Tym razem przychodzi pora na język z największej rodziny językowej Afryki. Języków bantu, bo o nich mowa używa łącznie ponad 350 milionów ludzi, są dominujące (co nie znaczy że jedyne) na ogromnym obszarze kontynentu: na południe od linii Kamerun-Kenia. O ile skład i wewnętrzne pokrewieństwo poszczególnych grup makrorodziny Niger-Kongo, do której należą języki bantu, są przedmiotem kontrowersji, to na poziomie bantu w zasadzie nie ma miejsca na wątpliwości.
To kilkaset języków na tyle blisko spokrewnionych, że jest to widoczne (zwłaszcza poza Afryką Środkową) nawet i gołym okiem; oczywiście jest to oznaka relatywnie młodego wieku tej rodziny. Uważa się, że użytkownicy języków proto-bantu zaczęli opuszczać pra-ojczyznę (płn. Kamerun) ok. 3000 lat temu, a na tereny Afryki Południowej, o których tu będzie mowa dotarli między V a X wiekiem naszej ery.
Pokrewieństwo językowe nie oznacza automatycznie powinowactwa kulturowego czy -tym bardziej- politycznej wspólnoty. Sam termin bantu jest nazwą z zewnątrz, filologicznie celną (ba- to prefiks klasy rzeczownikowej oznaczających ludzi, a rdzeń ‘człowiek’ jest rekonstruowany jako *ntu), ale nie odwołującą się do realnie odczuwanej bliskości. Trzeba też pamiętać, że ze względu na wykorzystanie słowa “Bantu” w terminologii apartheidu (jako określenie czarnych, w przeciwieństwie do innych kategorii rasowych “koloredzi” czy “buszmeni”) we współczesnej RPA nie jest ono używane.
Także i grupy niższego rzędu -rodzinę bantu dzieli się na oznaczane literami ‘strefy’ a w ich ramach na grupy bliskich sobie języków- oznaczają pokrewieństwo językowe, które niekoniecznie przekłada się na cokolwiek więcej. Jedną z takich podgrup, najdalej na południe wysuniętymi językami bantu, są języki nguni.
Nguni
Nazwa nguni pochodzi od nazwy charakterystycznego gatunku bydła (mieszanka zebu i zwykłej krowy) który przywędrował wraz z ludźmi Nguni do południowej Afryki. Albo może i było odwrotnie – nazwa bydła wzięła się od nazwy ludzi. Pojęcia nie mam. Jedno co pewne, to to że Nguni – oczywiście nie wszyscy – do dzisiaj są ze swoim bydłem związani, powiedziałbym, egzystencjalnie, a wiele aspektów ich kultury jakoś powraca do „wartości pasterskich” (im więcej masz krów, tym ważniejszy jesteś; zawsze należy być gotowym do walki w obronie stada).
No a kto to są ci Nguni? Najkrócej mówiąc, Nguni to ogół pokrewnych kulturowo i językowo klanów (społeczności wywodzących swój rodowód od wspólnego historycznego przodka), łączących się w szereg odrębnych ludów/narodów (Zulu, Xhosa, Ndebele, Swati) bądź mniej lub bardziej niezależnych. Proces łączenia się klanów w większe jednostki polityczne jest fascynujący, ale zbyt mało o nim wiem, by mówić tu coś więcej. Przejdźmy zatem do języków.
Wśród języków nguni wyróżnić można dwie podgrupy, nazywane zwyczajowo ‘tekela’ i ‘zunda’. Do drugiej z nich, zdecydowanie większej, należą: zuluski, xhosa, zimbabwańskie ndebele oraz niektóre odmiany ndebele z RPA. Nazwy języków tworzących podgrupę ‘tekela’ są dużo mniej znane: swati, phuthi, bhaca, hlubi, cele, lala oraz reszta odmian ndebele z RPA.
Najłatwiejszą do wychwycenia, choć z pewnością nie jedyną, różnicą pomiędzy obiema podgrupami jest zamiana ‘z’ (w zunda) na ‘t’ (w tekela), która jest przyczyną dziwacznego faktu, iż państwo swatich po angielsku nazywało się do niedawna „Kingdom of Swaziland” a w swati „Umbuso weSwatini”. Najwyraźniej Anglicy konsultowali się z Zulusami (którzy mówią zunda), a nie Swatimi (tekela), a potem już się przyjęło. To “niedopatrzenie” naprawiono dopiero w 2018 wraz ze zmianą oficjalnej angielskiej nazwy kraju.
Jak bliskie są sobie te języki? Najprościej pokazać to na przykładzie:
„Tylko trochę rozumiem po angielsku”:
Ndiqonda kancinci nje isiNgesi (Xhosa)
Ngiqonda kancane nje isiNgisi (Zulu)
Ngiqonda kancane nje isiNgisi (Ndebele)
Ngicondza kancane nje siNgisi (Swati)
Givisisa kanci tejhe siKquwa (Phuthi)
Bliskie pokrewieństwo wszystkich jest doskonale widoczne. Wyraźniej odstaje phuthi, ale tylko słownikowo – struktura ta sama: ja.rozumiem – trochę – tylko – język.angielski. W ramach grupy zunda (xhosa-zulu-ndebele) różnice są tak małe, że w zasadzie można je pominąć. Dlaczego jednak tego nie robimy i mówimy o zulu, xhosa i ndebele jako o odrębnych językach? Otóż dlatego, że ich użytkownicy znacznie różnią się kulturą i obyczajem (b. różne są np. obrzędy inicjacyjne). Nie ma między nimi poczucia wspólnoty, są za to historyczne zaszłości i – często jeszcze – całkiem współczesna niechęć. A że świadomość językowa często idzie krok w krok z narodową, mamy co mamy.
Bliższych wyjaśnień wymaga kilka kwestii związanych z zimbabwańskim ndebele, a raczej z tym, dlaczego tak mało różni się on od zulu, mimo całkiem sporego geograficznego dystansu. Szczęśliwie się składa, że historię ndebele znamy dokładnie, bo jest ona świeżej daty. W okresie wielkiego zamętu wywołanego podbojami Shaki, jeden z zuluskich dowódców, Mzilikazi, zbuntował się, zebrał swoje siły i ruszył na północ. Było to w 1822. Migracja jakich wtedy wiele, tyle że ta szczególnie skuteczna – wędrowcy osiedli na południu obecnego Zimbabwe i są tam po dziś dzień. Tyle, że nie nazywają się Zulusami, a Ndebele. Niecałe 200 lat, to bardzo mało dla różnicowania się języków.
Jednak nie wszyscy Ndebele dotarli do Zimbabwe, część po drodze osiadła na terenach ówczesnego Transwaalu. Ponieważ w ogóle był to okres wojen i migracji (tzw. mfecane ‘rozproszenie’), transwalscy Ndebele zostali rozdzieleni na dwie grupy, oddzielone od siebie osadnictwem innych ludów. Stąd dziś mamy do czynienia nie z jedną, a z trzema różnymi grupami Ndebele: jedną w Zimbabwe (tych jest najwięcej) i dwiema w RPA (jedna to tzw. Nrebele – ci powoli się asymilują, wtapiają w sąsiedni lud Sotho), każda z trochę innym językiem (różnice głównie pod wpływem sąsiadów – w Zimbabwe to Szona, w RPA – Sotho bądź Swati).
Pozostaje jeszcze wyjaśnić szereg innych, nikomu chyba nie znanych, nazw etnicznych i językowych:
Swati to podstawowa ludność państwa Eswatini, żyjąca oprócz tego także w RPA
Phuthi to niewielka (ok. 20 tys.) grupa etniczna zamieszkująca południowe Lesotho i mówiąca językiem, który kiedyś był bardzo bliski swati, jednak obecnie znajduje się pod przemożnym wpływem sotho (a sotho należy do innej niż nguni grupy bantu: sotho-tswana).
Hlubi, Bhaca (czyli ‘uciekinierzy’), Cele i Lala to klany mówiące językami, często klasyfikowanymi jako dialekty xhosa (chociaż są tekela czyli różnią się od xhosa bardziej niż zulu!). Xhosańskość Bhaców czy zwłaszcza Hlubich bywa czasami (ale nie zawsze) kwestionowana – do różnic językowych dochodzą także kulturowe.
Xhosa jest jednym z największych (ponad 8 milionów użytkowników w 2011, obecne szacunki to nawet 13 milionów; większy jest tylko zulu) i najdalej na południe wysuniętym językiem nguni; był też pod najsilniejszym wpływem nie-bantuskich języków tzw. khoisan (to nie jest rodzina językowa, a jedynie termin-parasol), w wyniku czego ma najwięcej mlasków spośród wszystkich języków bantu (z możliwym wyjąkiem yeyi znad Okavango w Namibii i Botswanie).
Wyróżnikiem tego kto jest, a kto nie jest Xhosa nie są kryteria językowe, a kulturowe i polityczne. Chodzi o uznanie przez czyichś przodków autorytetu rodziny panującej – klanu Tshawe, który w wyniku sporu o sukcesję z początku XVIII jest podzielony na dwa “domy” – amaGcaleka i amaRharhabe. Genealogia jest niezwykle ważna – choć nie każdy jest faktycznie spokrewniony z którymś z pół-mitycznych założycieli klanów (Xhosa można zostać w wyniku indywidualnej lub grupowej ‘adopcji’), to wypada orientować się w łańcuszku pokoleń najważniejszych przywódców, i -przede wszystkim- znać historię głównych klanów, w tym zwłaszcza swojego. Nieznajomość własnych korzeni jest powodem do wstydu.
Kluczową rolę odgrywa tu poezja pochwalna imibongo opisująca zasługi przodków i wodzów. Każdy klan ma swoją nazwę (isiduko) a jego wybitniejsi członkowie – nawiązujące do legendarnych czynów ‘imię pochwalne’ – isibongo. Oba te elementy w kontaktach towarzyskich (i dla określenia ‘prawdziwego’ pokrewieństwa) odgrywają ważniejszą rolę niż nazwisko. Przykładowo każdy wie, że jeśli chce się podkreślić szacunek dla Nelsona Mandeli (który był Xhosa z grupy Thembe), grzeczniej i lepiej nazywać go Madiba (nazwa klanu do którego należał), a jego imię pochwalne to Dalibhunga.
Podobny system imion klanowych i pochwalnych występuje też np. u Zulusów, ale zasadniczą różnicę stanowią rytuały inicjacji, różne dla obu grup. Najważniejsza jest ceremonia ulwaluko, obejmująca m.in. obrzezanie (którego nie ma u Zulusów) i miesięczny post odbywany w izolacji poza wioską, zazwyczaj przez chłopców w wieku 16 lat. Bez przejścia ulwaluko na zawsze zostaje się inkwenkwe (chłopcem) i nie ma się prawa głosu w tradycyjnych organach władzy. Z drugiej strony – jeśli ktoś przejdzie cykl ceremonii, to jest umXhosa niezależnie od pochodzenia czy znajomości języka (jest np. klan amaMolo dosł ‘ludzie cześć’ bo jego europejski protoplasta w xhosa potrafił się tylko przywitać; i dziś przypadki klanowych adopcji białych farmerów nie są wcale rzadkie)
Ponieważ Xhosa zajmowali (i zajmują) Kraj Przylądkowy dość szybko weszli w kontakt z europejską kulturą w warunkach o wiele większej otwartości niż ta panująca później, podczas apartheidu. Już na przełomie XIX/XX w. wykształciła się, wąska bo wąska, ale zawsze, warstwa inteligencji sięgającej po nowe środki wyrazu – ale używająca ich w obronie tradycji.
Ciekawa jest tu pierwsza powieść w Xhosa: Ityala Lamawele (‘pozew bliźniąt’) autorstwa Samuela Edwarda Krune Mqhayi opowiadająca historię procesu o spadek toczącego się na dworze króla Hintsa kaKhawuta, która dowartościowuje ustną tradycję, sposób rozstrzygania sporów, ale też i obyczaje jak ingqithi ‘obcinanie paliczka serdecznego palca by uchronić nowonarodzone dziecko przed złym okiem’ (to bywa praktykowane i dziś, choć rzadko).
Mqhayi tak opisuje swoją motywację: ntetho nemikhwa yesiXhosa iya itshona ngokutshona ngenxa yeLizwi nokhanyo olukhoyo, oluze nezizwe zaseNtshonalanga “język i kultura Xhosa zanikają [dosł. toną i toną coraz bardziej] z powodu Ewangelii i cywilizacji [dosł. słowa i światła] które przyniosły narody Zachodu” i temu procesowi starał się przeciwdziałać.
Dziś kultura Xhosa jest jak najbardziej żywotna w swoich tradycyjnych formach – wiejskich, klanowych i ustnych. Oznacza to, że relatywnie trudno jest trafić na ogólnodostępne treści (choć patrz źródła na końcu). Odrębny problem stanowi analfabetyzm i niewielka -mimo statusu języka oficjalnego- dostępność do edukacji w xhosa. Ale wciąż warto, bo istnieją solidne materiały dydaktyczne i dość łatwo trafić na anglojęzycznych, dobrze ogarniętych użytkowników, którzy chętnie pomogą.
Jakim językiem jest Xhosa?
Poniżej krótkie wprowadzenie do niektórych cech Xhosa (charakterystycznych także dla innych języków bantu):
Łączenie słów (czyli w żargonie gramatycznym – aglutynacja wielu morfemów):
NdinguPeter – jestem Peter
Ndiyavuya ukukwazi – miłomi ciępoznać
Ndisaphila – ja wciąż żyję
System klas rzeczownikowych wyrażanych prefiksami:
umntu – jedna osoba
abantu – ludzie
isintu – język i zwyczaje ludzkie
uluntu – ludzkość
ubuntu – człowieczeństwo (stąd nazwa odmiany Linuxa!)
umXhosa – Xhosańczyk
amaXhosa – Xhosanie
isiXhosa – język Xhosa
ubuXhosa – xhosańskość
umntu ngumntu ngabantu – człowiek jest człowiekiem przez ludzi (= tylko troszcząc się o innych i wchodząc w relacje z nimi)
Nie ma rodzajników, odmiany przez przypadki, ani rodzajów gramatycznych w naszym rozumieniu.
W odmianie czasownika zmienia się jego początek, nie koniec:
Ndiyavuya – cieszę się
Uyavuya (niski ton na u) – cieszysz się
Uyavuya (wysoki ton na u) – (on/ona/ono) cieszy się
Siyavuya – cieszymy się
Niyavuya – cieszycie się
Bayavuya – (one/oni) cieszą się
Wyrazy pytajne stoją na końcu zdania:
Uphila njani? – Jak żyjesz?
Uhlala phi? – Gdzie mieszkasz?
Przymiotnik (i inne wyrazy określające) stoi po rzeczowniku:
Umntu omtsha – młoda osoba (dosł. osoba która-jest-młoda)
Umntu omnye – jedna osoba (dosł. osoba która-jest-jedna)
Umntwana wam – moje dziecko (dosł. dziecko moje)
Orzeczenie często stoi na początku zdania:
Lihle izulu namhlanje – Dziś jest ładna pogoda.
Dźwięki :
7 samogłosek zapisywanych przy użyciu 5 liter. Wymowa a, i, u nie przedstawia żadnych trudności, natomiast o i e mają „zamknięte” i „otwarte” warianty.
„o” zamknięte, czyli wymawiane z odrobinę węziej otworzonymi ustami występuje na końcu wyrazu albo jeśli w następnej po nim sylabie jest i lub u
„o” otwarte = czyli takie jak polskie występuje we wszystkich pozostałych przypadkach
„e” zamknięte, czyli wymawiane z odrobinę węziej otworzonymi ustami występuje na końcu wyrazu albo jeśli w następnej po nim sylabie jest i lub u
„e” otwarte = czyli takie jak polskie występuje we wszystkich pozostałych przypadkach
Samogłoska przedostatniej sylaby wyrazu/zdania wymawiana jest nieco dłużej.
Ze spółgłosek mało ciekawe są:
d, f, g, h, j, l, n, ng, s, sh, v, w, y, z – wymawia się je bowiem jak ich angielskie odpowiedniki
w parach głosek:
bh-b, ph-p, th-t, kh-k
pierwsze warianty (czyli te z h) wymawiane są z przydechem, drugie (bez h) zaś są glotalizowane (wymowie b towarzyszy ruch krtani w dół; wymowie p, t, k – zwarcie krtani)
ny – polskie ń
tsh – angielskie ch, często glotalizowane
ts – polskie c, często glotalizowane
ths – polskie c, ale z przydechem
hl i dl – jak w zulu (czyli syczenie i zyczenie z językiem ułożonym jak do l)
ntl – n+tl wymawiane łącznie i ze zwarciem krtani
ty i dy – jak ich węgierskie ortograficzne odpowiedniki (plus minus jak polskie ć i dź)
rh – ch ale bardzo chrypiące
kr – jw., ale dźwięczne
Mlaski:
Dźwięki mlaskowe są charakterystyczne dla języków grupy Khoisan (RPA, Namibia, Botswana, ale też – nieoczekiwanie – języki Hadza i Sandawe w Tanzanii) oraz kilku innych języków afrykańskich (nguni – głównie Xhosa i Zulu; także yeyi kuszycki – Dahalo). Poza Afryką zaświadczone są tylko w wymarłym ceremonialnym języku Damin używanym niegdyś w Australii.
Mlaśnięciu –odessaniu odpowiednio ułożonego języka od zębów, dziąseł bądź podniebienia – towarzyszy zawsze ułożenie tyłu języka jak do wymówienia k (przychodzi samo, proszę się nie starać) i – nie zawsze – pewna manipulacja krtani/gardła (unosowienie, udźwięcznienie, przydech)
W isiXhosa występują trzy podstawowe mlaski oznaczone literami c, x, q:
c – mlask zębowy; czubek języka dotyka górnych przednich zębów i dziąseł; środkowa część języka jest opuszczona; odrywamy czubek języka w tył; dźwięk który powstaje jest czasem używany w językach europejskich do wyrażenia irytacji / niezadowolenia.
x – mlask boczny; czubek języka dotyka podniebienia twardego za górnymi zębami; tył języka podniesiony; środkowa część języka opuszczona; odrywamy jeden z (nieważne który) boków przedniej części języka od podniebienia; dźwięk który powstaje używany jest czasem do ponaglania koni.
q – mlask podniebienny; jw. czubek języka na podniebieniu; tył podniesiony; środek opuszczony; gwałtownie odrywamy cały czubek języka w dół i do tyłu; dźwięk który powstaje – jeśli się uda, bo to dla mnie najtrudniejszy mlask – przypomina dźwięk korka wyciąganego z butelki
Oprócz podstawowej wymowy, wszystkie mlaski mogą być a) nasalizowane (powietrze wychodzi przez nos; w zapisie: nc, nx, nq) b) aspirowane (wymawiane z silnym przydechem: ch, xh, qh) c) udźwięcznione (drganie strun głosowych: gc, gx, gq) bądź d) i nasalizowane i udźwięcznione (ngc, ngx, ngq)
Trochę rozmówek:
Molo – witaj / dzień dobry
Molweni – witajcie / dzień dobry
Jak zwracać się do ludzi:
Mnumzana – proszę pana (dosł. właścicielu domostwa)
Mhlekazi – proszę pana (dosł. duży pięknisiu)
Nkosikazi – proszę pani (dosł. wielka pani)
Nkosazana – panno
Mfondini – dosł. koleżko
Bhuti – bracie
Sisi – siostro
Mhlobo wam – mój przyjacielu
Unjani? – jak się masz?
Uphila njani? – jak żyjesz?
Kunjani kuwe? – jak tam u ciebie?
Ndikhona – dobrze (dosł. jestem tu)
Ndisaphila – wciąż żyję
Kulungile – w porządku
Enkosi – dziękuję
Uxolo – przepraszam
Ewe – tak
Hayi – nie
Hamba kakuhle – do widzenia (dosł. idź dobrze)
Sala kakuhle – do widzenia (dosł. zostań dobrze)
Ndithetha isiXhosa – mówię w xhosa
Idiomatyka.
Języki afrykańskie, i xhosa nie jest wyjątkiem, często używają opisowych i barwnych porównań, które (temu) Polakowi wydają się urokliwe. Chociaż może urok ten wynika z ich świeżości – w końcu i my też nie wypadliśmy sroce spod ogona. Trochę przykładów / ciekawostek:
Bayinyoka nesele – są jak wąż i żaba (= żyją jak pies z kotem)
Likhupha intlanzi emanzini – (pogoda) wyciąga ryby z wody (= jest niezwykle gorąco)
Usahleli? – wciąż siedzisz? = czy masz się dobrze? (chorzy leżą, nie siedzą)
Ndikhohlela ndihamba – pokasłuję i idę = czuję się dobrze (w etykiecie xhosa zawsze należy narzekać, nie można mówić dosłownie, że czujemy się dobrze)
Maz’ enethole – krowa i cielak = dziękuję (traktujesz mnie tak jak krowa swoje młode)
Ndibamba ngazibini – trzymam to obiema rękami = dziękuję
Ungadinwa nangomso – obyś nie zmęczył się jutro = dziękuję, chcę żebyś dalej tak postępował.
Unesibindi – on jest z wątrobą = jest odważny
Ukuzalwa wedwa ngumlu wanyama – urodzić się samemu to kawałek mięsa = w życiu trzeba mieć rodzinę i przyjaciół
Xa libantu bahle – kiedy ludzie są piękni = o zmierzchu
Ilizwe liyintombazana – kraj jest dziewczyną = jest pięknie
Ideofony
Ideofony to klasa słów, służących ubarwieniu i uplastycznieniu opisu sytuacji, i/lub nadaniu opisowi osobistego charakteru. Są tu i wyrazy dźwiękonaśladowcze (odpowiedniki polskich bum! trach! itp.) i wykrzyknienia (jej! ach!) i wiele innych, które trudno do czegokolwiek porównać. Ideofony są wszędzie – także w polskim (zzziuuu! nie bądź taki ę ą!) czy angielskim (bling!), tyle że w europejskiej tradycji gramatycznej zazwyczaj są ignorowane. Odgrywają szczególnie ważną rolę w wielu językach afrykańskich, ale także japońskim czy koreańskim.
Przykłady (ideofony wyróżnione kursywą):
yithi tu = powiedz sza = bądź cicho
ilanga lithe shwaka = słońce znikło (dosł. powiedziało/zrobiło shwaka)
la manzi abanda ceke = ta woda jest zimna brr
ndithe nqa = powiedziałem hę? = byłem zdumiony/zaskoczony
yima nkqo = stań prosto
Poniżej kilka obserwacji nt. dostosowywania języka xhosa do wymogów współczesności. Myślę, że przykłady mogą być interesujące jako ilustracja ogólnych (dostępnych i wykorzystywanych też w innych językach) możliwości i mechanizmów rozwijania słownictwa.
Zetknąwszy się z rozwiniętą kulturą europejską Xhosa spotkali się ze światem całkowicie obcych sobie fenomenów, tak fizycznych (nieznane wcześniej przedmioty) jak społecznych (system gospodarczy, społeczny, edukacyjny). Najprostszym sposobem dostosowywania języka tak by można było o „nowinkach” mówić, jest zapożyczanie zjawiska wraz z opisującym je słowem. I faktycznie, w xhosa wiele jest wyrazów o źródłosłowie angielskim czy afrikaans, często trudnych do rozpoznania po dostosowaniu do wymogów xhosańskiej fonetyki.
Teraz jednak mam zamiar zająć się zjawiskiem daleko ciekawszym, a mianowicie reinterpretowaniu rodzimych, starych słów, tak by obejmowały również nowe zjawiska. Przykładowo, w tradycyjnej ekonomii xhosa (jak i wielu ludów pasterskich) najważniejszą jednostką rozliczeniową była sztuka bydła, pełniąc rolę w przybliżeniu taką, jaką w nowoczesnej gospodarce gra pieniądz. No i dzisiaj „pieniądz; kapitał” w języku xhosa to inkunzi = 'byk'. Dalej, 'stopień naukowy' to isidanga, czyli wielosznurowy naszyjnik ręcznej roboty, noszony na znak wyróżnienia / wysokiej pozycji.
Nierzadko pierwsza zmiana znaczenia przez analogię/podobieństwo ciągnie za sobą następne: umgaqo – droga, szosa (oryginalnie: ścieżka wydeptana przez bydło) wiąże się znaczeniowo z pojęciem uszeregowania, zorganizowania, stąd imigaqo = zasady; imigaqo-nthetho = gramatyka (zasady mówienia); imigaqo-siseko = konstytucja (zasady-podstawy).
Dalsze przykłady rozwoju znaczeniowego słów: umnxeba = lina = telefon; umbane = piorun = elektryczność; incwadi = cienka pokrywa trującej rośliny = list, książka; ikhasi = łuska chroniąca ziarno kukurydzy = strona, kartka.
Ciekawy jest też sposób tworzenia nazw zawodów i wykonawców czynności:
intatheli = dziennikarz = rozmawiający z kimś
iqwetha = prawnik = 'wywracacz' (ukuqwetha = wywracać coś do góry nogami, na opak)
usompempe = sędzia (w sporcie) = ojciec gwizdka
usosilarha = rzeźnik = ojciec zarzynania
umphathi = menadżer = trzymający
Mowa szacunku
Wreszcie parę słów o bardzo ciekawym, a mało znanym, zjawisku tyleż językowym, co społecznym. Chodzi o niewymawianie przez zamężne kobiety sylab, wchodzących w skład imion członków rodziny męża.
Zwyczaj specjalnego modyfikowania mowy przez mężatki w zulu i xhosa nazywany jest ukuhlonipha (dosł. okazywanie szacunku), zaś w sesotho ho hlonepha. Co ciekawe, społeczności południowej Afryki inne niż nguni (=zulu + xhosa + ndebele + swati) i sesotho nie znają go (przynajmniej nie w takim kształcie). W sesotho jest on zdecydowanie mniej rozbudowany i można wnosić, że rozwinął się pod wpływem kontaktu z kulturą nguni. Cytowane niżej konkretne formy pochodzą z języka xhosa.
Na czym polega ukuhlonipha? Najprościej mówiąc, jest to zwyczaj wyrażania szacunku teściom, członkom rodziny męża i/lub przywódcom jego klanu poprzez… niewymawianie ich imion, a nawet pojedynczych sylab wchodzących w ich skład. W ich miejsce używa się synonimów, mówi aluzjami, zmienia niektóre dźwięki „zakazanych” sylab, bądź wręcz tworzy nowe słowa.
Np. synowa Mbony zamiast ubona ‘widzisz’ mówi ubheka; synowa Ncaphayi którego bratem jest Ntobeko zamiast undincamisile ‘zadziwiasz mnie’ mówi undi-amisile a zamiast intombazana ‘dziewczynka’ – intikazana
Mimo, że zestaw słów i sylab objętych językowym tabu jest odmienny dla każdej zainteresowanej (bo zależy od imion krewnych męża), słownictwo jest częściowo ustabilizowane – tj. występują powszechnie znane pary słów zamienników, których można użyć w przypadku konieczności stosowania ukuhlonipha. Niekiedy w xhosa używa się tu zapożyczeń o tym samym znaczeniu wziętych z bardzo bliskiego języka zulu (a w zulu odwrotnie, z xhosa): ukukhuluma zamiast ukuthetha ‘mówić’; albo wyrazów pokrewnych iphoba ‘potylica’ zamiast intloko ‘głowa’, bądź też neologizmów – zamiast umlilo ‘ogień’ – umbaso ‘krzesane’; zamiast ikofu ‘kawa’ – impungo ‘sączone’ itd.
Zasad tego, nowego dla siebie, języka, młoda mężatka uczy się od teściowej i szwagierek. Ukuhlonipha może być stosowane przez całe małżeńskie życie kobiety, lub też (tu występują lokalne różnice) do czasu urodzenia przez nią dzieci. W miastach zwyczaj praktycznie zanikł, ew. występuje w szczątkowej postaci, gdzie miejsce „zakazanych” słów zajmują zapożyczenia z angielskiego czy afrikaans, za to w tradycyjnych wiejskich społecznościach wciąż jest żywotny.
W szczególnych wypadkach, ukuhlonipha dotyczy także mężczyzn. Na przykład słynny Shaka, którego matka nosiła imię Nandi, z szacunku dla niej nie używał form pochodnych od rdzenia –mnandi ‘miły, dobry, smaczny’, zamiast nich tworząc nowe słowo –toti. Swoją drogą, więź łącząca Shakę z mamusią to temat na osobny artykuł.
Być może pokrewnym zjawiskiem jest tzw. isikhetha, czyli specjalny styl mowy chłopców przechodzących rytuał inicjacji, jednak ze względu na kulturowe znaczenie tajemniczości obrzędu, nie dysponuję bliższymi informacjami na ten temat.
Zjawiska podobne do ukuhlonipha prawdopodobnie występują także i w innych regionach Afryki, nie jest ono bowiem czymś szczególnie rzadkim w skali świata. U Aborygenów australijskich częste są tzw. „języki teściowej” (czyli specjalny styl mowy do komunikowania się z teściami) czy też zakaz wymawiania imion pewnych osób. Z kolei zamężne Abchazki i Kabardyjki nie powinny w ogóle odzywać się do mężczyzn – członków rodziny męża. Do samego męża nigdy nie zwracają się po imieniu, zamiast niego używając specjalnie wymyślonego przydomka. Przykłady podobnych zjawisk zapewne można byłoby mnożyć, pozostaje jednak smutnym faktem, że tylko drobny wycinek różnorodności językowo-kulturowej świata jest opisywany w polskiej literaturze, w tym również fachowej.
Źródła
Naprawdę wart polecenia jest podręcznik Teach Yourself Xhosa (Kirsch, Skorge, Magona), moim zdaniem jeden z najlepszych w całej serii. Jego współautorką jest jedna z najbardziej znanych współczesnych pisarek, Sindiwe Magona.
O isihlonipho można poczytać np w.: R. Finlayson Women’s language of respect: isihlonipho sabafazi [w:] R. Mesthrie (ed.) Language in South Africa, Cambridge University Press, 2004 (polecam całą tę książkę – w ogóle [socjo]lingwistyka w RPA stoi na wysokim poziomie)
Jak wspominam w tekście, trudno o źródła takie jakich jest masa do jakiekogolwiek języka europejskiego, bo xhosa generalnie nie jest językiem mediów. Do wyjątków należy tygodnik "oko narodu" https://www.isolezwelesixhosa.co.za/
Ciekawostką jest filmowa wersja opery Carmen czyli U-Carmen eKhayelitsha https://www.imdb.com/title/tt0445776/, ata księgarnia internetowa oferuje książki w xhosa (i innych językach RPA) i pozwala zorientować się, co jest wydawane (głównie literatura dziecięca i młodzieżowa)
Skoro języki bantu są tak podobne do siebie, to w teorii któryś z nich mógłby zostać głównym językiem administracji państwowej i mediów (zamiast angielskiego). Ale jak widać podziały plemienne pozostają zbyt silne.
Realnie bardzo podobne (tj. nie tylko strukturalnie) są tylko w ramach małych podgrup, jak nguni. Zulu i xhosa razem to tylko (albo aż) ok. 40% populacji RPA, kolejne 25% to użytkownicy też wzajemnie sobie bliskiej grupy sotho-tswana, ale w miastach wszyscy są wymieszani więc neutralnym wspólnym mianownikiem pozostaje afrikaans (w Kapsztadzie, ale w dawnych republikach burskich nie jest neutralny) albo angielski, a na poziomie 'ulicy' w Gautengu (gospodarcze i polityczne centrum kraju) slang (tsotsitaal / iscamtho) w którym to samo słownictwo może być używane zarówno z gramatyką zuluską, jak i sotho. Elementem pominiętym w moim tekście, jest właśnie to, że miejskie realia językowe są zupełnie inne, i wielu ludzi nie zna "tradycyjnej" formy "swojego" języka.
Podziały plemienne istnieją, ale nie pokrywają się z językowymi i nie dotyczą całego społeczeństwa. No i w różnych społecznościach etnicznych wygląda to różnie – np. Zulusi są bardziej scentralizowani (i bliżsi tożsamości 'narodowej') niż Xhosa. Poza tym duża część konfliktów to "czysta" polityka, instrumentalnie wykorzystująca różne tożsamości. W systemie partyjnym RPA obok partii etnicznych, są i funkcjonujące na zupełnie innych zasadach.
A jedynym w skali kontynentu językiem bantu który faktycznie jest głównym językiem administracji jest suahili w Tanzanii (ale już nie w innych krajach w których jest używany). To oczywiście temat na oddzielną historię 🙂
Wiadomo że kwestia mieszania grup etnicznych powoduje, że dużo prościej jest używać angielskiego w większych miastach. Tylko skoro obecne władze RPA twierdzą że kolonializm był taki straszny, to może wypadałoby zwiększyć rolę języków bantu w życiu publicznym, żeby było chociażby więcej mediów dostępnych w zulu czy xhosa.
Język suahili rzeczywiście wydaje się być wyjątkiem jeśli chodzi o obecność w życiu publicznym, ale również tutaj widać silną obecność kolonialnych języków w tym regionie.
Słabość polityki językowej (rozdźwięk między deklaracjami a realizacją) to nie jest jedyny zarzut jaki można postawić ANC w okresie sprawowania władzy 🙂 No i jeszcze do zbadania (słabo znam historię polityczną 70. i 80.) jest rola panafrykanizmu jako ideologii. To i dziś jest silne (na poziomie deklaracji ideowych, nie w praktyce), ale w czasach "partyzanckich", kiedy działacze ANC siedzieli na emigracji, współpracowali z kolegami-rewolucjonistami z innych krajów etc., poczucie "jazdy na wspólnym antykolonialnym wózku" musiało być jeszcze silniejsze, a angielski tym bardziej był oczywistym językiem-łącznikiem (plus w kontekście południowoafrykańskim ANC było programowo antyplemienne i skonfliktowane z niektórymi tradycyjnymi elitami różnych grup etnicznych).
A propos "skoro obecne władze RPA twierdzą, że kolonializm był taki straszny", może niepotrzebnie, ale trochę dziwnie mi to zabrzmiało – niezależnie od tego, co twierdzą władze RPA, kolonializm (zwłaszcza w wersji praktykowanej w RPA) był niemoralny i straszny. To że ideologia antykolonialna (podobnie jak antyrasistowska, antyfaszystowska, antykomunistyczna…) bywa wykorzystywana przez różnych cyników, manipulatorów, czy wręcz zbrodniarzy do odwrócenia uwagi od ich własnych niedostatków, korupcji, przestępstw, nie oznacza że kolonializm był spoko. Tak jak retoryka "denazyfikacji" dyskredytuje tych, którzy jej używają, ale nie nobilituje prawdziwych nazistów.
A wracając do RPA – to jednak jest kraj gdzie około 1/3 ludności (i nie chodzi tylko o białych) nie mówi językami bantu. Obiektywnie trudno o dobre rozwiązanie.
No tak, fakt że spora część tego kraju nawet nie używa języków bantu powoduje że raczej nie ma alternatywy do używania angielskiego jako głównego języka urzędowego.
Kolejnym czynnikiem musi być niski prestiż języków bantu, skoro nawet w monoetnicznych krajach afrykańskich często i tak używa się języka kolonialnego przez administrację państwową. Suahili rzeczywiście wydaje się być wyjątkiem, ale nawet on musi konkurować z językami kolonialnymi w regionie.