O tym, jak na uczenie się danego języka może wpływać powszechne przekonanie o jego wysokiej trudności, pisała niedawno Karolina w swoim artykule "Czy język szwedzki jest trudny?" Ja tymczasem zajmę się problemem przeciwnym: jak obiegowe opinie na temat rzekomej łatwości danego języka (na przykładzie hiszpańskiego) przekładają się na efekty w jego nauce?
Oprócz wspomnianego artykułu Karoliny do podjęcia tematu zainspirował mnie tekst Karola "Najłatwiejszy język świata" i dyskusja pod nim oraz wątek z forum How-to-learn-any-language.com (w tym ostatnim rodzimy użytkownik języka hiszpańskiego pyta innych rodzimych użytkowników, czy nie przeszkadza im, że powszechnie uznaje się ich język za tak łatwy; odpisują mu także osoby, dla których hiszpański jest językiem obcym).
Internet (polski i światowy) pełen jest opinii twierdzących, że hiszpański to najłatwiejszy język do nauki. Jeśli im wierzyć, jest to język o banalnej do nauczenia wymowie, słownictwie, które się samo zapamiętuje i bardzo logicznej gramatyce, której reguły są wręcz intuicyjne. (Niemal na równi z hiszpańskim wśród najłatwiejszych języków świata wymienia się włoski, czasem też angielski. Włoskiego nie znam, choć przeczuwam tu wiele analogii z hiszpańskim; jeśli chodzi o angielski, to do pewnego stopnia się zgadzam). Poniżej przeanalizuję trzy grupy takich obiegowych opinii spotykanych na polskich forach oraz portalach i postaram się podważyć ich prawdziwość, posiłkując się konkretnymi przykładami.
1. WYMOWA
Wymowa hiszpańska jest bardzo prosta. Dla Polaka wręcz banalna. To opinia bardzo popularna. I kompletnie nieprawdziwa. Kryje się w niej sugestia, że różne głoski po polsku są wymawiane dokładnie tak jak po hiszpańsku. Oczywiście każdy uczący się hiszpańskiego szybko się orientuje, że z, c i s, w wariancie z północy Hiszpanii (uznanym u nas za wzorcowy) brzmią zupełnie inaczej niż nasze, polskie z, c i s. Większość osób "uznaje" też fakt, że v to to samo, co b. Na tym jednak nie koniec różnic.
Ważną charakterystyką hiszpańskiej wymowy jest to, że spółgłoski takie jak b/v, d, g, wymawia się różnie w zależności od miejsca w wyrazie / wypowiedzi "na jednym wdechu" oraz głosek, które je otaczają; w dodatku takie n w odpowiednim towarzystwie brzmi praktycznie jak m. (Zasady hiszpańskiej wymowy, w sposób bardzo przystępny dla osób początkujących, wyjaśnia w swoich programach Catalina Moreno, o której pisałam w artykule o internetowych pomocach naukowych).
Jeśli dobrze się wsłuchacie w dowolnego rodzimego użytkownika języka hiszpańskiego, zauważycie, że inaczej niż polskie brzmią również samogłoski hiszpańskie i ich połączenia, takie jak ue. Słowa "no te muevas" (nie ruszaj się) wypowiedziane przez np. Meksykanina, będą brzmiały zupełnie inaczej niż w przypadku Polaka zaczynającego naukę hiszpańskiego.
Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze różnice w dialektach hiszpańskiego. Nie zdziwcie się, jeśli usłyszycie, że ktoś "zjada" przedspółgłoskowe albo kończące wyraz s – to bardzo częste w Ameryce Łacińskiej, także w języku "oficjalnym". A taki Andaluzyjczyk z kolei – "zjada" o wiele więcej (polecam Wam posłuchać zespołu Chambao, najlepiej od razu z transkrypcją tekstu, jest tego sporo w internecie).
Oczywiście nie twierdzę, że hiszpańska wymowa jest super trudna i nie do nauczenia. Jest trudna dokładnie w takim samym stopniu jak wymowa angielska bądź niemiecka i opanowuje się ją jak każdą inną: słuchając jak najwięcej żywego języka i jak najwięcej mówiąc. Wówczas trudno nie być świadomym tego, jak bardzo różni się ona od wymowy polskiej i jak mało wspólnego z rzeczywistością mają opinie o jej rzekomej banalności.
2. SŁOWNICTWO
O słownictwie języka hiszpańskiego krąży plotka, że jest niesamowicie łatwe, samo wpada do głowy, a nawet – że nie znając konkretnego słowa, można je odgadnąć. A to wszystko przez podobieństwo hiszpańskiego do łaciny (a co za tym idzie, także do angielskiego). Popatrzcie na tę listę słów:
la industria
el volcán
frecuentemente
el cóndor
la estrategia
el carnaval
largo
la palmera
la anécdota
el ídolo
Nawet jeśli nie znacie / nie uczycie się hiszpańskiego i nie spotkaliście się z nimi wcześniej, bez problemu odgadniecie ich znaczenie. Problem zacznie się dopiero przy próbie ich powtórzenia. To jak był wulkan? El volcano? El vulcán? El vúlcano? A słowo "często"? Do dziś pamiętam moje niedowierzanie, kiedy zobaczyłam je, napisane przez osobę o teoretycznie zaawansowanej znajomości języka, jako "frequentamente". Mam szczerą nadzieję, że to był wynik roztargnienia…
Hiszpańskie słowa potrafią być naprawdę podstępne. Istnieje np. mnóstwo, mnóstwo par słów, które różnią się tylko jedną literą, a mają kompletnie odmienne znaczenia. Pelar – pelear (obierać – walczyć), la perra – la pera (suka – gruszka), pesar – pasar (ważyć – przechodzić, upływać, …). Istnieją słowa długie, w których łatwo pomylić samogłoski, tak jak wspomniane frecuentemente, pertenecer, permanecer, el amanecer.
Dodatkowo, całkiem dużo słów w języku hiszpańskim pochodzi z arabskiego. Kto odgadnie, że la almohada to poduszka, a la zanahoria to marchewka? Więcej na temat wpływu arabskiego na hiszpański możecie poczytać tu (artykuł po angielsku).
3. GRAMATYKA
Osoby, które głoszą tezę o nadzwyczajnej łatwości języka hiszpańskiego, o gramatyce wspominają jakoś tak niechętnie. Tym niemniej tu i ówdzie można zetknąć się z opinią, że gramatyka języka hiszpańskiego jest bardzo logiczna, a jej zasady stosuje się intuicyjnie. Wydaje mi się, że istotą każdego żywego języka jest pewna doza nielogiczności, choćby dlatego, że różne struktury języka ewoluują w różnym tempie – i być może w równym stopniu dlatego, że po prostu ludzie nie są i nigdy nie będą całkowicie logiczni.
Czy naprawdę takie oczywiste i logiczne jest to, że formy trybu rozkazującego z przeczeniem wyglądają zupełnie inaczej niż bez przeczenia? Albo że hipotezy na temat teraźniejszości formułuje się w czasie przyszłym? (To akurat, w formie szczątkowej, mamy też w języku polskim. Osoba pytana o to, która jest godzina, może odpowiedzieć: "Nie wiem, będzie jakaś trzecia"). Jeszcze ciekawiej jest z hipotezami na temat bliskiej przeszłości ("dokąd to ona mogła pójść, że jej tak długo nie ma?"), które tworzy się… tadaaaam! w czasie przyszłym złożonym.
A jak będzie z tą intuicyjnością? Czy ktoś, nie znając wcześniej tej formy, wpadnie na to, że "właśnie urodziłam dziecko" to "acabo de tener un hijo"? (dosłownie: "kończę mieć dziecko"). A jak powiedzieć, że ktoś podszywa się pod cudzą tożsamość? "Se hace pasar por alguien" (dosłownie: "robi się przechodzić przez kogoś"). Oczywiście podobnych przykładów jest mnóstwo, już dziś mogłabym zapełnić ładnych parę stron tymi, które znam.
Wiele osób powtarza też formułkę, że istnieje tylko jedna trudność w hiszpańskiej gramatyce i jest nią tryb subjuntivo, abstrakcyjny dla Polaków. Owszem, często na okołojęzykowych forach internetowych można spotkać się z dylematami: condicional czy subjuntivo?, indicativo czy subjuntivo? Skłamałabym, gdybym stwierdziła, że nie znam tego problemu z autopsji. Nie widzę jednak powodów, dla których akurat te rozterki miałyby być częstsze albo trudniejsze niż np. zastanawianie się, który z czasów przeszłych wybrać, jaki rodzajnik (określony/nieokreślony/brak) wstawić czy też który z licznych synonimów rzeczownika będzie najbardziej adekwatny w danym kontekście.
Tu także mimo wszystko nie chcę demonizować. Bo z drugiej strony gramatyka hiszpańska ma całkiem sporo logiki i regularności. A odmiana czasowników przy pewnej wprawie staje się rzeczywiście intuicyjna. Tego, co niekoniecznie jest logiczne i intuicyjne, można się nauczyć – najlepiej przez jak najczęstszy kontakt z żywym językiem.
PO CO TEN ARTYKUŁ?
Na koniec spróbuję odpowiedzieć na postawione w pierwszym akapicie artykułu pytanie: w jaki sposób przekonanie o nadzwyczajnej łatwości języka hiszpańskiego może wpływać na jego naukę? Otóż wiele osób podzielających to przekonanie uczy się języka w sposób niedbały. Skoro wymowa jest tak banalnie prosta, to po co się przykładać do jej nauki? A gramatyka i słownictwo? Grunt, żeby móc się dogadać i być zrozumianym. Skoro Hiszpanie na wakacjach chwalą i się cieszą, że dobrze mówi – to znaczy, że mówi dobrze, nad niczym już nie musi pracować. W efekcie takiej "nauki" osoba przekonana o nadzwyczajnej łatwości hiszpańskiego i o własnej wysokiej znajomości tego języka, popełnia mnóstwo błędów najróżniejszego rodzaju (niewłaściwa ortografia, źle użyte rodzajniki, nieprawidłowa odmiana czasowników, mylenie czasów i trybów etc.). A do tego brzmi jak polski ksiądz na łacińskiej mszy (oczywiście dotyczy to obu płci).
—
UPDATE: Półtora roku po napisaniu tego tekstu, po kolejnych niezliczonych setkach godzin kontaktu z językiem, który poznaję coraz lepiej pod każdym względem, podtrzymuję wszystko to, co wyżej napisałam. Dziś oczywiście użyłabym innych przykładów, niektóre kwestie bym rozbudowała, na inne położyłabym większy nacisk (na jeszcze inne z kolei mniejszy), ale nadal twierdzę, że język hiszpański jest trudny. 🙂
Zobacz także:
Czy Polak może (na)uczyć się hiszpańskiego meksykańskiego?
Meksykanie i ich język: prawdy, półprawdy, ćwierćprawdy i słówka-jokery
Jak słuchać, żeby usłyszeć
Angielski z kryminałem + wyznania językowej monogamistki
Co Polak może zaoferować światu? Wymiana nie tylko językowa