niemiecki

Seedlang – innowator na rynku kursów językowych

W okolicach 2015 r. amerykański programista Jeremy Smith opublikował testową wersję swojej internetowej platformy do nauki języka niemieckiego, która zrodziła się z frustracji spowodowanej niemożnością znalezienia na rynku kursu spełniającego jego oczekiwania. Swój pomysł oparł na połączeniu filmów z potocznym słownictwem i dużej dozy interaktywności. W jego realizację zaangażował z kolei zespół tworzący kanał Easy German. W rezultacie powstało narzędzie, które daje uczącemu się dużo więcej swobody w podejmowaniu decyzji dotyczących nauki niż inne konkurencyjne platformy e-learningowe.

Główne założenia

Seedlang opiera się na wykorzystaniu filmów (z transkrypcją i tłumaczeniami) dotyczących codziennych sytuacji, interaktywnych ćwiczeniach i łatwo dostępnych informacjach gramatycznych. Na tle innych platform wyróżnia się tym, że uczący się przyswaja zagadnienia gramatyczne przy okazji nauki zdań z mniej lub bardziej śmiesznych scenek. Co więcej, może on wybrać, czego konkretnie chce się uczyć i jak chce to robić, a pomijać to, co go nie interesuje.

Całość dopełnia zaawansowany algorytm planujący przyszłe powtórki, który bierze pod uwagę łatwość, z jaką inne osoby zapamiętują indywidualne karty i na tej podstawie określa proponowane odstępy między przypomnieniami. Nie są to zatem zawsze takie same interwały, lecz zmieniają się one w zależności od zbiorowej opinii na temat trudności karty. W przyszłości autor planuje wprowadzić algorytm, który będzie indywidualnie dopasowany do użytkownika.

Interfejs

Na tę chwilę istnieje zarówno wersja mobilna, jak i pełnowymiarowa wersja na komputery. Są one w zasadzie identyczne i różnią się głównie rozmieszczeniem różnych elementów. Ta pierwsza jest w tej chwili dostępna wyłącznie przez przeglądarkę, ale twórca Seedlang planuje niedługo wypuścić prawdziwą aplikację. W celu komfortowego korzystania z tej strony na Androidzie zalecane jest dodanie skrótu do niej do ekranu głównego. Dzięki temu otworzy się ona w trybie pełnoekranowym, co zwiększy czytelność i szybkość dostępu.

Cała platforma jest dość przejrzyście rozplanowana, a w wielu miejscach pochowane są liczne dodatkowe opcje. Skierowana jest ona do anglojęzycznego odbiorcy, choć autor dodał możliwość dodawania własnych, publicznie dostępnych tłumaczeń do kart ze słówkami. Widzą je tylko osoby mówiące danym językiem. Strona ta wciąż jest rozwijana, dlatego zamieszczony wcześniej film reklamowy trochę się różni od moich zrzutów ekranu. Ponadto to, co opisuję poniżej, odnosi się do wersji płatnej, gdyż od darmowej różni się ona tylko brakiem kilku ograniczeń.

Powtórki

Po zalogowaniu się na stronę powita cię menu powtórek (Reviews), do którego na komputerze można wrócić, klikając na logo. Wyświetla ono informacje o stanie postępów i ilości kart do odświeżenia. Jeśli klikniesz pole z gwiazdką, to otworzą ci się aktualne powtórki, których zapamiętanie możesz ocenić w trzystopniowej skali dla zdań i dwustopniowej dla słówek. Statystyki i inne przydatne opcje danej karty można podejrzeć wybierając symbol wykresu.

Na głównej stronie na dole widoczne są odnośniki do różnych aktywności, którymi możesz się zająć (możesz też skorzystać z górnego paska). Cztery ikony w prawym górnym rogu służą natomiast do zarządzania powtórkami i podglądania statystyk. Na uwagę zasługuje tu opcja dodawania własnych kart, w których możesz wpisać, co tylko chcesz, i możliwość usunięcia wszystkich powtórek lub przesunięcia aktualnych o określoną ilość dni.

Dodatkowe opcje

Na bocznym pasku znajdziesz swój aktualny poziom, kalendarz z zaznaczonymi dniami, w których się uczyłeś, wykres z postępami i formularz kontaktowy. Warto przestawić domyślne ustawienia dziennego celu, klikając symbol pioruna, który informuje, czy go zrealizowałeś. Pojawi się wtedy rozpiska z liczbą dni nauki z rzędu i symbol ustawień. Po jego kliknięciu zobaczysz menu z wyborem strefy czasowej, dziennym celem i innymi opcjami. W razie gdybyś przegapił jakiś dzień nauki, możesz raz w miesiącu naprawić swoją ciągłość w menu Streak repair po prawej. Z kolei w menu powiadomień (Notifications) możesz ustawić przypomnienia przychodzące na twoją skrzynkę, gdy zapomnisz odwiedzić Seedlang.

Drzewko z tematami

W zakładce Stories znajdziesz drzewko z tematami dla poziomów od A1 do B2. Zawierają one lekcje, które czytelnie prezentują zawarte słówka i poziom przerobienia. Każdy poziom zakończony jest zestawami uczącymi słówek, które w nim wystąpiły, co pozwala odświeżyć poznane słownictwo.

Lekcje

Każda z lekcji podzielona jest na kilka segmentów: wyjaśnienie gramatyczne, rozumienie ze słuchu, tłumaczenie zdań, rozsypanki, wybieranie pasującego obrazka, a czasami również opisywanie sceny własnymi słowami. Na końcu prezentowany jest ekran, na którym można wybrać, czy chce się dodać do powtórek jakieś karty z tłumaczeniami zdań.

Pierwszym istotnym segmentem jest rozumienie ze słuchu, które polega na powtórzeniu na głos tego, co się usłyszało na filmie. Po wykonaniu tej czynności pojawi się transkrypcja nagrania i zostanie ci odtworzona twoja odpowiedź. Na tym etapie masz kilka możliwości. Możesz dodać kartę do powtórek, zapoznać się z informacjami gramatycznymi pod ikonką „i”, przejść do komentarzy klikając na symbol dymku (dostępne są one również w dziale dyskusji) lub wybrać jakiś wyraz w zdaniu. Ostatnia opcja jest dość przydatna, ponieważ wyświetla ona różne informacje o danym elemencie zdania, zaznaczając również kolorami, jakie niemieckie przypadki zostały użyte w aktualnym przykładzie. Poza tym na górze otwartego okna można posłuchać wymowy lub dodać słówko do powtórek.

Domyślnie ćwiczenie to wymaga włączenia mikrofonu, ale da się to zmienić w opcjach, klikając symbol trzech kropek i wybierając z rozwijanej listy menu ustawień (Settings). W tym miejscu można również opóźnić wyświetlanie napisów lub zatrzymać zapętlone odtwarzanie filmu w tle. Wcześniej przedstawiona lista zawiera również opcje cofnięcia się do poprzedniej karty, wyświetlenia informacji gramatycznych i rozpoczęcia całej lekcji od nowa.

Kolejny typ karty wymaga podania na głos (opcjonalnie w myślach) tłumaczenia angielskiego zdania na język niemiecki. Podobnie jak w poprzednim ćwiczeniu to ty decydujesz, czy odpowiedź cię satysfakcjonuje. Jeśli więc wiesz, że zdanie to, może być zapisane na kilka sposobów, to nie widzę przeszkód, aby go sobie nie zaliczyć. Gdybyś miał jakieś wątpliwości, możesz zajrzeć do komentarzy w celu odkrycia, czy ktoś już poruszył ten temat lub dodać własne pytanie. Warto nadmienić, że zgłoszone tu błędy lub sugestie są monitorowane przez twórcę tej platformy i dość szybko można się doczekać odpowiedzi na nie.

Słownictwo

W dziale dotyczącym nauki słownictwa można znaleźć listy słówek, które da się filtrować według poziomu, części mowy, nauczenia, obecności w powtórkach, napotkania oraz dostępności przykładowych zdań. Po prawej dostępna jest z kolei garść statystyk. Z poziomu wyświetlonej listy możliwe jest dodanie wyrazu do "zapamiętanych" lub podejrzenie informacji o nim. Po określeniu interesujących cię słówek możesz później je dodać do powtórek lub tworzyć tymczasowe lekcje (jeśli niczego nie zaznaczysz, zawierać będą 5 pozycji). Gotowe zestawy składają się z prezentacji słownictwa i zdań, pytań z odpowiedziami do wyboru i uzupełniania luk w zdaniach. Warto zapoznać się także z opcją ćwiczenia rodzajników, która pojawia się po wybraniu filtru z rzeczownikami i bardzo się przydaje do ich szybkiej nauki.

Quizy

Ostatnią główną częścią Seedlang jest dział z quizami (Trivia) ćwiczącymi rozumienie ze słuchu. Jest on podzielony dwie kategorie: język i wiedzę ogólną. Każda z nich rozbita jest dodatkowo na poziomy zaawansowania. Na bocznym pasku można natomiast dostrzec dane dotyczące stoczonych pojedynków i listę przyjaciół. Twoje zadanie polega tutaj na zapoznaniu się z listą przydatnych słów i szybkim wybieraniu odpowiedzi na zadawane pytania. Pojedynki nie odbywają się w czasie rzeczywistym, lecz są symulowane na podstawie przeszłych zmagań. Między pytaniami można zapoznać się z tłumaczeniami oraz dodać nowe słówka do powtórek. Na końcu wyświetlone zostaje podsumowanie wyników i otrzymuje się pytanie, czy chce się przejść do opcjonalnych ćwiczeń utrwalających użyte tu słownictwo.

Subskrypcja

Większość funkcji oferowanych przez Seedlang można przetestować bez kupowania subskrypcji. Płacąc miesięcznie kwotę odpowiadającą z grubsza godzinie korepetycji, otrzymujesz odblokowanie brakujących tematów na drzewku, quizów i trenera rodzajników oraz możliwość tworzenia szybkich lekcji z odfiltrowanych słówek i naprawy ciągłości dni produktywnej nauki.

Problem wyboru

Oddanie w ręce użytkowników tak dużej swobody wyboru to miecz obosieczny. Uczący się sam musi pilnować, czy przypadkiem nie przesadza z materiałem do nauki. Trzeba właściwie balansować korzystanie z różnych oferowanych aktywności, aby nie skończyć z trzycyfrową liczbą dziennych powtórek.

Moje rozwiązanie tego problemu

  • Od poziomu A1 do połowy A2 dodawaj do powtórek wszystkie lub większość tłumaczeń zdań, aby podświadomie zapamiętać zasady rządzące ich budową.
  • Staraj się nie przerabiać więcej niż jednej lekcji dziennie.
  • Ćwiczenie rozumienia ze słuchu uzupełniaj filmami z kanału Easy German, zwłaszcza listy odtwarzania „Super Easy German”.
  • Korzystaj z różnych aktywności, ale do powtórek dodawaj głównie słówka z drzewka z tematami. W przypadku innych aktywności wybieraj tylko te słówka lub karty, które uważasz za istotne dla twojej nauki.
  • Postępowanie dla kart ćwiczących rozumienie ze słuchu:
    1. Posłuchaj zdania przez minutę lub krócej, jeśli jest łatwe. Spróbuj je tak odtworzyć minimum 10 razy.
    2. Powiedz to zdanie na głos jeden raz.
    3. Sprawdź, czy udzieliłeś poprawnej odpowiedzi.
    4. Posłuchaj zdania trzy razy, jednocześnie je czytając (nie na głos).
    5. Powtórz zdanie na głos po jego usłyszeniu. Zrób tak dwa razy. Możesz to powtórzyć więcej razy, jeśli zbyt często się zacinasz.
    6. Powtórz zdanie na głos po jego usłyszeniu. Zrób tak dwa razy. Możesz to powtórzyć więcej razy, jeśli zbyt często się zacinasz.
  • Postępowanie dla kart ćwiczących tłumaczenie zdań:
    1. Powiedz na głos swoją odpowiedź.
    2. Jeśli odpowiedziałeś poprawnie, pomiń następne kroki.
    3. Posłuchaj zdania trzy razy, jednocześnie je czytając (nie na głos).
    4. Posłuchaj zdania, a potem powtórz to, co usłyszałeś na głos bez patrzenia na tekst. Powtórz ten krok dwa razy.

Werdykt

Platforma do nauki niemieckiego Seedlang nie jest jeszcze w pełni ukończona, ale ciągu ostatnich 6 miesięcy autorowi udało się naprawić większość niedoróbek, czyniąc ją wystarczająco stabilną, aby można było z niej komfortowo korzystać. Daje ona możliwość stworzenia własnego programu nauki, ale trzeba do tego podchodzić z uwagą, aby uniknąć zasypania przez tony powtórek. Twórca słucha sugestii użytkowników, co wcale nie jest regułą w przypadku innych serwisów. Ponadto w perspektywie następnych paru lat planowane jest dodanie obsługi również innych języków. Jeśli zatem znajomość angielskiego nie jest dla ciebie dużą przeszkodą, to polecam wypróbować tę stronę. Być może okaże się tym, czego właśnie szukałeś.

Akademia Youtube'a – język niemiecki

akademia youtube'a

Jeszcze parę lat temu nauka niemieckiego z pomocą serwisu Youtube była dość ograniczona. Nie było wtedy zbyt wielu kanałów, które oferowały ciekawą i wartościową treść, na której można było na poważnie oprzeć swoją naukę. Mówiąc szczerze, większość filmów nie mogła być użyta w inny sposób niż jako dodatek do jakiegoś kursu językowego. Na szczęście od tamtego czasu zdążyły powstać nowe kanały i serie, z których część jest wykonana tak dobrze, że można je z powodzeniem wykorzystywać nawet jako zastępstwo dla nauki szkolnej.

Poszukując odpowiednich materiałów językowych, należy zwrócić uwagę, w jakim języku są prezentowane. Uczenie się z filmów nagranych w innym języku obcym jest możliwe i czasami wskazane, ale nie ma się co łudzić, że jest to perfekcyjne rozwiązanie. W praktyce zwykle lepiej jest korzystać z materiałów dostępnych po polsku. Uzasadnione jest to tym, że polscy nauczyciele wyjaśniają obcojęzyczne zagadnienia gramatyczne i niuanse znaczeniowe, biorąc pod uwagę pułapki występujące w naszym języku. Łatwo się więc domyślić, że użycie metajęzyka (np. angielskiego) wydłużyłoby czas nauki, choć nie byłoby to aż tak bardzo odczuwalne przy bardzo dobrej jego znajomości.

Poniżej przedstawiam kilka kryteriów, które pomagają wyłuskać perełki z zalewu przeciętnych pozycji:

  1. Powinieneś unikać kanałów, które wypuszczają odcinki zbyt chaotycznie lub na zbyt losowe tematy.
  2. Jeśli zamierzasz korzystać z obcojęzycznych materiałów, to staraj się wyszukiwać takie, które posiadają napisy po niemiecku lub angielsku. Pomaga to szybciej zrozumieć, to, co ktoś mówi, i sprzyja zapamiętywaniu.
  3. Nigdy nie używaj opcji automatycznego rozpoznawania mowy, gdyż często źle odczytuje wypowiedzi. W przypadku braku napisów lepiej sprawdza się wielokrotne powtarzanie słuchanego materiału.

Moja subiektywna lista najlepszych pozycji

Niemiecki Co

Jest to świetny kanał dla tych, którym nie przeszkadza sposób nauki podobny do szkolnego. Oferuje on różne świetnie przygotowane kursy dla początkujących do poziomu A2. Standardowe lekcje zawierają słownictwo do nauczenia, wyjaśnienie zagadnień gramatycznych i dużą ilość ćwiczeń. Ponadto na stronie autorki można znaleźć dodatkowe ćwiczenia gramatyczne.

AKI Arkadiusz Gerlic

Głównym atutem tego kanału jest świetna seria pt. „Niemiecki w parę minut”, w której autor w prosty sposób i z humorem wyjaśnia zagadnienia gramatyczne będące zmorą wielu początkujących uczniów. Do innych ciekawych kursów można zaliczyć „Niemiecki dla operatorów koparek” i „Niemiecki dla opiekunek”. Zainteresowani mogą również odwiedzić stronę gerlic.pl, na której znajdują się dodatkowe materiały.

Szkoła Języka Niemieckiego Natalia Kamysz i Natalia Kamysz

Oba powyższe kanały są prowadzone przez tę samą twórczynię i znaleźć można na nich różnego rodzaju serie dla początkujących i średnio-zaawansowanych. Niektórym osobom może się przydać również seria ucząca niemieckiego dla opiekunek.

Easy German

Na początku kanał ten opierał się na rozmowach z ludźmi spotkanymi na ulicy, ale od jakiegoś czasu wprowadzono serię, która bardziej skupia się na nauczaniu pt. "Super Easy German". Twórcy mówią w niej wolniej niż normalnie i używają prostszego języka, co pozwala więcej zrozumieć. Opublikowane filmy posiadają też napisy w języku angielskim i niemieckim. Moim zdaniem każdy znajdzie tu coś dla siebie bez względu na poziom. Gdyby komuś zależało na utrwaleniu wiedzy z pomocą ćwiczeń, to może uzyskać do nich dostęp po wsparciu twórców na Patreonie.

Deutsch lernen mit der DW

Kanał ten jest prowadzony przez stację nadawczą Deutsche Welle (DW), która jest znana ze swoich kursów językowych udostępnianych za darmo w internecie. Od pewnego czasu firma ta stara się ich z duchem czasu, dzieląc się filmami, które wcześniej można było obejrzeć wyłącznie na ich stronie. Kursy tu dostępne przydają się do ćwiczenia rozumienia ze słuchu i powiększania zasobu słownictwa. Większość materiałów jest jednak dostępna wyłącznie po niemiecku.

Learn German with Anja

Kanał ten jest przeznaczony dla początkujących. Niemiecki jest tu nauczany z dużym entuzjazmem i humorem. Czasami można nawet zapomnieć, że przerabia się kurs językowy, a nie program rozrywkowy.

Learn German with Jenny

Są tutaj dostępne kursy od poziomu A1 do B2, czyli mogą z nich skorzystać osoby o różnej znajomości niemieckiego. Wykonanie jest dość profesjonalne, a autorka wyjaśnia wszystko na licznych przykładach. Wystarczy tylko wybrać poziom i już można zaczynać naukę.

Learn German with Herr Antrim

Kanał ten prowadzi nauczyciel z ponad 10-letnim stażem. Można tu napotkać zarówno na skecze edukacyjne, jak i przystępne opracowania gramatyczne. Na szczególną uwagę zasługują kursy dla poziomu A1 i B1 (publikowane od sierpnia 2018 r.), które zostały przygotowane według oficjalnych wytycznych.

I to by było na tyle. Zdaję sobie sprawę, że jest jeszcze dużo innych kanałów, ale wolałem nie zamieszczać ich w tym zestawieniu, aby pokazać tylko te, które są moim zdaniem najlepsze. Polecam wybrać z tej listy maksymalnie dwie serie do nauki, żeby się niepotrzebnie nie rozpraszać.


Polecane artykuły:

Niemieckie gazety, portale informacyjne oraz stacje radiowe
Przewodnik po Deutsche Welle
Czy język niemiecki jest trudny?
Niemiecki w 4 miesiące, czyli zmagania z przeciwnościami

Szwajcaria – językowa perła Europy

W dzisiejszym artykule chciałabym Wam przedstawić kraj, który od zawsze mnie intrygował właśnie ze względu na swoją nietypową sytuację językowo-polityczną. Mowa oczywiście o Szwajcarii – państwie, które utrzymuje swoją suwerenność jednocześnie będąc niesamowitą mieszanką kulturową. Myślę, że Szwajcaria będzie idealnym miejscem dla każdego językowego zapaleńca. To co, jedziemy?

Szwajcaria kojarzy się przede wszystkim z pieniędzmi, zegarkami i nartami. Trudno się z tym nie zgodzić, natomiast jest też perełką językową na tle Europy. W Szwajcarii obowiązują aż cztery języki urzędowe: niemiecki, francuski, włoski i retoromański. W kraju obowiązuje podział językowy, który został ustalony już w XVIII wieku. Poniżej znajduje się mapa:

Szwajcaria dzieli się na 24 kantony, z czego 19 kantonów należy do strefy niemieckojęzycznej. W 4 kantonach mieszkańcy porozumiewają się po francusku. Natomiast włoski jest językiem oficjalnym kantonu Ticino. W kantonie Gryzonia można usłyszeć także język retoromański. Sytuacja procentowa (dane z 2015 roku) prezentuje się następująco: (szwajcarsko-)niemiecki 63,9%, francuski 19,5%, włoski 6,6%, retoromański 0,5%, inne języki 9,5%.
Dialekt języka niemieckiego, który można usłyszeć w niemieckich kantonach to tak zwany Schwyzerdüstch. Jest to odmiana języka niemieckiego, gdzie oprócz innego akcentu występują też różnice leksykalne. Różnice mogą być na tyle duże, że czasem uniemożliwiają komunikację. Trudności w zrozumieniu się mogą mieć osoby mieszkające w Szwajcarii, ale w różnych kantonach. Warto podkreślić, że w szkołach nauczany jest niemiecki literacki „Hochdeutsch" po to, by takie sytuacje nie miały miejsca. Spójrzmy na przykłady w porównaniu z językiem zachodnich sąsiadów. W języku niemieckim zwrot „dzień dobry” to „guten Tag”. Natomiast w Szwajcarii, jeśli mówimy do jednej osoby, to możemy powiedzieć „gruetzi" lub „gruetzi wohl”. Jeśli jednak kierujemy te słowa do większej ilości osób, mówimy "gruetzi miteinander” coś w stylu „cześć wszystkim”. Podobnie ze zwrotem „dobry wieczór”, który po niemiecku brzmi „guten Abend”. Szwajcar powie „guten Abig”.

Podobnie jest z francuskim, który nazywany jest la suisse romande. Tak naprawdę nie ma wiele różnic pomiędzy językiem mówionym w Genewie a tym mówionym w Paryżu, ale proszę nie mówcie tego Francuzom, bo to ich bardzo obraża 🙂 Generalnie francuski szwajcarski uprościł sobie liczebniki. I tutaj otwarcie się przyznaje, że chętnie bym je zaadoptowała do języka Moliera. Od Lille po Marsylię wszyscy powinni używać tych pięknych słów. Objaśniam wszystkim nieznającym francuskiego – liczebniki to zło, przynajmniej dla mnie. Pomijając moje osobiste odczucia, po francusku siedemdziesiąt to „soixante-dix” (w dosłownym tłumaczeniu sześćdziesiąt-dziesięć). Natomiast Szwajcarzy uczynili język piękniejszym tworząc słowo „septante” czyli siedemdziesiąt. Proste, a cieszy. Podobnie z osiemdziesiąt „quatre-vingts” (cztery-dwadzieścia) to w Szwajcarii „huitante”. I oczywiście dziewięćdziesiąt „quatre-vingt-dix” (cztery-dwadzieścia-dziesięć) to „nonante”. Pozwolę sobie zacytować Adama Kristola z Uniwersytetu Neufchatel, który zapytany o różnice w tych językach odpowiedział:

„It’s the same dish but the spices are different.”

Jeśli chodzi o język włoski, to używa się go głównie w rejonie Ticino. Podobnie jak w innych kantonach tutaj też widoczne są wpływy z innych języków. Spójrzmy na stronę leksykalną – jeśli jesteśmy w restauracji i chcemy zamówić jakiś posiłek w standardowym włoskim używamy czasownika „ordinare”, ale gdy jesteśmy w Ticino mówimy „comandare”, pochodzi to od francuskiego czasownika zamawiać – „commander”- już ich lubię 🙂 Jeśli chcemy powiedzieć o zniżce używamy słowa „ribasso”, które jest podobne do niemieckiego rabatu, „der Rabatt”. Wloch użyłby tutaj słowa „sconto” (obniżka). Poza tymi różnicami występują również inne wariacje dotyczące końcówek lub rodzaju danego słowa. Osoba znająca włoski nie powinna mieć problemów z komunikacją w tym kantonie.

Czwartym językiem w Szwajcarii jest romansz. Pod tą nazwą kryje się pięć dialektów: Sursilvan, Sutsilvan, Surmiran, Puter i Vallader. Najbardziej rozpowszechnionym dialektem jest Sursilvan, którego używa się w zachodniej części regionu. Na drugim miejscu plasuje się Valader używany głównie na wschodzie. Sutsilvan jest dialektem, który posiada najmniejszą liczbę użytkowników. W 1982 roku weszła w życie oficjalna wersja języka znana jako Romansh Grishun. W języku romansz widać największe pokrewieństwo z językiem włoskim. Różnicą jest natomiast fakt, iż w przeciwieństwie do włoskiego, w języku romansz rzeczowniku rodzaju męskiego nie kończą się samogłoską. Mimo wszystko podobieństwo jest znaczne. We włoskim chleb to „pane”, natomiast w romansz „paun”. Podobnie ze słowem ściana – po włosku „muro”, w romansz „mir”. Niestety liczba osób posługujących się tym językiem maleje, dlatego też rząd w Szwajcarii wziął język romansz pod swoje skrzydła i stara się go pielęgnować. Powołano do życia specjalną organizację Lia Rumantscha, która ma na celu ochronę języka.

Językowy miszmasz w pigułce

  • Röschtigraben to termin, którym określa się wszelkie polityczno-językowe różnice między francuskojęzyczną, a niemieckojęzyczną częścią Szwajcarii.
  • Była kanclerz konfederacji Szwajcarskiej Corina Casanova posługuje się biegle między innymi językiem romansz.
  • W Szwajcarii większość produktów wyposażona jest w etykiety w trzech językach: niemieckim, francuskim i włoskim
  • W kantonach francuskich nauczanym językiem obcym jest niemiecki, a w niemieckich francuski. W Ticino językiem nauczanym w szkłach jest francuski. Natomiast w Gryzonii uczniowie wybierają spośród niemieckiego, francuskiego i romansz.
  • Poczucie przynależności do kantonu określa się mianem Kantönligeist. Niestety słowo to kojarzy się raczej negatywnie. Używa się go do podkreślenia faktu, iż każdy kanton ma swoją własną kulturę i historię.
  • Polentagraben – termin, który oznacza wszelkie różnice pomiędzy mieszkańcami niemieckojęzycznej części Szwajcarii, a mieszkańcami rejonów Ticino.
  • Drugim językiem obcym w szkole jest zazwyczaj język angielski.
  • Trzy kantony są oficjalnie dwujęzyczne: Fribourg, Berno i Valais. Językami urzędowymi są tam niemiecki i francuski.
  • Gryzonia to kanton, gdzie językami urzędowymi są niemiecki, włoski i romansz.
  • Języka romansz można posłuchać, klikając na audycję tutaj
  • Podstawowe zwroty w języku romansz:
    dzień dobry –
    bun di
    dobry wieczór –
    buna saira
    do zoabczenia –
    a pli tard
    do widzenia –
    a revair 
    jak się masz? –
    co vai? 
    dobrze –
    bain 
  • Istnieje zespół tworzący muzykę hip-hop w języku romansz – Liricas Analas – link do przesłuchania tutaj.

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem zauroczona bogactwem językowym, kraju, który posiada siedem milionów mieszkańców. Warto podkreślić, że Szwajcaria jak mało który kraj, dba o dziedzictwo kulturowe nie tylko rodaków, ale też imigrantów, co przyczynia się do tworzenia tygla językowego w samym środku Europy. Zdecydowanie jest to jedno z tych miejsc, które muszę odwiedzić – kolejny punkt na mojej 'bucket list'. A co Wy o tym sądzicie? Ktoś się wybiera w tamte rejony? I czy jest to dla Was językowa inspiracja?

Gdzie szukać językowej pomocy?

Czasem słownik nie wystarcza – jest zbyt mały, nie bierze pod uwagę niektórych kwestii, zajmuje się tylko pojedynczym słowem albo wyrażeniem, nie jest na tyle kompetentny, bo ostatecznie to tylko książka. Jak pisała Marlena, słownik to narzędzie do zadań specjalnych, ale, niestety, nie wszystkich. Co wtedy począć? Co jeśli potrzebna jest pomoc z językiem obcym, na przykład angielskim albo niemieckim? Odpowiedź znajdziesz poniżej. 

W Polsce istnieje wiele miejsc, z których pomocy można korzystać. Jednym z nich są prowadzone przez uniwersytety poradnie, które zazwyczaj znajdują się przy wydziałach filologii polskiej.

Poradnie językowe

Poradnie językowe to bardzo cenne źródło bezpośredniej pomocy – udzielają się w nich pracownicy naukowi z odpowiednim wykształceniem, co gwarantuje poprawność odpowiedzi. Zadaniem tego miejsca jest udzielanie wskazówek – oczywiście nie zajmuje się ono odrabianiem zadań domowych i tym podobnymi sprawami. Istnieją poradnie, które oferują pomoc telefoniczną i mejlową. Co jest bardzo ważne, poradnie archiwizują pytania i odpowiedzi, których na nie udzielają. Dlaczego? Później mogą one stanowić źródło wiedzy dla innych osób, pytających o podobne kwestie. Lista poradni działających w Polsce jest długa, co jest dla nas bardzo korzystne, a wiele z nich prowadzonych jest nawet na małych uniwersytetach w różnych województwach.

Przedstawię tutaj tylko kilka z nich:

Poradnia językowa Wydawnictwa Naukowego PWN

Zdecydowanie największa (zbiorami) i najpopularniejsza poradnia w naszym kraju. Strona poradni językowej PWN jest wyjątkowa, ponieważ pod jednym adresem można zyskać dostęp do słownika, poradni, korpusu językowego (o czym później), a nawet słowników dwujęzycznych.

Poradnia Językowa Instytutu Języka Polskiego Uniwersytetu Śląskiego

Jest to kolejna poradnia językowa z dużym zbiorem odpowiedzi, z których można skorzystać w bardzo efektywny sposób. Na stronie udostępniono również wiele linków zewnętrznych, a nawet publikacje innych członków poradni (m.in. prof. Jana Miodka).

Telefoniczna Poradnia Językowa Uniwersytetu Gdańskiego

Sam korzystałem z usług tej poradni i mogę ją szczerze polecić. Dzięki doraźności działania tego miejsca mogłem załatwić pewną sprawę, a co mnie dodatkowo ucieszyło, podano mi kilka źródeł, które potwierdzają podaną mi odpowiedź.

Poradnie odpowiadają na pytania dotyczące różnych zagadnień: począwszy od ortografii i interpunkcji, przez etymologię, skończywszy na pytaniach dot. słownictwa specjalistycznego, dlatego w wypadku jakichś zagwozdek warto się nie wstydzić (bo nie ma czego) i kierować pytania do specjalistów – to ich praca, czyż nie?

Co jeśli potrzebna jest pomoc z jakimś językiem obcym?

Zawsze warto zwrócić się do nauczyciela – często pozwala to rozwiać wiele wątpliwości.

Wyniki poszukiwań informacji na temat zagranicznych poradni językowych (w języku angielskim oraz niemieckim) są następujące: niestety Brytyjczycy i Amerykanie nie posiadają takowych instytucji (a przynajmniej mnie nie udało się ich odnaleźć). Niemcy natomiast posiadają podobną usługę (Duden) – niestety jest ona odpłatna.

Mimo to, strony takie jak Oxford Dictionary, Merriam-Webster oraz Duden zawierają bardzo bogate zbiory informacji nie tylko o leksyce tych języków, lecz także o ich gramatyce i poprawnym posługiwaniu się nimi.

Korpus

Korpus to zbiór tekstów, w którym czegoś się szuka. Jeden z polskich korpusów należy do PWN. Czego można się dowiedzieć, używając tego zbioru? Zawiera on wiele różnorakich informacji, np. częstotliwość użycia danego słowa lub konstrukcji, występowanie danego słowa, znaczenie konkretnych konstrukcji, połączenie słów z przypadkami. W przyszłości może on być dobrym źródłem historycznym (obecnie również, zależy to od zróżnicowania tekstów), zawiera on bowiem teksty różnego pochodzenia: literackie, publicystyczne, regulaminy, instrukcje, reklamy, a nawet teksty mówione. Pozwala to uzyskać przekrój społeczeństwa mówiącego po polsku. Cały trud w tworzeniu korpusu polega na doborze tekstów do niego: muszą to być teksty tematycznie odpowiednio zrównoważone, jednocześnie w pełni poprawne językowo. Dzięki bogactwu zbiorów może to być ogromne źródło wiedzy nie tylko językowej. Polskie korpusy powstały z inicjatywy wielu instytucji, które, naśladując inne państwa, również zapragnęły posiadania i udostępnienia tego niezwykle przydatnego narzędzia. Jest to jedno z najbogatszych i najbardziej podstawowych narzędzi pracy lingwistów, historyków oraz kulturoznawców.

Adresy, pod którymi znajdziecie korpusy:

J. polski:

Narodowy Korpus Języka Polskiego

Korpus Języka Polskiego PWN 

J. angielski:

British National Corpus (polecam wyszukiwarkę BYU-BNC)

J. niemiecki:

Das Deutsche Referenzkorpus – DeReKo

Sprawa oczywista – słowniki

Czy warto korzystać ze słowników skoro mamy tak wiele innych, bardzo bogatych źródeł? Oczywiście, że tak! Jak pisała wcześniej Marlena, słownik to narzędzie do zadań specjalnych. Osobiście, podczas pisania tekstów we własnym zaciszu domowym (tak, również teraz) korzystam z kilku słowników – dzięki Internetowi są one łatwo dostępne, a ich przeszukiwanie odbywa się komfortowo, co skraca znacznie drogę pozyskiwania informacji. Z jakich słowników internetowych języka polskiego warto korzystać? Zdecydowanie najczęściej polecanym słownikiem jest Słownik Języka Polskiego PWN, o którym już wcześniej wspominałem – pod jednym adresem można znaleźć kilka największych polskich słowników oraz encyklopedię.

Gdzie warto zaglądać:

Słownik Języka Polskiego PWN

Słownik wyrazów bliskoznacznych

Słownik gramatyczny języka polskiego

Inne źródła informacji

Poza źródłami wymienionymi wyżej warto również korzystać z informacji zawartych w innych miejscach, być może bardziej standardowych z perspektywy typowego użytkownika Internetu, czyli z blogów oraz kanałów na YouTubie. Jednym ze współczesnych źródeł informacji językowej, ostatnio coraz bardziej uznawanym, są blogi językowe. Ich niewątpliwą zaletą jest komfort i łatwość dostępu, często ciekawa forma. Blogi i serwisy internetowe oferują również dawkę różnych informacji w zróżnicowanych formach: bardziej zwięzłych, przystępnych albo dłuższych, z szerszym wytłumaczeniem. Również Woofla, będąc serwisem internetowym zajmującym się językami, może być źródłem informacji na ich temat. Czy są jakieś inne strony, które mogą być pomocne? Oto one:

Wittamina (blog słynnej YouTuberki, Arleny Witt – o angielskim, czasem również o polskim i paru innych rzeczach)

Ula Łupińska (korektorka, która swoją miłość do kotów i języków postanowiła przelewać na innych; jej artykuły są niezwykle przystępne i zwięzłe, a potrafią rozwiązać różnolite problemy)

Oraz według mnie jedno z ciekawszych źródeł dla typowej osoby mówiącej po polsku – kanał Mówiąc Inaczej – prowadzony w przyjemnej (ironiczno-sucharowej) atmosferze, w klarowny sposób przedstawia nawet nudne zagadnienia językowe.

Podsumowanie

Dzięki Internetowi otrzymaliśmy całe gros narzędzi, często niesamowicie rozbudowanych, które usprawniają naukę, rozwiewają wątpliwości i są źródłem wiedzy na różne tematy – czy to nie jest wspaniałe? 🙂

 

Zobacz również:

O co chodzi z tym Duolingo?

Mały węgierski świat na Zakarpaciu

Jak mówić po angielsku i się nie pogubić?

Nie, nie, nie. Tak nie mówimy

 

Niemiecki w 4 miesiące, czyli zmagania z przeciwnościami


eksperyment3Opanowanie nowego języka często jawi się jako niebywałe wyzwanie, którego wymagania są w stanie spełnić tylko wybrane jednostki, tor najeżony przeszkodami tak licznymi, że wydają się niemożliwe do pokonania. Z drugiej strony niektórzy kreślą obraz wprost idylliczny, pozostawiając odbiorców w błogiej nieświadomości. Prawda zawiera jednak wiele odcieni szarości, co znalazło odbicie w przebiegu pewnego eksperymentu…

Niemiecki od zawsze był moją piętą achillesową, choć w przypadku angielskiego było zupełnie odwrotnie. Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie, dlaczego jest tak, że ten pierwszy wchodzi mi tak łatwo, podczas gdy drugi prawie natychmiast wylatuje z głowy. Pomimo tego, że konieczność opanowania niemieckiego wymuszona przez system edukacji i cele zawodowe była dla mnie wystarczającą motywacją do nauki, to do pewnego momentu nie miałem bladego pojęcia, na czym polega mój problem. I wtedy zakiełkowała we mnie pewna myśl, pomysł na eksperyment tak szalony, że mógłby się udać i tak męczący, że nawet w krótkim okresie dawałby się mocno we znaki.


Założenia

U podstaw wszystkiego legło założenie, że sukces na polu językowym zależy w dużej mierze nie od dostępności zasobów, lecz wytrwałości w codziennym zmaganiu się z nowymi problemami. A skoro tak, to wystarczyło wyznaczyć sobie jakiś cel i znaleźć do niego jakąś podstawową bazę materiałów, z której będzie się najczęściej korzystać. Mój wybór padł na anglojęzyczny kurs niemieckiego stworzony przez Deutsche Welle o wiele mówiącym tytule "Harry – gefangen in der Zeit". Składa się on ze 100 lekcji, z których każda prezentuje inne zagadnienia gramatyczne. Całość dopełniają ćwiczenia i dość nietypowe filmiki powiązane ze sobą fabularnie.

W teorii kurs ten ma za zadanie przygotować kogoś do poziomu B1 w ciągu około pół roku. Nie byłbym jednak sobą, gdybym zawsze trzymał się wytycznych, dlatego zachęcony wyzwaniem, które znalazłem na oficjalnym kanale na Youtubie, postanowiłem, że każdego dnia będę przerabiał jedną nową lekcję. Nie poprzestałem jednak wyłącznie na tym. Wymyśliłem sobie, że skoro już podniosłem sobie poprzeczkę, to mogę przesunąć ją jeszcze wyżej, podejmując próbę tłumaczenia wszystkich zdań, nawet tych, które byłyby powyżej mojego poziomu, służąc jako tło dla scen.

Postępując tak, zasymulowałbym to, z czym zmaga się większość uczących się, gdyż gotowe przekłady rzadko są łatwo dostępne. Co więcej, zarówno normalne obcojęzyczne teksty, jak i wypowiedzi ustne zazwyczaj cechują się stopniem trudności, który wykracza poza umiejętności początkującej osoby. Sam chciałem się z tym zmierzyć, przenosząc dotychczasowe doświadczenie z językiem angielskim na niemiecki – gdyż są między nimi pewne podobieństwa –wykorzystując również papierowe i elektroniczne słowniki, opracowania gramatyczne i różnego rodzaju źródła internetowe.

Jednak wciąż było mi mało. Oliwy do ognia dolałem pomysłem na tworzeniem fiszek w Anki, w których umieszczałbym całe zdania wraz z tłumaczeniami, a potem uczyłbym się obu tych rzeczy na pamięć. Zainspirowała mnie do tego metoda dzięcioła używana przez Heinricha Schliemanna i Metoda Składniowa Glossika. W tej pierwszej autor uczył się codziennie całych stron tekstu, w drugiej zaś chodziło o zapamiętanie ograniczonego zestawu zdań, które zostały wybrane tak, aby odzwierciedlić bogactwo konstrukcji językowych i nauczyć kogoś odpowiedniej ilości słownictwa.

Oficjalną datę rozpoczęcia eksperymentu wyznaczyłem na 1 marca, choć już w lutym przeprowadziłem pierwsze testy, przerabiając jakieś 10 pierwszych lekcji, chcąc sprawdzić, jak bardzo moje wyobrażenia pasują do rzeczywistości i czy to, na co się porywam, jest w ogóle realne. Przeglądałem również różne kursy na Youtubie, żeby znaleźć coś, co mogło mi posłużyć do uzupełnienia tego z Deutsche Welle. Ustaliłem sobie wtedy, że każdego dnia o tej samej porze będę poświęcał około 2 godziny naukę. Gdy więc w końcu nadszedł właściwy moment, mogłem ze spokojem rozpocząć zmagania z przeciwnościami.


1 miesiąc – marzec

Na początku byłem pełen entuzjazmu, gdyż odświeżanie podstaw i łączenie w całość zapomnianych informacji szło mi dość łatwo. W rezultacie w ciągu pierwszych dni przerobiłem więcej lekcji, niż zakładał mój plan. 6 marca rozpocząłem w końcu dodawanie nowych fiszek, których treść musiałem najpierw przygotować, co ułatwiała lista słów i niektórych zdań przetłumaczonych na angielski.

Niestety zawartość kursu tak mnie wciągnęła, że przez następne dni, aż do 22 marca, nie pamiętałem, że taki program jak Anki w ogóle istnieje. Później wszystko się unormowało, ale pojawił problem z nadmierną ilością kart, gdyż miałem ich już około 1200, a nie dotarłem nawet do 30 lekcji. Z tego powodu pod koniec miesiąca przekształciłem talię na aktywną, tracąc połowę ekspozycji.

2 miesiąc – kwiecień

Niedługo po rozpoczęciu kolejnego okresu doświadczyłem niespodzianki, która wynikła z tego, że przerabiałem 20 nowych kart dziennie, choć dodawałem jakieś 30, powtarzając równocześnie 50 poprzednich. Na skutek tej różnicy moja znajomość słownictwa przestała nadążać za wiedzą gramatyczną. 10 kwietnia zdecydowałem się więc na drastyczny krok, który polegał na porzuceniu tworzenia nowych fiszek w celu nadgonienia tych zaległości i zaoszczędzenia czasu poświęcanego na coraz trudniejsze tłumaczenia.

Gdyby tego było mało, przy 41 lekcji nastąpił kryzys dotyczący pomijania ćwiczeń i wyjaśnień gramatycznych, wywołany problemami z nadążaniem za nowymi zagadnieniami. Od tego momentu robiłem tylko powtórki w Anki i oglądałem nagrania, tłumacząc pojedyncze słowa.

3 miesiąc – maj

W pewnym momencie postanowiłem, że muszę poważniej podejść do nauki, dlatego od 61 lekcji zacząłem wykorzystywać dodatkowy czas w weekendy, żeby bardziej się skupić na gramatycznej części kursu, ale porzuciłem ten pomysł po nadrobieniu kilku zestawów ćwiczeń. Ponadto zacząłem mocno odczuwać następstwa przerzucenia się na talię aktywną, które objawiały się problemami z rozpoznawaniem słów w oryginale, a nawet formułowaniem zdań, co wynikało ze zbyt małej ekspozycji na niemieckie wypowiedzi.

Spędzałem również mnóstwo czasu na powtarzaniu fiszek, w wyniku czego przestało wystarczać mi nawet wykorzystywanie każdej wolnej chwili. Doprowadziło to do tego, że 22 maja z braku lepszego pomysłu zmieniłem wszystkie karty na pasywne. Znacząco obniżyłem też częstotliwość zaglądania do Anki, gdyż i tak coraz częściej zdarzało mi się pominąć sesję z braku chęci.

4 miesiąc – czerwiec

Ten miesiąc był już niestety całkowicie pozbawiony pracy z fiszkami. Demotywujący wpływ metaforycznych stosów piętrzących się kart (talia liczyła ich wtedy ponad 800) skutecznie zniechęcił mnie do dalszej nauki. Prawdopodobnie w tym okresie w ramach odpoczynku od gramatyki oglądałem serię Deutsch Plus, która była naprawdę wciągająca.

15 czerwca ukończyłem fabularną część kursu Harry – gefangen in der Zeit i nie miałem już ochoty do niego wracać. Jakiś czas później znalazłem dobrze przygotowane wytłumaczenia gramatyczne na Youtubie, a także kogoś, kto potrafił odpowiedzieć na liczne pytania, wiedząc również jak wybrnąć z pewnych językowych pułapek. Tak właśnie zakończył się mój eksperyment. Ale to wcale nie oznaczało końca mojej przygody z niemieckim.


Konkluzja

Sądzę, że eksperyment ten można uznać za dość udany. Dzięki wciągającemu kursowi służącemu mi za bazę oraz wyrobieniu odpowiednich nawyków udało mi się całkiem sporo nauczyć, nawet jeśli według swojego subiektywnego odczucia nie osiągnąłem poziomu B1. Doświadczenie to przygotowało mnie do radzenia sobie samemu, nawet gdy sytuacja nie wygląda różowo, udowadniając, że liczne przeszkody tylko spowalniają opanowanie języka, a nie je uniemożliwiają. Pomogła mi w tym oczywiście znajomość angielskiego, którą wykorzystywałem na wszystkie możliwe sposoby, gdyż bardzo często poszukiwane odpowiedzi znajdowały się w anglojęzycznych źródłach. Można więc ją uznać za bardzo pomocną przy nauce nie tylko niemieckiego, lecz także innych języków. Ponadto podtrzymuję swoją opinię, że warto mieć kogoś do pomocy. Oszczędza to bowiem mnóstwo czasu, który można wykorzystać w bardziej produktywny sposób.

Jeśli chodzi o użycie fiszek, to zaprezentowałem tutaj podejście, którego nie powinno się powtarzać. Było ich zbyt dużo, zawierały nadmierną ilość informacji, ćwiczyły tylko aktywne lub pasywne słownictwo i niepotrzebnie próbowałem ich używać do uczenia się nowych rzeczy, ponieważ ich głównym celem jest utrzymywanie czegoś w pamięci. Zapamiętywanie całych zdań jest zbyt czasochłonne i ma uzasadnienie tylko w przypadku pewnych utartych wyrażeń lub treningu reguł gramatycznych. W pozostałych sytuacjach kompletne wypowiedzi powinny być wykorzystywane wyłącznie jako przykłady użycia w kontekście.


Polecane artykuły:

Czy język niemiecki jest trudny?
Przewodnik po Deutsche Welle
Jak (nie) uczyć się języków obcych – część 3 – niemiecki
Niemieckie gazety, portale informacyjne oraz stacje radiowe
Eksperyment językowy
Mini-projekt: walczę z językowymi słabościami!

Jak szybko można zapomnieć? Historia oparta na faktach!

Untitled 1          Języki obce stały się moją pasją zaraz po odkryciu i przeczytaniu kilku notek na blogu Karola już dobre kilka lat temu. Przez całe te lata bardziej rozwijałem swoją wiedzę o strukturach, historii i budowie języków, niż je poznawałem. Mimo tego na dobrą drogę wprowadziłem swój język angielski, który jest dla mnie w tej chwili najważniejszy. Posługuję się nim w pracy, studiuję na angielskiej uczelni, czytam w większości literaturę po angielsku, oglądam tylko i wyłącznie angielską telewizję… Mógłbym wymieniać tak w nieskończoność! Mówiąc krótko, angielski stał się językiem, którego używam w 80%. W swojej historii językowej mógłbym także mówić o hiszpańskim, stojącym u mnie na poziomie turysty, który chce zamówić obiad czy taksówkę, szwedzkim będącym moim niespełnionym marzeniem, esperanto, które było dla mnie czymś ciekawym, a tym samym zagadkowym oraz… niemieckim, który mimo niskich ocen w liceum był moim głównym językiem z pięcioma godzinami lekcyjnymi w planie. Był to język, któremu poświęcałem więcej czasu niż angielskiemu, jako że Pani S. tylko czekała na to, żeby nam się noga podwinęła. Codzienne odpytywania z ostatniej lekcji- i to każdego ucznia, a nie jednego, jak to zazwyczaj bywa- stały się zgrozą przed, którą każdy uciekał jak się dało. Strach dał nam tyle, że każdy z nas wyszedł z liceum z całkiem niezłym poziomem tego języka. Niektórzy odetchnęli jako, że nasz koszmar się zakończył, niektórzy poszli na filologię niemiecką. Ja niestety należałem do tych pierwszych. Mimo, że Pani S. mówiła „Zobaczysz, że w Anglii niemiecki Ci się przyda!” wyśmiewałem ją, a ona i tak nie dawała mi spokoju, a przecież „niemieckiego na maturze nie zdawałem”.

Szoku doznałem we wrześniu, kiedy rozpocząłem studia, a wykładowcy zaczęli opowiadać nam więcej co przez te lata będziemy robić. Jeden z nich powiedział „Jak pewnie wiecie, są dwa rodzaje waszego kierunku”. Pojawiła się chwila zastanowienia… „Naprawdę?”, „Pierwsza nazwa to „Hospitality Management”, druga „International Hospitality Management””. Wy jesteście tą drugą oczywiście. Wyróżnia was to, że po tych 4 latach, jeżeli dacie także coś z siebie, wyjdziecie z uczelni ze znajomością dwóch języków obcych. Studentów międzynarodowych pocieszę, że będziecie wtedy znali 4 języki”. Pojęcie „znali” było dla mnie oczywiście empiryczne, więc porozmawiałem z ludźmi z ostatniego roku, którzy przyznali mi, że lektorzy języków są wymagający i naprawdę chcą nas czegoś nauczyć. Z jednej strony bardzo się ucieszyłem, z drugiej nie, ponieważ uczelnia bierze pod uwagę, że jeden z tych języków znamy już przynajmniej na poziomie komunikatywnym. Co to oznacza? Hiszpański? Nie. Niemiecki.
Następna myśl? Co pamiętam? Niestety, chyba niewiele. Ilość zapomnianego materiału przez okres 2 lat bez nauki danego języka szczerze mnie przeraził. Chciałem, napisać jakieś krótkie opowiadanie, coś o sobie, nic trudnego. Z wielkim żalem skończyłem pisać na poziomie „Ich komme aus Polen”. Poza tym, pamiętam tylko kilka zasad gramatycznych, kilka fraz i słówek, wszystko jednak pokryte jest grubą warstwą kurzu. W ruch poszła niemiecka Wikipedia oraz niemieckie gazety! Podróże po niemieckim intrenecie skończyły się zadziwiająco szybko… poszukiwaniem materiałów do nauki tego języka.

Dzięki temu zacząłem czytać o zapominaniu i zauważyłem, że jest to czynnik naszego umysłu, który jest szczegółowo badany przez naukowców. Szczególnie zainteresowałem się pozycją Hermanna Ebbinghausa w tej sprawie. Mimo, iż jego badania były i są kontrowersyjne jako, że dotyczyły tylko i wyłącznie pamięci deklaratywnej- pamięci, z której dane łatwo nam przychodzą (jest to typ pamięci długotrwałej)- zainteresował mnie on swoim wynalazkiem, którym jest Krzywa Zapominania.

Ebbinghaus_forgetting_Curve_PL.svg     Przedstawia ona zależność między ilością materiału a upływem czasu. Okazało się, że już po krótkim okresie zapominamy to czego- jak sami twierdzimy- nauczyliśmy się. Krzywa pokazuje, że wraz z upływem czasu, z naszej pamięci, w szybkim tempie uciekają materiały, które przerobiliśmy i spróbowaliśmy zapamiętać. Po stworzeniu pierwszej krzywej niemiecki naukowiec wpadł na kolejny pomysł, który dał początek systemowi nauki rozłożonej w czasie. Stworzył on kolejny model, który przedstawia krzywe zapominania po kolejnych przypomnieniach.

250px-Forgetting_Curve_PL.svg

Interpretacje tych dwóch, przedstawionych wyżej krzywych oraz mojej historii pozostawiam Wam samym. Ja, może naiwnie, wziąłem sobie do serca to co przedstawił psycholog i z pewnością będę pamiętał wszystko co przestudiowałem w publikacjach o nim.

Na koniec ciekawostka:

zapamietywanie+1

Pozdrawiam!

P.S. Jak już przeczytaliście, muszę wziąć się za swój niemiecki, dlatego mam pytanie do osób znających ten język: jakie materiały byście mi polecili? Woofla to chyba najbardziej odpowiednie miejsce na takiego typu pytania.