Pod tym przydługim tytułem na Wooflę trafia wpis o osobistym charakterze, związany z moim trwającym od dawna zastojem w nauce języków obcych. Zakładam, że o ile taki kryzys u osoby znanej jedynie z kilku wpisów (lub wcale) nie jest dla potencjalnego czytelnika niczym interesującym, to być może niektóre z moich przemyśleń, zastosowanych metod bądź źródeł, na które się powołam, stanie się inspiracją. Jednocześnie ten tekst to publiczne zobowiązanie się do realizacji mini-projektu, a świadomość, że jest on dostępny szerokiemu gronu czytelników, którzy mogliby mnie potem rozliczyć z poczynionych postępów, będzie stanowiła dodatkową motywację do działania.
Mini-projekt językowy – założenia
Zgodnie z nienowym już, ale moim zdaniem bardzo interesującym artykułem na Językowej Oazie, przeprowadzenie językowego projektu, rozumianego jako konkretne zadanie do wykonania w określonym czasie, poświęcone jakiemuś aspektowi nauki języka, stanowi dobrą metodę rozbudzenia na nowo motywacji. A dlaczego zaledwie „mini”? Zależy mi na dobrych rezultatach, ale jednocześnie chciałabym, żeby ten projekt nie jawił się jako przykry obowiązek, i aby czas spędzony na jego realizacji był przyjemny.
Krok po kroku
1. Wybór języka
Obecnie posługuję się na różnym poziomie pięcioma językami obcymi: angielskim, hiszpańskim, portugalskim, włoskim i japońskim. Mój angielski i hiszpański są dość dobre, w nauce portugalskiego i japońskiego miałam dużą przerwę, która znacznie odbiła się na ich poziomie, a mój włoski pozwala na razie na zamówienie kawy w barze czy kupno biletu kolejowego. Początkowy pomysł wybrania trzech lub nawet więcej z nich i przypisania nauki każdego do konkretnego dnia odrzuciłam właściwie od razu – postępy w każdym z języków byłyby zbyt wolne. Poza tym przy tak ambitnym i szeroko zakrojonym planie trudno mówić o projekcie, i łatwo mogłoby znowu dojść do głosu zniechęcenie i poczucie bezsensu. Postanowiłam, że w najbliższym miesiącu stawiam na język hiszpański.
2. Zidentyfikowanie słabych stron
Na początek kilka słów o sprawnościach językowych, które dzielą się na czynne: mówienie i pisanie oraz bierne: słuchanie ze zrozumieniem, oraz czytanie ze zrozumieniem (Europejski System Opisu Kształcenia Językowego dzieli dodatkowo mówienie na interakcję i produkcję). Zgodnie z założeniem celem projektu będzie rozwinięcie w zakresie jednego języka tych sprawności, które do tej pory były u mnie na najniższym poziomie. Bez większego zastanowienia (i ze wstydem) przyznaję, że moją najsłabszą stroną we wszystkich językach obcych jest ta uważana za najważniejszą: mówienie. Nie wiem, czy macie podobne doświadczenia, ale w szkołach, do których uczęszczałam, stawiano raczej na wypełnianie ćwiczeń i rozwiązywanie zadań egzaminacyjnych, nie na konwersacje. Poza tym jestem introwertyczką, a jeśli chodzi o języki, zdecydowanie lepszym teoretykiem niż praktykiem. Lubię językoznawstwo, gramatykę opisową i rozwiązywanie zadań gramatycznych. Najlepszym okresem, jeśli chodzi o mój mówiony hiszpański, był oczywiście pobyt na stypendium Erasmus, ale obecnie ze względów osobistych nie planuję kolejnego wyjazdu. Oczywiście przebywanie w danym kraju jest nie do przecenienia, jeśli chodzi o rozwijanie umiejętności językowych (o ile nie zamkniemy się w jedynie polskim środowisku), i podobnie jak chyba wielu ludzi, traktowałam to jako wymówkę („nie mogę wyjechać, więc nie mam szans dobrze mówić”). Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, kiedy poznałam na wymianie językowej kolegę niezajmującego się zawodowo ani akademicko hiszpańskim, mówiącego płynnie i z ładnym akcentem. Kolegę, który spędził w Hiszpanii bodajże tydzień czy dwa (i który, mam nadzieję, wybaczy mi posłużenie się jego przykładem w celach motywacyjnych). Inną historię znajdziemy tutaj. Na studiach magisterskich niestety zajęć po hiszpańsku mam jak na lekarstwo, ale nie chciałabym całej winy zrzucać na studia: powinnam sama dbać o stały kontakt z językiem i konwersacje. Podsumowując: celem jest mówienie!
3. Plan
Chciałabym, żeby wyznaczone cele były mierzalne i określone w czasie. Na ich realizację daję sobie 6 tygodni.
- Znaleźć minimum dwóch partnerów/partnerek do wymiany językowej na żywo i/lub na Skype i rozmawiać z nimi min. 2 razy tygodniowo.
We Wrocławiu mieszka wiele osób hiszpańskojęzycznych i o ile umówienie się na pierwsze spotkanie nie powinno stanowić problemu, to trudniejszym zadaniem będzie znalezienie kogoś, kto byłby zainteresowany ćwiczeniem języka polskiego oraz miałby czas i ochotę spotykać się regularnie. Poszukiwanie partnerki/partnera do takiego konwersacyjnego tandemu rozpoczęłam w grupach o wymianie językowej na Facebooku.
Jednocześnie będę szukać partnerów do rozmowy online m.in. na Interpals.net, Lang8 i na forach tematycznych. Mimo zatrzęsienia wiadomości typu „hi, how are U?” otrzymanych na portalu Interpals, nadal mam nadzieję na nawiązanie tam wartościowej znajomości, jako że raz udało mi się poznać tam interesującą osobę i spotkać się z nią na żywo – w Japonii! Dobrym wyjściem mogą okazać się fora lub portale np. o podróżach – jeśli ma się podobne zainteresowania, tematy do rozmowy nie powinny się szybko wyczerpać. Podczas poszukiwań będę brała pod uwagę spostrzeżenia zawarte w artykule Łukasza "Jak w praktyce wygląda poszukiwanie partnera językowego". - Uczestnictwo w minimum dwóch spotkaniach językowych
Gorąco polecam uczestnictwo w spotkaniach językowych – tak określam wydarzenia, które nie są typową wymianą jeden do jednego z konkretną osobą, ale raczej okazją do krążenia między stolikami i rozmowy z wieloma uczestnikami. Na spotkaniu, na które uczęszczam, dominuje angielski, a bardzo chciałabym się wybrać na spotkanie poświęcone konkretnie językowi hiszpańskiemu. To, czy i kiedy odbywają się takie w Twoim mieście, można sprawdzić na Facebooku (np. wpisując w wyszukiwarkę hasło "language exchange" lub"wymiana językowa") albo na Couchsurfingu. - Znalezienie i utrzymanie pracy, w której posługiwałabym się językiem hiszpańskim (w większym zakresie niż podczas korepetycji)
- Ćwiczenie wymowy. Mam zamiar ćwiczyć wymowę zarówno pojedynczych dźwięków, które sprawiają mi problem, jak i pracować nad akcentem i intonacją. Nie podjęłam jeszcze decyzji co do materiałów, ale na pewno sięgnę po notatki z fonetyki, a gdy tylko znajdę godną polecenia stronę w Internecie, podzielę się z Wami odnośnikiem.
Dodatkowo chciałabym się zająć: słuchaniem muzyki i podcastów (np. dostępnych na stronie RTVE, Lengalia, Notes in Spanish), czytaniem hiszpańskojęzycznych stron i blogów o tym, co mnie interesuje, m.in. o podróżach. Te działania dodatkowe również będą miały wpływ na mówienie: pozwolą mi poszerzyć słownictwo, które potem będę mogła wykorzystać w rozmowie.
Sam pomysł jest raczej spontanicznym zrywem, i dopiero czas pokaże, czy osiągnę rzeczywiste postępy i czy niektóre założenia lub sposób ich realizacji nie ulegną zmianie. Dlatego zachęcam czytelników, aby podeszli do niego z pewną dozą ostrożności do czasu publikacji kolejnego artykułu, w którym przedstawię swoje spostrzeżenia oraz postępy, które będę zapisywać na bieżąco.
Które sprawności językowe są Waszą mocną stroną, a z czym macie największy problem? Próbowaliście podjąć kiedyś takie językowe wyzwanie? Czy uważacie, że takie działanie może pomóc odzyskać motywację do nauki i osiągnąć rzeczywiste postępy?
Zobacz także…
(Nie)płynny w 3 miesiące, czyli eksperyment językowy
Dwa tygodnie i trzy pytania, czyli eksperymentu językowego ciąg dalszy
Poziom znajomości języka po 80 godzinach nauki, czyli podsumowanie eksperymentu językowego
Zaczynając naukę języka, wpierw określ sobie cel i obszar działania