umiejętności z wielu przedmiotów. Jedna z konferencji, która odbyła się w Grecji, dała uczniom możliwość bycia tłumaczami, co było niewątpliwie ciekawym doświadczeniem, dzięki któremu nauczyliśmy się trochę o pracy pedagoga i tłumacza. Sam projekt pozwolił nam też odpocząć i oderwać się od szarej rzeczywistości. Jednak myślę, że najciekawszym projektem, który nasza szkoła prowadzi, jest Peacepainting, sponsorowany przez granty EEA, które pozwalają na prowadzenie długofalowych działań w różnych dziedzinach nauki i sztuki. Projekt polega na wymianie z Norwegią oraz dosłownie „malowaniu dla pokoju”. Dzięki temu prowadzone są spotkania z artystami, profesorami wielu uniwersytetów oraz spotkania w wielu muzeach i miejscach sztuki. Głównym założeniem projektu jest fakt, iż każdy może tworzyć sztukę, taką jaką chce. Dzięki prowadzonych wymianach stworzyliśmy w Europie centralnej siatkę przyjaźni, podzieliliśmy się doświadczeniem oraz polepszyliśmy swoje kompetencje językowe.

Projekty wewnętrzne

Poza projektami zagranicznymi istnieją też projekty prowadzone w Polsce, w ramach których ludzie   z całej Europy przyjeżdżają jako wolontariusze, by nauczać języka angielskiego. Tego typu projekty zyskały łatkę „EuroWeeków”. Sam miałem okazję brać udział w tego typu przedsięwzięciu i muszę powiedzieć, że bardzo ciekawa forma nauki. Codziennie odbywają się zajęcia, na których poruszanych jest wiele zagadnień z dziedziny: psychologii, kultury, nauki, podróżowania. Zajęcia są w całości prowadzone po angielsku przez obcokrajowców, ponieważ zazwyczaj ci ludzie nie znają naszego języka ojczystego. Są to młode osoby, które potrafią przekazać informacje w przyjemny i zabawny sposób, są bardzo miłe i traktują swoich podopiecznych jak przyjaciół, co pozwala na przyjemne spędzenie czasu i naukę jednocześnie.

Résumé

Podsumowując, że użyję ulubionego metajęzykowego operatora zapowiadającego podsumowanie prof. Bralczyka, projekty tego typu przynoszą nam wiele korzyści związanych nie tylko z nauką języka. Nie twierdzę, że to jedyny skuteczny sposób nauki, ale jest to bardzo dobry wspomagacz. Nadmieniam też, że nikt nie polecił mi, ani nie zapłacił za to, że piszę tu o pewnych organizacjach. Piszę o nich, bo wykonują dobrą robotę, która służy ludziom. Z tego co wiem, podobnymi rzeczami zajmują się również inne fundacje (np. AIESEC) oraz biura podróży z całego kraju. Tego typu wycieczki można też zorganizować samodzielnie, co pozwala nam na dowolność w podejmowaniu decyzji. Osobiście wszystkim polecam takie projekty i przedsięwzięcia. Jak kiedyś powiedziała pewna mądra osoba – podróże kształcą i zmieniają nasz pogląd na świat, dlatego zachęcam wszystkich, w miarę swoich możliwości, do podróżowania i poznawania innych kultur i języków. Chętnie poczytam o doświadczeniach osób, które brały udział w tego typu działaniach, jeśli chcecie, to podzielcie się swoimi wrażeniami i wątpliwościami w komentarzach 😊.

A dla osób, które chciałyby poczytać troszkę o więcej o projekcie z Norwegią załączam kilka linków:

Polska strona projektu "Peacepainting"

Norweska strona projektu (nie tylko dla norweskojęzycznych)

Podobne artykuły:

Jeszcze o szkołach językowych

Co Polak może zaoferować światu? Wymiana nie tylko językowa

Szwedzie, porozmawiaj ze mną! Refleksje przedwyjazdowe

Jak wiele można wynieść z polskiej szkoły, czyli mankamenty i problemy polskiej sceny edukacji językowej

Angielski jako język globalny

Garść (nie)poważnych refleksji na temat programu Erasmus

erasmusZ wykształcenia jestem magistrem psychologii, a w tej dziedzinie odpowiedź na (prawie?) każde pytanie brzmi „to zależy”. Nie liczcie zatem na jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy warto jechać na Erasmusa. Spróbuję jednak rozprawić się z pewnymi dość popularnymi przekonaniami na ten temat. W ramach Erasmusa spędziłam semestr na Uniwersytecie Paris X- Nanterre i głównie to doświadczenie będzie przedmiotem moich rozważań.

Żeby poradzić sobie na Erasmusie, nie trzeba znać języka kraju docelowego- wystarczy znajomość języka angielskiego.

To z całą pewnością zależy od kraju oraz uczelni. W przypadku Francji znajomość języka angielskiego nie wystarczy. Znajomi z innych kierunków, którzy byli na Erasmusie w kraju znanym z gotowanych płazów, potwierdzają tę opinię. W Nanterre jedynymi zajęciami, na których dominującym językiem jest angielski, są zajęcia na wydziale filologii angielskiej oraz lektoraty, nieliczne zresztą. Silne przywiązanie Francuzów do własnego języka widać nie tylko na uniwersytetach, ale też na ulicach aglomeracji paryskiej. Dlatego przed wyjazdem warto opanować chociażby podstawy. Biegła znajomość języka francuskiego nie jest konieczna, o czym zaraz.

Żeby poradzić sobie na Erasmusie, trzeba biegle znać język kraju docelowego.

Moje doświadczenia i obserwacje mówią, że jest to fałsz. Nanterre jest dość obleganym miejscem- w końcu to prawie Paryż. W Nanterre jest sporo obcokrajowców, z Erasmusa i nie tylko. Być może dlatego wykładowcy mówią bardzo powoli. Jeszcze wyraźniej widać to na ćwiczeniach i konwersatoriach. Na pewnych ćwiczeniach z psychoanalizy Erasmusi zostali zwolnieni z wygłaszania referatów, mimo że nikt z nich o to nie prosił. Takie podejście prowadzących było raczej regułą niż wyjątkiem. Słowo „Erasmus” brzmiało momentami jak łagodniejsze określenie osoby niepełnosprawnej intelektualnie.

Żeby poradzić sobie na Erasmusie, przed wyjazdem trzeba dużo uczyć się języka.

Oczywiście, jak zwykle, odpowiedź brzmi „to zależy”. Jeśli „nauka” oznacza dla kogoś intensywne próby opanowania gramatyki oraz uczenie się na pamięć różnych słów występujących głównie w ambitnej literaturze (moje ulubione słowo: néanmoins- wszelako, jednakowoż), to moje doświadczenia mówią, że jest to fałsz. Jak już wspomniałam, w Nanterre jest sporo obcokrajowców, a wśród nich niewiele osób mówi po francusku naprawdę biegle. Dlatego w codziennych, niekoniecznie naukowych rozmowach, nadmierne przywiązywanie wagi do poprawnego wyrażania się może wręcz utrudniać komunikację. Co warto robić, by przygotować się językowo do wyjazdu? Na pewno mówić, mówić i jeszcze raz mówić. Pomocne w tym mogą być rozmaite wydarzenia organizowane przez użytkowników portalu CouchSurfing. Osobom z Warszawy polecam czwartkowe spotkania w klubokawiarni Kwadrans Po Nieparzystej. Przychodzą tam obcokrajowcy z różnych krajów Europy oraz spoza niej. Oczywiście dominującym językiem jest angielski, ale czasami jest też okazja do rozmowy w innych językach.

Erasmus to świetny sposób na rozwój naukowy.

To z całą pewnością zależy od uczelni, którą wybierzesz. Jeśli chodzi o psychologię w Nanterre, niestety jest to fałsz. Z jednym wyjątkiem: jeśli jesteś zagorzałym czcicielem dziadka Freuda i święcie wierzysz, że większość ludzkich zachowań i problemów da się wyjaśnić za pomocą kompleksu Edypa bądź fiksacji na fazie analnej, jedź do Nanterre. Oferta dla miłośników wczesnej psychoanalizy jest naprawdę szeroka, także jeśli chodzi o zajęcia niezwiązane z psychoterapią. Koncepcje psychoanalityczne są podstawą wielu zajęć, np. z kryminalistyki i psychologii sądowej. Jeśli natomiast interesujesz się psychoterapią, ale nie zamierzasz zostać psychoanalitykiem, tylko np. psychoterapeutą poznawczo-behawioralnym albo systemowym, lepiej wybierz inną uczelnię. Jeśli Twoją specjalizacją jest metodologia, psychometria bądź statystyka, też trudno będzie Ci znaleźć coś dla siebie. Dla porównania: psychologia w Louvain-la-Neuve w Belgii ma naprawdę szeroką ofertę dydaktyczną. Podsumowując: jeśli chcecie się rozwijać naukowo, bądźcie czujni, wybierając miejsce, do którego chcecie jechać.

Żeby wyjechać na Erasmusa, trzeba mieć sporo pieniędzy.

Prawdziwość tego stwierdzenia zależy od kraju i miejscowości. Aglomeracja paryska to jedno z droższych miejsc. Jedno jest pewne: gdy tylko dostaniecie się na Erasmusa, zaczynajcie działać w kierunku zdobycia miejsca w akademiku bądź niedrogiego lokum „na mieście”. We Francji istnieje taka instytucja, jak Caisse d'Allocations Familiales (CAF). Wspiera ona m. in. Erasmusów, jednak otrzymanie dodatku mieszkaniowego wiąże się ze żmudną, biurokratyczną procedurą. Dodatek ten może wpłynąć na Wasze konto np. już po powrocie do Polski. Oczywiście ilość potrzebnych pieniędzy to indywidualna kwestia. Jeśli ktoś zamierza spędzać każdy weekend na wędrówkach od klubu do klubu, oczywiście będzie potrzebował dużo pieniędzy. I tu dochodzimy do zasadniczego pytania…

 

Co tak naprawdę jest potrzebne, żeby poradzić sobie na Erasmusie?

Pewna osoba z mojego bliskiego otoczenia stwierdziła, że żeby poradzić sobie na Erasmusie, trzeba być pewnym siebie i mieć dużo kasy na alkohol. Alkohol oczywiście ułatwia komunikację, zwłaszcza w obcych językach. Na pewno potrzebna jest jakaś doza pewności siebie, jednak Erasmus jest też okazją, aby tę cechę pogłębić. Językowy i kulturowy skok na głęboką wodę bardzo w tym pomaga. Na pewno potrzebna jest też otwartość na nowe doświadczenia. Oceńcie zatem sami, czy warto 🙂