język francuski

Francuskie brzmienia, cz. 9 W kręgu punk-rocka

fran9Chyba nawet osoba nieobeznana z muzyką punkową, zna choćby z nazwy takie angielskie zespoły, jak Sex Pistols czy The Clash. Francuskojęzyczny punk rock nie zrobił aż takiej kariery, jednak także warto mu się przyjrzeć. W moim przedostatnim już wpisie poświęconym muzyce francuskiej chciałabym przedstawić kilka francuskojęzycznych zespołów z gatunku szeroko pojętego punka. Tradycyjnie już wybór będzie subiektywny, a kolejność- przypadkowa.

Jedną z grup, któe miały największy wpływ na uformowanie francuskiej sceny punk-rockowej, jest Métal Urbain– zespół powstały w 1976 roku w Paryżu, działający do 1980 roku i zreaktywowany w 2003 roku. Jello Biafra, były wokalista i tekściarz kalifornijskiej grupy punkowej Dead Kennedys, po wysłuchaniu piosenki Métal Urbain Lady Coca-Cola,  będącej przewrotną peanem na cześć butelki amerykańskiego napoju, stwierdził z entuzjazmem, (sic!) że jej brzmienie przypomina dźwięk wiertła dentystycznego w wersji stereo. Z innych ciekawych piosenek zespołu warto wymienić Logotomie, krytykującą wszechobecne reklamy i komercję. Tytuł to gra słów logo i lobotomie. Teksty Métal Urbain są dosyć proste i nie zawierają skomplikowanych konstrukcji gramatycznych. Są dostępne na stronie zespołu.
Z nowszych zespołów warto wymienić Les Vaches Laitières (dosłownie: Krowy Mleczne) grupę punkową ze Szwajcarii, z Genewy. Na swojej stronie internetowej muzycy określają grany przez siebie gatunek jako punk-rock chmielowy (punk-rock houblonné). Istotnie, złocisty trunek, a także mocniejsze alkohole, zajmują poczesne miejsce w tekstach grupy, co widac choćby w intro płyty On n'est pas des moutons ! Ou bien !?!. Album, wraz z tekstami, jest dostępny tutaj. Alkohol nie jest jednak jedynym tematem tekstów  Les Vaches Laitières. Poruszają oni ważne dla muzyki punkowej tematy nierówności społecznych i wykluczenia społecznego, co widać np w piosence Le chant des pigeons , w której społeczeństwo zostaje porówane do stada gołębi, a autor ironicznie dziękuje szefowi za to, że może harować dla niego w pocie czoła. W piosence występuje sporo skróconych form, charakterystycznych dla jezyka mówionego, np d'la communauté zamiast de 1022233160la communauté czy de m'louer zamiast de me louer. Z zagadnień gramatycznych warto zwrócić uwagę na conditionnel- tryb przypuszczający, obecny takich zdaniach, jak Non je ne sais vraiment pas comment j'vivrais sans toi, oznaczającym Nie, naprawdę nie wiem, jak mógłbym żyć bez ciebie, czy Je voterais pour toi.- Głosowałbym na ciebie. Innym zagadnieniem mogącym sprawiać trudności na początku nauki, jest subjonctif- tryb łączący. Wyraża on to, co jest subiektywne- życzenia, obawy, wątpliwości, przypuszczenia i opinie. Zdanie C'est normal qu'les plus riches que moi ils aient plus de droits oznacza To normalne, że bogatsi ode mnie mają więcej praw. Aient to właśnie subjonctif- konkretnie trzecia osoba liczby mnogiej czasownika avoir. Przystępne i kompletne omówienia trybów i innych zagadnień gramatycznych mozna znaleźć na stronie Karola Rzemykowskiego.

Des millions de gens qui bossent comme des connards
Et pas pour les besoins d'la communauté
Qui triment toute leur vie du matin au soir
Rien que pour enrichir deux trois enfoirés
Des pourris qui cumulent tous les pouvoirs
Sur l'individu comme sur la société
Vas-y que j't'exploite et fais pas trop d'histoire
Ou je te jette et tu peux aller crever

On s'demande comment c'est possible dans une démocratie
Ben c'est parce qu'à chaque fois qu'on leur demande leur avis
On entend les pigeons roucouler leur chanson:
Merci patron de m'faire bosser pour toi
Non je ne sais vraiment pas comment j'vivrais sans toi
Merci patron, tu peux compter sur moi
Et à toutes les éléctions je voterais pour toi

Des millions de gens qui reversent presque un quart
De leur salaire à quelques enfoirés
Pour un toit qu'ils sont bien obligés d'avoir
Mais qui vaut pas le quart de ce qu'on leur fait raquer
Qu'on laisse joyeusement à quelques richards
Le pouvoir de régner sur l'immobilier
De spéculer, de racketter des milliards
En exploitant une vitale nécessité

On s'demande comment c'est possible dans une démocratie
Ben c'est parce qu'à chaque fois qu'on leur demande leur avis
On entend les moutons qui bêlent à l'unisson:
Merci mon proprio de m'louer un toit
Non je ne sais vraiment pas où c'que j'vivrais sans toi
Merci mon proprio, tu peux compter sur moi
Contre ces salauds de squatteurs je serais avec toi

Tous ces gens qui passent leur vie à cotiser
Pour financer gaiement de grandes sociétés
Tous les secteurs rentables offerts aux privés
Les déficitaires pour la communauté
Des flics partout pour gauler les mendiants
Traquer le réfugié, t'expulser de chez toi
Des prisons qui sont bourrées de pauvres gens
Une justice qui s'achète à l'heure d'avocat

On s'demande comment c'est possible dans une démocratie
Ben c'est parce qu'à chaque fois qu'on leur demande leur avis
On entend les pigeons, contents d'être ce qu'ils sont:
Merci nos lois de fonctionner comme ça
C'est normal qu'les plus riches que moi ils aient plus de droits
Merci l'Etat de cautionner tout ça
J'suis si fier de contribuer à cette société là

On s'demande comment c'est possible dans une démocratie
Ben c'est parce qu'à chaque fois qu'on leur demande leur avis
Les pigeons, les moutons reprennent tous en canon:
Merci patron de m'faire bosser pour toi
Moi aux prochaines éléctions je voterais pour toi
Merci mon proprio de m'louer un toit
Contre ces salauds de squatteurs je serais avec toi
Merci nos lois de fonctionner comme ça
C'est normal qu'les plus riches que moi ils aient plus de droits
Merci l'Etat de cautionner tout ça
J'suis si fier de contribuer à cette société là

Muzya punkowa to także bogate źródło słów pochodzących z języka potocznego. W zacytowanej piosence można znaleźć takie słowa, jak:

un salaud– łajdak, dupek, menda

bosser– tyrać, harować

un proprio– właściciel (skrót od propriétaire)

un flic– glina, pała, pies

un richard– bogacz

Faute de Frappe, to kolejna grupa punkowa z Genewy, powstała w 2003 roku. Wyrażenie faute de frappe oznacza błąd typograficzny, literówkę. Jak przystało na punkowców, piszą oni obrazoburcze teksty. Na YouTube można wysłuchać całości ich płyty z 2010 roku pod wymownym tytułem Le Retour aux Vraies Valeurs: Sex, Drugs, Punk'n'Oi!pobrane

Na koniec ciekawostka, która z pewnością zainteresuje miłośników Georges'a Brassensa. Na południu Francji, w Tuluzie, istnieje zespół Brassen's Not Dead, który wykonuje piosenki Georges'a Brassensa w punkowych aranżacjach. Muzycy wzięli na warsztat między innymi piosenki Mauvaise Reputation i Brave Margot, o których wspomniałam w poprzednim wpisie. Spora część ich piosenek dostępna jest na YouTube. Zachęcam do zapoznania się z nimi.


 

Zobacz też…

Francuskie brzmienia – część 4. Avec pas d'casque
Francuskie brzmienia – część 5. Czego może nauczyć nas hip-hop?
Francuskie brzmienia – część 6. W kręgu poetów przeklętych

 

Francuskie brzmienia cz. 7. Subiektywny przegląd klasyki cz. 1

W dzisiejszym wpisie postanowiłam sięgnąć do korzeni swojej nauki francuskiego. Moja przygoda z muzyka francuską zaczęła się w zamierzchłych czasach, gdy byłam uczennicą klasy dwujęzycznej z językiem francuskim. Wówczas to w domu rodzinnym wpadł mi w ręce dwupłytowy album La vie est une chanson. Polecam go wszystkim, którzy chcieliby zapoznać się z klasyką piosenki francuskiej. Dziś opiszę kilku artystów, z których twórczością miałam okazję zapoznać się dzięki temu albumowi. Wybór będzie czysto subiektywny.

Michel Delpech zmarł 2 stycznia tego roku, w wieku 69 lat. Zostawił po sobie 14 albumów studyjnych oraz wiele singli i EP-ek. 

Michel Delpech

Michel Delpech

Wyżej wymieniona składanka zawiera jego dwie piosenki – Pour un flirt i L'amour en wagon-lit. W obydwu bohater płci męskiej w dość bezpośredni sposób zachęca kobietę do zbliżenia fizycznego – w pierwszej z nich posuwa się do stwierdzenia, że jest gotów nawet odgrywać zakochanego, byle tylko ją popieścić. Akcja drugiej piosenki dzieje się w wagonie sypialnym. Jej bohater nie kryje się z tym, że interesuje go jednorazowa przygoda, co nie powstrzymuje go od zapłodnienia swej pociągowej kochanki. W repertuarze Delpecha można jednak znaleźć także ambitniejsze utwory. Warto zwrócić uwagę na Les divorcés, powstałą w  1973 roku. Delpech napisał ją wspólnie z innym artystą, Jeanem-Michelem Rivat, który był wówczas świeżo po rozwodzie z francuską astrolożką Christine Haas. Piosenka opowiada o przeżyciach mężczyzny, który stopniowo godzi się z końcem małżeństwa, a także o absurdalności ówczesnego prawa, które wymuszało wskazanie, która ze stron jest winna rozwodu. Możliwość rozwodu za porozumieniem stron została bowiem wprowadzona dopiero 2 lata później, przez prezydenta Valérego Giscard d'Estaing. Na YouTube jest kilka wersji tej piosenki- polecam , która, oprócz ciekawych rysunków, zawiera tekst piosenki. Warto też zwrócić uwagę na piosenkę pod wymownym tytułem La fin de mon cheminktóra opowiada o zbliżającej się śmierci. Robi tym większe wrażenie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Delpech napisał ją w 2013 roku, gdy zaczął chorować na raka.

Myriam Lopes Elmosnino, występująca jako Marie Myriam, francuska piosenkarka pochodzenia portugalskiego, najbardziej znana jest z tytułowego utworu swojej pierwszej płyty – L'oiseau et l'enfant, dostępnego także na wyżej wspomnianej składance. W 1977 dzięki temu utworowi wygrała bowiem Eurowizję.

Marie Myriam jak zwyciężczyni Eurowizji w 1977 roku

Marie Myriam jak zwyciężczyni Eurowizji w 1977 roku

Pamiętam, że w czasach licealnych, po tym jak zapoznałam się z wyżej wymienioną składanką, bardzo spodobała mi się ta piosenka, zarówno muzycznie, jak i tekstowo, zaś koleżanka określiła ją jako przesłodzoną. Francuska Wikipedia określa tę piosenkę jako hymn o pokoju na świecie. Nagranie zwycięskiego wykonania piosenki na Eurowizji można znaleźć tutaj. Nagranie jest opatrzone angielskimi napisami, jednak nawet osoba znająca język francuski w stopniu podstawowym poradziłaby sobie bez nich. Tekst nie zawiera żadnego czasu poza teraźniejszym. Wklejam tekst dla zainteresowanych:

 

Comme un enfant aux yeux de lumière
Qui voit passer au loin les oiseaux
Comme l'oiseau bleu survolant la Terre
Vois comme le monde, le monde est beau

Beau le bateau, dansant sur les vagues
Ivre de vie, d'amour et de vent
Belle la chanson naissante des vagues
Abandonnée au sable blanc

Blanc l'innocent, le sang du poète
Qui en chantant, invente l'amour
Pour que la vie s'habille de fête
Et que la nuit se change en jour

Jour d'une vie où l'aube se lève
Pour réveiller la ville aux yeux lourds
Où les matins effeuillent les rêves
Pour nous donner un monde d'amour

L'amour c'est toi, l'amour c'est moi

L'oiseau c'est toi, l'enfant c'est moi.

Moi je ne suis qu'une fille de l'ombre
Qui voit briller l'étoile du soir
Toi mon étoile qui tisse ma ronde
Viens allumer mon soleil noir

Noire la misère, les hommes et la guerre
Qui croient tenir les rênes du temps
Pays d'amour n'a pas de frontière
Pour ceux qui ont un cœur d'enfant

Comme un enfant aux yeux de lumière
Qui voit passer au loin les oiseaux
Comme l'oiseau bleu survolant la terre
Nous trouverons ce monde d'amour

L'amour c'est toi, l'amour c'est moi
L'oiseau c'est toi, l'enfant c'est moi

L'oiseau c'est toi, l'enfant c'est moi
L'oiseau c'est toi, l'enfant c'est moi.

Marie Myriam nagrała także inne wersje językowe tej piosenki – angielską, niemieckąhiszpańską oraz portugalską. Miłośnicy japońskich animacji być może znają La chanson de Nils Holgerssonpiosenkę występującą w czołówce serialu animowanego Nils Holgersson, opowiadającego o przygodach chłopca podróżującego po południowej Szwecji w towarzystwie stada gęsi. Jej wykonawczynią jest właśnie Marie Myriam.

Jacques Dutronc

Na składance znajdują się też dwie piosenki Jacques'a Dutronc, opowiadające o niegrzecznych chłopcach. Les Play Boys jest żartem z "zawodowych playboyów", ubierających się u Pierre'a Cardina, noszących buty od Carvila, uśmiechających się uwodzicielsko i pracujących jak bobry – ani rękami, ani nogami. Jacques Lanzmann, który wraz z Dutronc'em napisał tę piosenkę, przyznał, że nawiązuje ona do jego doświadczeń w pracy w magazynie dla mężczyzn Lui. Tytułowy bohater piosenki Gentleman Cambrioleur to też niezłe ziółko – tego eleganckiego gentlemana z pewnością trudno na pierwszy rzut oka podejrzewać o paranie się włamaniami i kradzieżami. Termin gentleman cambrioleur (gentleman włamywacz) został zaczerpnięty z przygód Arsène'a Lupin – pierwszy tom opowieści o tym uroczym kryminaliście nosi tytuł Arsène Lupin, gentleman-cambrioleur. Poza piosenkami ze składanki warto też posłuchać piosenki Les Bons et Les Mechantsznanej na pewno tym, którzy oglądali film Claude'a Leloucha o tym samym tytule. Dutronc jest bowiem nie tylko piosenkarzem, ale także aktorem – występował m. in. w filmie Sauve qui peut (la vie) Jeana-Luca Godarda oraz dwóch filmach polskiego reżysera Andrzeja Żuławskiego – Najważniejsze to kochać i Moje noce są piękniejsze niż wasze dni.7061958.3

Na płycie La vie est une chanson znajduje się też piosenka Marie Laforêt Viens. Tekst piosenki nie należy do wesołych – bohaterką jest mała dziewczynka, która prosi ojca, by wrócił do domu. Inna piosenka Marie Laforêt, Il a neigé sur yesterday, z pewnością zainteresuje miłośników zespołu The Beatles – opowiada bowiem o rozpadzie zespołu. Twórczość Marie Laforêt wyróżnia się rozmaitymi inspiracjami folkowymi z całego niemal świata – od Ameryki Południowej do wschodniej Europy. Polecam Sur les chemins des Andes, powstałą w 1966 roku francuską wersję peruwiańskiej piosenki El Cóndor Pasa. Marie Laforêt, podobnie jak Jacques Dutronc, połączyła karierę muzyczną i aktorską – zagrałą między innymi w filmie Le rouge et le noir zrealizowanym na podstawie powieści Stendhala.

Składanka La vie est une chanson zawiera też piosenki wielu innych artystów, w tym kultowej już Edith Piaf. Polecam ten album wszystkim, którzy chcą się zapoznać z francuską klasyką.


 

Zobacz także…

Francuskie brzmienia: Dernière Volonté
Teksty piosenek jako materiał pomocniczy do nauki języka. Francuskie brzmienia – część 2: Naufragés du Silence
Francuskie brzmienia – część 3. Canailles
Francuskie brzmienia – część 4. Avec pas d'casque
Francuskie brzmienia – część 5. Czego może nauczyć nas hip-hop?
Francuskie brzmienia – część 6. W kręgu poetów przeklętych
Muzyczne po Europie podróże

Multikurs.pl – trudna miłość

multikursMuszę wam na wstępie coś wyznać. Pewnie wyda się to nieco dziwaczne lub niecodzienne z perspektywy kogoś zainteresowanego językami, ale nigdy, przenigdy nie miałam ochoty ani sposobności uczyć się żadnego z języków romańskich. Nigdy nie uważałam, że to właśnie hiszpański, włoski czy francuski powinny stanowić, obok angielskiego, dopełnienie moich kompetencji; nie pociągał mnie żaden z południowoeuropejskich kręgów kulturowych. Epicentrum moich fascynacji zawsze stanowiły języki germańskie ze szwedzkim na czele, mam również za sobą sześć lat szkolnej nauki niemieckiego. Dlatego otrzymując propozycję zrecenzowania jednej z platform do nauki języków on-line, celowo oparłam się pokusie liźnięcia niderlandzkiego i norweskiego i sięgnęłam po francuski – język komedii z Louisem de Funèsem, które bawią prawdopodobnie już tylko mnie.

Nic więc dziwnego, że sposób postępowania z tą rodziną języków europejskich był dla mnie owiany zupełną tajemnicą – w połączeniu z dość dużą intensywnością kursu rezultat okazał się raczej mizerny – cyklu lekcji (jeszcze) nie ukończyłam, zaś do francuskiego czuję się raczej zniechęcona. Ostatnia z konsekwencji wiąże się raczej z tym, że w najbliższej perspektywie język ten nie będzie mi potrzebny absolutnie do niczego. Z dalszej części recenzji dowiecie się jednak, że sam multikurs serdecznie polecam i raczej nie będę wahała się podrzucić go komukolwiek, kto szuka solidnie opracowanego narzędzia do nauki on-line. Ale o tym za chwilę.

Na początek kilka suchych faktów. Multikurs.pl to narzędzie płatne, lecz oferujące w zamian pewną jakość – kursy opracowywane są w zespole blisko 100 osób z wykształceniem filologicznym i metodycznym, począwszy od anglistów a skończywszy na sinologach. Sam projekt współfinansowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i chwali się zaufaniem liczonym w kilkudziesięciu tysiącach użytkowników. Przedsięwzięcie musi być stosunkowo nowe, bowiem nie miałam z nim styczności nigdy wcześniej. Zespół Multikurs.pl kusi również hasłami reklamowymi gwarantującymi najwyższą skuteczność – i co warte zweryfikowania – INNOWACYJNOŚĆ procesu nauki. Jak koresponduje to z moim osobistym doświadczeniem?

Ze strony głównej MULTIKURS.PL

Ze strony głównej MULTIKURS.PL

 

NA PLUS – WBUDOWANY SŁOWNIK, WYBÓR JĘZYKÓW, MNOGOŚĆ POZIOMÓW

Każde okno kursu zawiera w górnym rogu pasek wyszukiwania nieznanych słów – wbudowany słownik daje więc gwarancję, że wszystkie, a przynajmniej większość wyrazów użytych w czytankach i dialogach się tam znajduje. Z pewnością oszczędza to wysiłek i czas włożony w odwiedzanie słowników zewnętrznych, jednak wyniki wyszukiwania i tak pojawiają się w osobnym oknie dialogowym, co przy częstym sprawdzaniu może zacząć być irytujące.

Multikurs umożliwia naukę aż 11 języków, w tym arabskiego, japońskiego i chińskiego. Jest to nie najgorsza oferta, zwłaszcza, że wychodzi naprzeciw chociażby miłośnikom norweskiego i niderlandzkiego (ten ostatni nie wydaje się być w Polsce aż tak popularny). Mimo wszystko jestem bardzo ciekawa, czy ta swoista "karta dań" rozszerzy się kiedyś o język szwedzki i duński.

HACZYK…

Multikurs prowadzi "sprzedaż wiedzy" w dwóch osobno funkcjonujących formach – są to pakiety kursów (a więc pełnowymiarowe zestawy kilkunastu lekcji) oraz pakiety fiszek MultiWords, zawierające same słówka. Nie wszystkie kursy wybiegają poziomem poza A2 – np. arabski jest na stronie w fazie opracowań mocno początkujących. Również norweski i niderlandzki nie oferują pełnego "wypasu" – możemy zakupić jedynie zestaw elektronicznych fiszek, zahaczających jednak o poziom B1 i B2.

(RACZEJ) NA PLUS – SFERA MOTYWACYJNA

multikurs_celZ tego co wiem, nikt nie opracował jeszcze samodzielnego kursu językowego, który zaciągałby siłą do nauki, przystawiając spluwę do skroni, bądź też tłumacząc rzeczowo profity wynikające z bycia systematycznym. Multikurs próbuje jednak wszelkimi środkami nakłonić użytkownika do regularnego, najlepiej codziennego odwiedzenia platformy. Wykorzystuje bowiem ranking kursantów, ustawienie celu dnia, częstotliwości powtórek, przesyła na maila tygodniowe raporty z nauki oraz informuje nas, który dzień z rzędu poświęcamy na pracę z językiem. Jestem święcie przekonana, że znakomitej większości osób podobają się takie rozwiązania i realnie wpływa to nie tyle na ich motywację wewnętrzną, co na poczucie winy w przypadku zaniedbania kursu. Osobiście nie jestem fanką porównywania się z innymi, daje to jednak pewien ogląd na to, jak mniej więcej sobie radzimy (w pewien bardzo powierzchowny sposób kompensuje to feedback lektora bądź sytuację rywalizacji w realnie istniejącej grupie kursowej).

(BARDZO) NA PLUS – SYSTEM POWTÓREK SŁÓW RODEM Z SRS

Najmilszym zaskoczeniem okazał się dla mnie zestaw elektronicznych fiszek, w którym uzyskałam dostęp do dość pokaźnego zestawu poszczególnych kategorii wyrazów, zwrotów a nawet całych zdań używanych w języku francuskim na wielu poziomach. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że sposób działania algorytmu powtórek do złudzenia przypominał mi ten użyty w programach typu SRS, takich jak Anki. 

multikurs_slowka

W dużym skrócie oznacza to inteligentny system powtarzania elementów z pewnego zbioru, podczas którego słowa lepiej zapamiętywane są po prostu pokazywane przez program z coraz mniejszą częstotliwością, w przeciwieństwie do słów, z którymi uczący się ma kłopoty.

Na platformie MultiSłówek również możemy ustalić sobie cel, porównać się z innymi oraz pobawić się w dodatkowo przygotowane gry, takie jak znane nam z lat dzieciństwa "memory".

NA PLUS – TRENER WYMOWY

Rozwiązaniem całkiem innowacyjnym i godnym głębszej analizy wydał mi się także multikursowy "trener wymowy", w którym mamy możliwość nagrania prezentowanego słówka, a potem porównania wymowy swojej oraz native'a.

savoir_multikurs

Intryguje mnie niezmiernie mnie rola użytych tutaj wykresów częstotliwości (?) dźwięku – w instrukcji kursu nie podano szczegółowych informacji nt. tego, czy jego kształt też powinnam poddać analizie. Jako że kompletnie się na tym nie znam, pytanie kieruję do czytelników zainteresowanych fonetyką od strony technicznej.

PLUS I MINUS – SAM SCHEMAT BUDOWY LEKCJI

Na początku recenzji pisałam, że Multikurs uważa swoje metody za innowacyjne – i o ile oddać im muszę to, że zastosowanie wbudowanego systemu SRS i pochylenie się nad fonetyką to zdecydowanie podążanie w dobrą stronę, to sama jednostka lekcyjna przyjmuje u nich raczej tradycyjny charakter.

Nie mówię, że to źle – każdy ocenia to wedle własnych upodobań, preferencji i możliwości. Jednak ja, mając styczność z francuskim absolutnie po raz pierwszy, czułam się nieco zdeprymowana koniecznością dokładnego, ortograficznego odwzorowania jakiegoś fragmentu dialogu po jedno- czy dwukrotnym go przeczytaniu.

Pisałam już kiedyś, że cenię sobie tradycyjne metody nauki polegające na obrabianiu tekstu w nieskończoność, lubię także poznać WSZYSTKIE zasady wymowy i ortografii zanim zacznę je stosować w praktyce. W zasadzie Multikurs nie narzuca nam kolejności korzystania z sekcji kursu, tj.  czy najpierw skorzystamy z wbudowanego "podręcznika", czyli wprowadzenia teoretycznego, gdzie objaśniane są meandry gramatyki czy akcentowania, z drugiej jednak strony nużą mnie w pewien sposób metody przeczytaj-natychmiast powtórz z matematyczną dokładnością rodem z najkonserwatywniejszych szkół publicznych.

Na początku bardzo oburzyłam się na mini-dyktando, w którym miałam zapisać ze słuchu wyrażenie "bonne nuit", a program policzył mi błąd ze względu na użycie małej, a nie wielkiej litery. Poszperałam jednak w ustawieniach i okazało się, że mogę odznaczyć rozróżnianie wielkości znaków. Od strony informatycznej uważam więc Multikurs za dopracowany.

PODSUMOWANIE

Jeżeli pytanie brzmiałoby "czy Multikurs zastąpi mi naukę w szkole językowej", to z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że stanowi on naprawdę dobry (bo samodzielny!) odpowiednik grupowej nauki na typowych kursach.

O stosunku ceny do oferowanych możliwości proszę, aby każdy wyrokował we własnym zakresie, ponieważ różne są zarówno możliwości finansowe poszczególnych ludzi, jak i rozpiętość cen innych form płatnego nauczania.

Żaden z elementów kursu nie wydaje się niedopracowany – zarówno animacje są przyjemne, jak i nagrania mają dobrą jakość, zarówno techniczną jak i edukacyjną (native speakerzy).

Kto wie – być może to właśnie niefortunny wybór języka francuskiego sprawił, że nie ukończyłam kursu w planowanym przeze mnie terminie. Mimo to będę go miała w pamięci, jeśli najdzie mnie ochota na opanowanie podstaw któregoś z języków romańskich.


Zobacz inne recenzje naszego autorstwa…

Angielski z kryminałem + wyznania językowej monogamistki
„Japoński. Fiszki Pisz i czytaj 200 podstawowych znaków kanji”. Recenzja
300 słów i wyrażeń dziennie, czyli recenzja Business English
Recenzja „Wielkiego zbioru ćwiczeń z języka angielskiego"

Francuskie brzmienia cz. 6. W kręgu poetów przeklętych.

R&VTwórczość francuskich poetów przeklętych dzielnie opiera się upływowi czasu i do dziś odgrywa ważną rolę w kulturze francuskiej. Nic dziwnego – wiersze poetów przeklętych są pełne tak chwytliwych tematów, jak namiętna miłość, odurzenie rozmaitymi używkami, różnorakie występki i konflikty z prawem, cierpienie i śmierć. Wątki związane z tymi tematami są również obecne w ich biografiach – najbardziej znanym przykładem jest tu silna, niepozbawiona podtekstów erotycznych relacja Verlaine'a i Rimbauda. Współcześnie twórczość poetów przeklętych jest obecna między innymi w muzyce – śpiewają ją tacy wokaliści, jak Léo Ferré czy Damien Saez

Termin poeci przeklęci (fr. poètes maudits) został stworzony przez Alfreda de Vigny, a spopularyzowany przez Paula Verlaine'a, który tak właśnie zatytułował swoją książkę, w której opisał między innymi samego siebie. Oprócz Pauvre Leliana (dosłownie Biedny Lelian, anagram imienia i nazwiska Paul Verlaine) bohaterami książki Poètes maudits są Tristan Corbière, Arthur Rimbaud, Stéphane Mallarmé, Marceline Desbordes-Valmore i Villiers de l'Isle-Adam. Ponadto do francuskich poetów przeklętych zalicza się Charlesa Baudelaire'a oraz żyjącego pod koniec średniowiecza Françoisa Villona. Oczywiście nie tylko Francuzi mogą pochwalić się twórczością poetów przeklętych. W kręgu kultury anglosaskiej za poetów przeklętych uznawani są m. in. Edgar Allan Poe i William Blake. Polska także ma swoich poetów przeklętych – najbardziej znani to Andrzej Bursa i Rafał Wojaczek.

Krzysztof Siwczyk grający tytułowego bohatera w filmie "Wojaczek" (1999)

Krzysztof Siwczyk grający tytułowego bohatera w filmie "Wojaczek" (1999)

Z mniej znanych warto wymienić Lesława "Cyrila" Danickiego, znanego jako Walek Dzedzej, uznawanego za pierwszego polskiego punka.

Za najstarszego francuskiego poetę przeklętego uważa się Françoisa Villona, autora między innymi Wielkiego Testamentu i Małego Testamentu. Mieszkał on w XV-wiecznym Paryżu, gdzie prowadził żywot pełen przygód i skandali. Należał do muszelników (fr. coquillards) – stowarzyszenia złodziei i oszustów, posiadającego własny socjolekt, w którym Villon stworzył kilka ballad. Wziął udział między innymi w napaści na Kolegium Nawarskie, przez co trafił do więzienia Chatelet. Został uwolniony dzięki wstawiennictwu kanonika de Villon, który w dzieciństwie wychowywał go. Poeta nie cieszył się jednak wolnością zbyt długo – w 1463 roku brał udział w bójce z użyciem noża, przez co został skazany na powieszenie. Zainspirowało go to do napisania Ballade des pendus (Ballady wisielców), w której opisuje świat z perspektywy szubienicy. Kara śmierci została zamieniona na 10 lat wygnania z Paryża. Źródła historyczne nie odpowiadają na pytanie o losy Villona po wygnaniu. Jeśli ktoś jest ciekaw tej kwestii, musi zadowolić się fantastyczną wersją jego życiorysu, barwnie i zabawnie opisaną przez polskiego pisarza Jacka Komudę w zbiorze opowiadań Herezjarcha. Villon występuje też w innej powieści Komudy – Imię Bestii. Tytułowa bestia to Gilles de Rais, o którym napisałam tutaj. Osobom, które chcą poznać życiorys Villona i jego epokę widzianą oczami historyka, polecam Życie codzienne w Paryżu Franciszka Villona Bronisława Geremka.zycie-codzienne-22-4-15W 1901 roku irlandzki twórca Justin Huntly McCarthy napisał dramat If I were king, inspirowany biografią Villona. Na jego podstawie powstały dwa filmy o tym samym tytule – niemy z 1914 roku i dźwiękowy z 1938 roku. Ten drugi dostępny jest tu. Dzieła Villona przeniknęły także do współczesnej muzyki. Twórcy współczesnej poezji śpiewanej w szczególności upodobali sobie wspomnianą już wcześniej Balladę wisielców. Na YouTube dostępna jest między innymi wersja Léo Ferré (pod tytułem Frères humains, l'amour n'a pas d'âge), nieżyjącego już piosenkarza pochodzącego z Monako, oraz wersja Little Nemo – grupy rockowej spod Paryża, działającej z przerwami od lat 80-tych do dziś. Warto też zwrócić uwagę na wersję folkmetalową, wykonaną przez Les Alabres, zespół z Toulon, dostępną tutaj. Z muzycznych opracowań innych ballad Villona warto poznać wykonaną przez niemiecki zespół Corvus Corax Ballade de Mercy (Balladę o litości), w której poeta fantazjuje o bezlitosnej zemście na swoich wrogach. Villona docenili także polscy muzycy – Piwnica Pod Baranami ma w repertuarze Balladę o turnieju w Blois, a muzycy z zespołu Ich Troje przygotowali piosenki do musicalu Rock'n'Villon, stworzonego na podstawie Wielkiego Testamentu. Jedną z nich jest Wszystko na karczmę i dziewczęta, dostępna na YouTube.podszewka_ich_troje_rock_n_villon_387816

Villon pisał swe utwory w średniowiecznej odmianie języka francuskiego, przez co są one dość trudne nawet dla osób dobrze znających współczesny francuski. Średniowieczny język francuski charakteryzuje się między innymi użyciem czasu passé simple, obecnie bardzo rzadko spotykanego, użyciem y zamiast i  w niektórych słowach (np. pluye zamiast pluie) oraz dodawaniem s między samogłoską a spółgłoską tam, gdzie obecnie nad samogłoską jest akcent (np. maistre zamiast maître, desdaigner zamiast dédaigner, fusmes zamiast fûmes). Istnieje jednak wiele tłumaczeń Villona na nowożytny francuski. Tłumaczenia utworów Villona na różne języki, w tym polski, znajdują się tu. Osobom, które chciałyby dowiedzieć się więcej o średniowiecznej odmianie języka francuskiego, polecam tę stronę.

Innym poetą przeklętym, tym razem XIX-wiecznym, z którego twórczością warto się zapoznać, jest Charles Baudelaire. Jego najbardziej znane dzieło to Les fleurs du mal (Kwiaty zła) – zbiór wierszy bardzo obrazoburczych jak na ówczesne realia.

dwujęzyczne wydanie "Kwiatów zła", Wydawnictwo Literackie, 1994

dwujęzyczne wydanie "Kwiatów zła", Wydawnictwo Literackie, 1994

Jednym z najpopularniejszych wierszy należących do tego tomu jest Charogne (Padlina) – dosadny i turpistyczny opis ludzkich zwłok. Wklejam oryginał:

Une Charogne

Rappelez-vous l'objet que nous vîmes, mon âme,
Ce beau matin d'été si doux:
Au détour d'un sentier une charogne infâme
Sur un lit semé de cailloux,

Les jambes en l'air, comme une femme lubrique,
Brûlante et suant les poisons,
Ouvrait d'une façon nonchalante et cynique
Son ventre plein d'exhalaisons.

Le soleil rayonnait sur cette pourriture,
Comme afin de la cuire à point,
Et de rendre au centuple à la grande Nature
Tout ce qu'ensemble elle avait joint;

Et le ciel regardait la carcasse superbe
Comme une fleur s'épanouir.
La puanteur était si forte, que sur l'herbe
Vous crûtes vous évanouir.

Les mouches bourdonnaient sur ce ventre putride,
D'où sortaient de noirs bataillons
De larves, qui coulaient comme un épais liquide
Le long de ces vivants haillons.

Tout cela descendait, montait comme une vague
Ou s'élançait en pétillant;
On eût dit que le corps, enflé d'un souffle vague,
Vivait en se multipliant.

Et ce monde rendait une étrange musique,
Comme l'eau courante et le vent,
Ou le grain qu'un vanneur d'un mouvement rythmique
Agite et tourne dans son van.

Les formes s'effaçaient et n'étaient plus qu'un rêve,
Une ébauche lente à venir
Sur la toile oubliée, et que l'artiste achève
Seulement par le souvenir.

Derrière les rochers une chienne inquiète
Nous regardait d'un oeil fâché,
Epiant le moment de reprendre au squelette
Le morceau qu'elle avait lâché.

— Et pourtant vous serez semblable à cette ordure,
À cette horrible infection,
Etoile de mes yeux, soleil de ma nature,
Vous, mon ange et ma passion!

Oui! telle vous serez, ô la reine des grâces,
Apres les derniers sacrements,
Quand vous irez, sous l'herbe et les floraisons grasses,
Moisir parmi les ossements.

Alors, ô ma beauté! dites à la vermine
Qui vous mangera de baisers,
Que j'ai gardé la forme et l'essence divine
De mes amours décomposés!

Jednym z najstarszych i najbardziej uznanych tłumaczeń Charogne na polski jest przekład autorstwa Stanisława Koraba-Brzozowskiego:

Czy pomnisz, moja luba, cośmy to widzieli

W ów letni ranek tak strojny w promienie?

Na zakręcie drożyny trup się ścieli;

A łożem jemu żwir i kamienie.

 

Nogi wznosząc do góry, jak w rozpusty szale,

Ziejące jadem to ścierwo gorące

Otwierało cynicznie i niby niedbale

Brzuch swój, skąd biły wyziewy trujące.

 

Słońce ciskało żarem na ową zgniliznę,

Jakby w płomieniach zgotować ją chciało

I naturze dać stokroć zwiększoną spuściznę

Materii niegdyś włożonej w to ciało.

 

Niebo patrzało w szkielet, co z ciała wyzierał,

Jak na rozkwitły kwiat w słońca promieniu;

Smród zasię tak cuchnący stamtąd się wydzierał,

Żeś się zachwiała jakoby w zemdleniu.

 

Roje much nad tym brzuchem brzęczały zmurszałym,

Skąd wylegały wciąż czarne gromady

Robactwa płynącego potokiem zgęstniałym

Wzdłuż tych żyjących łachmanów szkarady.

 

Wszystko to się jak fala pięło, zstępowało

Lub się miotało iskrzące od słońca,

Rzekłbyś, że tchnieniem wiatru nadęte to ciało

Ożyło znowu mnożąc się bez końca.

 

I muzyka płynęła jakaś stamtąd gwarna,

Jak wiatr szumiący pośród liści drzewa

Lub jak ruchem rytmicznym kołysane ziarna,

Które rolnik w przetaku swym przesiewa.

 

Formy się rozpływały, były jak sen mglisty,

Jak na sztaludze w pracowni malarza

Szkic jeszcze nie skończony, by pamięć artysty

Niepewna z trudem tylko go odtwarza.

 

Za skałami ukrytej, niespokojnej suki

Wzrok w nas utkwiony spoglądał straszliwie,

Bo czekała tej chwili, kiedy cielska sztuki,

Rzucone teraz, znów pochwyci chciwie.

 

– A jednak będziesz do tej ohydy ponurej

I ty podobna i pełna zarazy,

O gwiazdo oczu moich, słońce mej natury,

Kochanie moje, Aniele bez zmazy!

 

Zaprawdę będziesz taką, o wdzięków królowo,

Gdy już ostatnie wziąwszy sakramenta,

Pod bujnym legniesz kwieciem i trawą grobową,

By gnić, gdzie kości kryje ziemia święta.

 

Mów natenczas robactwu, moja piękna, blada,

Gdy pocałunki będzie wyżerać ci w grobie,

Że ja miłości mojej, która się rozkłada,

Treść i kształt boski wiernie chowam w sobie!

Uznaniem cieszy się również tłumaczenie Mieczysława Jastruna. Sami oceńcie, które z nich Wam się bardziej podoba:

Przypomnij sobie, cośmy widzieli, jedyna,
W ten letni, tak piękny poranek:
U zakrętu leżała plugawa padlina
Na ścieżce żwirem zasianej.

Z nogami zadartymi lubieżnej kobiety,
Parując i siejąc trucizny,
Niedbała i cyniczna otwarła sekrety
Brzucha pełnego zgnilizny.

Słońce prażąc to ścierwo jarzyło się w górze,
Jakby rozłożyć pragnęło
I oddać wielokrotnie potężnej Naturze
Złączone z nią niegdyś dzieło.

Błękit oglądał szkielet przepysznej budowy,
Co w kwiat rozkwitał jaskrawy,
Smród zgnilizny tak mocno uderzał do głowy,
Żeś nieomal nie padła na trawy.

Brzęczała na tym zgniłym brzuchu much orkiestra
I z wnętrza larw czarne zastępy
Wypełzały ściekając z wolna jak ciecz gęsta
Na te rojące się strzępy.

Wszystko się zapadało, jarzyło, wzbijało,
Jak fala się wznosiło,
Rzekłbyś, wzdęte niepewnym odetchnieniem ciało
Samo się w sobie mnożyło.

Czerwie biegły za obcym im brzmieniem muzycznym
Jak wiatr i woda bieżąca
Lub ziarno, które wiejacz swym ruchem rytmicznym
W opałce obraca i wstrząsa.

Forma świata stawała się nierzeczywista
Jak szkic, co przestał nęcić
Na płótnie zapomnianym i który artysta
Kończy już tylko z pamięci.

A za skałami niespokojnie i z ostrożna
Pies śledził nas z błyskiem w oku
Czatując na te chwilę, kiedy będzie można
Wyszarpać ochłap zewłoku.

A jednak upodobnisz się do tego błota,
Co tchem zaraźliwym zieje,
Gwiazdo mych oczu, słońce mojego żywota,
Pasjo moja i mój aniele!

Tak! Taką będziesz kiedyś, o wdzięków królowo,
Po sakramentach ostatnich,
Gdy zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniową,
By gnić wśród kości bratnich.

Wtedy czerwiowi, który cię będzie beztrosko
Toczył w mogilnej ciemności,
Powiedz, żem ja zachował formę i treść boską
Mojej zetlałej miłości!

Poza tym Baudelaire'a na język polski tłumaczyli między innymi Czesław Miłosz, Wisława Szymborska i  Bronisława Ostrowska. Życiorys Baudelaire'a jest godny poety przeklętego – twórca znany był z częstego odwiedzania sztucznych rajów, do których prowadziło opium i inne używki, z korzystania z usług prostytutek, czego konsekwencją był syfilis i rzeżączka, a następnie z burzliwego romansu z Mulatką, Jeanne Duval. Barwna biografia Baudelaire'a stała się inspiracją dla współczesnych powieściopisarzy – w 2009 roku amerykański pisarz Allen S. Weiss wydał książkę Le Livre bouffon, Baudelaire à l'Académie, a pięć lat później ukazała się powieść Baudelaire urugwajskiego twórcy Felipe Polleriego. 317EKEyIm+L._SX338_BO1,204,203,200_

Dzieła Baudelaire'a doczekały się również rozmaitych interpretacji muzycznych. Wspomniany już Léo Ferré poświęcił poecie aż trzy albumy – Les Fleurs du mal, dwupłytowy Léo Ferré chante Baudelaire oraz, wydany pośmiertnie w 2008 roku, Les Fleurs du mal (suite et fin). Léo Ferré chante Baudelaire jest dostępny w całości tutaj. Na YouTube są dostępne także niektóre piosenki z pozostałych dwóch albumów Ferrégo, między innymi Les métamorphoses du vampire opowieść o demonicznej femme fatale, jeden z sześciu utworów niedopuszczonych do publikacji w pierwszym wydaniu Kwiatów zła w 1857 roku. Inny artysta, George Chelon, stworzył piosenki do wszystkich utworów z Les fleurs du mal. Całość ukazała się w 2009 roku na siedmiu płytach CD. Część piosenek Chelona jest dostępna na YouTube, a wśród nich Albatros opowiadający o wyobcowaniu poety w tłumie. Baudelaire jest lubiany także przez muzyków tworzących ciężkie brzmienia – włoski zespół metalowy Théâtres des Vampires na płycie Bloody Lunatic Asylum umieścił recytację Les Litanies de Satan – przewrotnej modlitwy, w której Baudelaire nazwał Szatana najmądrzejszym i najpiękniejszym z aniołów, a Celtic Frost, zespół metalowy ze Szwajcarii, na płycie Into de Pandemonium wykonuje utwór Tristesses de la Lune w dwóch wersjach językowych – angielskiej i francuskiej.

W ścisłej czołówce francuskich poetów przeklętych plasują się także Paul Verlaine (1844-1896) i Arthur Rimbaud (1854-1891). Verlaine i Rimbaud poznali się w Paryżu, gdy Rimbaud miał 17 lat. Ich burzliwą i skomplikowaną relację ciekawie przedstawia film Agnieszki Holland Całkowite zaćmienie (1995).

Verlaine (D. Thewlis) i Rimbaud (L. Di Caprio), kadr z filmu "Całkowite zaćmienie"

Verlaine (D. Thewlis) i Rimbaud (L. Di Caprio), kadr z filmu "Całkowite zaćmienie"

Zgłębiając twórczość Verlaine'a, warto zapoznać się z Poèmes saturniens (Poematy saturnijskie). Jak można się spodziewać, nie są one wesołe – Saturn w ezoteryce wiąże się bowiem ze smutkiem i cierpieniem. Rimbaud jest znany głównie z wiersza Bateau ivre (Statek pijany), który pozwolił mu podbić serce Verlaine'a, Voyelles (Samogłoski), uważane za zapis synestezji, wierszy antywojennych, zainspirowanych okrucieństwami wojny francusko-pruskiej, jak Le Mal (Zło) czy Le Dormeur du Val (Śpiący w kotlinie) oraz prozy poetyckiej – zbioru Illuminations (Iluminacje) i poematu Une saison en enfer (Sezon w piekle).

wydanie dwujęzyczne wierszy Rimbauda, Wydawnictwo Literackie, rok 1993

wydanie dwujęzyczne wierszy Rimbauda, Wydawnictwo Literackie, rok 1993

Pisząc o adaptacjach muzycznych Verlaine'a i Rimbauda i tym razem nie sposób pominąć Léo Ferrégo. Wydał on kilka albumów, w której upamiętnia twórczość obu poetów – między innymi płytę Verlaine et Rimbaud, złożoną z utworów obu poetów oraz Une saison en enfer, zawierającą całość tytułowego poematu. Une saison en enfer jest w całości dostępny tutaj, na YouTube są też niektóre piosenki z płyty Verlaine et Rimbaud. Jedna z moich ulubionych to Les Poètes de sept ans (Siedmioletni poeci). Tytułowy bohater wiersza Rimbauda to chłopiec, którego matka chce zmusić do posłuszeństwa i czytania Biblii, chłopiec jednak jest zainteresowany rozwojem w zupełnie innym kierunku. Z innych muzycznych adaptacji Rimbauda warto wymienić piosenki Ghédalii Tazartèsa, artysty pochodzącego z tureckiej mniejszości żydowskiej, w tym Ma boheme i Rimbaud Blues Project – grupę muzyków bluesowo-rockowych z Charleville-Mézières, wykonującą między innymi wiersz Le Dormeur Du Val.

Mam nadzieję, że udało mi się Was zachęcić do zgłębiania twórczości poetów przeklętych. Jeśli nie, niech zrobi to Baudelaire: Il faut vous enivrer sans trêve. Mais de quoi? De vin, de poésie, ou de vertu, à votre guise. Mais enivrez-vous.

Francuskie brzmienia – część 5. Czego może nauczyć nas hip-hop?

Breakdance

Breakdance

Opinie na temat hip-hopu od dawna dzielą ludzi. Jedni uważają, że rap i hip-hop to nie muzyka, tylko gadanie w stałym, monotonnym rytmie, inni lubią ten rodzaj muzyki za to, że, jak twierdzą, opowiada o życiu, niesie przesłanie, nie tak jak bezrozumne piosenki popowe, w których wokaliści śpiewają o pierdołach całkowicie pozbawionych sensu. Chociaż sama nie należę do miłośników hip-hopu, muszę przyznać, że francuski hip-hop, ze względu na liczne zapożyczenia z innych języków oraz pokaźny zasób słownictwa slangowego, może być interesującym zjawiskiem dla osoby uczącej się języka francuskiego.

Osoby zaznajomione z subkulturą hip-hopową podkreślają, że rap to rodzaj muzyki, a hip-hop to szersze pojęcie, oznaczające kulturę czarnoskórych mieszkańców południowego Bronxu, powstałą na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Należy do niej nie tylko rap, ale też np. graffiti czy breakdance. Terminy rap i hip-hop na co dzień są jednak często używane zamiennie i tak też będę ich używać w tym wpisie.

Za twórcę terminu hip-hop uważany jest Keith "Cowboy" Wiggins, należący do Grandmaster Flash and the Furious Five – amerykańskiej grupy z końca lat 70-tych, wykonującej ten właśnie rodzaj muzyki.

Grandmaster Flash and the Furious Five

Grandmaster Flash and the Furious Five

Cowboy, żartując ze swojego kolegi, który poszedł do wojska, powtarzał słowa hip/hop/hip/hop w sposób, który miał naśladować rytm żołnierskiego marszu. Przyjacielskie docinki go tak wciągnęły, że zaczął stosować ów rytm na scenie. Muzycy disco, często grający z Grandmaster Flash and the Furious Five, zaczęli nazywać Cowboya i jego kolegów z zespołu określeniem hip hoppers. Początkowo miało ono wydźwięk pejoratywny, szybko jednak zostało przejęte przez samych twórców hip-hopu i zaczęło służyć jako określenie tożsamości. Do popularyzacji terminu przyczynił się zespół The Sugarhill Gang, którego utwór Rapper's Delight, wydany w roku 1979, zaczyna się od słów I said a hip, hop the hippie the hippie to the hip hip hop, a you don't stop.

Rap jest dużo starszy niż kultura hip-hopowa. Czasownik to rap oznacza dosłownie stukać, uderzać, bić. Zachodnioafrykańscy griots – ludowi artyści opowiadający historie w rytm bębnów, uważani za pierwowzór raperów – istnieli już w XIV wieku. Termin rap upowszechnił się na początku lat 70-tych XX wieku za sprawą Isaaka Hayesa – afroamerykańskiego wokalisty, który kilka swoich utworów z płyty Black Moses zatytułował Ike's rap i ponumerował.

Hip-hop, a wraz z nim rap, szybko zdobył popularność także we Francji. Stało się tak w dużym stopniu za sprawą mniejszości etnicznych – afrykańskiej oraz karaibskiej. Hip-hop zrobił zawrotną karierę na ubogich przedmieściach francuskich metropolii np. Paryża, Marsylii, Lyonu, Tuluzy czy Nicei. Pierwszą gwiazdą francuskiego hip-hopu został Claude M'Barali, znany jako MC Solaar, pochodzący z Senegalu mieszkaniec przedmieść Paryża.

MC Solaar

MC Solaar

Duży wpływ na jego twórczość miał pobyt u wuja w Egipcie, gdzie zetknął się z twórczością Kevina Donovana, afroamerykańskiego DJ-a z południowego Bronxu, znanego jako Afrika Bambaataa. W 1991 roku MC Solaar nagrał swój pierwszy album, Qui sème le vent récolte le tempo, który szybko stał się hitem. Twórczość MC Solaara jest zaliczana do lżejszego i bardziej optymistycznego nurtu francuskiego hip-hopu. Z czasem pojawił się nurt bardziej agresywny, zbliżony do amerykańskiego gangsta rapu, gloryfikujący przemoc w postaci np. zabijania policjantów. Francuski hip-hop nie stroni od trudnych tematów, jak handel narkotykami, wojny gangów czy starcia z policją. Przegląd najciekawszych utworów francuskiego hip-hopu z lat 90. XX wieku oraz z naszego stulecia znajduje się tu.

Język hip-hopu garściami czerpie ze slangu młodzieżowego ubogich przedmieść. Jednym ze zjawisk tworzących ów slang jest verlan, polegający na inwersji sylab w słowie.

un thug- chuligan, rozbójnik, rzezimieszek

un thug– chuligan, rozbójnik, rzezimieszek

Samo słowo verlan – jest to słowo l'envers (odwrót, odwrotność; à l'envers– odwrotnie, na odwrót) po inwersji sylab. Verlan pierwotnie pełnił rolę szyfru chroniącego przed policją i innymi niemile widzianymi gośćmi. Widać to do dziś- wiele słów w verlan dotyczy tematów tabu, jak seks czy używki. Stopniowo jednak coraz więcej słów verlan przenika do głównego nurtu języka francuskiego.

Przykłady verlan:

chelou (od louche) – dziwny, dziwaczny, podejrzany

béton (od tomber) – spaść, upaść; używany głównie w wyrażeniu laisser béton (od laisser tomber quelque chose) – upuścić, wywrócić coś lub zapomnieć czegoś

cimer (od merci) – dziękuję

portnawak, portnaouak, nawak (od n'importe quoi) – cokolwiek

teuchi, teuch' (od shit) – trawka, zioło

cheum (od moche) – brzydki

rebeu (od arabe) – Arab

noiche (od chinois) – Chińczyk

nechié (od chienne) – suka, szmata, zdzira

pécho (od choper) – złapać, schwytać; poderwać, wyrwać

Więcej przykładów użycia verlan znajduje się tu.

barjot (jobard)- szalony, niespełna rozumu

barjot (jobard) – szalony, niespełna rozumu

Innym charakterystycznym elementem przedmiejskiego żargonu są celowe błędy ortograficzne, jak np. w tytule utworu Teknik Correcte Exigée. (typowy Francuz napisałby, rzecz jasna, technique, a nie teknik). Utwór ten należy do dorobku grupy o wymownej nazwie Mo'vez Lang. (zły język, typowy Francuz napisałby mauvaise langue). Bardzo częste jest też stosowanie skróconych form tam, gdzie zasadniczo się ich nie stosuje, np. j'balance zamiast je balance oraz rozmaite zapożyczenia, np. fooding z angielskiego – szybkie i chaotyczne spożywanie posiłku, częste w Paryżu, czy kif-kif z arabskiego – taki sam, ten sam, to samo. Owe zapożyczenia oraz rozmaite idiomy tworzą argot – slang młodzieżowy.

Logo Papa Poule tOto kilka przykładów argot:

flafla (od flatter) – szpanowanie, popisywanie się, efekciarstwo

poulet  (dosłownie: kurczak) – glina, pies, pała, też: flic, schmitt, schtroumpf

niquer – pierdolić; va te faire niquer – spierdalaj

Pétaouchnok – zadupie, pipidówa

salope – dziwka, szmata

saloper – sknocić, spartaczyć, spieprzyć; zabrudzić, uświnić

schlass(e), chlass(e) – pijany, nawalony, narąbany

sensass (od sensationnel) – świetny, rewelacyjny

cinglé(e), cintré(e) – postrzelony, stuknięty

séropo  (od séropositive) – nosiciel HIV

Więcej przykładów argot można znaleźć tu. Warto też zapoznać się z pozycją o tytule Pas de bleme! Słownik slangu i potocznego języka francuskiego, której część dostępna jest tutaj. Polecam też wybór piosenek będących ciekawymi źródłami argot, dostępny na blogu IE Languages.

DiamsJednym z bardziej znanych obecnie dzieł francuskiego hip-hopu jest utwór Laisse Moi Kiffer wykonywany przez Diam's, wokalistkę pochodzącą z Cypru, znaną z wizerunku niezależnej chłopczycy.


Laisse-moi kiffer la vibe avec mon mec
J'ai pas de temps à perdre dans des prises de tête
Pourquoi tu m'observes, pourquoi tu me regardes ?
Tu veux mon mec ou quoi ? j'te mets en garde,
On touche pas à ça, on baisse les yeux
T'as cru t'avais du style dans ton peau de pêche bleu
kiffer (pot.) – ćpać; chłonąć, podziwiać
la vibe (pot.) muza
kiffer la vibe (pot.) słuchać muzy
un mec (pot.) facet, typ, koleś; mon mecmój facet, mój chłopak

prises de tête – rozmyślania, rozważania, zmartwienia, dylematy

Mais meuf j'ai le même, on a toutes le même
Car on va toutes se ruiner chez H&M
J'sais que je suis pas une bombe latine
Ni que je suis pas une blonde platine
J'sais que tu veux pas que j't'égratigne
Tu galères? bein viens j'te présente le DJ derrière les platines

une meuf (verlan od femme) – kobieta, dziewczyna, laska; un bête de meuf – niezła laska
égratigner – podrapać
galérer mieć kłopoty, problemy

J'sais que j'suis pas une bombe latine
Ni une blonde platine, DJ!
Laisse-moi kiffer la vibe avec mon mec (hin hin)
J'suis pas d'humeur à ce qu'on me prenne la tête (laisse-moi kiffer)
J'ai mes soucis donc s'il-te-plaît arrête (hin hin)
Laisse-moi kiffer la vibe avec ceux que j'aime (non non non non)J'suis pas d'humeur à ce qu'on me saoule, DJ
Y a de la foule donc mets-nous un son d'fou
Pourquoi tu fais genre, j'te vois venir
Avec tes belles jambes tu te crois tout permis
Mais baisse les yeux, trouve-toi un autre mec c'est mieux
Laisse tomber le mien sérieux
saouler, souler, soûler (pot.) – wkurzać, irytować

faire genre – udawać, stwarzać pozory

Rien que tu ris, rien que tu teases
Rien qu' tu te prends pour Alicia Keys
Y a trop de coquines, trop de pâles copies
De stars qui se la pêtent entre copines
Trop de minettes qui veulent se faire remarquer
Trop de fillettes qui font les belles à peine débarquées

teaser (z ang. to tease )- żartować, wyśmiewać się

Moi,
J'sais que j'suis pas une bombe latine
Ni une blonde platine, DJ! {x2}
Laisse-moi kiffer la vibe avec mon mec (hin hin)
J'suis pas d'humeur à ce qu'on me prenne la tête (laisse-moi kiffer)
J'ai mes soucis donc s'il-te-plaît arrête (hin hin)
Laisse-moi kiffer la vibes avec ceux que j'aime (non non non non) J'suis pas d'humeur à ce qu'on me prenne la tête non
Ni d'humeur à ce qu'on drague mon mec
Tu connais ni mon histoire ni mes problèmes
Cherche-toi un motard ou un mec open
Fais pas le mannequin,
J'imagine déjà la tête que tu dois avoir le matin
draguer (pot.) – wyrywać, podrywać
un motard (pot.) – motocyklista, koleś na motorze

Donc reste sage, ne me teste pas
Laisse-moi kiffer la vibe ne me stresse pas
Tu fais la meuf "in",
Mais nous on le sait que t'as pompé ton style sur Beyoncé
J'suis pas une bombe latine
Mais moi le DJ passe mon vinyl sur ses platines
J'sais que j'suis pas une bombe latine,
Ni une blonde platine, DJ!

Laisse-moi kiffer la vibes avec mon mec (hin hin)
J'suis pas d'humeur à ce qu'on me prenne la tête (laisse-moi kiffer)
J'ai mes soucis donc s'il-te-plaît arrête (hin hin)
Laisse-moi kiffer la vibes avec ceux que j'aime (non non non non)
Zobacz też…

 

Teksty piosenek jako materiał pomocniczy do nauki języka. Francuskie brzmienia – część 2: Naufragés du Silence

W jednej z dyskusji na Woofli ktoś stwierdził, że na ogół nie słucha tekstów, bo z zażenowania musiałby przestać, a nad sensem tekstu z reguły przeważają względy rytmiczne i „wuchowpadalność”. Osobiście nie zgadzam się z tą opinią. Przy odpowiednim doborze słuchanej muzyki można znaleźć wiele tekstów, które mają niebanalny sens i potrafią być ciekawym i istotnym źródłem wiedzy oraz nowych słów.

Z pewnością da się to powiedzieć o tekstach szwedzkiego zespołu Therion, tworzącego w języku angielskim. Teksty te zawierają wiele odniesień do rozmaitych mitologii i religii, np. Melek Taus opowiada o Pawim Aniele, jednej z najważniejszej postaci w wierzeniach Jazydów, a Kali Yuga – o ciemnym wieku, wieku demona Kali w mitologii hinduskiej.

Teksty sabaton___uprising_by_olzon_1piosenek bywają też nieocenionym źródłem ciekawostek historycznych i mogą inspirować do dalszych poszukiwań w tym zakresie. Warto tu z pewnością wymienić szwedzki zespół Sabaton. Tytułowy utwór z płyty Carolus Rex, śpiewany w dwóch wersjach – po szwedzku oraz po angielsku – opowiada o Karolu XII, ostatnim szwedzkim władcy absolutnym. Sabaton w swoich tekstach nawiązuje także do historii Polski. "40:1" opowiada o bitwie pod Wizną, zwanej "polskimi Termopilami", podczas której 7-10 września 1939 roku 720 polskich żołnierzy stawiło czoła około czterdziestokrotnie większej liczbie Niemców. Istnieje nawet polska wersja tej piosenki. Z kolei Uprising opowiada o powstaniu warszawskim.

Icradlennym zespołem, który w swoich tekstach odwołuje się do historii, jest brytyjska formacja Cradle of Filth. Mroczni muzycy z Suffolk w szczególności lubują się w postaciach znanych z okrucieństwa i morderczych żądz. Album Cruelty and the beast opowiada o owianej legendą hrabinie Elżbiecie Batory, ciotce polskiego króla Stefana Batorego. Niektórzy autorzy przypisują jej zamiłowanie do tak wyrafinowanych rozrywek, jak kąpiele we krwi dziewic, bądź przywiązywanie do drzew nagich dziewcząt wysmarowanych miodem i zostawianie ich na pastwę pszczół. Ciężko jest jednak oddzielić historię od legendy. Polecam fabularyzowaną biografię Elżbiety Pani na Czachticach, autorstwa słowackiego dziennikarza Jozo Niznanskiego. Inny album Cradle of Filth, Godspeed on the Devil's Thunderpoświęcony został nie mniej kontrowersyjnej postaci francuskiego arystokraty Gillesa de Rais, skazanego za masowe mordowanie i gwałcenie dzieci. Liczba jego ofiar waha się od trzydziestu do dwustu, jednak i tutaj należy zachować ostrożność i mieć na uwadze różnicę między historią a legendą. W Polsce jest dostępna biografia Gillesa de Rais autorstwa francuskiego historyka, pisarza i malarza Michela Herubel, wzbogacona o akta sprawy sądowej krwawego wielmoży.

Wszystkim, którzy są zainteresowani doskonaleniem języków obcych za pomocą tekstów piosenek, gorąco polecam stronę Lyrics Training. Autorzy strony wpadli na pomysł genialny w swej prostocie – zamieścili teledyski z wyświetlającymi się tekstami piosenek, zawierającymi luki do uzupełniania. Można wybrać poziom początkujący, średnio zaawansowany, zaawansowany oraz ekspercki. Wybór jest naprawdę bogaty – strona zawiera piosenki w języku angielskim, hiszpańskim, portugalskim, francuskim, włoskim, niemieckim, holenderskim, japońskim, tureckim oraz katalońskim. O możliwościach, jakie daje Lyrics Training, więcej napisał Kamil Kondziołka na blogu Języki Podróże. Osobom, które są zainteresowane nauką języka angielskiego za pomocą tekstów piosenek, polecam także stronę Songlish oraz blog AntyTeksty.

hqdefaultTeksty piosenek w języku francuskim także potrafią być interesujące. Warto tu, poza klasykami, takimi, jak George Brassens czy Jacques Brel, przywołać choćby projekt Geoffroya D Dernière Volonté, a także belgijski zespół Naufragés du Silence (dosłownie: rozbitkowie ciszy, ocaleli z ciszy). O istnieniu Naufragés du Silence dowiedziałam się niedawno, w warszawskim Empiku Junior, na spotkaniu z protagonistami polskiego rocka gotyckiego – zespołem Closterkeller . Okazało się, że Paweł Pieczyński, gitarzysta Closterkellera w latach 1992-2000, przed rozpoczęciem kariery w Closterkellerze przebywał kilka lat w Brukseli, gdzie grał właśnie w Naufragés du Silence. Owocem tej polsko-belgijskiej współpracy jest Chat,  wykonany przez Closterkellera cover piosenki Naufragés du Silence Elle en voulait plus, wydany na płycie Scarlet w 1995 roku. Tematem piosenki jest toksyczna miłość. Główny bohater zmaga się z uczuciem do kobiety, która nie docenia jego starań i poświęceń i wciąż żąda więcej i więcej. Jest sprytna i przebiegła niczym tytułowy kot.

O Naufragés du Silence jest zaskakująco mało informacji w internecie. Nie ma żadnych wywiadów z zespołem ani artykułów na jego temat. Z wpisu na forum Bide et Musique wynika, że zespół powstał w 1984 roku w Brukseli, koncertował w Belgii i w Japonii, a w 1987 roku wydał swój pierwszy singiel, zatytułowany L'astronaute maudit (dosłownie: Astronauta przeklęty). Dowiadujemy się też, że zespół na krótko powrócił na scenę w 2008 roku. Wystąpił wtedy w Rixensart w południowej Belgii. Strona belgijskiej mediateki informuje nas, że w 1994 roku zespół wydał płytę zatytułowaną po prostu Naufragés du Silence. Na płycie znajduje się 14 piosenek. Na stronie MySpace można usłyszeć sześć z nich, w tym wspomnianą już Elle en voulait plus. Zachęcam do zapoznania się z tekstem piosenki. Myślę, że będzie on zrozumiały dla każdego, kto w nauce francuskiego dotarł do najważniejszych czasów przeszłych – passé composé oraz imparfait. Tekst, który zamieszczam tutaj, pochodzi z oficjalnej strony Closterkellera. Pozwoliłam sobie jedynie na dopisanie akcentów i znaków diakrytycznych. Tę właśnie wersję wykonuje Anja Orthodox. Istnieją nieznaczne różnice między tą wersją a oryginałem, do czego za chwilę przejdę.

J'avais beau ouvrir mes mains
Elle en voulait plus
J'avais beau ouvrir mon corps
Elle en voulait plus

Czasownik avoir tutaj oznacza "musieć". Beau oznacza tutaj "na próżno, daremnie". W oryginalnej wersji zamiast corps pojawia się słowo coeur– serce.
J'avais beau lui pardonner
Toutes ses erreurs
Un matin elle m'a piégé
Elle a pris mon corps

Podobnie jak wcześniej, w oryginalnej wersji zamiast corps pojawia się słowo coeur.

Elle m'a fait chat, chat, chat
Chaque fois que tu la verras
Elle fera chat, chat, chat
Chaque fois que tu I'entendras

Faire chat, choć dosłownie oznacza "zrobić kota", w belgijskiej odmianie francuskiego oznacza "faire l'école buissonnière" – wagarować. Tutaj zapewne oznacza to po prostu ucieczkę.

J'avais beau la supplier
De m'abandonner
J'avais beau la supplier

de me laisser seul
Et aujourd'hui dans le ciel
Au milles couleurs
Lorsque j'entends parler d'elle
Elle me brise le coeur

W oryginalnej wersji zamiast Elle me brise le coeur występuje zwrot Ça me brise le coeur. Briser le coeur oznacza "łamać serce"Entendre parler oznacza tyle, co "słyszeć o czymś z drugiej ręki, np od osoby trzeciej". Polecam przykłady z Wikisłownika.
Elle m'a fait chat, chat, chat
Chaque fois que tu la verras
Elle fera chat, chat, chat
Chaque fois que tu I'entendras

Hey, est-ce que tu m'attends?
Derrière tes yeux de metal
Est-ce que tu comprends?
Essaye de comprendre!
Que cet amour n'a pas de sens!
Que cet amour n'a pas de vie!
Que cet amour n'existe pas!
Hey, essaye de comprendre
Essaye de me voir
Je suis calé ici-bas!

Calé oznacza tutaj "unieruchomiony, uwięziony".

A Wy co sądzicie – czy teksty piosenek mogą być przydatne w szlifowaniu języków? Zapraszam do dyskusji.

Zobacz też:
Francuskie brzmienia: Dernière Volonté
Muzyczne po Europie podróże
Urugwajskie głosy

 

Francuskie brzmienia cz.1: Dernière Volonté

dernierevolonteDo stworzenia tego wpisu zainspirowała mnie notka Adriany Oniszk "Urugwajskie głosy" i notka Karola Cyprowskiego "Muzyczne po Europie podróże". Uważam, że zdecydowanie warto poznawać piosenki tworzone w językach innych niż angielski, dlatego postanowiłam stworzyć kilka tekstów o muzyce francuskiej. Mój pierwszy wpis na ten temat będzie dotyczył projektu o nazwie Dernière Volonté.
Dernière Volonté (dosłownie: Ostatnia Wola) to projekt francuskiego muzyka Geoffroy'a D. 11 kwietnia tego roku Geoffroy gościł w Poznaniu na 2nd Wrotycz Festival. Dernière Volonté istnieje od 1998 roku. Od tego czasu jego dorobek ewoluował, stając się coraz bardziej melodyjny. Wśród wykonawców, którzy najbardziej wpłynęli na niego, Geoffroy wymienia Soft Cell, Kraftwerk, Suicide i Taxi Girl. Dernière Volonté zalicza się do nurtu military pop i dark ambient, jednak Geoffroy nie ogranicza się do elektronik i- używa także bardziej tradycyjnych instrumentów, m. in. organów.
Teksty Dernière Volonté są pełne melancholii i mroku. Są intrygujące i tajemnicze, a jednocześnie niezbyt trudne. Dlatego wszystkim, którzy opanowali podstawy języka francuskiego, polecam piosenki Geoffroy'a jako pomoc w nauce.
Jedna z moich ulubionych piosenek Dernière Volonté to "Mon meilleur ennemi". Tekst jest prosty i nie zawiera żadnych skomplikowanych form gramatycznych, a jednocześnie jest ciekawy. Tytuł w dosłownym tłumaczeniu brzmi "Mój najlepszy wróg". Nie wiemy dokładnie, do kogo podmiot liryczny adresuje swoje słowa, jednak na pewno kierują nim silne emocje. Nazywa swojego adresata m.in. cieniem słońca i atramentem, który nigdy nie schnie. Poniżej wklejam całość:

Tu es mon meilleur ennemi,
Ma plus grand énigme
Que je ne peux saisir
Tu es celui que je redoute,
Après qui je cours
Sans reprendre mon souffle

Tu es celui que je méprise,
Comploteur averti
Tu vises mon agonie
Tu es l'ombre du soleil,
Une encre jamais sèche
Un tatouage imparfait

Tu es le vice de mes vertus,
Celui qui capitule
Quand je me sens perdu
Tu es mon champ de bataille,
Mes ivresses fatales
Fruits de mes états d'âmes

Tu es mon sèche-coeur,
Mon péril à demeure
La source de ma douleur
Tu es celui que j'ai noyé,
Non-mort et enragé
Prêt à recommencer

Prêt à recommencer…

Tu es mon meilleur ennemi [x4]

Tu es mon meilleur ennemi,
Une encre jamais sèche
Un tatouage imparfait,
Prêt à recommencer
Prêt à recommencer
Prêt à recommencer…

Francuski w Québecu – jak zrozumieć Kanadyjczyka?

„Voyage, voyage!” – kojarzycie tę piosenkę, prawda? Podejrzewam, że nie ma osoby, która nie znałaby tego francuskiego hitu. Nie mieliście wrażenia, że ten język tak ładnie brzmi? Że słowa idealnie układają się w jedną melodyjną frazę? Jeśli tak, to macie świetne ucho – subiektywna opinia 🙂 To prawda, francuski jest ogromnie melodyjnym językiem, więc wszelkie piosenki i wiersze brzmią niesamowicie.
Obecnie językiem francuskim posługuje się około 240 mln ludzi na pięciu kontynentach. W dwudziestu dwóch krajach jest jedynym urzędowym, natomiast w pozostałych powszechnie się go używa – te kraje to między innymi Tunezja, Maroko, Algieria, Liban, Mauretania czy Wietnam. Oprócz tego jest oczywiście oficjalnym językiem Unii Europejskiej. Poniżej znajduje się mapka obrazująca użycie języka francuskiego na świecie.
pays_fr

Język francuski ma oczywiście kilka odmian – wprawdzie głównie uczymy się akcentu paryskiego, ale istnieją także inne wariacje, na temat których pisał już Karol, w swojej serii artykułów o językach regionalnych Francji.

Postanowiłam zająć się krajem, z którego pochodzą między innymi Celine Dion, Garou i Nelly Furtado. Ten tekst będzie poświęcony Kanadzie, jej językom oficjalnym i regionowi Québec. Na początek proponuję troszkę historii. Skąd język francuski w  Kanadzie?  Europejska kolonizacja Kanady rozpoczęła się w XV wieku, kiedy to angielski żeglarz odkrył wschodnie wybrzeże. W 1497 John Cabot dopłynął do wybrzeży Ameryki Pòłnocnej  i odkrył Nową Fundlandię i Labrador. Z kolei w 1534 Francuz Jacques Cartier dotarł do wybrzeży Kanady. Francja założyła swoją prowincję o nazwie Nowa Francja, następnie Port Royal w 1605 i Québec w 1608. Około 30 lat później Kanada stała się oficjalną prowincją Francji, a pozostałe tereny obok Nowej Francji były zarządzane przez Anglię. W XVIII wieku rozpoczęła się walka o Kanadę pomiędzy Anglikami i Francuzami. Ostatecznie Francja zrzekła się swoich posiadłości na rzecz Anglii. W 1867 roku powstała konfederacja kanadyjska w ramach Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, która w 1931 ogłosiła niepodległość. Voilà, oto historia Kanady w ogromnym skrócie. Niestety, musiałam zagłębić się trochę w historię, żebyście mogli zobaczyć, skąd tak silny wpływ języka francuskiego w tym miejscu na świecie.

Jako była kolonia francuska Kanada ma dwa języki oficjalne – język angielski oraz  język

Flaga Quebecu

francuski.  Jednakże przeważają miejsca, gdzie używa się tylko angielskiego. Wyjątkiem jest Québec – tutaj status jedynego języka urzędowego ma francuski, a konkretniej jego kanadyjska odmiana. Natomiast jedyną prowincją, gdzie oficjalnie używa się zarówno angielskiego, jak i francuskiego, jest Nowy Brunszwik.  Oczywiście ludzie mieszkający w Kanadzie posługują się również innymi językami, wśród których jednym z najpopularniejszych jest chiński.  Aczkolwiek w innych prowincjach także są społeczności , które posługują się językiem francuskim – szczególnie w Ontario, prowincji Manitoba i Nowej Szkocji. Przyjrzyjmy się tabelce, która pokazuje dane z roku 2006 i 2011 na temat posługiwania się językiem francuskim przez mieszkańców Kanady :

Kryterium znajomości języka Canada
2006 2011
liczba procent liczba procent
Język ojczysty 6 970 405 22,3 7 298 180 22,0
Język używany w domu 7 463 665 23,9 7 892 195 23,8
Język używany najczęściej 6 777 665 21,7 7 115 100 21,5
Język używany regularnie 686 000 2,2 777 095 2,3
Pierwszy oficjalny mówiony język 7 370 350 23,6 7 691 705 23,2
Umiejętność podtrzymania konwersacji 9 590 700 30,7 9 960 590 30,1

źródło : Statistique Canada

 

Jak wynika z tabelki, co trzeci mieszkaniec Kanady deklaruje umiejętność przeprowadzenia rozmowy w miejscowej odmianie francuskiego. Jak się mówi po francusku w Kanadzie? Porównałabym to do odmian języka angielskiego – mamy British English vs. American English – gramatyka się nie zmienia, słownictwo może się różnić, ale najwięcej trudności przysparza kwestia wymowy. Podobnie jest z francuskim z Francji i tym z Kanady.

Nie jest tajemnicą, że Francuzi uważają się za naród wybrany, a swój język za najpiękniejszy. I może właśnie dlatego tak bardzo przeszkadza im kanadyjski akcent, z którego często się śmieją. Generalnie mieszkańcy Québecu są częstym tematem żartów – oto przykład :

Jak nazywa się inteligentny mieszkaniec Kanady? Turysta 😉

Taki stan rzeczy spowodowany jest troszkę złośliwością, a troszkę faktem, że stereotypy na temat Kanadyjczyków wciąż funkcjonują i mają się dobrze. Powszechnie Kanada kojarzy się z zimnym krajem, gdzie ludzie ubrani w koszulach w kratę rano idą rąbać drewno, a wieczorem grają w hokeja. Spójrzcie też na to, jak do swojego pochodzenia odnosi się Jim Carrey – jak widać, część stereotypów pokutuje też w Stanach : Jim Carrey o Kanadzie

Ale wracając do samego języka i jego wariacji, pozwolę sobie wyróżnić kilka głównych punktów:

– anglicyzmy – z pewnością powiązane z historią Kanady i jej geograficznym położeniem. Z jednej strony francuski w Québecu jest bogaty w słowa pochodzenia angielskiego, ale istnieje też przekonanie, że ludzie niechętnie używają słów typu ‘le weekend’ i zastępują je francuskim ‘le fin de la semaine’ (koniec tygodnia). Przykładem może być wyrażenie idiomatyczne ‘Moi pour un' wzorowane na angielskim ‘I for one' podczas gdy we Francji używa się zwrotu „Pour ma part”.

– żeńskie odpowiedniki zawodów – we Francji o pani doktor powiemy raczej w formie męskiej natomiast w Québecu często używa się form żeńskich ; ‘la docteure’ (pani doktor), ‘l’écrivaine’ (pisarka), ‘la première ministre’ (pani premier).

– słownictwo dotyczące informatyki – ciekawe jest to, że zupełnie inaczej nazywa się na przykład email czy spam. I wygląda to następująco : e-mail – ‘le courriel’, mail spam – ‘le pourriel’, chat – ‘le clavardage’.

kontrasty samogłoskowe – francuski kanadyjski zachował rozróżnienie pomiędzy samogłoską "a" tylnią i przednią. O ile we Francji zanika granica pomiędzy tylnym i przednim 'a', o tyle w Kanadzie wciąż można je usłyszeć. Przykładem słowa, które wymawiane było z tylnym "a" jest âne – osioł.

Na wielki finał zostawiłam sobie unikatowy akcent z Québecu – osobiście nie umiem naśladować Kanadyjczyków, dla Francuzów natomiast jest to nie lada gratka. Jednakże ktoś, kto zna francuski nawet na podstawowym poziomie i nie jest mu obca fonetyka, będzie miał naprawdę twardy orzech do zgryzienia, aby zrozumieć francuski z Kanady. Ten akcent jest bardzo specyficzny – nawet tłumacze przyznają, że dla niewprawionego ucha jest to naprawdę ciężkie zadanie. Oczywiście posłużę się tutaj filmem, żebyście mogli usłyszeć różnice w wymowie: na tym filmiku pani mówi z akcentem québecois  (są też angielskie napisy z tłumaczeniem) —>French vs. Quebecois
Ogólnie największe różnice fonetyczne polegają na przekształceniu głosek t i d na głoski ts i dz przed u,i ,ui – Cela veut dire (d przechodzi w wymowie w dz). Ponadto, inną kwestią jest wymowa t na końcu wyrazu, którego w standardowym francuskim nigdy się nie wymawia, i tak na przykład wyraz łóżko ‘le lit’ we Francji czytane jest jako ‘li’, natomiast w Québecu jako ‘le lit’, co może bardzo utrudniać odbiór języka.

I tutaj kolejny film o wymownym tytule "straszliwy akcent quebecois" – Canadian accent

 

Istnieje także odmiana języka francuskiego, który różni się od tego, jakim mówi się w Québecu. Język francuski akadiański jest używany w atlantyckich prowincjach Kanady – przede wszystkim w Nowym Brunszwiku, południu Nowej Szkocji, na Wyspach Księcia Edwarda i Wyspach Magdaleny. Język akadiański charakteryzuje się tym, że nie ma tam właściwego francuskiego "r". Słowa wymawiane są z takim samym dźwiękiem, jaki mamy w języku polskim. Ciąg w pisowni "re" zmienia się w wymowie w "er" – wyraz fredaine będzie więc czytany jako fɛrˈdɛn

Odmiana języka francuskiego z Québecu jest bardzo ciekawa i ubolewam nad faktem, że w Polsce nie jest w ogóle nauczana – podejrzewam, że trudno też znaleźć native’a, który by z nami poćwiczył ten akcent.

A co Wy myślicie na ten temat? Czy podoba Wam się akcent Kanadyjczyków? Czy uważacie, że warto się uczyć i warto znać różne odmiany jednego języka? Jestem ciekawa Waszych odczuć, więc śmiało komentujcie 😉

Już niebawem ukaże się kolejny artykuł, w którym dowiemy się, co znaczy kanadyjski „tabarnak”, kim są Metysi i jak wygląda język michif.

Muzyczne po Europie podróże

des_visages_des_figuresZgodnie ze starym zwyczajem odpowiadania na potrzeby czytelników chciałbym odnieść się do artykułu Adriany pt. "Urugwajskie głosy" oraz pewnego komentarza, który się pod nim znalazł. Pochodzący z mojego rodzinnego miasta Wojta zaproponował, abyśmy kontynuowali serię artykułów o muzyce w obcych językach, promując tym samym coś, czego w polskim radiu, naszpikowanym przeważnie anglojęzycznymi hitami, nie uświadczymy. Nikt chyba nie zaprzeczy, że utwory muzyczne odgrywają od zarania dziejów bardzo istotną rolę w życiu człowieka i są jednym z nieodłącznych elementów kultury. Muzyki słucha każdy, od najmłodszych po najstarszych – w każdym zakątku świata można znaleźć utwory, które znają zarówno pierwsi jak i drudzy, bez których trudno sobie wyobrazić lokalną codzienność. Zaryzykowałbym tym samym stwierdzenie, że osoba nie znająca muzyki wykonywanej w języku, którego się uczy, traci jednocześnie możliwość obcowania z istotną jego częścią i staje się niepełnym odbiorcą lokalnej kultury. A ta, nawet jeśli czasem wydaje się na pierwszy rzut oka mało atrakcyjna, otwiera nam drzwi do zupełnie nowego świata, co pozwala zrozumieć miejscowych nie mniej niż język, którym oni władają. Poniższy artykuł proszę potraktować trochę z przymrużeniem oka – nie będzie tutaj opowieści o jerach, zmianach samogłoskowych i ewolucji języków słowiańskich na przestrzeni wieków. Będzie za to trochę autobiograficzno-ekshibicjonistycznych wynurzeń i sporo muzyki. Całkiem dobrej muzyki. I będę niezwykle rad, jeśli ktoś dzięki temu krótkiemu wpisowi rozpocznie swoje własne poszukiwania (oraz podzieli się nimi w komentarzach).

Zacznijmy od mocnego wejścia w wykonaniu sztandarowego przedstawiciela francuskiej muzyki rockowej – ( Noir Désir – Fin de siècle) – polecam utwory przesłuchiwać w kolejności, w jakiej tu się pojawiają, bo w ogromnej mierze wpłynęły na sam tekst. Ocenę samego jej wpływu pozostawiam samym czytającym, aczkolwiek mam nadzieję, że dość optymalnie uda mi się utrzymać proporcje dynamiki oraz treści.

Muzykę obcojęzyczną, jakiej słucham, mogę swobodnie podzielić na przynajmniej trzy kategorie:
1) muzyka, która mi się ewidentnie podoba i z której sam mogę czerpać inspirację
2) muzyka, która jest w szczególny sposób związana z kulturą, językiem bądź historią danego kraju
3) obcojęzyczny hip-hop (będący w istocie czymś pomiędzy kategoriami a i b, co wyjaśnię w dalszej części artykułu)

1) Pierwsza kategoria jest chyba najbardziej oczywista – wszak słuchamy przede wszystkim muzyki najbardziej lubianej, tej, która wywołuje w nas jakieś emocje, czy to z powodu charakterystycznych riffów gitarowych, bębnów, barwy głosu wokalisty, czy poruszającego tekstu. O ile nie ma większych problemów ze znalezieniem czegokolwiek nas interesującego po angielsku (w moim przypadku byłyby to przykładowo Pearl Jam oraz Queens Of The Stone Age) czy po polsku (Hey oraz Myslovitz) i każdy z nas w wieku licealnym miał względnie ukształtowany gust muzyczny, to niekoniecznie musiał to być bliski kontakt z muzyką pochodzącą z innych krajów, której w naszym radiu jest jak na lekarstwo. Tu z pomocą przychodzą nam dwa źródła:
a) pierwszym są oczywiście nasi obcojęzyczni znajomi, którzy zapytani o ulubione utwory w swoim własnym języku przeważnie staną na głowie, żeby zaprezentować Wam muzyczną wizytówkę swojego kraju. Chęć do stanięcia na głowie jest przeważnie wprost proporcjonalna do "niszowości" danego języka. Moim ostatnim odkryciem pod tym względem jest legendarny słowacki zespół rockowy Horkýže Slíže (Atomový kryt  / Mám v piči na lehátku ) – polecam przesłuchać choćby po to, żeby przekonać się, jak wiele można zrozumieć.
louise_attaqueb) drugim źródłem jest natomiast last.fm – całkiem przyjemny portal muzyczny, z którego kilka lat temu namiętnie korzystałem właśnie w celu znajdywania niestandardowej muzyki. Dzięki dość przejrzystemu systemowi otagowania oraz automatycznemu podrzucaniu propozycji mogłem w bardzo krótkim czasie otrzymać dość pokaźną listę artystów wykonujących muzykę w dowolnym języku. Przedstawione na samym wstępie Noir Désir było pierwszym wykonawcą francuskim, jakiego w ten sposób znalazłem. Później moją uwagę przykuł przede wszystkim zespół Louise Attaque łączący w swoich kompozycjach muzykę rockową z francuskim folkiem – w moim przekonaniu nie ma sobie pod tym względem równych (Louise Attaque – La brune  ).

Przykłady dobrej muzyki gitarowej można znaleźć praktycznie wszędzie (żeby nie ograniczać się do Francji dodam mój ulubiony zespół serbski Van Gogh i ich utwór Ludo Luda –  oraz chorwacki Hladno Pivo – Samo Za Taj Osjećaj ). Nie samym rockiem jednak człowiek żyje – są miejsca, gdzie zdecydowanie lepiej sprawdzają się inne style muzyczne. Do takich miejsc należą chociażby kraje bałtyckie, w których niepodzielnie króluje poezja śpiewana, a wspólne śpiewanie patriotycznych pieśni jest powszechnie uważane za rodzaj narodowej rozrywki (zwłaszcza w Estonii). Do moich ulubionych wykonawców należą tutaj pochodzący z Litwy Ieva Narkutė ( Raudoni vakarai ) oraz Saulius Mykolaitis ( Matrica ). Warto zwrócić uwagę na piękno samego języka, który w połączeniu z głęboką liryką daje efekt jedyny w swoim rodzaju, jakiego, przynajmniej w moim odczuciu nie są w stanie oddać hity radiowe. Jeśli chcecie posłuchać sobie mojego numeru dwa, jeśli chodzi o współgranie języka z melodią, to zapraszam do przesłuchania "Liefs uit Londen" holenderskiego zespołu Bloef.

b) Jeszcze w czasach "Świata Języków Obcych" zapoznałem się z twórczością Boka van Blerka. Afrykanerski artysta zasłynął z tego, iż zaczął nagrywać w afrikaans piosenki gloryfikujące historię osadników, poczynając od wojen burskich (De La Rey ), po zmagania militarne na granicy z Angolą (Die Kaplyn ). Muzycznie są to dzieła bardzo przeciętne, których na dłuższą metę słuchać się nie da, jednak z punktu widzenia osoby zainteresowanej nowoczesną afrykanerską kulturą nie sposób przejść obok nich obojętnie, podobnie zresztą jak obok określanego w konserwatywnych kręgach mianem obrazoburczego zespołu Fokofpolisiekar. Sam hymn południowoafrykański jest natomiast niezwykle ciekawy – łączy bowiem pieśń Nkosi Sikelel' iAfrika będącą oficjalnym hymnem ANC będącego faktycznym przedstawicielem czarnej większości oraz Die Stem pełniącego rolę jedynego hymnu państwowego do roku 1995. Nowy hymn śpiewany jest kolejno w xhosa, zulu, sesotho, afrikaans oraz po angielsku ( https://www.youtube.com/watch?v=xsNwg5J8Q8k ).
PS: Do tej samej kategorii rzeczy, których słuchać się nie da, ale są niesłychanie ciekawym fenomenem, można również zaliczyć chorwackiego Thompsona, którego utwory w samej Chorwacji mają status nieoficjalnych hymnów (Lijepa li si ) – jest to jednak zjawisko na tyle interesujące, że wymagałoby zupełnie odrębnego artykułu.

jeinc) Za hip-hopem osobiście nigdy specjalnie nie przepadałem i nie licząc młodzieńczego zafascynowania twórczością Kalibra 44 oraz Paktofoniki , stałem raczej z dala od niego, zwłaszcza ze względu na brak żywych instrumentów i wszechobecność sampli, co mnie zwyczajnie irytowało. Jako że jednak jest to muzyka nastawiona przede wszystkim na przekaz słowny, trudno przecenić jej znaczenie, jeśli chodzi o poznawanie obcej kultury. Przeważnie poziom tekstów hip-hopowych jest paradoksalnie znacznie wyższy niż muzyki rockowej, która w większości powtarza niestety od wielu lat dokładnie te same frazesy, przerabiając je jedynie w mniej lub bardziej oryginalny sposób. Naturalnie mam tu na myśli hip-hop ambitny, daleko odbiegający od rzeczy w stylu "Dla mnie masz stajla". Przykładem może być chociażby pochodzący z Hamburga niemiecki Fettes Brott, który odznacza się chociażby tym, że ich utwór Nordisch by Nature jest w swojej oryginalnej wersji rapowany w Hochdeutschu, Plattdeutschu, po niderlandzku oraz po duńsku i znajdują się w nim aluzje do wielu regionalnych tradycji (np. tzw. Hamburger Gruß – "Hummel, Hummel") wyróżniających północ Niemiec. Inny ich utwór Jein w dość komiczny sposób przedstawia znaczenie tytułowego słowa będącego połączeniem słów "ja" i "nein". Zupełnie innym przedstawicielem niemieckiej sceny hip-hopowej jest z kolei Fler, który pomiędzy swoimi przesiąkniętymi niecenzuralnymi słowami tekstami rapuje między innymi o poczuciu niemieckiej świadomości narodowej na multikulturowych osiedlach Berlina (Ich bin Deutscha ).

Skoro już jesteśmy przy niemieckiej muzyce, to przejdę do istoty komentarza wspomnianego we wstępie. Najchętniej poleciłbym Die Ärzte, którzy dla mnie są od blisko 20 lat zespołem nr 1 na tamtejszej scenie muzycznej oraz solowe projekty jego członków (Bela B. oraz Farin Urlaub). Niezwykle ciekawym zjawiskiem jest też muzyka z dawnego NRD, a konkretnie zespół City, którego tryptyk Am Fenster jest kolejnym przykładem na kapitalne połączenie gitary ze skrzypcami. W kolejnym ich utworze pod tytułem Glastraum można się natomiast doszukać krytyki komunistycznego reżimu. To jest jednak zaledwie czubek góry lodowej i szczerze zachęcam do własnych poszukiwań – te na pewno okażą się w końcu owocne i przyniosą wam wiele wspaniałych chwil oraz poszerzą tak muzyczne jak i językowe horyzonty. I przede wszystkim proszę pamiętać:  nie ma tak naprawdę kraju ze słabą muzyką.

Podobne artykuły:

Kiedy i jak korzystać z Wikipedii przy nauce języka obcego?

Urugwajskie głosy

Pytanie od czytelnika – ćwiczenia z uzupełnianiem luk w zdaniu

Hiszpańskie filmy, które łatwo przeoczyć

Hiszpański na marginesach

 

Garść (nie)poważnych refleksji na temat programu Erasmus

erasmusZ wykształcenia jestem magistrem psychologii, a w tej dziedzinie odpowiedź na (prawie?) każde pytanie brzmi „to zależy”. Nie liczcie zatem na jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy warto jechać na Erasmusa. Spróbuję jednak rozprawić się z pewnymi dość popularnymi przekonaniami na ten temat. W ramach Erasmusa spędziłam semestr na Uniwersytecie Paris X- Nanterre i głównie to doświadczenie będzie przedmiotem moich rozważań.

Żeby poradzić sobie na Erasmusie, nie trzeba znać języka kraju docelowego- wystarczy znajomość języka angielskiego.

To z całą pewnością zależy od kraju oraz uczelni. W przypadku Francji znajomość języka angielskiego nie wystarczy. Znajomi z innych kierunków, którzy byli na Erasmusie w kraju znanym z gotowanych płazów, potwierdzają tę opinię. W Nanterre jedynymi zajęciami, na których dominującym językiem jest angielski, są zajęcia na wydziale filologii angielskiej oraz lektoraty, nieliczne zresztą. Silne przywiązanie Francuzów do własnego języka widać nie tylko na uniwersytetach, ale też na ulicach aglomeracji paryskiej. Dlatego przed wyjazdem warto opanować chociażby podstawy. Biegła znajomość języka francuskiego nie jest konieczna, o czym zaraz.

Żeby poradzić sobie na Erasmusie, trzeba biegle znać język kraju docelowego.

Moje doświadczenia i obserwacje mówią, że jest to fałsz. Nanterre jest dość obleganym miejscem- w końcu to prawie Paryż. W Nanterre jest sporo obcokrajowców, z Erasmusa i nie tylko. Być może dlatego wykładowcy mówią bardzo powoli. Jeszcze wyraźniej widać to na ćwiczeniach i konwersatoriach. Na pewnych ćwiczeniach z psychoanalizy Erasmusi zostali zwolnieni z wygłaszania referatów, mimo że nikt z nich o to nie prosił. Takie podejście prowadzących było raczej regułą niż wyjątkiem. Słowo „Erasmus” brzmiało momentami jak łagodniejsze określenie osoby niepełnosprawnej intelektualnie.

Żeby poradzić sobie na Erasmusie, przed wyjazdem trzeba dużo uczyć się języka.

Oczywiście, jak zwykle, odpowiedź brzmi „to zależy”. Jeśli „nauka” oznacza dla kogoś intensywne próby opanowania gramatyki oraz uczenie się na pamięć różnych słów występujących głównie w ambitnej literaturze (moje ulubione słowo: néanmoins- wszelako, jednakowoż), to moje doświadczenia mówią, że jest to fałsz. Jak już wspomniałam, w Nanterre jest sporo obcokrajowców, a wśród nich niewiele osób mówi po francusku naprawdę biegle. Dlatego w codziennych, niekoniecznie naukowych rozmowach, nadmierne przywiązywanie wagi do poprawnego wyrażania się może wręcz utrudniać komunikację. Co warto robić, by przygotować się językowo do wyjazdu? Na pewno mówić, mówić i jeszcze raz mówić. Pomocne w tym mogą być rozmaite wydarzenia organizowane przez użytkowników portalu CouchSurfing. Osobom z Warszawy polecam czwartkowe spotkania w klubokawiarni Kwadrans Po Nieparzystej. Przychodzą tam obcokrajowcy z różnych krajów Europy oraz spoza niej. Oczywiście dominującym językiem jest angielski, ale czasami jest też okazja do rozmowy w innych językach.

Erasmus to świetny sposób na rozwój naukowy.

To z całą pewnością zależy od uczelni, którą wybierzesz. Jeśli chodzi o psychologię w Nanterre, niestety jest to fałsz. Z jednym wyjątkiem: jeśli jesteś zagorzałym czcicielem dziadka Freuda i święcie wierzysz, że większość ludzkich zachowań i problemów da się wyjaśnić za pomocą kompleksu Edypa bądź fiksacji na fazie analnej, jedź do Nanterre. Oferta dla miłośników wczesnej psychoanalizy jest naprawdę szeroka, także jeśli chodzi o zajęcia niezwiązane z psychoterapią. Koncepcje psychoanalityczne są podstawą wielu zajęć, np. z kryminalistyki i psychologii sądowej. Jeśli natomiast interesujesz się psychoterapią, ale nie zamierzasz zostać psychoanalitykiem, tylko np. psychoterapeutą poznawczo-behawioralnym albo systemowym, lepiej wybierz inną uczelnię. Jeśli Twoją specjalizacją jest metodologia, psychometria bądź statystyka, też trudno będzie Ci znaleźć coś dla siebie. Dla porównania: psychologia w Louvain-la-Neuve w Belgii ma naprawdę szeroką ofertę dydaktyczną. Podsumowując: jeśli chcecie się rozwijać naukowo, bądźcie czujni, wybierając miejsce, do którego chcecie jechać.

Żeby wyjechać na Erasmusa, trzeba mieć sporo pieniędzy.

Prawdziwość tego stwierdzenia zależy od kraju i miejscowości. Aglomeracja paryska to jedno z droższych miejsc. Jedno jest pewne: gdy tylko dostaniecie się na Erasmusa, zaczynajcie działać w kierunku zdobycia miejsca w akademiku bądź niedrogiego lokum „na mieście”. We Francji istnieje taka instytucja, jak Caisse d'Allocations Familiales (CAF). Wspiera ona m. in. Erasmusów, jednak otrzymanie dodatku mieszkaniowego wiąże się ze żmudną, biurokratyczną procedurą. Dodatek ten może wpłynąć na Wasze konto np. już po powrocie do Polski. Oczywiście ilość potrzebnych pieniędzy to indywidualna kwestia. Jeśli ktoś zamierza spędzać każdy weekend na wędrówkach od klubu do klubu, oczywiście będzie potrzebował dużo pieniędzy. I tu dochodzimy do zasadniczego pytania…

 

Co tak naprawdę jest potrzebne, żeby poradzić sobie na Erasmusie?

Pewna osoba z mojego bliskiego otoczenia stwierdziła, że żeby poradzić sobie na Erasmusie, trzeba być pewnym siebie i mieć dużo kasy na alkohol. Alkohol oczywiście ułatwia komunikację, zwłaszcza w obcych językach. Na pewno potrzebna jest jakaś doza pewności siebie, jednak Erasmus jest też okazją, aby tę cechę pogłębić. Językowy i kulturowy skok na głęboką wodę bardzo w tym pomaga. Na pewno potrzebna jest też otwartość na nowe doświadczenia. Oceńcie zatem sami, czy warto 🙂

Języki regionalne Francji – oksytański. Część 3.

160px-Flag_of_Occitania.svg_Po serii wpisów dotyczących rozmaitych metod nauki (o tym jak pracować z plikami audio, jak czytać oraz kiedy używać Wikipedii) powracam do cyklu języków regionalnych Francji by znów przybliżyć polskiemu Czytelnikowi tematykę języka oksytańskiego, o którym już dwukrotnie była mowa na Woofli. Za pierwszym razem mieliśmy okazję krótko omówić sytuację językową w regionie do wybuchu rewolucji francuskiej. Dwa miesiące temu natomiast wyjaśniłem natomiast pojęcia vergonha oraz patois, które odgrywają niebagatelną rolę w kształtowaniu się oksytańskiej świadomości i są bezpośrednio związane z agresywną polityką państwa względem dialektów południowej Francji. Dziś przyjrzymy się oksytańskiej literaturze, standardowym normom zapisu oraz postaramy się odpowiedzieć na pytanie – czy istnieje jeden język oksytański czy też mamy raczej do czynienia z grupą dialektów?

8 września 1830 roku w prowansalskim Maillane na świat przyszedł Frédéric Mistral, postać dla języka oksytańskiego wręcz legendarna, autor dwóch najistotniejszych dzieł współczesnej literatury, bez której ciężko sobie wyobrazić tematykę jaką dziś się zajmujemy. Studiując prawo w Aix-en-Provence Mistral żywo zainteresował się historią południowej Francji, jej odrębnością i postanowił swoje życie poświęcić działaniu na rzecz lokalnej tradycji oraz języka dokonując przy tym rzeczy bezprecedensowych w historii europejskiej literatury, których skala do dziś budzi ogromne uznanie.

220px-Portrait_frederic_mistral

Frédéric Mistral – zdobywca literackiej nagrody Nobla w 1904 roku, prekursor współczesnej oksytańskiej literatury

W 1854 roku Mistral wraz z grupą kilku poetów tworzących w dialektach prowansalskich założyli stowarzyszenie Felibrów (oks. lou Felibrige), które stało się kolebką wszystkich innych organizacji zorientowanych na promocję oksytańskiego języka oraz kultury. Stowarzyszenie początkowo ograniczało swoją działalność do Prowansji, ale bardzo szybko stało się organizacją zrzeszającą twórców z innych regionów Południa. Ogromny wpływ na to miały dwa największe dzieła Mistrala: Mirèio oraz Lou Tresor dóu Felibrige.

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że literatura oksytańska była jedną z pierwszych uhonorowanych nagrodą Nobla. Tą bowiem Mistral otrzymał w 1904 roku (dopiero rok później jej laureatem został Polak Henryk Sienkiewicz) za opublikowane 45 lat wcześniej Mirèio, poemat opowiadający historię nieszczęśliwej miłości tytułowej bohaterki osadzony w tak dobrze znanej autorowi sielankowej prowansalskiej scenerii. Osoby znające francuski i mające zacięcie lingwistyczne z radością informuję, iż tekst Mirèio jest opublikowany w całości z równoczesnym tłumaczeniem na język francuski na stronie Biblithèque National de France. Warto przejść choćby przez fragmenty, żeby zobaczyć jak wygląda sam język oksytański (dla osób znających włoski, kataloński czy hiszpański będzie on zapewne w dużej mierze zrozumiały) oraz zwrócić uwagę na to jak wiele mimo wszystko utwór traci na swoim tłumaczeniu, które, mimo że dokonane przez samego autora, traci melodię oraz rymy nadane mu oryginalnie w dialekcie prowansalskim. Wyróżnienie dzieła napisanego w języku nie uznanym za oficjalny przez komitet noblowski jest do dziś ewenementem i oprócz Mistrala udało się to jedynie Rabindranathowi Tagore w 1913 roku (bengali) oraz urodzonemu w Polsce Izaakowi Singerowi, który w 1978 roku został nagrodzony za twórczość w języku jidysz. Nagroda stała się bezsprzecznym dowodem żywotności języka oraz możliwości jakie niosło z sobą jego używanie – była faktem jaki stał w opozycji do rozpowszechnianej przez władze francuskie opinii o rzekomej zaściankowości patois.

Drugim dziełem Mistrala, na które warto zwrócić uwagę jest Lou Tresor dóu Felibrige będący obszernym słownikiem oksytańsko-francuskim (którego zarówno pierwszy jak i drugi tom są dostępne na stronie BNF). O ile Mirèio zostało napisane w rodzimym dla autora dialekcie prowansalskim, o tyle drugie, znacznie obszerniejsze dzieło jest owocem długoletnich badań Mistrala na polu oksytańskiego językoznawstwa i zawiera szczegółowo objaśnione słownictwo pochodzące ze wszystkich największych dialektów południowej Francji – od Gaskonii przez Langwedocję, Limousin, Owernię po Prowansję podkreślając wspólne korzenie tychże oraz ich równy status. Niewątpliwie wpłynęło to na rozpowszechnienie idei jednego języka oksytańskiego i wkrótce w szeregi felibrów zaczęli wstępować również twórcy z pozostałych regionów. Jednak twórczość Mistrala mimo swojego już wtedy kultowego statusu wzbudzała wśród niektórych pewne kontrowersje.

101_1019

Wejście do portu w Marsylii, która według normy klasycznej nazywa się Marselha, według normy Mistrala – Marseio.

Śledząc proces powstawania narodów i języków narodowych w XIX wieku bez trudu możemy dostrzec pewne analogie, bez względu na miejsce, w jakich sam proces ma miejsce. Standardyzacja języka w chwili gdy jest on rozbity dialektalnie nie jest zadaniem łatwym, ktoś mógłby wręcz zaryzykować stwierdzenie, że niemożliwym jest przeprowadzenie sprawiedliwej standardyzacji – zawsze jeden wariant języka musi zostać uprzywilejowany, jeśli chcemy zachować pewną naturalność użycia. Gdy kilka dialektów pretenduje do bycia tym najważniejszym zaczynamy natomiast mieć do czynienia z poważnymi tarciami na tym tle. Z oksytańskim było/jest podobnie. Najstarsze zabytki piśmiennictwa w langue d'oc pochodzą z czasów średniowiecza i to właśnie ortografia w nich zawarta była wzorem dla pierwszych nowożytnych twórców w tym języku. Problem polegał jednak na tym, że często stary system zapisu miał się nijak do rzeczywistej mowy używanej w południowej Francji po kilkuset latach. W celu ożywienia języka Mistral postanowił więc opracować osobne zasady ortografii oparte na współczesnym brzmieniu jego rodzimego dialektu prowansalskiego. Ortografia Mistrala (oks. la nòrma mistralenca) mimo iż dominująca w jego dziełach literackich i początkowo promowana przez felibrów miała jednak obok swojej popularności również znaczne wady, wśród których najczęściej wymieniano zerwanie z korzeniami (twórca zerwał chociażby z charakterystycznymi dla oksytańskiego "lh" oraz "nh" – te oksytanizmy można znaleźć dziś w języku portugalskim, brak też niemych spółgłosek na końcu wyrazów tak dobrze znanym wszystkim znającym francuski) oraz skupienie się na wymowie wariantu prowansalskiego, co znacznie wzmagało sprzeciw wśród twórców zamieszkujących inne regiony.

Prace opozycyjnych w stosunku do Mistrala oksytańskich językoznawców zaowocowały publikacją w 1935 roku gramatyki języka oksytańskiego (oks. Gramatica occitana segon los parlars lengadocians), której autorem był władający dialektem langwedockim Louis Alibert (lub oks. Loís Alibèrt). W książce tej, będącej kolejnym kamieniem milowym na drodze rozwoju jednego języka, zastosowano tzw. ortografię klasyczną (oks. la nòrma classica) opartą z jednej strony na wymowie langwedockiej łatwiejszej powszechnie do zaakceptowania ze względu na mniejszą ilość cech peryferyjnych niż to miało miejsce w wariancie prowansalskim, z drugiej natomiast nawiązującą znacznie bardziej niż system Mistrala do średniowiecznej twórczości trubadurów i zachowującą tradycyjną pisownię. Ortografia klasyczna bardzo szybko zdobyła dominującą rolę w środowiskach językowych i obecnie jest używana przez większość oksytańskich instytucji, z Institut d'Estudis Occitans na czele. Ortografia Mistrala nadal ma swoich zwolenników przede wszystkim w Prowansji na co niemały wpływ ma fakt, że wyrosła na bazie tamtejszego dialektu.

Dialekty oksytański

DIalekty oksytańskie. Źródło: www.locirdoc.fr

Czy jednak zwycięstwo normy klasycznej oznacza wytworzenie się jednego standardowego języka? Ciężko powiedzieć. Z jednej strony podejmowane są rzeczywiście próby ujednolicenia i stworzenia tzw. occitan larg, który mógłby funkcjonować jako język oficjalny, z drugiej natomiast ze względu na brak wyraźnego centrum oraz skalę różnic pomiędzy wymową w poszczególnych regionach można w najlepszym wypadku mówić o powstaniu języka policentrycznego z różnymi oficjalnymi wariantami. Różnorodność dialektów oksytańskich najlepiej jest w stanie zaprezentować zresztą zapis dwóch norm skrajnych – w tym wypadku weźmiemy wariant prowansalski zapisany systemem Mistrala oraz wariant gaskoński zapisany systemem klasycznym:

(Prowansja/Mistral)Tóuti li persouno naisson libro e egalo en dignita e en dre. Soun doutado de resoun e de counsciènci e li fau agi entre éli em' un esperit de fraternita.

(Gaskonia/klasyczny)Totas las personas que vaden libras e egaus en dignitat e en dret. Que son dotadas de rason e de consciéncia e que'us cau agir enter eras dab un esperit de fraternitat.

Nie dziwi chyba nikogo fakt, że wariant pierwszy jest zbliżony bardziej do języka włoskiego, natomiast ten drugi do katalońskiego. Langue d'oc pełni bowiem funkcję takiego pomostu pomiędzy tymi językami – pomostu, który obecnie niestety jest mało widoczny. Patrzeć jednak na podobieństwo oksytańskiego do pozostałych przedstawicieli języków romańskich oraz rozbierać go na czynniki pierwsze będziemy następnym razem. Z pomocą podręcznika, którego naturalnie całego tutaj nie przepiszę, ale na pewno podzielę się informacjami wartymi szczególnej uwagi.


Podobne artykuły z serii "Języki regionalne Francji":

Język oksytański – część 2
Język oksytański – część 1
Język baskijski
Język bretoński
Język alzacki

Języki regionalne Francji – Alzacki

 

 W związku z moim zeszłorocznym pobytem we Francji powstało trochę tekstów, które początkowo miały się znaleźć na nowej stronie poświęconej szeroko rozumianym podróżom. Ostatnimi czasy jednak doszliśmy z moją dziewczyną do wniosku, że ciężko pogodzić wszystkie obowiązki i na kolejnego bloga niestety nie starczy czasu. W poczekalni czeka więc mnóstwo artykułów podróżniczych i nie tylko. Nie byłbym bowiem sobą, gdybym nie stworzył tekstów opisujących obecną sytuację językową we Francji. Dlatego też w najbliższym czasie na blogu pojawią się artykuły o dialekcie pikardyjskim, językach bretońskim, baskijskim oraz dwóch wariantach oksytańskiego. Na początek jednak wybierzemy się do regionu leżącego na granicy niemiecko-francuskiej zwanego Alzacją, gdzie kilkadziesiąt tysięcy ludzi ciągle włada germańskim dialektem znanym powszechnie jako język alzacki.
„Und jetzt fahren wir nach Strassburg.” – powiedziałem naszemu kierowcy. „Strasbourg” – poprawił mnie nieznajomy, ewidentnie akcentując fakt, iż jest to miasto francuskie i o symbolizowanej przez głoskę „sz” niemieckości nie może być mowy. Wjechawszy jednak do Strasburga trudno nie oprzeć się wrażeniu, że germański duch unosi się nad centrum przynajmniej w takim samym stopniu jak ten europejski nad okolicami  parlamentu i ciężko poczuć, że oto jesteśmy we Francji. Alzacja jest bowiem tworem szczególnym, będącym przez lata obiektem rozgrywek pomiędzy europejskimi mocarstwami, w ciągu ostatnich 150 lat zmieniając przynależność państwową w stopniu podobnym do mieszkańców regionów znacznie nam bliższych.
Flaga Alzacji.

Sam Strasburg był przez długie lata wolnym miastem cesarskim, w którym najwięcej do powiedzenia miały kontrolujące nadreński handel możne rody kupieckie. O bogatej przeszłości świadczą liczne szachulcowe budynki i wznosząca się na głównym placu gotycka katedra – symbole niegdysiejszej wolności zakłóconej przez imperialne zakusy silniejszych sąsiadów. Pierwszym monarchą, który postanowił naruszyć neutralność Strasburga był Ludwik XIV – jego wojska zajęły miasto w roku 1681 i na okres niemalże 200 lat ustanowiły w nim władzę francuską. W 1871 roku na skutek wojny francusko-pruskiej Strasburg został przyłączony do nowo powstałych Niemiec i jako stolica Alzacji-Lotaryngii był w ich składzie aż do końca I wojny światowej. Po abdykacji cesarza Wilhelma II posłowie alzaccy ogłosili niepodległość swojego landu, ta jednak nie była respektowana przez żadną ze stron konfliktu i zachodni brzeg Renu powrócił w granice Francji, by po ponad 20 latach znów stać się ofiarą wojny.

II wojna światowa odcisnęła na mieszkańcach Strasburga szczególnie mocne piętno. Najpierw miasto ewakuowano, a następnie władze III Rzeszy zezwoliły na powrót jedynie mieszkańcom niemieckiego pochodzenia, z których wielu wcielono siłą do nazistowskich sił zbrojnych. „Malgré-nous” (pl. „wbrew nam”), bo tak przyjęło się nazywać Alzatczyków służących wbrew swej woli w Wehrmachcie, ginęli na wszystkich europejskich frontach, a po wojnie na fali propagandy antyniemieckiej bywali oskarżani o kolaborację z okupantem i prześladowani przez władze francuskie. Dla wielu mieszkańców tego regionu stali się oni symbolem alzackiego kryzysu tożsamościowego. Bo trudno jednoznacznie powiedzieć kim są Alzatczycy.
Dwujęzyczna tablica z nazwą ulicy w Colmarze.

Pierwotnym językiem używanym w okolicach Strasburga były dialekty alzackie z grupy alemańskiej przypominające w pewnej mierze szwajcarską odmianę niemieckiego. Od czasów rewolucji francuskiej sytuacja lingwistyczna na tym terenie była idealnym odbiciem politycznej – żadne z państw nie poczuwało się do tego by szanować kulturową odrębność mieszkańców Alzacji, których w zależności od realiów politycznych próbowano wychować na przykładnych Niemców lub Francuzów. W dużej mierze przyczyniło się to do stopniowego wymierania miejscowych dialektów. Dziś na szczęście język alzacki powoli wraca do łask. Na ulicach Colmaru i Strasburga można zobaczyć alzackie nazwy ulic, na wsiach zakładane są dwujęzyczne szkoły, a charakterystyczne Winstubezdają się być najpopularniejszymi lokalami w okolicy. Wszystko to jednak jest zaledwie cieniem tego, czym było kiedyś.

Plakat z lat 50. nawołujący do nauki języka alzackiego.

Co dwa lata w alzackiej wsi Ohlungen odbywa się festiwal kultury alzackiej „Summerlied”, na który ściągają ludzie z całego regionu, żeby pobawić się przy dźwiękach ludowej muzyki, popijając Meteora  i zajadając Flammkueche, czyli miejscowe piwo oraz coś na kształt pizzy. Dzięki znajomościom Haliny mieliśmy zaszczyt stać się gośćmi specjalnymi tej imprezy, podczas której można było poczuć zupełnie inne, niefrancuskie oblicze Francji. Do Ohlungen zjechali wykonawcy z rozmaitych regionów Francji, w których tradycyjnie używa się innych języków. Obok Alzatczyków mieliśmy więc również okazję zobaczyć Bretończyków i korsykański zespół I Muvrini. Łatwo było wyczuć atmosferę wzajemnej współpracy na rzecz zachowania dorobku tych tradycyjnych społeczności. Wśród miejscowych kramów znalazło się nawet miejsce dla osób rozdających broszury informujące o panującym we Francji totalitaryzmie językowym oraz wzywające do obrony tożsamości regionalnej. I rzeczywiście trudno nie oprzeć się wrażeniu, że o ile rewolucja francuska wprowadziła nową jakość jeśli chodzi o równość ludzi bez względu na ich pochodzenie, o tyle wprawiła w ruch machinę dążącą do całkowitej unifikacji kraju pod względem lingwistycznym. Ci którzy się owym zabiegom oparli dziś są już w znaczącej mniejszości, a Alzatczycy, mimo stosunkowo niewielkiej liczebności, zdają się być jedną z grup najlepiej zorganizowanych. Lata romanizacji zrobiły jednak swoje.

Alzatczycy w strojach ludowych pod katedrą w Strasburgu.

Jean-Pierre jest członkiem Rady Języka Alzackiego i mieliśmy z nim okazję porozmawiać na temat sytuacji dialektów we współczesnej Francji. Z jednej strony alzacki nie jest już kojarzony z kolaboracją, można się go uczyć w szkołach i nietrudno go usłyszeć nawet na ulicach dużych miast, które w pozostałych regionach Francji są w pełni zromanizowane (konia z rzędem temu, kto w Rennes usłyszy bretoński).  Z drugiej natomiast pojawiają się liczne trudności, które stoją na przeszkodzie dalszemu rozwojowi tego języka. Alzacja jest bardzo zróżnicowana dialektalnie i fakt, iż dwie osoby z różnych części tego regionu mówią w germańskim dialekcie wcale nie musi oznaczać, iż się rozumieją. Trudno natomiast utworzyć ogólnie przyjętą zestandaryzowaną wersję, bo siłą rzeczy musiałaby ona faworyzować mieszkańców któregoś z pobliskich miast. Kolejnym wielkim problemem jest używanie języka tradycyjnego przez dzieci i młodzież – cóż z tego, że uczą się go w szkole, kiedy na podwórku go nigdy nie używają i przekazanie go potomkom zdaje się być w takiej sytuacji bardzo wątpliwe. Przechodzenie w takiej sytuacji na znacznie atrakcyjniejszy francuski jest kwestią naturalną. Nawet w samym języku alzackim zwroty tak podstawowe jak „dzień dobry”, „dziękuję”, „proszę” zostały całkowicie zapożyczone z francuskiego, a ich germańskie odpowiedniki są według naszego znajomego jedynie archaizmami, których nikt już nie używa.  Innym niezwykle interesującym zjawiskiem jest używanie w konwersacji Alzatczyków dwóch bądź trzech (w przypadku gdy dana osoba zna jeszcze Hochdeutsch) języków jednocześnie. Dla wielu mieszkańców tego regionu rzeczą normalną jest opowiadanie o czymś po francusku, by tuż za chwilę przejść na dialekt alzacki i dokończyć swój wywód po niemiecku. Jest to coś niesamowitego i jednocześnie obrazującego faktyczną multikulturowość Alzatczyków.

Pisana wersja dialektu alzackiego jest względnie zrozumiała, przynajmniej dla osób znających niemiecki. Na jednym z plakatów nawołujących do nauki alzackiego dziecko pyta się dziadka po francusku "Grand-père, pourquoi n'y a-t-il plus de cigognes en Alsace?" ("Dziadku, dlaczego już nie ma bocianów w Alzacji?"). Dziadek natomiast, i to już polecam sobie wszystkim osobom niemieckojęzycznym samemu przetłumaczyć, odpowiada: "Weisch bue, wenn d'Stoerick uewers Elsass flieje, heere se uewerall Franzeesch reede, dann meine se, sie wäre noch nit ankumme un flieje widdersch."

Podobne posty: